Jatka gadka
Jatka gadka
Soczyście jagodowa gadka jadowicie rozciąga swoje wicie i nie przerywa. Padnie jej ofiarą wszystko co na dnie i w przestworzach ~ zeszyt przebija sufit i chlipie chęcią wysłuchania. Dania bezczelnie burżujom wyrywam, bo dziś słowa sauté podane.
Porywam powietrze. Nie potrzebuję namysłu, bo w zmysłach szóstych rozpusta literacka macka mnie palcami. Plami mój zasób powtarzalnością, w wolności niewolno wyrazy skąpie. Wolno mi.
Oplułem ogrom osób, nie dałem dojść do głosu. Włos się na głowie jeży, mój potok słów mierzy twoją małżowinę, zahaczę o nią swoją winę i się zawinę w niej w kulkę; ciebie nie winię.
Jatka gadka, Poezja matka słów, Proza i Dramat już na Arenie, zasypiam błogo, milczenie w cenie.
wszystkim tym, którym mordka się nie zamyka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro