11... - z nami oficjalnie koniec

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Hej. Jestem Sabrina. Ciesze się że w końcu mam przyjemność cię poznać. Dużo o tobie słyszałam.
*****
-Ja o tobie niestety nic - powiedziałam. Starałam się być miła ale chyba nie wyszło bo mój głos wyszedł trochę chamsko. No cóż bywa.
Dziwnie widzieć Ericka z inną. Czemu czuje zazdrość?????? Sama tego chciałam. Ugh

- Martina. Masz 10 minut. Za 10 min przychodzę po ciebie i idziemy na murawę . - usłyszałam głos kogoś z organizatorów. Zaraz gdy wyszedł usłyszałam typowy śpiew Pitbulla. Właśnie wszedł do szatni oczywiście za zgodą. Przedstawił się wszystkim a wszyscy no oprócz jednej osobie na spokojnie znieśli jego obecność. Mówiąc prawie wszyscy miałam myśli Sabrine. Zaczęła piszczeć i rzuciła się na niego jak jakaś wariatka.

- Sabrina opanuj się - warknął Erick ale ona dalej swoje.

- Wkurwiająca, tak wiem - usłyszałam przy uchu głoś Richarda. Zerknęłam na niego i się zaśmiałam. Potem chłopak zagadał do Toma który właśnie rozmawiał z Armandem (Prawdziwe imię Pitbulla) do którego oczywiście przyczepiona była Sabrina. 

Tak właśnie minęło ostatnie 10 min. Gdy przyszedł po nas Steven reszta udała się również na murawę ale z boku przy ławkach rezerwowych a my poszliśmy pod wejście niedaleko. Gdy tylko telebimy nas ukazały na trybunach zabrzmiał jeden wielki krzyk. Brawa i tym podobne. Spojrzeliśmy na siebie i po znaku Steve udaliśmy się na środek gdzie znajdywała się scena.

[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]

- OMG !! To było MEGA ! - Krzyknęła a następnie przytuliłam Armanda - Dziękuję ci za taką szansę. Naprawdę było cudownie. Mam nadzieje że nie był to ostatni raz. - powiedziałam do mężczyzny a on się do mnie uśmiechnął

- Nie martw się kochana. Mam w planach nagrać z tobą piosnkę a raczej ty ją nagrasz ze mną. Simon oczywiście się zgodził i niedługo to zrobimy. Powiem ci nawet że to twoja piosenka. Poza tym to ja tobie dziękuję. Jesteś bardzo zdolna. To była przyjemność z tobą zaśpiewać. Trzymam mocno kciuki za ciebie i za twoją rosnącą karierę.

- Naprawdę? Nie mogę się doczekać. Boże!! moją ?? To naprawdę dla mnie wiele znaczy. Twoje słowa. Dziękuję. - jeszcze raz go przytuliłam by nie zobaczył moich łez wzruszeni. Następnie w otoczeniu owacji na stojąco wróciliśmy do budynku. Ja do swojej szatni a on do swojej. Gdy już się przebrałam wróciłam do przyjaciół i Sabriny. Nikt nie przestawał mnie chwalić i gratulować przez dobre chyba 10 minut. Byłam bardzo szczęśliwa że wszyscy byli dziś ze mną. To dla mnie naprawdę dużo znaczy. Potem udaliśmy się na trybuny VIP By obejrzeć finałowy mecz. ( nie wiem czy mecz wtedy był przed czy po występie ale trudno i tak samo nie wiem kto grał 😂 )

Po meczu udaliśmy się wszyscy na kolacje do jakieś knajpy. Gdy już tam dotarliśmy usiedliśmy przy największym stole. Oczywiście na zewnątrz kręciło się mnóstwo paparazzi ale ugh no trudno. Jakoś dziwnie Erick się zachowuje. Gdy jesteśmy sami mam na myśli nasza grupę jakoś unika Sabriny a jak jesteśmy w miejscu publicznym okazuje jej więcej zainteresowania jeśli mogę tak to nazwać . Ciągle o nim myśle, jestem bardzo zazdrosna i zrozpaczona ale zasłużyłam sobie. Ale po prostu nie mogę na nich patrzeć. Musiałam stąd wyjść. Gdy zjadłam kilka kęsów mojego jedzenia, wyszłam na tyły knajpki żeby odetchnąć. Ale niestety ktoś mi w tym przeszkodził. Tym kimś był Tom.

- Czy coś się stało? - zapytał podchodząc do mnie.

- Um nie to nic. Zaraz mi przejdzie, przepraszam. Idz do reszty zaraz wrócę - powiedziałam chyba nieprzekonująco bo nie dawał za wygraną

- przecież widzę. Czy chodzi o twojego ex? Ericka? - zapytał a ja zbladłam. Skąd się domyślił? Aż tak to widać?

- Przepraszam cię bardzo. Ale wciąż mi z tym ciężko. Wiem że ja tak postanowiłam ale to dla dobra nas obojga. Nie układało nam się idealnie, ciągle był zazdrosny o byle kogo, ja zresztą też. Ale i tak jest ciężko. Bardzo cię przepraszam. Nie powinnam będąc z tobą w związku myśleć o innych.

- Rozumiem. Też tak kiedyś miałem. Więc z nami koniec. - powiedział a mnie zamurowało.

- Słucham? - zapytałam zdziwiona smutna a zarazem troszkę szczęśliwa

- z nami oficjalnie koniec , ale chcę byśmy zostali przyjaciółmi i oczywiście troszkę poudajemy przed nim żeby był zazdrosny. Co ty na to? - nie wiedząc co powiedzieć po prostu się do niego mocno przytuliłam. Po chwili usłyszeliśmy cichy trzask ale w sumie nie przejęliśmy się tym zbytnio

Erick
Wyszedłem za tym całym Tomem by sprawdzić co z Marti. Gdy w końcu znalazłem drzwi wyjściowe uchyliłem je delikatnie by zobaczyć co się dzieje ale żeby nikt mnie nie widział. To co zobaczyłem złamało mi znowu serce. Moja Martina w objęciach tego przydupasa. Szybko zamknąłem drzwi i wróciłem wściekły do reszty. Wszyscy na mnie patrzyli pytającym wzrokiem a ja tylko wzruszyłem ramionami

- Zachciało im się czułości - burknąłem a w oczach Richarda na którego w tej chwili patrzyłem zobaczyłem rozbawienie.

- Co cie tak bawi? - zapytałem

- Nie nic nic - zaśmiał się a reszta sie do niego przyłączyła. Zaraz gdy sie uspokoili wrócili zakochani do siedmiu boleści . Jestem wściekły na nią na niego i na siebie. Wiem że nie mogę jej niczego zabronić ale no kurwa ona jest MOJA. Owszem mam dziewczynę ale to tylko dlatego żeby ją wypromować. Nikt o tym nie wie nawet dziewczyny chłopaków. Nikt oprócz naszej piątki o tym nie wie. I nie może się dowiedzieć. Mimo że jestem niesamowicie wściekły to chcę żeby Mar była szczęśliwa chociaż wolałbym by była taka ze mną.

MARTINA

Gdy wróciliśmy atmosfera była tak jakby chyba napięta. Spojrzałam na Ericka który mnie ignorował tylko zajął się rozmową ze swoją dziunią, a gdy spojrzałam się na Richarda uśmiechnął się do mnie delikatnie. Ale gdy spojrzałam na Mel ta się wyszczerzyła jak głupia. Debilka moja kochana.

- Coś nas ominęło? - zapytałam siadając na swoje miejsce obok Zabdiela a Tom zaraz wylądował obok mnie.

- Szczerze?  Nie zdążyłam załapać - zaśmiała się Leti. Dani przyznała jej rację a reszta oprócz tych gołąbeczków zaczęła się śmiać. W sumie też tak zareagowałam.

-W sumie to nic się nie działo oprócz powrotu podobno z łazienki wkurwionego Ericka - odezwał się rozbawiony prawdopodobnie wcześniejszą sytuacją Chris obejmujący uśmiechającą się równie głupio jak Mel Samanthe.

- Ahh rozumiem. My będziemy się zbierać. Chcemy iść jeszcze na plażę na zachód słońca. Kiedy wracacie do Mimi? - odezwałam się po czym zaczęłam się powili podnosić z miejsca, i nagle gdy już to zrobiłam Erick stał się zainteresowany rozmową

- Na razie zostajemy bo i tak za jakiś czas mamy ty koncert a w tej chwili nic się dziać nie będzie. Więc do naszego koncertu jesteś skazana na nas - uśmiechnął się Joel

- Kto gdzie jak? - wtrącił się Erick

- Kto?-Gówno, gdzie?-W kiblu. Jak?-srak - warknął na niego Chris, ten tylko się delikatnie skulił i dyskretnie na mnie spojrzał a ja udałam że tego nie widzę i go zignorowałam tak jak on mnie wcześniej.

- No to super. Będziemy w kontakcie, a teraz my lecimy, miłego wieczoru. - pożegnałam się z wszystkimi to samo uczynił Tom i wyszliśmy z lokalu i udaliśmy się na plażę tak jak to ustaliliśmy wcześniej.
_______________
Gwiazdki i komentarze poproooooszę
😍😍
Co myślicie???

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro