26...Nie myśl tylko pij!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Poczekaj - usłyszałam krzyk gdy skręcałam w prawo gdy tylko minęłam furtkę
***

- chce zostać sama. Przepraszam - powiedziałam ścierając kciukiem spływające po moim policzku łzy gdy obok mnie pojawiła się Mel a zaraz za nią Richard.

- Co się stało? - odezwał się Richard

- Niech ten idiota wam powie. Chcę stąd iść. Przepraszam naprawde . - odwróciłam się i czym prędzej odeszłam spod ich domu kierując się na najbliższy przystanek autobusowy.

Siedziałam już dobre 10 minut na ławce słuchając smutnej muzyki gdy nagle poczułam jak ktoś siada obok i obejmuje mnie ramieniem, spojrzałam na towarzysza i zobaczyłam smutno uśmiechniętego Richarda po chwili wybuchłam płaczem a chłopak nic nie mówiąc przytulił mnie mocniej do siebie

- Co ja takiego zrobiłam? - łkałam wtulona w ramię przyjaciela

- Ty nic. Nie zadręczaj się. To tylko i wyłącznie wina tego kretyna. Coś mu odwaliło ostatnio. Wydaje mi się że zazdrosny jest o tego całego Austina.

- Nie zdradziłam go. Nie mogłabym bo go kocham. Czemu on myśli inaczej? - Zaczęłam płakać jeszcze bardziej tym samym brudząc białą koszulkę Richarda

- Wiem kochanie. Wiem. Zobaczył cię jak się żegnaliście i wymyślił sobie że się całowaliście i w to poprostu uwierzył. Skopie mu dupe . A teraz chodź, zawiozę cię do domu. - powiedział po czym stał i podał mi dłoń, niepewnie ją zlapałam i wstałam a następnie udaliśmy się do zaparkowanego obok samochodu. Gdy wsiadłam Richard napisał coś jeszcze w telefonie po czym ruszył.

- Nie chcę do domu. Pojdziemy do McDonalda? -zapytałam po kilku minutowej ciszy. Zerknęłam na niego i zobaczyłam jak się delikatnie uśmiecha. - Co się tak cieszysz? - zaśmiałam się

- poprostu ciesze się że to powiedziałaś bo jestem głodny jak wilk - odwrócił się w moją stronę i puścił mi oczko szczerząc się jak głupi do sera

- Zaproś Yocelyn i może reszte. Wydaje mi się a raczej jestem pewna na 100% że nic nie jedliście. Tylko bez Ericka - mówiąc jego imie jakaś gula stanęła mi w gardle

- Już się robi. - jak powiedział tak zrobił. Gdy tylko stanął na czerwonym świetle napisał smsa do Joela że mają wpadać bez NIEGO do McDonalda i tak samo napisał do Yocy

Po około 30 minutach siedzieliśmy już przy stoliku w knajpie i czekaliśmy już tylko na Yocy która jak na zawołanie pojawiła się ze śpiąc Aaliyah w wózku. Przywitała się u siadła obok swojego chłopaka. Dzięki bogu nikt nie pytał co się stało. Zapewne Richard gdy poszedł do łazienki jeszcze przed przyjsciem reszty zabronił im rozmawiać na ten temat. I tak spędziliśmy miły wieczór rozmawiając i śmiejąc się. Nieststy nie mogłam przestać myśleć o czarno włosym chłopaku. Gdy tak siedzieliśmy zadzwonił telefon Zabdiela, brunet odszedł kasałek i odebrał ale i tak wszystko słyszałam, nie że podsłuchiwałam, no dobra tylko troszeczke podsłuchiwałam bo kontem oka zobaczyłam że dzwoni Erick

ZABDIEL

Nie moge uwierzyć że ten frajer tak się zachował. Siedzieliśmy już jakieś 2 godziny w McDonaldzie próbując jakoś rozweselić Martine i żeby nie myślała a dzisiejszej sytuacji ale patrząc co jakiś czas na nią mimo uśmiechu na pewno sztucznego widziałem w jej oczach cierpienie. Usłyszałem telefon, odszedłem kawałek widząc kto dzwoni.

- Czego chcesz? - zapytałem sucho
-Gdzie jesteście - zapytał już w trochę lepszym stanie
- W McDonaldzie
- Czemu mnie nie zabraliście?
- Bo jesteś idiotą, kretynie
- O co ci do cholery chodzi. O co wam wszystkim chodzi.
- o gówno mi chodzi
- Widze. Jest z wami Marti?
- tak jest z nami
- Co z nią?
- a obchodzi cie to w ogole?
- W tym momencie nie zbyt. Całowała się z pierwszym lepszym
-Ty lepiej już nic nie mów bo pożałujesz. Zamknij się i ogarnij bo stracisz do cholery dziewczynę. A przypomnie ci kretynie że tyle czasu się o nią starałeś bo jeszcze raz ci przypomne to przez ciebie straciła zaufanie do kogo kolwiek. Udało ci się odzyskać jej zaufanie a teraz chcesz to wszystko od tak spierdolić? Chcesz ją jeszcze bardziej złamać? Erick co ci odjebało? - skonczyłem monolog i łapczywie złapałem oddech
- Teraz to moja wina? Ja jestem wszystkiemu winien?
- No chyba nie Martina. Nic do jasnej cholery nie zrobiła. Jesteś jebnięty. Ogarnij się i zrób wszystko żeby jej nie stracić. Nie zasłużyła na kolejne cierpienie znowu PRZEZ CIEBIE
- narazie - Warknął i rozłączył się.

MARTINA

Widziałam furie w oczach Zabdiela który po chwili usiadł na swoje miejsce i pocieszająco się do mnie uśmiechnął?

- Co mówił? - zapytałam niepewnie po chwili

- Nie ma o czym rozmawiać. Dziś wieczór nie zaprzątajmy sobie nim głowy. Nie warto - puścił mi oczko na co się uśmiechnęłam, pierwszy raz tego wieczoru naprawde SZCZERZE.

Po koleknej godzinie Richard odwiózł mnie do domu do którego zaprosiłam na nic Mel Sam oraz Yocy. Nie chciałam być sama wiec oczywiście się zgodziły i teraz siedzimy w salonie pijąc drugą butelkę wina oglądając jakiś nudny romans. Rodzice pojechali przed wczoraj do rodziny na 2 tygodnie. Gdybym pojechała z nimi nic by się nie wydarzyło. Ale nie mogłam i wszystko poszło się walić.

- Marti. Nie myśl tylko pij - szturchnęła mnie w ramie Yocy. Zaśmiłam się tylko i dopiłam resztkę z kieliszka po czym Mel dolała mi więcej. I tak siedziałyśmy prawie do 3 w nocy.

- Idzemy jutro do Klubu? - palnęłm po chwili. Wszystkie jak na zawołanie na mnie spojrzały i wyszczerzyły zęby

Do : Richi 😅 , Chris ☺️☺️ , Zabi 😇 , Jo 👍👍
Dziewczyny się zgoiły  więc nie waże czy się zhodizcie czy nie idiemy jutro do klubu. Caluski

Odpowiedzi nie dostałam wiec wyłączyłam telefon. Ogarnęłyśmy z dziewczynami salon i poszłyśmy do mnie do pokoju spać.

Zapowiada się jutro ciekawy wieczór. Mam zamiar chociaż na chwile zapomnieć o Ericku i się zabawić.
_________________________
Liczę na GWIAZDKI I KOMENTARZE ❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro