28... Nie chcemy żebyś cierpiała.
- Możemy porozmawiać? - zapytał drapiąc się zestresowany po karku ...
***
- Szczerze? Nie mam ochoty. Przyszłam tu się zabawić a nie smucic i denerwować a tym właśnie skończyłaby się rozmowa z tobą wiec nie. Daj mi spokój - powiedziałam szybko po czym wyminęłam go i poszłam w kierunku loży bo już czułam zbierające mi się w oczach łzy. Usiadłam na kanapie i złapałam za kieliszek oraz butelkę wódki ale ktoś mi zabrał ją z ręki a tym kimś była Melani
- Ja poleje. Ręce ci się trzęsą - odkręciła korek i polała mnie sobie i Yocy oraz Sam które do nas zaraz przyszły. Kątem oka widziałam Ericka z pozostałymi członkami zespołu którzy jak mi się wydawało krzyczą na niego. Martina ogarnij się. Miałaś nie zaprzątać sobie nim głowy. Nie dzisiaj!
- to pijemy za zbliżający się wielkimi krokami początek roku szkolnego ! - krzyknęła Mel a Sam jęknęła niezadowolona.
No tak zostaje sama w Miami no znaczy prawie bo Yocelyn też nigdzie się nie wybiera. Sam za rok do nas dołączy na studia a ja z Mel jedziemy już za nie cały miesiąc. A dokładnie za 3 tygodnie. W ciągu tych 3 tygodn skończę prace z Austinem i muszę zabrać się za nową piosenkę którą dokończe już w Los Angeles gdzie miesiąc po naszym przyjeździe odbywa się Festival muzyki latynoskiej i mam tam wystąpić. Nie moge się doczekać.
Wypiłyśmy 2 zzoty po czym dołączyli do nas chłopaki bez Ericka NASZCZEŚCIE
- Kazaliśmy mu jechać do domu. Nawet nie protestował ale widać że zależało mu na rozmowie z tobą
- Porozmawiam z nim jutro albo kiedy indziej. Dziś się bawie tak jak mi mówiliście
- ZUCH DZIEWCZYNA ! - krzyknął Richard i poleciał po kolejną butelke wódki.
Co chwila piliśmy potem poszliśmy tańczyć i znowu piliśmy. Z klubu wyszliśmy około 4. Chris jako że nie pił zawiózł mnie do domu. Pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam z auta a następnie weszłam do domu i odrazu poszłam spać.
Następnego dnia zpałam do chyba 14. Gdy tylko wstałam oczywiście wzięłam tabletkie przeciwbólowe na ból głowy. Zrobiłam śniadanie i usiadłam z telefonem przy wysepce.
Umówiłam się z Melanią na zakupy bo dawno same nie spędzałyśmy czasu. Poszłyśmy do największej galerii w mieście. Co jakiś czas zatrzymywały nas młode dziewczyny. Ale nic nam nie zepsuło humoru.
Jak za dawnych dobrych czasów bawiłyśmy się razem cudownie, obkupiłyśmy się a potem poszłyśmy do Starbucks i zaczęłyśmy rozmawiać
- Boże jak my dawno nigdzie razem SAME nie wyszłyśmy. Tęskniłam za tym - powiedziałam gdy kelnerka która wiecznie nam się przyglądała przyniosła nam nasze kawy.
- Ja tak samo. Ale już niedługo zaczniemy to jeszcze raz. Razem na uniwerku. Naprawde nie mogę w to uwierzyć. Jestem taka podekscytowana. Razem będziemy mieszkać. Boże - dziewczyna zaczęła się tak podniecać że myślałam że zaraz posikam się ze śmiechu
- Uspokuj się haha opowiadac co u ciebie? Jak tam z Joelem? - zmieniłam temat
- Cudownie. Chce mnie zabrać jeszcze przed naszym wyjazdem do jego rodziny do Mexyku na kilka dni. Czuje że to jest ten jedyny. I mam nadzieje że on też tak uważa bo cholera naprawde go kocham. - powiedziała cała czerwona
- Nawet nie wiesz jak się ciesze. Jestem z ciebie dumna i mocno trzymam kciuki kochana. On też cie kocha to widać. - puściłam jej oczko. A ta strzeliła jeszcze większego buraka.
- A ty jak tam? Rozmawiałaś już z Erickiem? - zapytała nie pewnie
- Jeszcze nie. Ale jakoś tak nie zamierzam w najbliższych dniach tego robić. Ostatnimi czasu nie układało nam się najlepiej. Ciągle się obrażał o Austina co było w ogole nie potrzebne bo nie patrze na niego jak na obiekt westchnień a tym bardziej nigdy prze nigdy nie przeszedł mi przez myśl pomysł żeby go zdradzić. Był wiecznie zazdrosny. Mało się do mnie odzywał i unikał gdy miałam chwile zeby się spotkać ale gdy już nie mogłam to się czepiał że nie mam czasu i się z nim nie widuje. Ja nawet nie wiem czy my w ogole jeszcze razem jesteśmy ale i tak muszę wszystko przemyśleć dopiero potem z nim porozmawiam.
- Rozumiem. Przykro mi że tak wyszło kochanie.
Więcej do tego tematu nie poruszałyśmy. Poszłyśmy jeszvze do paru sklepów po czym każda wróciła do swoich domów
I tak nudno minęły mi kolejne kilka dni. Z Erickiem nie miałam kontaktu znaczy próbował się kontaktować ale ignorowałam te próby. Kilka razy spotkałam się z chłopakami i dziewczynami do knajpy. Siedze teraz w starbucks razem z Richardem i gadamy już chyba od godziny.
- Nie wiem co robić. Zaraz wyjeżdżam więc będzie trudniej zwłaszcza na zachowanie Ericka który jest o wszystko i o wszystkich zazdrosny. Jak to będzie wyglądać. Simon ma dużo planów co też wiąże się z tym że będe mieć mniej czasu wolnego i jeszcze nauka.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć Marti. Powinnaś jeszcze pomyśleć co zrobisz. Ale jeśli uważasz że to nie wypali nie możesz na siłę zmuszać się żeby dalej z nim być to nie na tym polega. Będziesz cierpieć niemogąc go tak często widywać. Nie wiem co mam ci poradzić. Musisz to sama przemyśleć i potem z nim porozmawiać. Erick jest moim przyjacielem i wiem że cie kocha i wiem też że nie da ci tak łatwo zreygnować ale musisz słuchać głosu serca. Chcę żebyś wiedziała że nie ważne jaką decyzje podjęłaś będę cie wspierać. Zresztą wyszyscy będziemy. I nie chcemy żebyś cierpiała.
- Dziękuje za wasze a przedwszystkim twoje wsparcie i przyjaźń. Naprawde to dla mnie dużo znaczy. Jesteście cudowni. - po kolejnej godzinie gadania Richi odwiózł mnie do domu gdzie po zjedzonej kolacji poszłam spać.
Następnego dnia po śniadaniu usiadłam w salonie na kanapie przed telewizorem z pudełkiem lodów gdy dostałam kolejnego smsa. Już mnie to irytowało więc odpisałam
Od Erick
Porozmawiamy w końcu? Naprawde mi na tym zależy!
Do Erick
Powiedziałeś wystarczająco. Zrozumiałam
Od Erick
Nie prawda. Proszę. Spotkajmy się , porozmawiamy
Do Erick
Po co? Żebyś znowu mi powiedział że nie masz zamiaru mnie słuchać i widzieć? Żeby znowu mnie zranić i oskarżać o zdrade? Nie mam zamiaru znowu przez ciebie płakać Erick.
Od Erick
Spotkajmy się w Starbucks obok naszego praku o 16
Do Erick
Narazie...
_______________________
Liczę na GWIAZDKI I KOMENTARZE.
UWAGA : ROZDZIAŁ 30 BĘDZIE OSTATNIM ROZDZIAŁEM
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro