19.Bitwa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Novia

- Na razie tato! - krzyczę do ojca, wychodząc z domu.

- Baw się dobrze Nov! - tego jestem akurat pewna. W domu u państwa Makeli zawsze dobrze się bawię. Naprawdę cieszę się, że Celin zaprosiła mnie na babski wieczór. Będzie o czym poplotkować i nie będę się nudzić w domu. Same pozytywy. Trzy tygodnie temu rozpoczeliśmy nowy rok, a tym samym zimny styczeń. Ten miesiąc u nas w Norwegii jest najzimniejszy w ciągu roku. Na szczęście zima szybko mija i ustępuje miejsca przepięknej wiośnie. Jeśli już mówimy o wiośnie to warto chyba wspomnieć o obozie w marcu, na który jadę. Tak, udało mi się przekonać rodziców i już za dwa miesiące razem z Celin jedziemy pod namiot. Wcześniej, gdy mieszkałam w Oslo nienawidziłam takich wypadów, ale teraz, w Trondheim, myślę, że będzie bardzo fajnie i już nie mogę się doczekać. Z moimi przemyśleniami docieram pod właściwy dom i pukam do drzwi, które po chwili się otwierają, a w nich stoi mała Mia.

- Novia! - krzyczy i wskakuje mi na ręce. - Dawno cię u nas nie było. Stęskniłam się.

- Też się stęskniłam skarbie. Zaprowadzisz mnie do Celin?

- Pewnie. - odpowiada i bierze mnie za rękę. - Wiesz, że za tydzień są moje urodzinki? Będziesz prawda?

- Jeśli tylko twoi rodzice się zgodzą to będę na pewno.

- Hurra! - piszczy z radości, a w tym samym momencie wychodzi do nas Celin.

- Mia przestań zamęczać Novię.

- Ale ja jej wcale nie męczę. Tylko zaprosiłam ją na swoje urodziny. - Mia tupie ze złości nogą i wraca do swojego pokoju.

- Wybacz za nią, ostatnio zrobiła się bardzo marudna. - mówi Celin i prowadzi mnie do swojego pokoju.

- Nic nie szkodzi, jest urocza. - odpowiadam, składając jednocześnie na łóżku.

- Aha, bardzo cudowna. Ciekawe czy powiedziałabyś to, spędzając z nią dwadzieścia cztery godziny na dobę w ostatnich dniach.

- Właśnie, gdzie pojechali twoi rodzice?

- Do jakiejś dalekiej ciotki ze strony ojca, wrócą dopiero za kilka dni, więc mamy dziś cały dom dla siebie. No prawie. - kończy zdanie i podaje mi kawałek arbuza, którego swoją drogą uwielbiam. - No, a nie ciekawi cię gdzie jest jeszcze jedna osoba?

- To znaczy kto? - pytam, wgryzając się w pysznego owoca.

- Twój ulubiony nauczyciel. - odpowiada, zabawnie poruszając brwiami.

- Nie obchodzi mnie gdzie jest Cristian.

- A więc jednak przyznajesz się, że od razu pomyślałaś o moim bracie? - dziewczyna szeroko się uśmiecha i z radości klaszcze w ręce.

- Nieprawda. Po prostu, kto inny może jeszcze być w twoim domu jak nie Cris? - próbuję się usprawiedliwiać, ale chyba nieudolnie mi to wychodzi.

- Taaa. Ale jeśli chcesz wiedzieć to poszedł po zakupy i niedługo wróci.

- Wcale mnie to nie obchodzi. - odpowiadam, ale nagle dostaję czymś miękkim po głowie.

- Będziesz obrywać poduszką za każdym razem, gdy skłamiesz.- odpowiada i znowu rzuca we mnie poduchą.

- A więc chcesz się tak bawić? - pytam i biorę poduszkę do ręki. - Niech będzie! - w tym momencie rzucam, a Celin obrywa prosto w twarz. W następnym momencie różnokolorowe poduszki latają po całym pokoju i robią spustoszenie.

- Pudło! - krzyczę, gdy jedna z poduszek przelatuje nad moją głową i rzucam czerwonego jaśka prosto w Celin, która stoi tuż obok drzwi. Na moje nieszczęście Celin się uchyla i w tym momencie otwierają się drzwi, a osoba stojąca za nimi dostaje poduszką. Kto jest tą osobą, chyba nietrudno zgadnąć. Celin i ja przerywamy walkę i patrzymy przestaraszone na Crisa, który tylko trzyma w ręku poduszkę i patrzy na nas poważnie.

- Czyja to poduszka? - pyta patrząc to na mnie, to na siostrę.

- To Novi braciszku. - odpowiada niewinnie różowowłosa.

- Porzeczko ładnie to tak rzucać czymś w swojego nauczyciela?

- Przepraszam. - odpowiadam lekko wystarszona jego tonem. - Ja nie... - niedokańczam jednak swojego zdania, bo dostaję poduszeczką, a Cristian wybucha śmiechem.

- Taki żarcik. - mówi i tym razem rzuca w Celin.

- O nie, tak to nie będzie. - odpowiada Cel, a ja korzystam z jej nieuwagi i również w nią rzucam.

- Ej, dwoje na jednego? - pyta dziewczyna i z powrotem wznawiamy bitwę. Poduszki latają w górę i w dół, w prawo i w lewo, a nasz śmiech roznosi się chyba po całym osiedlu.

- Przywitaj się z moją poduszką. - mówi do mnie Cris, stojący tuż obok

- A ty z moją. - odpowiadam i ciskam w niego moją bronią.

- Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. - w tym momencie i ja, i Cristian obrywamy od Celin. Niestety przewracam się od jej ciosu wprost na mężczyznę, który po zderzeniu ze mną również ląduje na podłodze. Ja zaś chwilę później na jego klacie. Próbuje wstać, ale Cristian łapie mnie mocno w tali i przytrzymuje.

- Ej, zawsze gdy jestem obok to musicie wpadać na siebie? - pyta Celin. - Jak już macie się migdalić to sobie znajdźcie osobny pokój.

- Cristian, puść mnie. - syczę do chłopaka i nadal próbuje się wyrwać.

- Jesteś słodka, gdy się denerwujesz Porzeczko. - mówi, a mnie zatyka. Czy on ze mną flirtuje? Ze mną? Nie, napewno coś źle usłyszałam. Po kilku chwilach w końcu udaje mi się podnieść z mężczyzny.

- Idę do siebie dziewczyny, jak coś byście chciały to mnie zawołajcie. - mówi mężczyzna i kieruje się w stronę drzwi. - Może chcesz żebym ci pomógł umyć plecki mała? - szepcze mi do ucha, gdy mnie mija, a mnie po raz kolejny zatyka z zaskoczenia. Jednak wcześniej się nie przesłyszałam. Cris naprawdę ze mną flirtuje. Mam mu coś odpowiedzieć, ale zauważam, że Cris juz dawno wyszedl.

- A ty co Novia tak znieruchomiałaś? - pyta Celin.

- Eee, nic. Idziemy spać? - pytam się cicho ziewając.

- Tak wcześnie?

- Nie wiem, jak dla ciebie, ale dla mnie dwudziesta trzecia to już godzina do snu.

- Jesteś jednak mięczak. - nasmiewa się ze mnie dziewczyna.

- Ej, chcesz znów dostać poduszką?

- Nie, nie, chodź, śpimy dzisiaj w jednym łóżku. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?

- Nie, no coś ty, kiedyś naokrąglo spałam w jednym łóżku z Olivią. - na wspomnienie o mojej zdradliwej przyjaciółce od razu zaczyna robić mi się smutno, co chyba zauważa Celin.

- Nie rozmawiajmy o tej Olivii, dzisiaj przecież mamy babski wieczór, a więc nie ma smutku. - uśmiecham się na jej słowa i kładę obok niej.

- Cieszę się, że cię poznałam. - mówię do dziewczyny.

- Ja tak samo. Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiada, a ja właśnie zdałam sobie sprawę, że zawsze warto szukać prawdziwych i szczerych przyjaciół, bo może gdzieś na świecie istnieje człowiek, który nie będzie patrzył na twoje pochodzenie czy majątek, ale na twoje prawdziwe "ja".

Hejka!

Wiem, że dawno nie było rozdziału i niestety kolejny też może pojawić się dopiero za jakiś czas. Obecnie nie mam czasu skupiać się na Porzeczce i pisać nowe rozdziały, bo postanowiłam zgłosić się do konkursu pisarskiego i staram się na nim skupić. Nie gniewajcie się!

Ale wracając... Jak się wam podoba rozdział? Według mnie jest mega pozytywny i z morałem. Taki idealny na piąteczek.

Ps. Drodzy uczniowie, kto się cieszy na zdalne? Ja bardzo😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro