Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Novia

Rok później

Powoli otwieram oczy i zauważam przez okno w pokoju, że słońce chyli się ku zachodowi. Piękne, czerwone promienie otulają granatowo biały pokój. Rozglądam się dookoła i zauważam, że nikogo nie ma obok mnie. Cicho się śmieję. Cristian najpewniej znów wyskoczył do sklepu po produkty na kolację. To taka nasza tradycja. Gdy ja jestem zmęczona po wykładach, to zawsze on przygotowuje nam jedzenie, a gdy on jest zajęty sprawdzaniem sprawdzianów i kartkówek, kolację robię ja. Jeszcze trochę zaspana powoli wstaję z łóżka i wychodzę na balkon żeby podziwiać ten śliczny widok. Zatoka Morza Norweskiego w tym świetle jest przepiękna. Naprawdę cieszę się, że Cris pomyślał o moim upodobaniu do przyrody, gdy kupował nam dom. Tak! Dobrze usłyszeliście. Mój mężczyzna niecały miesiąc temu postanowił zrobić mi ogromną niespodziankę i kupił nam dom, w którym obecnie wspólnie mieszkamy. Ale to nie wszystko. Bo oprócz tego miał dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. Przypominając sobie ten dzień, od razu się uśmiecham. A wszystko zaczęło się tak zwyczajnie.

- Celin, pospiesz się. - mówię do przyjaciółki, która dzisiaj wyjątkowo się wlecze. Właśnie skończyłyśmy drugi semestr na uniwersytecie i zaczęły się nasze pierwsze, studenckie wakacje. Tak jak podpowiedziała mi Celin, razem z nią poszłam na psychologię. I wcale nie żałuję tego wyboru. Już czuję, że pomoc innym ludziom to moje powołanie.

- Czekaj. - odpowiada dziewczyna. - Gdzie ci tak śpieszno?

- Po prostu pomyślałam, że może dzisiaj ty, ja Gwen i Jacob pójdziemy na imprezę. Trzeba uczcić ten koniec roku. - Gwen i Jacob to urocza para Brytyjczyków, którą poznałyśmy już pierwszego dnia studiów. Są w sobie szaleńczo zakochani i zawsze trzymają się razem. Ponad to Gwen to cudowna dziewczyna, która od razu złapała z nami kontakt, a Jacob to niezły śmieszek, który zawsze nas rozśmiesza.

- Oni mają dzisiaj randkę. - odpowiada Cel. - Ponad to myślę, że będziesz miała dzisiaj inne plany.

- To znaczy? - odpowiadam zdziwona.

- Niespodzianka. - mówi Celin i skręca w drugą stronę od domu.

- Cel gdzie idziemy?

- No przecież ci mówię, że to niespodzianka. Uwierz spodoba ci się. - odpowiada, wesoło się szczerząc. Skręcamy w lewo i lądujemy na przystanku autobusowym. Chwilę czekamy na autobus numer dziesięć i do niego wsiadamy.

- Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy?

- Nie. - odpowiada ostro. - Siedź siostro i nie marudź. Zobaczysz, że jeszcze będziesz piszczała. - Siedzę więc cicho i patrzę przez okno. Jedziemy w zupelnie inną stronę od mojego domu. W pewnym momencie skręcamy w drogę i po lewo ukazuje się widok Morza Norweskiego. Po chwili autobus zatrzymuje się na przystanku i wspólnie wychodzimy z pojazdu.

- Przyjechałyśmy żeby popatrzeć sobie na morze? - dziwię się. - Nie musiałaś być taka tajemnicza. - na moje słowa Cel cicho chichocze i ciagnie mnie za rękę.

- Chodź za mną niecierpliwcu. - skręcamy w ulicę Brattorkaia i mijamy duże, rodzinne domy. W pewnym momencie różowowłosa zatrzymuje się przed pomarańczowym, murowanym domem z czarną dachówką. Jest stosunkowo mniejszy od reszty domów i obrośnięty bluszczem od głównej strony. Sam dom otoczony jest czarym, metalowym ogrodzeniem z fikuśnymi wzrokami. Muszę stwierdzić, że jest naprawdę śliczny i ma swoją specyficzną atmosferę.

- Śliczny ten dom. - mówię do przyjaciółki. - Czyj on jest? - Celin na moje słowa zaczyna szukać czegoś w torbie i po chwili wyjmuje czarny klucz. Wsadza go do zamka i otwiera furtkę.

- Pani pierwsza. - puszcza do mnie oko, a ja niepewnie ruszam przed siebie. Słyszę, że Celin rusza za mną. Wchodzę na teren domu i rozglądam się wokół. Pierwsze co rzuca mi się w oczy to niewielki, wbudowany w cementowe podłoże basen z przepięknie błękitną wodą w środku. Niedaleko basenu rosną duże i małe tuje, a w otoczonym drewnianym, niskim ogrodzeniu kwitną wielkolorowe róże i hortensje. Co ciekawe na owych roślinach zawieszone są girlandy z różowymi serduszkami i czerwonymi całusami. A na tujach palą się białe lamepczki, podobne do tych, które zawieszamy na choinkę w Boże Narodzenie. Patrzę trochę dalej i zauważam taras, na którym stoi stół z krzesełkami, a na podłodze rozsypane są czerwone płatki róż.

- Celin, co to za miejsce? - pytam zachwycona widokiem.

- To nasze miejsce kochanie. - nagle za moimi plecami odzywa się męski głos, który od razu poznaję. Odwracam się i zauważam obok Celin ubranego w garnitur Crisa. Uśmiecham się szeroko i szybko do niego podchodzę, po czym mocno całuję.

- Co ty tu robisz? - pytam i spoglądam raz na Crisa raz na Celin. - Zaraz, zaraz. Oboje coś wykombinowaliście.

- Nie tylko my. - odpowiada dziewczyna i nagle zauważam nasze rodziny, wychodzące ze środka domu.

- Okej. - mówię niepewnie. - W ogóle nie rozumiem. Co wy wszyscy robicie w jakimś obcym domu?

- On nie jest obcy skarbie. To nasz dom. - mówi Cristian, a mnie zatyka.

- Jak to nasz?

- Już dawno myślałem o kupnie domu. Nie chcę siedzieć na głowie rodzicom, mam prawie trzydzieści lat do diaska. Plus teraz, gdy studiujesz, a ja pracuję, widujemy się naprawdę rzadko. Najczęściej mijamy się na uczelni. Pomyślałem więc, że kupno domu dla ciebie i dla mnie będzie idealnym pomysłem. Przepraszam, jeżeli ten pomysł ci się nie podoba, zawsze możemy go... - nie daję skończyć mężczyźnie i szczęśliwa rzucam mu się w ramiona. Ten zaskoczony mocno mnie łapie i przytula.

- Bardzo podoba mi się ten pomysł. - mówię szczęśliwa. To niezwykłe, że choć spotykamy się trochę ponad rok, już o tym pomyślał. To znaczy, że ma naprawdę poważne plany wobec mnie. To takie miłe uczucie. - Kiedy się wprowadzamy?

- Jak tylko odpowiesz twierdząco na moje drugie pytanie. - mówi, a ja posyłam mu pytające spojrzenie. Mężczyzna robi dziwny gest ręką i po chwili z szerokim uśmiechem podbiega do nas Mia i podaje mu czerwone, aksamitne pudełeczko. Po chwili Cristian klęka przede mną i otwiera pudełko. Moim oczom okazuje się śliczny pierścionek. Jest złoty, a na sobie ma delikatny, fioletowy diamencik w kształcie serca. Jest niezwykle subtelny, ale przepiękny. Szeroko otwieram oczy i zatykam usta ręką. O mój boże. Czy ja myślę, że to jest to co myślę.

- Kochanie, Porzeczko. Wiem, że znamy się stosunkowo krótko, ale jestem przekonany, że od początku byłaś mi przeznaczona. Od kiedy wpadłaś w moje życie, wylewając na mnie ten przeklety sok, wszystko zmieniłaś, a przede wszystkim sprawiłaś, że zacząłem być wreszcie szczęśliwy. I wiem, że ze mną również jesteś szczęśliwa. Dlatego proszę skarbie, bądźmy zawsze razem uśmiechnięci. Wyjdź za mnie kochanie. - Gdy kończy mówić, całe moje policzki są w łzach. Te słowa są tak bardzo w jego stylu. W życiu bym się tego nie spodziewała. Najpierw dom, a teraz to. - Skarbie? - dopytuje Cris, a ja rzucam mu się w ramiona.

- Tak, tak, po stokroć tak. - odpowiadam szczęśliwa i mocno go całuję. On odwzajemnia pocałunek z równą pasją, a w okół rozlegają się głośne odgłosy oklasków. Mężczyzna odrywa się ode mnie i zakłada mi prześliczny pierścionek na palec, po czym pomaga mi wstać. Po chwili przybiega do mnie Celin i mocno przytula.

- Będziemy rodziną. - mówi wzruszona. - Ostrzegam, będę twoją pierwszą druhną.

- Dobrze szaleńcu. - odpowiadam, śmiejąc się.

- A ja będę sypać kwiatki. - mówi Mia i skacze wokół nas. Ta niespodzianka faktycznie mi się spodobała.

Nagle czuję ręce obejmujące mnie od tyłu w tali. Odchylam się do tyłu i wtulam w mojego narzeczonego.

- O czym myślisz Porzeczko? - pyta mężczyzna.

- O tym jak zaskoczyłeś mnie z domem i zaręczynami. Kiedy ty to wymyśliłeś? I jak zorganizowałeś tak, że nawet nie zauważyłam?

- Cóż, cała rodzina mi pomogła.

- Nasze rodziny są cudowne. - odpowiadam zrelaksowana.

- Prawda, a juz niedługo my staniemy się odrębną rodziną. Już za trzy miesiące.

- Właśnie. - wyrywam się szybko z jego objęć i spoglądam na zegarek. - Za godzinę mamy z Celin spotkanie w salonie sukien ślubnych.

- Dlaczego nie mogę iść z wami? - pyta niezadowolony.

- Znasz tą tradycje kochanie. Pan młody nie może zobaczyć pannę młodą w sukience przed ślubem. - odpowiadam i zaczynam się szykować. - Ale nie martw się, jak wrócę to co to wynagrodzę. - odpowiadam I daję mu szybkiego buziaka. W tej samej chwili dostaję smsa, spoglądam na telefon i zauważam, że Celin już jest przed domem. - Muszę już uciekać. Widzimy się za jakieś dwie godzinki. - Mówię i szybko ruszam po schodach.

- Będę tęsknił kochanie! - słyszę jeszcze krzyk mężczyzny, na co się uśmiecham. Szybko ubieram swoje złote balerinki i wychodzę na spotkanie z Cel.

- Bratowo! - krzyczy dziewczyna, gdy tylko mnie zauważa. - Nareszcie, ile można na ciebie czekać?

- Po pierwsze jeszcze nie jestem twoją bratową. - odpowiadam. - A po drugie troszkę zaspałam.

- Jesteś narzeczoną mojego brata, a za trzy miesiące macie ślub. Dla mnie już jesteś moją bratową.

- A ty moją najlepszą szwagierką i druhną. - odpowiadam i łapię Celin za rękę. - Ale musimy się teraz pośpieszyć. Ingrid Solberg nie będzie długo czekała.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że będziemy się stroiły u najlepszej projektantki w naszej okolicy. Ingrid jest boska. - mówi uśmiechnięta i po chwili wspólnie ruszamy w wyznaczone miejsce. Idziemy na piechotę, bo salon jest stosunkowo blisko. - Myślałaś w ogóle jaki chcesz mieć kolor przewodni na weselu i jaką suknię byś sobie życzyła?

- Wiesz, nasz ślub jest w sierpniu i myślałam raczej o czymś zwiewnym. Tak, żebym się w niej nie upociła i aby mi nie ciążyła. A jeśli chodzi o kolor to może... - mówię, ale nagle przerywa mi kobiecy głos.

- Celin? - mówi ktoś za naszymi plecami, na co w sekundę się odwracamy. Zauważam drobną, piękną brunetkę o zabójczo zielonych oczach. Jej obcisła, czerwona, krótka sukienka podkreśla jej kształty, a wysokie sandały na szpilkach wydłużają optycznie jej nogi. Wow, jest po prostu przepiękna. Spoglądam na Celin i zauważam, że zrobiła minę wyrażającą obrzydzenie, zdegustowanie, a może nawet jedno i drugie.

- Alex. - odpowiada z nieukrywanym obrzydzeniem różowowłosa. Gdy tylko pada imię brunetki od razu robię wielkie oczy. Czy to możliwe, że jest to ta Alexandra, która wykorzystała Crisa?

- Tak myślałam, że to ty Celin. Dawno się nie widziałyśmy. Zmieniłaś się od tamtego czasu. - kobieta wesoło trajkocze i nie zauważa miny Celin.

- Tak. - przerywa jej Cel. - Nie widziałyśmy się odkąd oszukałaś mojego brata, wyciągałaś od niego pieniądze i oskarżyłaś o molestowanie.

- Oj Celin, dalej jesteś o to zła? - pyta niewinnie i niezręcznie się śmieje. - To były tylko takie głupie żarty.

- Głupie żarty? - Nie wytrzymuję i w końcu się odzywam. - Przez ciebie Cristian mógł trafić do więzienia, a ty mówisz, że to głupie żarty?

- A ty to niby kto? - spogląda na mnie z pogardą i wygina się tak, żeby pokazać jak najbardziej swoje atuty.

- To moja szwagierka. - odpowiada za mnie Celin i obejmuje ramieniem. Alex robi zdziwioną minę.

- Szwagierka? - pyta i zabawnie otwiera usta.

- Dokładnie to przyszla szwagierką. - poprawiam Celin. - Jestem Novia. Narzeczona Crisa. - wyciągam z grzeczności rękę i uśmiecham się z przewagą. Alex, która na początku była zdzwiona teraz wygląda na nieźle wkurwioną. Odrzuca moją rękę i blisko do mnie podchodzi.

- Ty? Narzeczoną? - pyta brunetka i zaczyna się śmiać. - Czemu miałby być z tobą? Lecisz na jego hajs?

- Słuchaj no, wypudrowana laluniu. Ja nie jestem tobą. - syczę i mocno łapie ją za ramię.

- Puszczaj dziwko. - wyszarpuje swoją rękę z mojego uścisku.

- Jedyną dziwką jesteś tutaj ty Alex. - odzywa się Celin. - Czego ty właściwie chcesz?

- Chciałam się tylko przywitać, ale jak widać wolisz się zadawać z jakąś wariatką. - mówi i odrzuca do tyłu swoje długie włosy.

- Skoro jestem wariatką to lepiej się mnie bój. - mówię i powoli do niej podchodzę. - Bo nigdy nie wiesz co owa wariatka może zrobić. - Alex zaczyna się cofać i nagle dociera do końca chodnika. Potyka się o krawężnik i upada w trawę na tyłek. Akurat tak niefortunnie, że siada prosto na psie pozostałości. Ja i Celin wybuchamy śmiechem, a Alexandra z obrzydzeniem wstaje i  próbuje się otrzymać. Niestety pogarsza tylko sytuację i psią kupę ma teraz również na rękach. Gdy to zauważa głośno krzyczy.

- Nie zbliżajcie się więcej do mnie. - mówi i szybko rusza biegiem przed siebie.

- Nawet nie zamierzałyśmy! - krzyczy jeszcze Celin i po dłuższej chwili postać Alex znika zza horyzontem.

- Czyli to była ta słynna Alexandra. - odzywam się po dłuższej chwili.

- A daj spokój. Nie mam pojęcia jak brat mógł się w niej zakochać. Ni to mądre, ni to szczególnie ładne. - mówi i macha ze zrezygnowaniem ręką. - Chyba musimy się pośpieszyć żeby zdążyć na czas do Ingird.

- Cel, już mamy pięciominutowe opóźnienie. - mówię, patrząc na zegarek.

- O cholera, szybko. - odpowiada różowowłosa i ciągnie mnie za rękę. Docieramy do Ingrid nieco zdyszane, ale na szczęście okazało się, że kobieta miała lekkie opóźnienie z poprzednią klientką i nie jest na nas zła. Przez następną godzinę wybieramy moją suknię, dodatki i buty, a następnie ustalamy informacje o sukience Celin. Odprowadzam przyjaciółkę do przystanku autobusowego i do domu wracam, gdy już jest całkowicie ciemno. Od razu wita mnie znajomy zapach zapiekanki makaronowej. Bezkonkurencyjnie najlepszy przepis Crisa.

- Już wróciłaś Novia? - głos mężczyzny słychać z kuchni, więc tam się kieruję.

- Tak. - odpowiadam i siadam przy stole. - Widzę, że nie próżnowałeś?

- Oj tak. Wiem, że uwielbiasz tą zapiekankę, więc voila. - odpowiada i stawia przede mną duży talerz z makaronem. Wciągam z przyjemnością zapach i zabieram się do jedzenia. Cris siada obok mnie i patrzy na mnie z uśmiechem.

- To jak poszła wizyta?

- Bardzo dobrze. Wybrałam przepiękną sukienię. Zobaczysz, że ci się spodoba. Wraz ze wszystkimi dodatkami wyglądam jak księżniczką. - mówię zachwycona.

- Dla mnie już jesteś księżniczką. - mówi i głaszcze mnie po policzku. Wtulam się w jego rękę i rozkoszuję dotykiem.

- Nie wiem jak ta Alex mogła cię oszukiwać. Jesteś spełnieniem marzeń wszystkich kobiet. - odpowiadam i nagle zdaję sobie sprawę z tego co powiedziałam. Nie chciałam wspominać o Alex ani go tym denerowować.

- Skąd ci się wzięła nagle Alexandra? Nigdy o niej nie wspominałaś. - pyta zdziwiony i szybko się odsuwa. Nic nie mówiąc, wracam do jedzenia zapiekanki, ale mężczyzna nie odpuszcza. - Novia?

- Tak jakby dzisiaj ją spotkałam.

- Co? Jak to ją spotkałaś?

- Zaczepiła Celin, gdy szłyśmy do Ingrid. Gdy dowiedziała się kim jestem nieźle się wkurzyła i trochę się posprzeczałyśmy. - odpowiadam niepewnie. Nie chciałam żeby się zdenerwował. Wiem, że sprawa z Alex jest dla niego delikatna i nie lubi o niej rozmawiać. - Jesteś zły?

- Porzeczko dlaczego miałbym być na ciebie zły? - macham tylko ramionami i spuszczami głowę. Mężczyzny tylko wzdycha i wyciąga do mnie rękę. - Chodź. - chwytam dłoń, a ten wciąga mnie na swoje kolana. - Oczywiście, że nie jestem na ciebie zły. Po prostu się zdziwiłem, że Alex była w tych okolicach. Wolałbym jej nigdy nie spotkać. Nie wiem co bym zrobił, gdybym ją zobaczył.

- Ona raczej już tu nie przyjdzie. Troszkę się ubrudziła. - posyła mi pytające spojrzenie, więc tłumaczę mu po kolei przebieg spotkania. Gdy kończę mężczyzna wybucha śmiechem i ja także zaczynam się śmiać.

- Jesteś niesamowita Porzeczko. Teraz Alex na pewno tu nie wróci.

- I bardzo dobrze. Bo gdybym znów ją spotkała, to chyba bym jej coś zrobiła. Nienawidzę, gdy ktoś krzywdzi osoby, które kocham.

- A ja kocham tą twoją troskliwosc skarbie. I zawsze będę cię kochać. - mówi z uczuciem malującym się na jego twarzy.

- A ja ciebie. - odpowiadam i całuję mojego narzeczonego w usta. To naprawdę niezwykłe jak jedno wydarzenie może zmienić przebieg twojego życia. Nie mam pojęcia, czy gdybym wtedy, tego dnia nie wylała na Crisa soku, nasza historia tak by się potoczyła. I szczerze? Nie obchodzi mnie to. Nie ma żadnego gdyby. Jest tu i teraz, a chwila obecna bardzo, bardzo mi się podoba, bo nareszcie czuję, że tu w Trondheim wszystko skończy się długo i szczęśliwie. Zresztą, już się skończyło. Ale każdy cudny koniec, jest jednocześnie pięknym początkiem.

Kochani Czytelnicy!

Tak właśnie skończyły się losy naszej pary, ale tak jak powiedziała Novia, każdy koniec jest jednocześnie początkiem.

Chciałam Wam wszystkim serdecznie podziękować za tak miłe przyjęcie mojego drugiego opowiadania. Naprawdę czuję, że rozwinęłam się od czasu  pierwszej książki, co potwierdzają wasze miłe słowa i gwiazdki. Dziękuję za wspólnie spędzony czas Drodzy Czytelnicy💗💓💞

Oczywiście jak już wiecie pracuję nad kolejną książką. Nie zdradzę wam o niej dużo. Mogę wspomnieć tylko, że będzie poruszała problem niepełnosprawności, a akcja będzie toczyć się w Australii. Chociaż będziemy mieli do czynienia z gorącymi Hiszpanami😊 Pewnie zejdzie się zanim ją opublikuję, szczególnie, że w maju zdaję maturę i będę musiała się do niej mocno przygotować. Ale nie martwcie się. W końcu się tutaj pojawi i na pewno dam wtedy o tym znać.

A więc do zobaczenia kochani. Będzie mi was brakować, ale mam nadzieję, że spotkamy się w nowym opowiadaniu😁

Ps. Może macie do mnie jakieś pytania? Chętnie na wszystkie odpowiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro