Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły trzy lata, chociaż dla Jina to były wieki. 

NamJoon w końcu czuł się na tyle dobrze, by opuścić szpital. Morderca jego narzeczonego siedział w więzieniu, mężczyzna odzyskał spokój ducha. 

Co prawda pozbycie się większości problemów i resocjalizacja zajęły mu trzy lata, ale potrafił przystosować się do życia w społeczeństwie. Niektóre rzeczy wciąż sprawiały mu większe czy mniejsze problemy, chociaż z pomocą SeokJina potrafił poradzić sobie ze wszystkim.

Właśnie... Z pomocą SeokJina.

Lekarz na stałe zaczął pracować w szpitalu i dodatkowo dorabiać jako psychoterapeuta w prywatnym ośrodku. Był w stanie zapewnić (również dzięki Jiminowi) wyżywienie i mieszkanie dla siebie i NamJoona. 

Młodszy nie był zadowolony z tego, że musi żyć na rachunek swojego chłopaka i jego przyjaciela. Próbował znaleźć jakąkolwiek, chociażby słabo płatną pracę, jednakże nikt nie chciał przyjąć mężczyzny po takich przejściach. 

Rozumiał to. Dobrze wiedział, jak nisko upadł i jak blisko kompletnego zniszczenia samego siebie był. 

Ale wiedział też, że te trzy lata zmieniły go w kogoś zupełnie innego. Wcześniej zniszczone i zbyt długie włosy, były teraz krótsze i przefarbowane na ciepły blond. Zadbane dłonie, blizny starannie ukryte pod długimi rękawami koszuli. Twarz bez śladu zarostu, o co codziennie rano dbał zaraz po wstaniu z łóżka, szeroki i śnieżnobiały uśmiech. Wyprostowana sylwetka. Kobiety oglądały się za nim na ulicy. Gdyby ktoś pamiętał go z czasów pobytu w szpitalu i jakimś cudem spotkał, nigdy nie poznałby go jako "tamtego" NamJoona. 

Jin był naprawdę dumny z ukochanego. Wyznali sobie uczucia niecałe dwa lata po rozpoczęciu wspólnej pracy. 

Pasowali do siebie jak dwa kawałki puzzli.

Uzupełniali się pod każdym względem. 

Życie nie mogło być piękniejsze. 

Ale czy coś takiego może być wieczne?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro