10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sufit od godziny dalej wyglądał tak samo, ale Jin wciąż się w niego wpatrywał. 

Od jego zerwania z młodszym mężczyzną minęły ponad cztery godziny. 

Z każdą chwilą żałował coraz mocniej.

Wrócił do domu po trzech godzinach bezsensownego chodzenia po parku. Próbował uniknąć powrotu do domu, odciągnąć je w czasie. Każdy uważał go za racjonalnie myślącego mężczyznę, ale w tamtym momencie on sam nie rozumiał własnego zachowania. Uciekał przed czymś, co było nieuniknione. Przecież musiał kiedyś wrócić do domu.

Kiedy stanął na wycieraczce, by przeszukać kieszenie w poszukiwaniu klucza, zauważył niewielki przedmiot w stojącej obok wejścia doniczce. Z ziemi wystawał breloczek, który podarował swojemu chłopakowi na pierwszą miesięcznicę. Po pociągnięciu za niego, z ziemi wyciągnął również parę kluczy do mieszkania. 

To wszystko.

Żadnego pożegnania.

Żadnych przeprosin, zbędnych słów. 

Nic takiego.

Jedyne co słyszał, to ciche postukiwanie kropel deszczu o parapet i tykanie zegara w salonie. 

Czas płynął. Stało się coś okropnego, a świat się nie zatrzymał. To niesamowite, każdy z nas przeżywa czasami coś,  co wydaje nam się istnym końcem świata. Dopiero po fakcie rozumiemy, że sprawa wygląda tak tylko w naszych oczach. Życie idzie dalej, Ziemia dalej się kręci. 

Nic się nie zmienia, oprócz nas. 

Powoli.

Obydwie dłonie podpierają ciało. 

Nogi swobodnie opadają na podłogę, by zapewnić oparcie w kolejnym punkcie. 

Ciało powoli podnosi się z kanapy. 

Samo ciało, bo Jin czuł się, jakby duszę i wszystko co sprawiało, że czuł, zostawił w parku. 

Mieszkanie było opuszczone. Deszcz powoli ustawał, cisza zaczynała być denerwująca. Lekarz miał ochotę rzucić czymś o ścianę, byleby wreszcie coś usłyszeć. 

Miał naprawdę dosyć.

Powoli powlókł się do sypialni. Pokój z pozoru wydawał się nietknięty. Nic nie zmieniło się od rana, kiedy go opuszczał. Ale były to tylko pozory. Spostrzegawczy Jin od razu dostrzegł, że spod łóżka zniknęła walizka, a szafki były puste. Wszystkie rzeczy NamJoona zniknęły razem ze swoim właścicielem. 

Jedyne co po nim zostało, to silny zapach perfum, który zdążył wgryźć się w kołdrę. 

Teraz to właśnie w nią mógł wypłakać się Jin.

Został zupełnie sam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro