13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Skrzywił się, czując jak jego głowa zaraz wybuchnie. Ból paraliżował go i przecinał mózg, pozbawiając go umiejętności logicznego myślenia. 

Jin podniósł się i przetarł oczy palcami, mrucząc.

Dopiero po chwili otworzył oczy, które musiał od razu przymrużyć. 

Zbyt jasno. Nic nie widział.

Kto do cholery odsłonił rolety?

Zakopał się pod kołdrą, chcąc pobyć jeszcze chwilę w kojącej ciemności. 

Być może zdrzemnął się jeszcze na moment, sam nie potrafił tego stwierdzić. Równie dobrze mógł być tak zaspany, że leżał przez kilkanaście minut z zamkniętymi oczami, rozkoszując się powolnie płynącym czasem.

Do wstania z ciepłego i bezpiecznego łóżka zmotywowały go dopiero mdłości. 

Wyczołgał się z łóżka i momentalnie zauważył, że coś było nie tak. 

Postawił stopy na puszystym dywanie, a nie na zimnej podłodze.

Cholera.

Rozejrzał się i jęknął cicho. 

Nie był w swoim mieszkaniu. 

- Dobra, tylko spokojnie SeokJin. Na pewno nikt cię nie porwał. Spokojnie. - mamrotał sam do siebie, rozglądając się w panice po pokoju. Kremowe ściany, abstrakcyjne obrazy, które przyprawiały go o jeszcze większy ból głowy, zegar, który postukiwał co sekundę.

Niemalże zachłysnął się powietrzem, zauważając, że ma na sobie zbyt długą koszulkę jakiegoś rockowego zespołu i o kilka rozmiarów za duże dresy, zsuwające się z jego bioder. 

Gdzie podziały się jego ubrania? Co robił w tym miejscu? Gdzie do cholery tak właściwie był?

Jęknął, chwytając się za mostek nosa. Fala mdłości przywróciła go do porządku i kazała mu jak najszybciej znaleźć łazienkę. 

- Kurwa, kurwa, kurwa. - jęknął rozpaczliwie, wstając i od razu żałując tego gwałtownego posunięcia. Jego nogi zdecydowanie nie zamierzały współpracować, a błędnik szalał.

Opierając się o wszystkie ściany, powoli opuścił pokój. Znalazł się w przesadnie czystym i zbyt długim korytarzu. Na ścianach wisiało jeszcze więcej obrazów,  których nawet nie miał czasu podziwiać. Na niestabilnych nogach mijał kolejne pokoje, usiłując znaleźć łazienkę. 

Zza jednych drzwi doszły go ciche dźwięki rozmowy. Ostrożnie nacisnął klamkę, po czym uchylił drzwi. Dźwięki stały się jeszcze głośniejsze i wyraźniejsze, a dodatkowo okazały się być po prostu głośno włączonym radiem. Pokój wypełniał intensywny zapach jedzenia, który jeszcze bardziej podrażnił żołądek lekarza. Było zbyt jasno, zbyt głośno, zbyt duszno. 

Zrozumiał, że znalazł się w czyjejś kuchni. Syczenie gazu z kuchenki, bulgotanie wody w garnku, ciche podśpiewywanie... 

Podśpiewywanie? 

Jin przetarł twarz dłońmi  i wtedy właśnie z niewielkiego pokoju, pełniącego funkcję spiżarni, wyszedł Jongdae. Jongdae w samych dresach, nisko zawieszonych na jego biodrach, lekko ukazujących gumkę od bokserek. 

Mężczyzna zauważył swojego gościa i uśmiechnął się ciepło, mocniej zaciskając palce na słoiku, który trzymał w dłoni. 

- Jak się spało?  - zapytał niewinnie z szerokim uśmiechem, ale Jin nie zdążył odpowiedzieć. 

Fala mdłości ostatecznie z nim wygrała, a piękne panele w kuchni Jongdae już nie były tak piękne.

Pierwsze wrażenie było cholernie dobre, nieprawdaż?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro