3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyszedł z mieszkania kilka minut po dziesiątej. 

Zbiegł po schodach i powoli skierował się w stronę wyjścia, a później na przystanek. Delikatnie włożył do uszu słuchawki i włączył swoją ulubioną piosenkę, poprawiając pasek od torby na ramieniu. 

Po kilku minutach na przystanek przyjechał właściwy autobus, jadący prawie bezpośrednio pod budynek szpitala. Mężczyzna zajął miejsce na samym tyle pojazdu i oparł głowę o szybę, zamykając oczy.

Kiedy usłyszał nazwę swojego przystanku, wyjął słuchawki z uszu i schował je do torby. Westchnął cicho, zauważając, że na szybach w autobusie zaczęły pojawiać się drobne krople. Nienawidził deszczu z całego serca, tym bardziej, gdy akurat zdarzało mu się zapomnieć parasola i wodoodpornej kurtki. 

Gdy tylko drzwi autobusu otworzyły się, opuścił pojazd i szybkim krokiem ruszył w stronę budynku szpitala. Deszcz delikatnie pokrył jego włosy i ubranie malutkimi kroplami, zanim zdążył dotrzeć do środka. W końcu znalazł się w suchym i bezpiecznym holu, gdzie mógł spokojnie wyjąć chusteczkę w celu wytarcia ubrania.

Odrobinę wysuszony i w nieco lepszym humorze, ruszył do odpowiedniego gabinetu. Po aresztowaniu doktora Junga, dyrektor szpitala przydzielił SeokJinowi jego gabinet, z czego młodszy bardzo się cieszył. Wreszcie miał w szpitalu swój kąt i nie musiał "pożyczać" gabinetu od żadnego innego lekarza w szpitalu. 

Otworzył drzwi i zapalił światło. Przez deszczową pogodę cały świat był trochę bardziej ospały i przyciemniony. Dla Jina były to najgorsze możliwe warunki pracy. 

Westchnął i zajął miejsce przy biurku, kładąc na nim torbę. Przez głowę przemknęła mu myśl, że może powinien po prostu zamknąć się w swoim gabinecie i zasnąć, ale szybko ją od siebie odrzucił. Musiał tylko wypełnić odpowiednie papiery, podpisać kilka kartek i będzie mógł wrócić do domu, gdzie na pewno czekał na niego NamJoon z ciepłą kawą i kocem. 

Ta myśl dodała mu na tyle energii, że dał radę wyjąć z szafek odpowiednie papiery i niechętnie zajął się papierkową robotą. 

Naprawdę podziękował samemu sobie za odrzucenie głupiego pomysłu z pójściem spać, gdy drzwi jego gabinetu otworzyły się, a do środka wszedł dyrektor szpitala razem z jakimś nieznajomym mężczyzną. 

- Doktorze Kim, obiecałem przyprowadzić panu nowego praktykanta. Mam nadzieję, że pamięta pan naszą rozmowę. - powiedział dyrektor, a Jin lekko zmarszczył brwi. Nie pamiętał żadnej rozmowy z dyrektorem, ale zignorował ten fakt, nie chcąc wychodzić na idiotę przy nowym pracowniku. - To jest właśnie Kim MinSeok. Mam nadzieję, że wasza współpraca będzie owocna. Zostawię was samych. Jin, oprowadź MinSeoka po szpitalu. 

Jin kiwnął głową i wstał ze swojego miejsca. Przechylił lekko głowę i przyjrzał się dokładniej praktykantowi. Był niewiele niższy, niepozorny. Wyglądał raczej jak typ osoby, która całe dnie spędza w domu i nie przepada za imprezami. SeokJin uśmiechnął się ciepło do nowego i podał mu rękę. 

- Kim SeokJin. Możesz mi mówić Jin, darujmy sobie formalności. 

- Kim MinSeok. Znajomi częściej mówią na mnie Xiumin, ale Minseok też jest dobrze. - młodszy zaśmiał się cicho, a uśmiech Jina jeszcze bardziej się poszerzył. - To co? Szybki spacer po szpitalu i rozmowa?

Od razu był pewien, że polubi praktykanta. Bardzo przypominał TaeHyunga, był ożywiony i uprzejmy już od pierwszego kontaktu.

Łączyło ich coś jeszcze.

W obu przypadkach Jin nie był świadomy, że to początek jego kłopotów. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro