6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jin zamknął ostrożnie drzwi, po czym strzepał z siebie wodę, która zdążyła osadzić się na jego torbie i ramionach. Zdjął przemoczone tenisówki, ułożył je starannie pod ścianą i przeczesał palcami mokre włosy. Uśmiechnął się lekko pod nosem, słysząc dochodzący z kuchni dźwięk gotującej się wody i muzykę płynącą z radia. 

Bezszelestnie przeszedł do kuchni, gdzie przywitał go wyjątkowo przyjemny dla oka widok. 

Tyłem do drzwi stał NamJoon, przygotowując ciepłą herbatę dla siebie i swojego ukochanego. Cicho śpiewał pod nosem melodię płynącą z radia, które stało na stole. 

Jin uśmiechnął się szeroko i przylgnął mocno do pleców młodszego, obejmując go ramionami w pasie i przytulając się mocno do jego ciepłego ciała. 

- Nawet nie próbuj się ruszać, jesteś zbyt ciepły, żeby mi uciekać... - szepnął i zamknął oczy, wciągając powoli powietrze przez nos. Zapach owocowej herbaty i szamponu NamJoona był mieszanką, która zdecydowanie działała na lekarza uspokajająco. 

- Przestraszyłeś mnie, Jinnie. Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie. - powiedział cicho młodszy, po czym powoli odwrócił się przodem do ukochanego. - Hej, masz całe mokre włosy! Znowu zapomniałeś parasola? A co z kurtką? - zmarszczył brwi, krzyżując ręce na piersi. 

Jin westchnął i przewrócił oczami, z trudem powstrzymując śmiech. Zmartwiony NamJoon był doprawdy przeuroczy. 

-  Nie martw się tak o mnie, kochanie. To tylko deszcz, nic złego. Od tego się nie umiera. - mruknął rozbawiony, spoglądając na swojego chłopaka z uśmiechem. NamJoon pokręcił głową i potargał lekko mokre włosy starszego. 

- Natychmiast idź się przebrać. Nie możesz chodzić w mokrych ubraniach. Zaraz przyniosę herbatę do salonu. - młodszy złożył delikatny pocałunek na czole Jina i odwrócił się, żeby wyłączyć radio. 

Lekarz uśmiechnął się i posłusznie ruszył do sypialni, żeby przebrać mokre jeansy i wilgotną od deszczu bluzę na o wiele wygodniejsze dresy i powyciąganą koszulkę ulubionego zespołu NamJoona. Na ramiona zarzucił starą bluzę. Tak przygotowany opuścił pokój i przeniósł się do salonu, w którym już czekał na niego blondyn.

- Maraton filmów? - zapytał z uśmiechem i zajął miejsce obok wyższego, który od razu objął go ramieniem. 

- Jak dobrze mnie znasz... - westchnął cicho NamJoon i ukrył nos w miękkich włosach starszego. Zamknął oczy, rozkoszując się tą chwilą przyjemności.

Życie naprawdę było piękne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro