2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wylądowali w dworku, zbudowanym w stylu szlacheckim. Feliks położył Harry'ego na kanapę i chwycił komórkę. Wykręcił numer Wandy.

# po pół minuty słuchania jakiegoś patriotycznego rocka #

~ O co chodzi Feliks? ~ dobiegł go zaspany głos dziewczyny

~ Rusz swój gadzi zadek do mnie. To ważne. ~

~ Przecież masz bliżej Zośkę *ziew* ~

~ Wiesz co? ~ Felek wpadł na jeden ze swoich genialnych pomysłów. Takich, które potrafiły przestraszyć pół Europy ~ Zadzwoń do Gilberta. Ja do Zośki. Spotkamy się w moim domu. ~

Prędko się rozłączył i wystukał SMS-a do Zośki treści poniższej:

"Kod czerwony. Zbiórka u mnie."

Po czym wyłączył wyświetlacz i zajął się podopiecznym.

Młody z nabożną czcią dotykał lamparciej skóry, rzuconej niedbale na kanapę.

- Podoba ci się? - spytał cicho, nie chcąc go przestraszyć. Ten pokiwał ze zdumieniem w oczach

- Zaraz przyjdzie tutaj trzech moich przyjaciół, okej? Generalnie nie przejmuj się nimi, są dosyć... specyficzni.

Młody pokiwał głową.

Zadzwonił dzwonek do drzwi, po którym zostały otwarte z buta i wparował najbardziej niesamowity albinos tego wszechświata, z nieśmiertelnym kurczakiem ćwierkającym na czubku głowy. Zaraz za nim leciała blondynka z włosami związanymi w bocznego warkocza, zielonymi oczami o pionowych źrenicach oraz szmoczych skrzydłach i ogonie.

- Absolutnie Niesamowity Prusy tu jest!!!

- Ciiii!

Skarcił go Feliks, bo przestraszony Harry instynktownie schował się za Łukasiewiczem. Dopiero wtedy Prusek go zauważył. Momentalnie spoważniał. Klęknął niedaleko dzieciaka.

- Halo, jestem wujek Gilbert. Ta smocza dama to ciocia Wanda. A ta co właśnie wchodzi przez okno to ciocia Zośka.

Ta ostatnia aż z wrażenia spadła z framugi na dywan. Miała blond włosy i zielone oczy, zupełnie jak Wanda i Feliks.

- Zośka! Od czegoś mam drzwi!

Delikwentka zignorowała Feliksa, bo chwyciła Harry'ego i z piskiem "Kjut! Kjut! Kjut!*" zaczęła ściskać jak pluszaka. Nie dziwota, Harry mimo nadużyć miał sarnie, zielone oczy, barwą bliskie oczom Feliksa, oraz miękkie włosy, sięgające ramion.

- A jak się nazywa nasz słodziak?

Na pytanie Zośki Harry spojrzał błagalnie na swojego wybawiciela. Ten delikatnie wyciągnął go z objęć oprawczyni.

- Ma na imię Harry. Ale to mu się nie podoba, więc obiecałem, że znajdziemy mu nowe imię.

- Nie zawiadomiłeś Anglii, że kradniesz mu obywatela? Co powiesz na Zygmunt? - Zośka poczęstowała się karpatką leżącą na stole.

- Oszalałaś?! - Wandzie wyskoczyła żyłka. Z ust z każdym słowem wydobywał się mały płomień - Chcesz mu dać nazwę po królu, który zrobił z ciebie stolicę?!!

- Jakiś problem?! Wysypisko starych stolic w tamtą stronę - warknęła Zośka, widelcem wskazując drzwi. Wanda prychnęła, z nosa wyszły jej płomienie

- Głosuję na Jaremę. Po Wiśniowieckim. Należy mu się za obronę Zbaraża.

Feliks spojrzał na Harry'ego. Mały kiwnął głową.

- Więc zostaje : Jarema Łukasiewicz

Gilbert położył rękę na Feliksowym ramieniu. Miał poważną minę, nawet Gilbird (kurczak) nie ćwierkał jak zawsze.

- Powtarzając pytanie Zośki. Powiedziałeś Anglii, że zabrałeś mu obywatela?

- Nie. Nie było czasu.

- Oho! - Wanda zatarła ręce -Wyczuwam wizytę londyńskiej flegmy za pięć... cztery... trzy... dwa... jeeedeeen...

- POLAND! WHAT ARE YOU THINK YOU'VE DONE!!!!!!

Anglia międzyskoczył* do salonu, czerwony ze wściekłości. Przestraszony Jarema wtulił się mocno w tors Felka, co wywołało trzy Spojrzenia Śmierci Wersja Polska i jedno Zagilbiste Spojrzenie Śmierci. Wanda, wciąż oddychając płomieniami, na siłę usadziła Anglika na kanapie. Polska westchnął, przerzucając się na angielski, i zaczął tłumaczyć sytuację.

#po pół godzinie łopatologicznego tłumaczenia zakutemu, przesiąkniętemu herbatą, angielskiemu łbowi#

Anglia zamrugał. Zośka pstryknęła mu przed oczami.

- Zamurowało go. - stwierdziła Wanda, przerywając czesanie splątanych włosów Jaremy. Chłopcu bardzo się to spodobało.

- A ja myślałem, że jest bezpieczny. Dumbledore powiedział, że jest bezpieczny.

- Ale dlaczego zawierzyłeś temu Dumbledore'owi? Dlaczego Jarema jest taki ważny?

Anglia spoważniał. Odstawił filiżankę z herbatą.

- Więc, wszystko zaczyna się sześć lat temu...

# tutaj następuje wyjaśnienie historii, którą każdy zna, oraz wykazanie, że Dumbledore to podły, manipulacyjny staruch zamulony cytrynowymi dropsami#

- Chwila. Dobrze zrozumiałem? - Feliks był już słowiańsko wk*rwiony, mimo zewnętrznej oazy spokoju. - Rodziców Jaremy zamordowała jakaś czarodziejska wersja Hitlera?

- Tak.

- Ale Jarema jakoś, jako jedyny przeżył zaklęcie którego nie można przeżyć?

- Aha.

- I ten cały dyrektor Hogwartu, Albus Jak-Mu-Tam-Do-Jasnej-Anielki-Było Dumbledore, którego świat czarodziejów słucha jak Mesjasza, dla "bezpieczeństwa" podrzucił dziecko jedynej jego rodzinie, która okazuje się być rasistowskimi Nieświadomymi*?

- Yhy.. Tak.

- Okej...

Zapadła cisza. Wanda i Zośka instynktownie odsunęły się od Felka, wyczuwając słowiański wkurw i pociągnęły ze sobą Jaremę. Gilbert owinął Gilbirda dłońmi, by ochronić ptaka. Znał Polskę od rozbicia dzielnicowego i był już świadkiem czegoś podobnego. Takiego Feliksa można było tylko tak określić: bardziej przerażający niż Rosja. A to już był wyczyn.

- OSZALAŁEŚ!!!!!!!!!!!!

Wokół wściekłej personifikacji buchnął ogień, który nie spalał przedmiotów. Zza jego postaci wysunęła się para sześciometrowych skrzydeł o płomiennych piórach. Była to prawdziwa forma Polski. Feniks.

- ARTHURZE KIRKLANDZIE, ZJEDNOCZONE KRÓLESTWO WIELKIEJ BRYTANII I IRLANDII PÓŁNOCNEJ!!!!! JAK MOGŁEŚ!!!! MYŚLAŁEM, ŻE PRZEZ TE TYSIĄC LAT CZEGOŚ SIĘ NAUCZYŁEŚ!!!!

Anglia, mimo, że niegdyś był imperium, drżał jak jesienny liść na wietrze. Właśnie dokładnie sobie przypomniał, dlaczego to Feliks przez trzy wieki trząsł Europą, pobił niepokonaną Rosję, zmartwychwstał po stu latach w grobie, powstrzymał pochód komunizmu na Zachód podczas dwudziestolecia międzywojennego, nikt nie mógł go złapać w II WŚ, przeżył hitlerowską okupację i jeszcze miał siły na powstanie warszawskie, oraz jako pierwszy wyrwał się ze szponów ZSRR.

Feliks taki po prostu był. To "coś", co miała większość jego obywateli. To właśnie to sprawiało, że byli wyjątkowi. Tacy po prostu byli.

- JAK Z TOBĄ SKOŃCZĘ TO CIĘ RODZONA MATKA DO SPÓŁKI Z GERMANIĄ I RZYMEM NIE POZNAJĄ TY PIEPRZONY...

- FELEK, NIE PRZY DZIECIACH!! - dobiegł ich głos Wandy. Polska wygasił ogień z zaskoczenia, ale skrzydła pozostały. Odwrócił się w stronę z której dobiegał głos półsmoka i napotkał zachwycone spojrzenie Jaremy.

- Niesamowite... Jak to zrobiłeś?

Polska zmienił charakter o 180°. Nerwowo skubnął pióra na prawym skrzydle. Westchnął i wziął malca na ręce.

- Widzisz Jarema, nie jestem zwykłym człowiekiem. Jestem krajem w postaci człowieka.

Dzieciak przekrzywił słodko głowę.

- A jakim?

- Jestem Polską. Z kolei Arthur jest Anglią, czyli krajem, gdzie do tej pory mieszkałeś.

- A wujek i ciocie? Też są?

Gilbert się roześmiał, czochrając dziecku świeżo uczesane włosy.

- Blisko, kinder. Ich bin niesamowite Prusy. Ale un-niesamowici ludzie postanowili rozwiązać mój kraj. Więc technicznie nie powinienem istnieć. A z kolei ciocia Zośka ist stolica Feliksa, Warszava. Ciocia Wanda tymczasem ist Krakóv.

- Łał... - westchnął mały Łukasiewicz z zachwytem. Polska odwrócił się w stronę Anglii.

- Jarema zostaje ze mną. Bez gadania.

- Pod jednym warunkiem. Pójdzie do Hogwartu. Magia nie pozwoli mu zignorować listu. - zgodził się Arthur

########

Nieświadomi - polska wersja słowa "mugol"

Od tej pory pojawiać się będą wymyślone przeze mnie personifikacje polskich miast. Tak dla pewności będę pisać kto jest czym.

Zośka - Warszawa
Wanda - Kraków

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro