początek początków

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leonardo
Obudziłem się tak jak zwykle do szkoły.Zrobiłem poranną rutynę
i wyszedłem z domu,czekając na
moją najlepszą przyjaciółkę Sayori.

Czekam. 5 minut ,10,15..
Gdzie ta leniwa Sayonara?
Poszedłem
pod jej dom zapukałem i odszedłem na kilkanaście kroków i usłyszałem... Sayori:Z BUTA WJEŻDŻAM!(dźwięk rozbijanego
z buta szkła)ŁAAAAA!UNYYA!!!!
(dźwięk spadającej dziewczyny która podkneła się o parapet i
zleciała z okna)

Leonardo:Sayori prosiłem Cię
żebyś ogarneła się szybciej bo miałem Ci coś do dania ale dam ci to
jednak po szkole bo wiem co byś zrobiła bo albo byś wysadziła szkołę z
radości albo wszystkich uczniów
byś brutalnie pobiła.

Sayori:Dobra ale ciebie i członków klubu literackiego bym
nie pobiła.

Leonardo:Sayori pośpiesz się
bo nie zdążymy na 1 lekcje.

Sayori próbuję wstać.

Sayori:(CRACK!)(Dźwięk złamanej kości [kolano]

Sayori:AŁA!SUKA BLYAT! LEON,NIE MOGĘ WSTAĆ!

LEON:Sayori co się stało?

Podszedłem do niej i zapytałem
co się stało.

Sayori:Chyba złamałam nogę,a
tak chciałam,dziś iść do klubu literackiego.

Nie martw się coś wymyślimy.

Znalazłem 4 grube druty i czysty
bandaż w woreczku.

Podeszłem do Sayori i zapytałem:
Leon:Która noga Cię boli?

Sayori:lewa.

Wziąłem druty, przyłożyłem
je do złamanego kolana Sayori
zawinąłem je bandażem i go zawiązałem.

Sayori:Dzięki!Będę mogła teraz
iść do klubu literackiego.(bo lekarzy "pseudospecjalistów" to się boi)

Leon:Sayori nie ma nic za darmo
zrobiłem to co(w duszy) chciałaś,
więc chcę coś w zamian.

Leon:Sayori możesz wstać?
I powoli wstała z sporą ulgą i
podeszła do niego.
Leon:Sayori,zamknij oczy.-poprosił spokojnym tonem.
Sayori:Oki Doki! -i zamknęła oczy.
Leonardo złapał Sayori za biodra i szybko przyciągnął ją do siebie i pocałował ją w usta.

Sayori:..
Sayori:😱😳😵 ...!?
Sayori:Zemdlała (w Polsce bo w
Japonii wojna atomowa)

Sayori przy mdleniu poleciała w
stronę Leonarda i go przypadkowo pocałowała.
Leonardo:Ooł jaka jest słodka gdy śpi. ZARAZ KTÓRA GODZINA?! spojrzałem na zegarek -8:00.
Leon:Musimy już biec!-powiedziałem sam do siebie. Wziąłem Sayori na ręce i pobiegłem z nią do szkoły.

W szatni 15 min później:

Leon:Sayori obudź się!
(bez reakcji😢)
?:hej jest tu ktoś?
Leonardo:pomóż mi moja przyjaciółka zemdlała.
Natsuki:Hej Leonardo,pomogę
Ci przy wybudzeniu Sayori.
Natsuki:Upiekliśmy babeczki.
(nic)
Natsuki:Jeśli babeczki ją nie ruszyły została ostatnia opcja
(TUM DUM DUM)
ale NA PEWNO mnie znienawidzisz.
Natsuki pomalowanymi ustami
Pocałowała go w policzek
Natsuki:POCAŁOWAŁAM TWOJEGO CHŁOPAKA! NIE JESTEŚ WKURWIONA?
Sayori:TY SZMATO! Jak ty mogłaś
Ja się tobie zwierzałam a ty
mnie zdradziłaś.
(pomogło👍)
Leon:Sayori wszystko wytłumaczymy ci w klubie literackim,a teraz Sayori idź z Natsuki do klasy.
Sayori:Dobra hehe potem macie
mi wszystko wyjaśnić.
Wszyscy pobiegli do swoich klas.

-skip hours-

W klubie literackim:

Monika:Cześć wszystkim.!
Wszyscy:hejka!
Monika:dzielimy się wierszami!-powiedziała by ukryć lekki niepokój.

Po dzieleniu się wierszami.

Leonardo: Monika, co taka jakaś
niespokojna jesteś? Coś się stało?
Monika:Dobra,powiem ci ale nic
nie powiesz dziewczynom i porozmawiamy w 4 oczy.
Leonardo:dobra.
Staneli przy szafie z tonami
Pedofilówek Natsuki.
Monika: Wiesz, udało mi
Się zhackować bazę w korei północnej i dowiedziałam się że za tydzień mają zaatakować Polskę i musimy się chociaż
Trochę przygotować,będziesz
mógł dziewczyny trochę przygotować z teorii i praktyki
Surwiwalowej bo sama sobie nie poradzę.
Pomożesz mi? Ja ogarnę sprzęt,
zapasy i informacje a ty pouczysz je? Prooszę bardzo mi
na tym zależy.
Leonardo:Skoro tak Ci zależy
to postaram się jak najlepiej.
Monika:Dziękuję-i przytuliła
Leonarda.
Nagle Natsuki przyszła poczytać
sobie pedofilówki i zauważa
całą tą sytuacje.
Natsuki:Monika co ty robić?
Monika:Ja wielbić Leonard.
Natsuki:Ja móc się przyłączyć?
Monika:Ty móc sie przyłączyć.
Sayori:Co wy odwalać?
Moni i Natsu:My wielbić Leonard.
Sayori:Ja móc dołączyć?
Monia i Natsu:Tak
Yuri:co wy robić?
Pozostałe: my wielbić Leonarda.
Yuri:ja pewnie nie móc dołączyć
bo wy nie lubić długopis.
*(Yuri w płacz)*
Leonardo:Yuri ...(podszedł do
niej i ją przytulił)
Leonard:ty możesz się przyłączyć tylko bez długopisu i noży a tak to możesz.
Yuri:Dzięki.-i dołączyła do klubu
Wielbicielskiego.
Po grupowym wielbieniu Leonarda i załatwienia Sprawy
z Sayori spotkanie klubowe się
skończyło wszyscy poszli do domów.Sayori poszłem z nią
do jej domu, zrobiliśmy lekcje i
zapytałem się Sayori:
Chcesz się ze mną pouczyć o
Przetrwaniu?
Sayori: hehehe chętnie się z tobą
pouczę.

Poszło łatwiej niż myślałem.

Leonardo:To poczytamy chwilę
sami a to czegoś niezrozumiesz
to ja Ci wytłumaczę a ty wyłumaczysz mi to co sama
zrozumiesz jeśli ja czegoś nie
skapuje okey?
(dop.aut.jak coś to Sayori wcześniej przebrała się w swoje
ciuchy)

Po 15minutach nauki

Leon:wiesz może popracujemy w
Praktyce co będzie Ci łatwiej i mnie okej?
Sayori:okej chodźmy do lasu tam będzie najlepiej.
Leon:ok idziemy.

W lesie

(Jak coś to jest aluzja do skoku z okna Slavyori.)


Leon:no to jesteśmy
Trzymaj-powiedziałem do Sayori
i rzuciłem jej krzesiwo firmy
"Gerber".
Sayori:Em...Leonardo...nie jestem
zaawansowana jeśli ...coś zdewastuję.


Leonardo:spokojnie nic się Ci nie
stanie jestem przecież przy tobie
jak coś to sayoraneczko pokaże ci jak dobrze rozpalić ogień z krzesiwa.
Sayori:Ehe, okej dobra to idziemy szukać podpałki?

Leonardo:okej
Znaleźli brzozę a Sayori zdjęła z niej korę.
Sayori:okej to zaczynam.
Krzesa z tego krzesiwa
krzesa wreszcie udało się podpalić podpałkę.

Leonardo:Sayori udało Ci się widzisz nic innego się nie zapaliło

Sayori: Wiesz czuje jakąś palącą się bawełnę.

Leonardo: Zaraz... TWÓJ BANDAŻ SIĘ PALI!
Sayori:O BLIN! ZGAŚ TO,ZGAŚ TO
ZGAŚ TO!!!!!!
Leon:Jezus Maria,WIEM!

Zrzuciłem na jej nogę piasek

Sayori:(Płacz)A MÓWIŁEŚ ŻE NIC
MI SIĘ NIE STANIE

Leonardo:Sayori wybacz że jestem taki głupi nie przewidziałem tego!

Sayori:dobrze że cała się nie spaliłam.

Leonardo:przepraszam jak mam Ci to wynagrodzić

Sayori:Nie wiem sam coś wymyśl

Leonardo:(wiem heh😈)

Leon wziął Sayori na ręce.

Sayori:(rumień) Leonardo co ty
robisz?

Leonardo:Niosę Cię do mnie bo sama nie dojdziesz bez opatrzenia nogi.

Sayori:POSTAW MNIE

Leonardo:Przecież nogę masz złamaną!

Sayori:Walić to,sama dam sobie
radę!! IDIOTO IDIOTÓW!

Leonardo:Okej(ona została chyba
Tsundere moja Sayori nigdy się
tak nie zachowywała...A zapomniałem że bierze antydepresanty a to skutek uboczny długiego stosowania
Przecież stosuje je już rok i widać
poprawę)

Sayori:cholera złamana zapomniałam że jest uszkodzona.

Przeszedł Sayori efekt antydepresantów.

Sayori:(mocny rumień) emm bardzo mi odwalało?

Leonardo:Trochę.

Sayori:to dziękuję za chęć zaniesienia mnie do domu.

- to przypadkiem nie była prośba
zaniesienia Cię do mnie?

- mmh(rumień) j-jeśli mogę.

Wziąłem Sayori z powrotem
na ręce i pobiegłem z nią do mojego domu opatrzeć jej złamaną nogę czymś co się nie zapali.

W domu Leona

Sayori:twoi rodzice są w twoim
domu?

Leonardo:nie wrócą za 2 dni

Sayori:moich też nie ma w domu

Leonardo i Sayori:wiesz co to oznacza?
Sayo i Leo:noc z tobą!
Potem dopiero się skapowali
co powiedzieli.
Leon:ehh jeśli chcesz możesz być
u mnie do nocy bo nie chce być
tej nocy sam.
Sayori:zostanę u ciebie jeśli mogę tylko począłgam się do mojego domu po piżamę.

Leon:mam jakieś ubrania w domu więc możesz się w nie ubrać.
Sayori:okej,to siądę sobie na łóżku

Leonardo:tylko się czegoś napiję i już przychodzę.

Sayori:okeej:) i rozciągała się na łóżku Leonarda.

Leonardo:przyszedłem

Perspektywa
Sayori

Sayori:weź proszę tą apteczkę plis.(OMG co on ma za plecami?😨)

Leo:Za chwilę (szyderczy uśmieszek) Sayori zamknij oczy.

Sayori:okej(coś chyba jest nie tak)

Leon zakłada Sayori na oczy chustę i związuje jej ręce linką spadochronową.
Sayori: co tu się odpier#ala Leon?

Leon: zdejmujemy
podkolanówki!!...
(zdjął jej)
Sayori:SUKA BLYAT!!! LEON CO CI ODWALA?!!

Sayori:(rekordowy stopień rumieńców i gorączka) L-leon ty
się naćpałeś czy co?
Leon:pomyśl-hic-.
Sayori(zaraz...WÓDKĄ się upił no to nie przeżyję)
Leon:-hic-hehehe,a teraz pożegnaj
się ze swoim dziewictwem.
Sayori:(to mój koniec)
Siadł mi na biodrach i wziął mi ręce pod podkoszulkę,złapał mnie za biodra, jechał mi
rękami aż do pośrodku żeber i dotykał mnie tam nie mogłam się opanować
I czułam że
Rozpuściła mi się psycha i zaczęłam mruczeć jak mnie dotykał.
Czułam się trochę spięta ale po kilku minutach się przyzwyczaiłam i to było bardzo
przyjemne.

Prerspektywa Leonarda

Leon:(chyba trochę ochłonęła)

Podniosłem trochę jej podbródek
nasze twarze były bardzo blisko.

Sayori:Wiesz t-to bardzo przyjemne n-nie gniewam się na
c-ciebie za to wszystko...
...chciałbym mmh(rumień)ci coś powiedzieć...bardzo Cię ko...
Nie dokończyła bo została pocałowana z języczkiem
Sayori:(taki rumień że dziwne że
nie umarła od tylu stopni(50°)gorączki)mmmmmmmmmmmmmmmmm?
I zemdlała na łóżko...

C.D.N.

Mam nadzieję że

rozdział powieści się podobał
I za tydzień będzie kolejna część.pa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro