Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

****

Trzy miesiące później

Po udanym LGP wróciłam w końcu do Narwik. W ciągu tych trzech miesiący, nie zdołałam pogodzić się z Andersem. Czego bardzo żałowałam. Bardzo tęskniłam za tymi naszymi całonocnymi rozmowami, czy maratonami filmowymi. Po tych pamiętnych urodzinach, rozmawiałam z nim może trzy razy. Jednak atmosfera była wtedy tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Czułam w sobie taką irracjonalną tęsknotę, której w ogóle nie mogłam zrozumieć.

Tak jak się spodziewałam, cały konkurs wygrał Dawid. Natomiast srebrem musiał zadowolić się Anze Lanisek, a brązem Junishoro Kobayashi. Wreszcie mogłam odsapnąć po całym letnim sezonie. Natomiast teraz nie mogłam doczekać się Pucharu Świata, który miał się rozpocząć w połowie tego miesiąca. I to niecały tydzień, po moich wyczekanych wakacjach.

Siedziałam w swojej sypialni, szykując się powoli do kolejnej podróży. Będąc w połowie usłyszałam dzwonek.

- Mamo, wujek - zawołała radosnym głosem półtoraroczna dziewczynka.

Łapiąc ją za rękę, poszłyśmy do drzwi, wzięłam ją na ręce aby sama mogła otworzyć drzwi.

- Wujek Daniel! - krzyknęła - Na lączki. Na lączki.

Z uśmiechem podałam mu swoją chrześnicę, którą usadził na swoich barkach. Kręcąc głową skierowałam się do kuchni, gdzie wstawiłam wodę.

- Kawy braciszku?

- Bardzo chętnie - powiedział - A wiesz co wujek przyniósł dla swojej małej księżniczki?

- Daniel, nie powinieneś jej tak rozpieszczać - pokręciłam głową, stawiając przed nim kubek z gorącą kawą. Usiadłam naprzeciwko nich jedząc jogurt.

- Plezent? - małej aż oczka się zaświeciły słysząc o tym.

- Proszę wiem, że właśnie takiego chciałaś - ucałował ją w czoło - Babcia mi zdradziła...

- Dziękuję - zawołała swoim piskliwym głosem, zarzuciła mu swoje krótkie rączki na szyję z uśmiechem. Gdy tylko oderwała się od Daniela, przytuliła się do swojej nowej maskotki.

- Idę do pokoju, pszedstawić go innym moim pluszakom - wyrwała się z objęć blondyna znikając z kuchni.

- No co? - zapytał Daniel widząc moje spojrzenie - Zrobiłem coś nie tak?

- Nie - odpowiedziałam - Tylko się zastanawiam, gdzie ja pomieszczę te wszystkie zabawki, bo już powoli robi się brak miejsca.

- Daj spokój - machnął ręką - Lepiej powiedz, jak idzie Ci pakowanie na wyjazd.

- Ciężko - westchnęłam kończąc jogurt - Nie wiem czy w ogóle, zdążę się dzisiaj spakować. Nie wiem kompletnie co zabrać.

- To zadzwoń do Celiny albo Anji, to Ci pomoże. A ja się spieszę na trening, siostra - pocałował mnie w policzek szybko wychodząc.

Chwilę później Daniel pojechał, a przyjechały dziewczyny.

- Przybywamy na ratunek - zawołały dziewczyny, całując mnie w policzek - A gdzie jest moja...

Nie dokończyła nic mówić, gdy do salonu wbiegła Astrid z pluszowym jednorożcem od Daniela. Podbiegła do nóg Anji, przytulając się, uniosła główkę do góry patrząc na nią z uśmiechem.

- Ciocia Aja - zaśmiałam się cicho, słysząc jak ją nazwała.

Blondynka schyliła się, aby pocałować ją w policzek.

- Stęskniłam się za Tobą słoneczko - powiedziała - Jaki śliczny od kogo dostałaś?

- Od wujka Daniela - powiedziała śmiejąc się rozkosznie.

- Bardzo piękny - powiedziała Celina - To masz coś od cioci Celiny i Aji - dodała z uśmiechem.

Już nie miałam sił nawet protestować, przed kolejnymi prezentami z ich strony. Wiedziałam, że to jest daremne. Astrid wraz z pomocą Anji, wyjęła z torby piękną lalkę.

- Ale jest piękna - zachwyciła się mała blondyneczka - Dziękuję. Zalaz pokasze ją, moim innym lalkom.

Uradowana dziewczynka pobiegła do swojego pokoju.

****

Razem z dziewczynami, jechaliśmy do centrum handlowego. Nie wiem jakim cudem, udało im mi się namówić na kolejne zakupy w tym tygodniu.

- Jeśli znowu poszalejemy na zakupach, to ja nie wiem jak się spakuje - pokręciłam głową, łapiąc rozbawione spojrzenie Anji w lusterku wstecznym - Nie wiem, jak to moja karta wytrzyma.

- Nie masz o co się martwić - zaśmiała się Celina - Dzisiaj ciotki stawiają, więc możemy poszaleć.

- A Daniel i Johann o tym wiedzą? - zapytałam z uniesioną brwią, parkując na swoim stałym miejscu.

- Żaden z nich nie musi zamartwiać, swojej ślicznej główki takimi drobnymi szczegółami - wzruszyła ramionami drobna brunetka, zamykając drzwi, poprawiła torebkę na ramieniu wyjmując dziewczynkę z fotelika i biorąc ją w ramiona - Pogadają sobie i tyle.

- Nasza kruszynka ma rację - powiedziała Anja, poprawiając swoje blond włosy - Aż dziw, że się z Tobą zgadzam.

- Jeśli nie chcesz to nie musisz - wystawiła jej język i odeszła z Astrid za rękę w stronę wejścia.

- Ja nie wiem, co ja z wami mam - przewróciłam oczami w geście bezradności - A jak tam u Ciebie i Daniela?

Widząc jej zmartwioną minę zaczęłam się denerwować.

- Właśnie nie wiem...

- Jak to nie wiesz? - przerwałam jej ze zmarszczonymi brwiami - Coś się między wami dzieje?

- Zaczął się odemnie odsuwać - mruknęła z goryczą - Nie wiem czy nie myśli, żeby się ze mną rozstać. Wiem, że nie mogę Cię o to prosić, ale...

- Czy mogłabym porozmawiać z Danielem? - dokończyłam za nią.

- Wiem, że Ty i Daniel zawsze byliście ze sobą blisko.

- Oboje jesteście dla mnie ważni - mówiąc czułam jakbym miała jakąś gulę w gardle - Obiecuję, że z nim porozmawiam.

- Dziękuję - wyszeptała, patrząc na mnie z podziękowaniem w oczach - Nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.

- Nie musisz dziekowac - mruknęłam, przytulając ją - Narazie nic nie zrobiłam. Tylko o jedno Cię proszę, daj mi z nim porozmawiać pierwszej.

****

Chodziliśmy już, po sklepach jakieś kilka godzin. Najpierw poszłyśmy, oczywiście po masę ubrań dla Astrid. Była więcej niż zadowolona mogąc tyle razy się przebierać, i pokazywać się w coraz to ładniejszych ciuchach. Razem ze swoją ukochaną ciocią Celiną, siedziała w przymierzalni, natomiast Anja co chwilę im donosiła nowych ubrań.

Odnosząc torby pełne ubrań do samochodu, później skierowałyśmy się do sklepów gdzie nasza trójka mogła kupić sobie ciuchy. Tutaj dziewczyny wpadły w jakiś trans, natomiast Astrid siedziała w kąciku dla dzieci rysując zaciekle na kartce.

Rozglądając się po sklepie, miałam jednocześnie cały czas około na rysującą blondyneczkę. Nagle w oko wpadła mi długa niebieska sukienka, którą od razu wzięłam z odpowiednim rozmiarem. Od razu stwierdziłam, że będzie dla mnie idealna.

W końcu dziewczyny stwierdziły, że tutaj już nic nie znajdziemy to poszłyśmy do sklepu z bielizną. Od razu po wejściu do sklepu wpadł mi w oko czerwony kostium kąpielowy. Oprócz niego kupiłam jeszcze jeden kostium, i parę kompletów bielizny.

W końcu poszliśmy do restauracji, bo zaczęłyśmy się robić głodne.

- Co zjesz kochanie? - zapytałam z uśmiechem Astrid, która popijała soczek gdy tylko usiadłyśmy przy stoliku.

- Lybę i flytki, mamusiu - zaszczebiotała, gdy odłożyła szklankę na stół - A później lody.

- Tak pójdziemy - zgodziła się z bladym uśmiechem Anja.

- Co będzie dla Pań ? - zapytał kelner, który co jakiś czas zerkał na blondynkę - Już wybrałyście czy jeszcze się zastanawiacie?

- Dla tej młodej damy poproszę małą porcję łososia z frytkami, a dla mnie będzie pieczeń z renifera w sosie z warzywami - powiedziałam, popijając kawę.

- Natomiast ja poproszę krewetki z grilla - odezwała się Celina oddając kartę do rąk kelnera.

- Ja za to poproszę grillowanego łososia z ziemniakami oraz groszkiem - mruknęła Anja.

- A na deser coś panie sobie życzą?

- Lody!!! - wykrzyknęła Astrid zwracając na siebie uwagę.

- Skarbie, ale mówimy troszkę ciszej - pouczyłam ją z lekkim uśmiechem - Nie można tak krzyczeć.

- Czy to będzie wszystko? - zapytał z uśmiechem.

- Dla mnie jeszcze będzie espresso - powiedziałam.

Pracownik restauracji odszedł po krótkiej chwili, od naszego stołu. A ja powoli kończyłam kawę.

- I jak tam laski? - zapytałam z uśmiechem, przerywając ciszę panującą między nami - Już jesteście spakowane?

- Ja jeszcze dołożę dzisiejsze zakupy i będzie koniec - powiedziała Celina popijając latte - A Johann jak to on, stwierdził, że ma jeszcze czas. A ty?

- Jestem w kropce kompletnej - mruknęłam dopijając kawę - Zaczęłam pakować małą, ale wiedziałam, że jeszcze mnie wyciągnięcie na zakupy więc, stwierdziłam, że zrobię to dzień przed wylotem.

- Jakbym słyszała Daniela - zaśmiała się Anja - Na wakacje jak zawsze, jeździmy pakuję się na ostatnią chwilę. Ale na zawody to pakuję się tydzień przed, aby broń boże niczego nie zapomniał.

- Nie śmiej się tak - prychnęłam z uśmiechem - Ja mam tak samo...

- Najwyraźniej to rodzinne - przerwała z uśmiechem blondynka.

- Tylko Astrid niech tego nie odziedziczy - zaśmiała się brunetka.

Nim zdążyłam coś powiedzieć, Astrid zapytała.

- Ciociu, pójdziemy do łazienki? - zapytała schodząc z krzesła mało co się nie wywracając przez co się poderwałam, ale mała odzyskała równowagę.

- A nie chcesz iść ze mną?

Pokręciła głową z zaciętą minką.

- Tylko z ciocią Ają.

- To chodź skarbie - blondynka wstała i skierowały się w stronę łazienek.

- Cały dzień czekałam, aż Anja nam zniknie z oczu - odezwała się Celina - Masz pomysł czemu Daniel, tak się zachowuje? Dlaczego taki jest dla niej?

- Nie wiem, nigdy nie było tak źle między nimi - zerkałam co jakiś czas w stronę łazienek, żeby zobaczyć czy nie wracają - Odkąd pamiętam, to była jedna z najbardziej zgranych par które znałam, aż czasami im tego zazdrościłam. Daniel nigdy nie był w stosunku niej, zaborczy ani nie okazywał zazdrości...

- Tak jak Andreas?

- Tak - mruknęłam - Nigdy nie wiedziałam jak on się zachowa, gdy zrobię coś nie tak po jej myśli. Czasami czułam się jak jego własność.

- Ale nigdy nic nie mówiłaś - zmarszczyła brwi.

- Bo akurat wtedy nie widziałam w tym nic złego, na jakiś sposób wydawało się to urocze - powiedziałam - Wiesz taka zwykła dziewczyna u boku takiego skoczka, Andreasa Wellingera. To było jak marzenie z którego nie chciałam nigdy się obudzić.

- Ja miałam tak samo z Johannem - wyznała z lekkim rumieńcem - I chyba dalej tak się czuje, nic nie warta przy takim sportowcu.

- I teraz chcę tylko jednego - powiedziałam cicho - Aby Astrid nigdy go nie poznała.

- Więc myślę, że ten kostium. Wiesz ten czerwony będzie obłędnie na tobie leżał - zmarszczyłam brwi gdy usłyszałam jak Celina mówi o czymś innym - Anders padnie z wrażenia jak Cię w nim zobaczy.

- Najważniejsze, aby twój Johann, nie padł mi do stóp - odgryzłam się jej ze słodkim uszmieszkiem, wiedząc już o co jej chodzi.

- Widzę, że ploteczki trwają w najlepsze - zaśmiała się Anja, pomagając usiąść swojej chrześnicy - Coś mnie ominęło?

- Standardowe plotki - gładko odezwała się Celina - Nic nowego byś się nie dowiedziała.

- Czy ja wiem? - zapytałam przechylając lekko głowę - Mogłybyśmy się dowiedzieć czy Daniel, rzeczywiście jest taki wspaniały...

- Marita - zganiła mnie lekko zaczerwieniona blondynka - Gdzie takie bzdury opowiadasz przy dziecku.

- Ja nie wiem o czym ty pomyślalas - zaśmiałam się - Ja tylko zastanawiałam się czy jest taki z zachowania, jak go tak cały czas zachwalasz. Że gotuję,sprząta...

- Tak, tak na pewno o to ci chodziło - zmrużyła oczy blondynka biorąc talerz od kelnera i zaczynając wcinać.

Z lekkim uśmiechem podziękowałam kelnerowi, odbierając nasze talerze. Na sam początek pokroiłam łososia, dla Astrid na małe kawałeczki, dzięki czemu prościej zje. W czasie gdy kroiłam jej rybę, ona wcinała paluszkami frytki.

Zerkając na nią sama wzięłam się za moje danie, w czasie gdy jedliśmy przy stole trwała cisza poprzedzona pojedynczymi rozmowami.

- Pomóc Ci skarbie? - zapytałam biorąc kęs mięsa do ust.

- Nie, ja sama dam ladę - wymamrotała nadziewając kolejny kawałek ryby na widelec i z lekkim trudem biorąc do buźki.

- Widzę, że samodzielna chce być - powiedziała z rozczuleniem Anja.

- Żebyś wiedziała - pokręciłam głową - Na ręce nie, tylko sama już chce chodzić. Nakarmić też już jej nie trzeba...

- A ubierać też jej nie pomagasz? - zaśmiała się Celina.

- Coś tam, tu akurat jestem jeszcze do pomocy - zaśmiałam się - Ale nie wiem na jak długo. Same widzicie, że teraz woli swoje ciocie od kochanej mamusi - mówiłam z udawanym smutkiem.

- Przesadzasz - machnęła ręką.

****

Siedziałam na podłodze i układałam najpierw ciuchy Astrid, do osobnej walizki. Od czasu do czasu patrzyłam z lekkim uśmiechem, na leżącą na łóżku dziewczynkę. Kończąc pakowanie ciuchów blondyneczki, aż zmroziło mnie w duchu ile to wyszło.

Na dwa tygodnie wyniosło dwie średnie walizki. Ustawiłam je zaraz przy szafie i zaczęłam siebie pakować. Najpierw poszły kosmetyki, buty, bieliznę a nam sam koniec zaczęłam pakować ciuchy. Ułożyłam dzisiejsze zakupowe zdobycze w walizce. Widząc, że powoli zaczyna się robić brak miejsca, wyciągnęłam ostatnią walizkę wiedząc, że już będę musiała wszystko co chce w niej zmieścić.

Na samym wierzchu ułożyłam swoje ulubione ciuchy, zapinając po chwili walizkę. Spoglądając ostatni raz na śpiącą Astrid weszłam do łazienki. Powoli zaczęłam zrzucać z siebie ciuchy, wchodząc w końcu pod prysznic. Czułam jak mięśnie powoli mi się rozluźniają, gdy pierwsze krople gorącej wody zaczęły na mnie skapywać. Nie wiem ile tak stałam z przymkniętymi oczami, ale poczułam się o wiele lepiej. Czułam się jakby wszystkie problemy uciekły odemnie gdzieś daleko stąd.

Wzdychając lekko zaczęłam namydlać swoje ciało, żelem o zapachu jabłkowym. Zmywając z siebie pianę, po chwili zaczęłam myć włosy. Kończąc mycie zawinęłam mokre włosy w ręcznik. Osuszając się założyłam na siebie czarną, koronkową koszulkę nocną. Porozrzucane ciuchy wrzuciłam do kosza na pranie. Wychodząc z łazienki, usiadłam na krzesełku przed moją toaletką gdzie zaczęłam powoli rozczesywać włosy. Posmarowałam dokładnie nogi balsamem, miałam już zamiar kłaść się spać gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Na szybko nakryłam śpiącą blondynkę kołdrą, bo się znowu rozkopała.

Zgarnęłam z oparcia łóżka swój satynowy szlafroczek. Zamknęłam za sobą cicho drzwi. Przewiązując pasek na bidorach otworzyłam drzwi. Niespodziewałam się, że ją zobaczę. Stała cała zapłakana, rozmazany makijaż sprawił, że ta śliczna dziewczyna zamieniła się w jakieś straszydło.

- Marita wiem, że Ty miałaś porozmawiać z Danielem, ale nie mogłam wytrzymać - cała roztrzęsiona rzuciła mi się w ramionami cały czas płacząc.

- Zaraz wszystko mi wyjaśnisz skarbie, ale chodź do salonu - mówiłam starając się ją uspokoić, ale raczej marnie mi to wychodziło.

Ze spuszczoną głową oderwała się, odemnie i skierowała się do salonu. Zamykając drzwi na klucz, skierowałam się do kuchni. Wiedziałam, że niezbędne okaże się nasze ulubione wino. Wyjęłam dwa kieliszki, wino i korkociąg, i z tym arsenałem skierowałam się do salonu.

Nalałam wino do kieliszków, gdy tylko je otworzyłam. Siadając na kanapie położyłam na swoich nogach jej głowę, zaczęłam ją uspokajać gładząc po jej długich włosach.

Nie naciskałam na nią, tylko w ciszy siedziałyśmy, co jakiś czas popijałam wino. Minęło sporo czasu nim się odezwała.

- On mnie chyba zdradza - wyszeptała to zdanie tak cicho, że musiałam je dłuższą chwilę przyswoić.

Jednak, gdy tylko ten sens zdania do mnie dotarł wybuchłam lekkim śmiechem. Co jak co, ale nie wyobrażałam sobie aby Daniel kiedykolwiek zdradził Anję. Umilkłam gdy zobaczyłam to spojrzenie.

- Tak najłatwiej się śmiać, ale to jest prawda - wreszcie usiadła po turecku na kanapie, biorąc kieliszek do ręki o wypijając prawie połowę wina - Myślałam, że wszystko wraca do normy. My już się pogodziliśmy, pozostaje pogodzić tylko Ciebie i Andersa.

- Tu akurat sami będziemy musieli dać sobie radę - przerwałam jej upijając łyk wina - A poza tym nie chce dzisiaj o tym gadać. Zajmijmy się Tobą i Danielem. Co się konkretnie stało?

- Ostatnio znikał cały czas z domu, zwłaszcza wieczorami. I cały czas co innego mówił, że idzie na siłownię, a to pobiegać czy do Johanna.

- Przecież nie musicie cały czas ze sobą spędzać czasu - mruknęłam dolewając nam wina.

- Wiem - zgodziła się ze mną, przechylając kieliszek do ust - I ja się z tym całkowicie zgadzam. I dotąd nic nie podejrzewałam, aż pewnego razu rozmawiałam z Celiną i okazało się, że nie ma go z Johannem.

- A wtedy miał być?

- Tak - wyszlochała na nowo zalewając się łzami - Mówił, że planują wspólny trening. Jak rozmawiałam z Celiną, to poczułam się jak kompletna idiotka...

Nie mogła dokończyć, gdy się jeszcze bardziej rozpłakała. Wtuliła się we mnie jak najbardziej mogła. W tej chwili przypominała mi Astrid która jak źle się czuła lub płakała to wtulała się we mnie.

- A co jest najgorsze te wszystkie wymówki kiedy miał się z Forfim widzieć to także ściema - wymamrotała - Celina mi powiedziała, że nie widziała Daniela od miesiąca u nich, a niby kiedy miał się z nim spotkać to okazało się, że kłamał.

Nie wiedziałam co na to poradzić, jedyne co mogłam zrobić to ją przytulić i okazać dla niej wsparcie. Nie mogłam uwierzyć, że Daniel byłby zdolny do zdrady.

- Chodź, słońce - powiedziałam cicho - Chyba już Ci dzisiaj starczy.

- Mam jeszcze wino - wypiła całe wino w kieliszku - A pozatym miałam ci dokończyć...

- I co zrobiłaś? - zapytałam ze zmartwioną miną - Pewnie znając Ciebie nie dałaś mi wejść do domu o zdjąć kurtki, tylko od razu rzuciłaś się na niego z pretensjami.

- Jakbyś wiedziała - westchnęła pijąc kolejny kieliszek, gdy tylko sobie nalała - Od słowa do słowa zaczęliśmy się kłócić. Nie dałam mu nawet dojść do słowa, tylko wyszłam z domu.

- Chodź już do łóżka, wyjątkowo możesz dzisiaj spać ze mną - spróbowałam zażartować - Aż szkoda mi Cię dzisiaj zostawiać na tej kanapie.

- Ależ mnie zaszczyt kopnął, że pozwalasz mi dzisiaj ze sobą spać - zakpiła kończąc wino - A co by nie mówić twoje łóżko jest naprawdę wygodne.

- Widzę, że humor już powoli się poprawia...

- Tylko na chwilę i to dzięki temu winie - przerwałam biorąc ją pod ramię i kierując się w stronę sypialni.

Układając ją na łóżku, wcześniej poprawiając Astrid. Zaczęłam zdejmować ciuchy blondynce która była już prawie w półśnie. I zaczęła coś mamrotać.

- Daniel przestań - pokręciłam głową pozbywając się jej butów, skarpetek i jeansów - Nie mam dzisiaj ochoty.

Nie wiem jakim cudem zdjęłam jej jeansową kurtkę, gdy tak się przekręcała, ale jakoś się udało. Z szafy wyjęłam dodatkową pościel, którą przykryłam blondynkę. Zdejmując szlafrok zgasiłam światło, rzuciłam je na krzesło, po chwili kładąc się do łóżka.

Przysunęłam do siebie swoją kruszynkę, która zaraz się do mnie przytuliła. Całując ją w główkę, wdychałam jej zapach który zawsze mnie uspokajał. To dzięki niej zasypiałam już o wiele łatwiej.

****

Hej, hej, hej ❤️ Od ostatniego rozdziału minęło ponad pół roku, nie sądziłam, że ten rozdział kiedyś skończę. Brak weny, a przede wszystkim chęci sprawił, że ciężko mi się pisało. Jednak najwyraźniej ten odpoczynek od tego opowiadania sprawił, że wróciłam z nowymi pomysłami i chęciami do ukończenia tej historii. Nie raz, czy dwa zastanawiam się czy nie zawiesić tej książki. Jednak cały czas z tyłu głowy, miałam takie myśli, że może ktoś czeka na dalsze losy Marity. I mimo tak długiej przerwy chce, poznać koniec tej historii jak się skończy.

Mam nadzieję, że wam się spodoba ❤️ Liczę na szczere opinie 🥰🤔 Najbardziej lubię czytać wasze komentarze, bo wtedy z uśmiechem na twarzy to robię ☺️🙈Komentujcie, głosujcie, a przede wszystkim życzę miłego czytania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro