74. Ej ej... nie skacz tak bo ja upuścisz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cameron

Minęło 9 miesięcy i 12 dni od czasu kiedy dowiedziałem się ze mama jest w ciąży. Cieszy mnie ten fakt, będę miał siostrę. Moje relacje z Lukiem są bardzo dobre ale trochę nam brakuje do Syn z Ojcem. Właśnie siedzę przed sala w której wydawana jest na świat moja siostra.Zoe... piękne imię dla pięknej istoty.
Po kilku godzinach mogłem wejść do sali gdzie Luke trzymał na rękach mała Zoe...
Podeszłem do niego i spojrzałam na jej twarz z moich oczu poleciała łezka.
-Jak co się podoba siostra Cameron?-zapytał Luke
-Jest piękna-powiedziałem wycierając łzy
-Też tak uważam-powiedział wpatrzony wina jak w obrazekz
-Luke?-usłyszeliśmy słaby głos Sky
-Tak kochanie?
-Mógłbyś mi ja pokazać? Po godzinach męczarni chyba coś mi się należy...

Sky
Właśnie wróciliśmy do mojego domu gdzie na łóżku zobaczyłam sporej wielkości prezent.
-Otwórz-powiedział jak się okazało Luke który stał obok Cama który trzymał swoją siostrę na rękach tak samo ciekawy jak ja tym co się tam znajduje... Otworzyłam prezent a to co tam zobaczyłam mnie zaskoczyło
-Kluczyki?

















-Do naszego nowego domu-powiedział Luke
-Co?!
-Kupiłem nam dom, nie cieszysz się?
-Cieszę się ale jestem zaskoczona. Pozytywnie zaskoczona
-Jedziemy tam?-zapytał ucieszony Cam
-Ej ej... nie skacz tak bo ja upuścisz-powiedziałam poważnie
-Dobrze mamo...

Chcecie dziś epilog czy jutro? Jak nic nie napiszcie to wstawię jutro.

———————————————-———————————————-———————————————-
Słów:245
Data napisania/opublikowania:05.05.2020r
Godz napisania/opublikowania:22:48
Ilość rozdziałów do końca: 74/75 (1 rozdział do końca)
Miłego dnia❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro