CZAS OBECNY:C.D. KOLACJA

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyna spakowała wszystkie swoje żeczy, i napisała kartke do Blacka, i kierowali się na lotnisko.

Drogi Blacku.

Żegnam się z Tobą w ten sposób, bo w inny nie mogę. Me serce krwawiło by mocno, i nie wiem co by , ze mną było.
Wybacz mi proszę, za to co teraz powiem. Ale ja nie mogę.
Możesz mnie znienawidzić co tobie uczyniłam.
Lecz ja nie potrafie, skłócić matki i syna.
Nas dwoje , zawsze będzie łaczyła niewidzialna nić istnienia, wpojenie i przeznaczenie.
I to uczucie miłości, które teraz zabieram ze sobą. Mam nadzieję cichą, że ta miłość, którą Ciebie darze przeminie.
Twa matka ma słuszność, uważając, że nie jestem dla ciebie odpowiednią partią.
Przez Historię, przez wuja. Pamiętaj że nigdy, Ciebie nie zapomnę Black.
Mój przeznaczony przez siły wyższe Wilku Alfo, czarny wilku. Nie popełniaj głupstw proszę. Bądz ostrożny, bo gdy ty zginiesz , to i ja również. To uczucie które zwiemy miłością.
Nas łączy i dzieli za razem, a żyć ze świadomością twej straty, nie mogę.
Bo rodzina, chociaż z Bet w wilczym stadzie. To w ludzkiej rasie, jest czymś ważnym.
Tak oto dwa światy nasze, się dzielą i łączą.
Bądż szczęśliwy Blacku Nowy, żyj szczęśliwie, znajdz sobie dziewczynę . A o mnie zapomnij.

IZIS

Szkarłatno oka Alfa, ze łzami w oczach , do samolotu po odprawie wsiadła. Żegnając się w myślach ze wszystkim co tutaj zostawia. Zajeła swe miejsce,, tuż zaraz przy oknie. Lecz zasłoniła je, by nie patrzeć, z wysokości na nie.
Na tereny, które przemierzała w wilczej postafi. Na las dziki i piękny w każdej okazałości, na swój niegdyś dom. Z rozmyśleń i z pożegnania, wyrwał ją głos przy uchu.
Męski głos. Izis popatrzała w stronę osoby, która do niej mówi. I zobaczyła że miejsce kołoniej zajmuje, młody przystojny rudzielec, z piegami na nosie i niebieskawo-brązowymi oczami.
Izis nie przyglądała się dłużej, chłopakowi. Tylko wydała z siebie pytanie.

Izis
-Słucham?

Chłopak
-Jest przysłowie takie. Nie mów słucham, bo Cię....-nie dokończył,bo oczywiście Izis mu przerwała.

Izis
-Czego chcesz, arogancki dupku?

Chłopak
-Uuuu.... Jaka pyskata. Ale podoba mi się. Jestem Bradley, a ty piękna istoto?

Izis
-Główno Cię to , obchodzi. Czego chciałeś, bo chyba nie tego , by się przywitać.

Bradley
-No nie, chciałem prosić byś, odsłoniła mi okno. Chciałbym popatrzeć na jasne niebo.

Izis
-Nie.

Bradley
-Dlaczego?

Izis
-Nie, bo mam lęk wysokości. Jak chcesz popatrzeć na chmurki, to się przesiądz. Albo poczekaj, zamieńmy się miejscami.

I tak zrobili. Gdy Izis zajeła miejsce chłopaka, ten odrazu zaczął nawijać, o widoku za oknem.

Izis
-Zamknij tą gębe, głąbie. Nie widzisz że mjie , denerwujesz.

Bradley
-Oooo! Przepraszam, wielmożną damę, już się do Ciebie , nie odezwe.

Izis
-No, i dobrze.

W tym samym czasie, Roger informował swoje dzieci że ich partnerzy, pojechali do domu , odwieść Izis. By mogła się spakować i wyruszyć na lotnisko.

Black
-Ale lot, miały z Heder, wieczorem jutrzejszego dnia. Chłopak przez chwile pomyślał, i ze wściekłością, wydarł się na mamę

Black
-I widzisz, co żeś zrobiła. Ona odeszła, bez pożegnania ze mną. Wszystko słyszeli oboje.

Roger
-O czym, ty mówisz synu? Co słyszeli?

Black
-Słyszeli ,jak matka, plecie głupoty. Że oni , nie są dla nas odpowiedni. Że nie życzy sobie, takich w rodzinie. I takie tam.

Roger
-Co żeś , zrobiła?!!! Ivo jak mogłaś, chcesz śmierci córki czy syna?

Iva
-I dobrze, że pojechali. Teraz Black znajdzie czas, dla Jees. Przecież to świetna dziewczyna.

Gdy Maja usłyszała , słowa matki aż krzykneła z nie dowieżania.

Maja
-Mamo, tu uważasz Jees za " SUPER" dziewczyne. Może jeszcze niewiniątko. A narzeczoną, swojego syna jak cyrkówkę i ją obrażasz. To coś ci powiem. O tej twojej , "SUPER" Jees.
Ona jest zwykłą szmatą, będąc z Blackiem z zdradzał go na lewo i prawo, z samcem omega , z waszego stada. Black przyłapał ją kiedyś, na ich igraszkach.
Przeżył to rozczarowanie, ogromnie. Ale ty tego nie widziałaś, bo po co. Załamywał się, zamykał w sobie. Dopuki nie zaczeły śnić mu się, szkarłatne oczy. Których właścicielką jest Izis. Długo walczyła ze swoimi, uczuciami. Dużo przeszła, ta dziewczyna.
Będąc noworotkiem, Kira ukryła ją wśrod ludzi. Bo jej wujaszek, na nią polował, chciał ją dla syna. Po kilku latach, gdy się wszystkiego dowiedziała, była w niebezpieczeństwie, wystąpiła więc do prastarej wiedżmy....- Maja opowiadała podniesionym głosem, wszystko co Izis przeżyła...-też ją nienawidziłam, patrząc jak Black, się marnuje, na nią czekając, przez ten rok jej wędrówki. Ale pewnej nocy, rozmawiałam z nią , prosiłam by wróciła. Ona powiedziała że zmierza i bym opiekowała się czarnym. A ty , Jees , uważasz za idealną,kandydatke dla Blacka. Wiesz co, szkoda sł9w. Wybacz tato, ale ja wracam do Kevina. Nie wytrzymam patrzenia na mame, odezwe się do Ciebie tatku, niebawem.

Maja wyszła z domy, przemieniając się w wilka. I biegnąc przez las, trafiła do domu swego i Kevina. Wtuliła się w niego, przeprosiła za matke. Pytała o Izis. Lecz Kevin nic, nie mówił na temat kuzynki.

Black
-Ja również pujdę tato, może będzie Ona jeszcze w domu.

Roger
-Poczekaj synu, idę z tobą. Nie zostanę, w domu z niepoczytalną żoną.

Popatrzał na żonę, kierując głową, był zły za to, co zrobiła. Za osądzenie osoby, mimo iż jej nie znała. Na to że unieszczęśliwiła syna.

Iva
-Black, synu. Ja przepraszam.

Black
-Na dzień dzisiejszy, nie masz syna. Za to coś uczyniła. Jeżeli przez twoją, bezmyślność utrace ukochaną kobietę. To ty stracisz mnie, na całe życie. Nie ważne czyje. Teraz muszę, odkręcić ten bajzel. Co żeś narobiła, matka pff. Chcesz mego dobra i szczęścia, a mnie zniszczyłaś.

Blafk wybiegł czym prędzej do domu, rozglądając i wyszukując dziewczyny. Lecz nigdzie jej nie było, nie wyczół Izis.
Zobaczył kartkę, zaadresowaną do niego. Czytając ronił łzy. Wybiegając z domu, up9ścił kartkę. Za9ważył to ojciec, podniósł ją i zaczął czytać.
Również w jego oczach, zakręciła się łza, ale szybko ją przetarł. Zaś Black , w mgnieniu oka pędził w wilczej postaci, na wzniesienie i do pełni księżyca , żewnie zawył, ryk straty, ryk rozpaczy mu się uwolnił. Czół że umiera, coś w nim, że coś traci. Wiedział co to było, raczej kim była osoba, którą traci. Była jego wpojoną , przeznaczoną Alfą o oczach szkarłatnych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro