CZAS OBECNY: PRZYJAZD HEADER I ...KOGOŚ JESZCZE????

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przed wejściem do akademika Izis, została zatrzymana przez Bradleya.

BRADLEY
-Hej komuś, znowu się widzimy. Ooooo....dlaczego twoja buziunia, jest taka ponura? Uśmiechnięty się do swego przyszłego "tatuśka". Jak będziesz grzeczna i polną, to ją będę delikatny,słodki i malutki jak nigdy.

IZIS
-Kolesiów,dam tobie, jedno jedyne ostrzeżenie i jedyną radę.czuj się zqszczycony , bo rzadko je daje.
Nie grozi mi , bo niczego nie wskurasz.
Nie boję się Ciebie, jesteś tylko zadufanie w sobie głosem. Opuść sobie, trwa marne podchody i nie porywaj dziewczyny z sercem złamanym. Że strata ogromną, do osoby która nie ma teraz uczuć w sobie dobrych. Trzymaj swe łapy z dała od mojej skóry.

Tych dwójki rozmowę, przerwał męski dotyk. Zakryte on oczy dziewczyny i słodko przemówił. Bradley popatrzył się na to przedstawienie, wpatrywałem się w chłopaka , którego nigdy nie widział, dłonie zginął w pięści i z nie smakiem się oddalił.

IZIS
-Mike idioto, przestano. Nie mam czasu , czekam na przyjaciółkę . Nie mam ochoty na , twoje próby poprawienia mi humoru.

MAX
-Izi , jaki Mike?
Kim on jest?
Oj, dziewczyno będziesz się tłumaczyć srogo .

Dziewczyna odkryła swe oczy gwałtownie, odwróciła się w stronę, osoby z głosem tak bardzo znajomym, lecz bardzo dawno niesłyszanym. Wpatrywałem się najpierw z uwaga od góry do dołu, śledziła postać stojąca przed sobą.

MAX
-I jak, podoba się tobie? To co teraz widzisz Izis?! Powiedz coś, bo twe milczenie , mnie krępuje.
Gdzie ta dziewczyna , pyskata , zadziorna i krnabrna ? Która mnie powaliła,co "czerwona " a moze " ruda"?

Izis popatrzył że wzrokiem zamglonym . Po czym obrazu wtulila się w męskie barki.

Izis
-Nie wiem. Co tu robisz Max, ale się cieszę że jesteś. A csu , cieszy mnie to co widzę?
Oczywiście , w końcu w barkach przytyles. Ale już raz, tobie mówiłam, byś nie nazywał mnie "Red" czy " ruda".

Dziewczyna przechyliła się i przełożyła kumpla przez ramie, na ziemię powaliła. Gdy ten leżał nosem do ziemi, ręką mocno klasa mu w tyłek strzeliła. Potem zaczęła biegać i uciekać przed nim, w koło pobliskiego drzewa. Chłopaka wstał miałem na równe nogi i biegał za nią , krok za krokiem. Śmiejąc się życzliwie, chciał przybrać ton surowy, lecz to mu nie wyszło, zbyt dobrze i tym belkotem , pozbawił smutna dziewczynę.

MAX
-Niech no, ciebie dorwe, ty jedną złośnicy. Oddam tobie , tego siarczystego klasa, na twego poślatka .

Z tej bieganie i beztroskiej zabawy, wyrwał ich, ciepły szczery śmiech Header, przyjaciółki czerwonowlosej dziewczyny. Przystanek Izis , rozgladał a się panicznie, z kod odbiegał ten głos jej przyjaciółki .
Zobaczyła stojąca postać, Header przy walizkach, niedaleko drzwi frontowych . Pobiegła do niej , zawisła na jej szyi, i obrazu zaczęła płakać, wypuszczać z siebie to co w niej siedziało,od ostatnich dni.

HEDER
-Ćssssss.....Kochanie już dobrze. Jesteśmy tutaj Max i ja, oboje. Wszystko się ułoży, wszystko wrócić do normy. Będziesz że swym Alfa, będziesz z tym chłopakiem przeznaczonym. Izis, musisz wrócić do Black, bo ty i on to jedność. Ty nie istnieje bez niego, a On bez ciebie.

IZIS
-He...Hed ...Heder , ją nie mogę. Wiesz o tym dobrze, jakie mną kierują powody. Wiesz czym ją się kieruje, dobrem. Jakie mną starają sprzeczności. Chce być z ukochanym mężczyzna i nie mogę. Bo nie chce....

HEDER
-Tak, tak wiemy to wszyscy, którzy ciebie znamy. Rodzina najwarzniejsza , ona na pierwszym miejscu, staje. Lecz Black , nie ważne że wilk Alfa., tobie przypisany . On jak chlopak , jako istota w ludzkiej postaci, jest twym chłopakiem, jako istota w ludzkiej postaci, jest twym chłopakiem, narzeczonym i twym mężem zostanię. Black jest twoja rodzina i nic , na to nie podpisz.
Porozmawiajmy słońce później, na ten temat, teraz chodźmy. Zanieśmy torby, moje i Maxa, i doprowadziła nas po kampusie i okolicy.

IZIS
-A, Max co tutaj właściwie robisz?

HEDER
-Nie, powiedziałam Tobie? Będzie tak jak my, tutaj studiował. On chciał bardzobwrocic na studia. Z lekka pomocą Bazylei i twojego dziadka, to mu się udało.

Całą trójką poszli do pokoju dziewczyn, zostawili wszystko i wyszła obrazu.
Skierowali się do pokoju Max, który dzielił o dziwo z Maikiem . Którego obecnie nie było we wnętrzu. Tutaj również , zostawili wszystkie rzeczy które tym razem, należały do chłopaka. Wyszli i skierowali się do Wiki i Brada , by się zameldować i wypełnić do końca papiery.

Izis oprowadziła Maxa i Heder , po kampusie. Gdy chłopak, zobaczył nowocześnie wyposażona sale treningowa , zawarł ręce, uśmiechnął się do Izis i powiedział z przekąsem.

MAX
-Widzisz, słoneczko ty moje, będziemy mieli co robić we dwoje. Twój dziadek, wymusił na mnie, że będę dbał o twą walczą formę.

IZIS
-Aha,a czy jeszcze kogoś, tutaj wysłał?

MAX
-Z tego co wiem ja, a przewidzieć zamiary takiej osoby , jak twój dziadek jest bardzo ciężko. Ale wiem jednoosobową, twój dziadek był , należał do "GRUPY CZYŚĆCOW." Słyszałas o niej.

IZIS
-Tak Max, słyszałam. Chodźcie , teraz chciałam wam pokazać, fascynujący dom. Mi on, osobiście bardzo przypadku do gustu, wam może wydać się mroczny, straszny.

I ruszyli w drogę za Izi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro