CZAS ŚWIĄTECZNY. POWIEDZIAŁA PRAWDA. TAJEMNICĄ IZIS

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

KEVIN
-Co Pan powiedział?!Panie Rogerze. Izis to prawda, co mówi tata Maji?

IZIS
-Kev proszee , nie mów nikomu...

KEVIN
-A właśnie że powiem, i nie tylko to zrobię.

Kuzyn Izis, Kevin wybiegł z gabinetu kopiąc że złości. Skierował się do salonu, staną w progu i szukał wilka czarnego. Dostrzegł go w rogu, rozmawiał z dziewczyna , którą przyprowadził ze sobą. Dziewczyna posyłała Bankowi, znaczne spojrzenia. Dotykała jego dłoni, niby przypadkiem. I uśmiechał się polisie, jakby usłyszała żart dobry. Nie wytrzymał tego patrzenia, na ta cały akcje, szybkim krokiem podszedł do nich, złapał Blacku za marynarkę i strzelił mu z pięści w twarz, bez uprzedzenia.

BLACK
-Sznur... Kevin, pogieło cię stary. O co, tobie chodzi?

KEVIN
-Nigdy więcej, nie zbliżaj się do Izis.

BLACK
-Przecież nie zbliżam się. O co, ci chodzi?

Wszyscy patrzę na to, co się działo. Gdy Izis wpadła do salonu i krzyknęła.

IZIS
-KEVINIE!!! Proszę, błagam nie teraz.

Jedynie zdążyła popatrzeć na kuzyna , i w tym momencie, osuneła się na ziemię. Szybko podbiegły do niej matki wraz z Kira i Heder.

KIRA
-To z przeliczenia. Kevinie , pomorze mi zanieść do pokoju?

Chłopak tylko podszedł, ujął kuzynka na rękach. Jedną rękę pod plecy wsadził, druga pod kolana położył. I tak kroczyli we troje, na piętro gdzie znajdował się pokój , wilczycy czerwonej.

KIRA
-Połuz ją tutaj, i przynieś szklankę wody oraz sole trzeźwiące.

KEVIN
-Kiro. To nie zaszkodzi, potomstwu , mojej kuzynki ?

Elfka popatrzył tylko na chłopaka, uśmiechnąła się i zapewniła że nie. Chłopak pędem, wrócił spowrotem. Przyniósł wszystkich, o co go prosiła. Nie mówiąc nikomu, co miło miejsce, przed chwilą.

KIRA
-Więc już wiesz ,o tym że Izis...

KEVIN
-Tak. Niechcący posłuchałem rozmowę ,Rogera z Izis w gabinecie. A ty, skąd wiesz?

Izis się ockneła , rozglądała wszędzie do okoła. Popatrzyła na Kire i swego kuzyna. Który powoli opanował swe nerwy.

IZIS
-Kevinie .-popatrzył na chłopaka, który teraz przyznał przy niej. - Proszę, nie mów nikomu, przynajmiej dzisiaj.

KEVIN
-Dobrze. Powiedz kto wie? Tylko tyle.

IZIS
-Ty, Kira, Roger, mama Jane. Max się domyśla.

Rozmowę przerwało ,pukanie do drzwi. Kira podeszła i otworzyła je. Po drugiej stronie stali. Roger i Rowan. Ojciec Maji, spuścił głowę bliżej , po czym Izi skapneła się, że powiedział jej dziadkowi. Że skruchą i obawa popatrzył w końcu na oczy dziewczyny. Która popatrzyła się, na niego z wyrozumiałością i współczuciem.

ROGER
-Przepraszam, ją naprawdę nie chciałem.

IZIS
-Rozumiem, naprawdę Panie Rogerze, i tak obarczył pana, zbyt dużym brzmieniem. A przed dziadkiem , jak i przed wścibskiej Kevinem , nic się nie ukryje.

ROWAN
-Dlatego, nie odzywałaś się do nas. A gdy pytałem , co słychać? Nie raczył poinformować już nawet, starego piernika o tym, że zostanie pradziadkiem . Boże , co ją mam za wnuczkę. Ale wiesz, cieszę się i to bardzo. Dlaczego jeszcze nie powiedziała , o tym ojcu dziecka. Przecież stoi na dole i czeka.

IZIS
-Nie dziadku, niczego mi nie powiem. Koniec , między nami definitywny.

Wszystkie oczy bliskich, się na nią patrzyły. Kira , mimo iż nie pochwała takiego obrotu sprawy, przystał na to. Kuzyn dziewczyny , ją tylko przytulić , dodał jej otuchy. Dziadek Izis, wyprosili wszystkich z komnaty dziewczyny. Ponieważ chciał porozmawiać z drewna. Sam na sm. Więc wszyscy wyszli , został tylko wilk srebrny.

ROWAN
-Czy jesteś pewną , swego wyboru? Nie bym nalegał, czy był przeciwny. To ty, wnuczki moja teraz cierpisz . Tobie serce boli i krwawi . Może zmienisz zdanie, po dzisiejszej kolacji.

IZIS
-Nie dziadku, zdania nie zmienię. Mimi iż serce , w mej piersi rozdane jest i pękło , na milion części. To postanowiłam nic nie mówić Blackowi.

Rozmowę przerwało wtargnięcie , do pokoju przez Tonego , Jane, Aisze , Bena i Postara wiedzę. Która stała w drzwiach , z miną nie opisującego , uczucia żadnego. Izis zerwała się na nogi, skłoniła nisko, przed matka czarownic, przed prastarą wiedzmą.

IZIS
-Matko, postara Pani. Jak miło widzieć ciebie , życzliwa czarownico . Przepraszam za zachowanie, was wszystkich , źle się poczułam. Ale zapewniam , że już jest dobrE.

PRASTARA WIEDZMA
-Nie o to chodzi. Drogie walczę dziecię. Tylko o to, iż jesteś w ciąży. A ona , zmienia wszystko, wasza przepowiednia ...uległa zmianie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro