ROZMOWA O PRACĘ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

C.D..

CICHA MIMI
-Skąd znasz Kaja , może ty współpracowałaś razem znim. Co?!

IZIS
-Nie Mimi , Kaj jest...-dziewczyna ucichła na moment, patrząc na koleżankę, w lazienkowym lustrze-... On jest moim wnukiem, moim krewnym. Bratem mojego ojca. Znam go i wiem, że nigdy nie opuszcza. Tropi mnie , przez pół roku. Ją, jego ojciec i syn oraz Black, przyczyniliśmy się do tego, iż zniknął. Chowa się gdzieś i to dobrze, nie wiem gdzie. I to mnie ilustruje, bo mam stu procentową pewność. Że niebawem , wyjdzie że swojego azylu i zacznie swoją zemste i spustoszenia. Dlatego muszę, trzymać się od przyjaciół i innych, ukochanego i rodziny z dala. Tak by, nic im się nie stało. Rozumiesz teraz?

Mimi wpatrywała się w dziewczynę, która stała na przeciw, twarzą w twarz do niej. Nie wiedziała co powiedzieć, ta informacja ją zamurowała . Z tego oslupienia , wyrwał je dzwonek na zajęcia. Poszły spowrotem, na zajęcia, gdzie w sali już tylko, tej dwójki brakowało. Profesor Stin wraz z Makiem, stali przy pracy Izis i się wpatrywala, w dzieło prawie skączone .

IZIS
-Przepraszam Panów, ale chciałabym skaczyć i mieć z głowy, to zadanie.

PROFESOR STIN
-Ależ proszę bardzo, już uciekam na swoje miejsce, już nie nieprzeszkadzam .

Po piętnastu minutach , profesor oznajmił że wychodzi. I jeżeli ktoś skączy , niech weźmie kolejne płótno i nakazuje zwierzę, które jest bliskie jemu sercu.

W TYM CZASIE , W LEŚNYM DOMU.

MAJA
-Mówiłam bracie, byś tam nie leciał. Uczyniłeś coś niemożliwego.

BLACK
-Nie chciałem , mamy puszczać samej tak daleko. A tak, to ją widziałem w objęciach jakiegoś Omegi . Ona już o mnie zapomniała, już mnie nie kocha, nie ma w niej tego żaru . Jej piękne oczy, blakną, cera tak samo,kolor włosów również. Nie jest ta piękną czerwienią .

KEVIN
-Co?! Dlaczego tak marnieje ? Co się z nią, dzieje?

BLACK
-Heder powiedziała , że ona wilka swojego skrywa, przed światem. Że nie poluje, nie zmienia się w wilka i nie wyje do księżyca .

MAJA I KEVIN
-NIE! To nie możliwe. Dlaczego? Przecież ona przez to zginie. A ty osłabniesz , jesteś silny czarny więc nie umrzesz .

KEVIN
-Maju kochaną, ty tutaj zostaniesz. Ją muszę lecieć, porozmawiać z kimś. Kto ją przekona.

MAJA
-Kev , gdzie chcesz iść ? Kogo się radzić, co uczynić. Kto może ją przekonać do transformacji w wilka?

KEVIN
-Nie jestem pewny, porozmawiam z dziadkiem,wujkiem i ciotką, oraz Menem i Jane. Ktoś z nich , przywola ją pożądku. A gdzie wasz ojciec?

MAJA
-Mi powiedział , że jedzie w delegacje, w ważnej sprawie.

KEVIN
-Aha. Więc Maju, zostań tu przy Blacku . Jak będzie trzeba, to sam po nią polece i sam ją tutaj, przywlecze.

Kuzyn czerwonowłosej pognał do dziadka, i wujostwa . Dziadek nie był zadowolony ta wieści od wnuka, o wnuczce. Swojej. AIDZA była wściekła na Izis , co ta wyprawia. Że tak bezmyślnie, bawi się swoim życiem. Równą miał przypuszczenia , dlaczego to robi. Ale to głupota wielka, tak się zachowywać.

W TYM CZASIE NA ZAJĘCIACH MALARSTWA.

Izis,Mike i Cicha Mimi , skarżyli swoje pracę, więc wzięli nowe płótna. I zaczeli druga pracę, która zadał Profesor Stin. Który wrócił po pół godzinie prawie, tuż przed dzwonkiem . Całą trójka z tylnych trzech miejsc, przedstawia wilki , jako zwierzęta bliskie swemu sercu. Cicha Mimi , brązowego , skaczacego , bawiącego się beztrosko, na polanie przy lesie. W czasie gdy księżyc wybija pełnię na niebie. Mike wilka w boju, siwo-brazowego. Który toczy wojnę, że swemu wrogami.A Izis, wilki bliskie jej sercu. Srebrnego, czarnego, brązowego i swego. I siebie sama, czerwonego wilka , konajacego gdzieś na uboczu, gdzieś gdzie jej , nikt nie mógł dostrzec.

BRADLEY
-Ej, piękna. Co ty masz z tymi wilkami. Tych dwóch dziwaków rozumiem. Bo ich mordy , wyglądają podobnie. Ale ty, to co innego. Jesteś piękna, delikatna, nieskazitelna.

IZIS
-CZY TY , TĘPY. JESTEŚ?! Głuchy czy ślepy? A może, ty prostu nie kupujesz, słów wypowiedziane. Trzymaj się ode mnie z daleka i ojcze się ode mnie!!! Tłumaczyć się nie będę , przyglupowi .

Bradley złapał w pasie, od tyłu Izis i zaczął szeptać jej do ucha. Mike chciał go , odczekać od dziewczyny, tak samo jak Cicha Mimi. Lecz on nie słuchał nikogo, nie zwracał uwagi na świat go otaczający. Czerwono włosa nie wytrzymała, przekreśla sie w stronę chłopaka, złapała go za koszulkę i przymykając jego , plecami do ściany, uniosła do góry na prostych ramionach. Cicha Mimi otworzyła szerzej buzię, bo nie wiedziała jak zareagować. Mike stanął koło Izis , z uśmiechem rozbawienia . Izis nie opuściła chłopaka, nawet gdy usłyszała drzwi otwierające się do sali.

PROFESOR STIN
-Co tutaj, się dzieje? - powędrował w bok głową i zobaczył to co wszyscy, i zamarł lecz szybko, doszedł do siebie, potrzasajac głową gwałtownie, podszedł do dziewczyny z czerwonymi włosami, położył jej rękę na ramie. Profesor poczuł , że dziewczyna drgnęło, pod jego dłonią. Dała tym sygnał, że go odbiera. Wpadł na pomysł, jak sprawdzić kim jest, ta dziewczyna . Więc przemówił do niej w myślach.

" Proszę Izis , puść go , nurt warto. Tylko przez niego , sobie popsuje wizerunek w papierach."

Lecz nie otrzymał odpowiedzi, stało się coś czego się nie spodziewał. Dziewczyna skręciła głowę w jego stronę i zobaczył jej piękne oczy szklane. Odsunął się od niej gwałtownie, jakby jej wzrok miał go zamordować samym widokiem.

IZIS
-Żaden samiec , idiota, zboczebiec, nie będzie mnie dotykał i nagrywał. Mam dość go , a jeszcze rok nie minął. Jeszcze raz , się do mnie przyczepi , a wyżuce go za okno, jak zwiniety papier. A ty Bradley , trzymaj się ode mnie z dała. Jeśli chcesz być w jednym kawałku.

BRADLEY
-To groźba słodka?

IZIS
-Nie . To obietnica , zrobię z tobą to, co z porcelanowych kubkiem . Gdy pada na ziemię z hukiem.

I wtedy go dziewczyna puściła ba ziemię, podeszła do sztalugi, pracę dokonczyla . Wiedziała że profesor tym razem, jej nie odpusci . Będzie musiała mu powiedzieć , kim jest i z jakiej rasy pochodzi. W momencie gdy siadała , dostała papierowa kulka. Podniosła ją i przeczytała co tam , było napisane.

"Tak trzymaj, Wielka Alfo . Byłaś niewiarygodna , pięknie żeś go załatwiła. Popatrz na drugi rząd przy oknie. Tak to ja , nazywam się Kasandra . Wiem kim jesteś, od twojego dziadka. Domyśla się , że i mnie tu wysłał. Pod moja opieką niby jesteś, ale to ty, możesz bronić się sama, dajesz sobie radę, jesteś wspaniała"

Izis popatrzyła na blondynke , z czarnymi pasemkami na głowie , o niebiesko-zielonym kolorze oczu. Kogoś jej przypominała ta dziewczyna , ale nikogo że znajomych dziadka. Lecz osóbka, była bliższa jej sercu. Minął wyznaczony czas , wraz z upływem tego czasu. Wszyscy stanęli przed swymi dziełami, tylko Izis z Mikiem i Cicha Mimi, stali za nimi. Wpatrywała się w nogi , swojej sztalugi. Profesor miał, ciężki orzech do zgryzienia , które dzieła ma wybrać.

KASANDRA
-Profesorze, a może wystawi Pan, prace wszystkich, nas tutaj. Bo nawet Pan, przyzna że wszyscy staneli na głowie, by Pan uznał nasze prace, za wyjątkowe.

PROFESOR STIN
-Masz rację Kas, może i tak zrobię. Zobaczymy je jutro na wystawie, a teraz żegnamy was . Ty Izis, zostań proszę , chciałbym z tobą porozmawiać , byłem u " BOSSA "

Czerwono włosa się tym nie przejęła, kiwneła tylko do przyjaciół głową, i zamknęła drzwi za sobą. Zajęła miejsce, na przeciw biorka Profesora Stina.

IZIS
-Słucham Pana, o co chce się Pan spytać. Niech Pan Profesor pyta, nie mam niczego do ukrycia.

PROFESOR STIN
-Czyżby? Bo od początku roku, naszych zajec . Wiem o tobie, tylko to iż, nie jesteś człowiekiem, twoimi rodzicami są łowcy. Lecz ty, jesteś kimś innym. Pytałem BOSSA , lecz on milczał. Powiedział że sama mi powiesz, gdy Ciebie zapytam. Więc proszę Ciebie i bądź taka łaskawa, wyjawić mi sekret który skrywa, twe prawdziwe oblicze.

IZIS
-Jest Pan pewny, na sto procent. Że chce znać, prawdę o mnie?

Wybaczcie, rozdział miał pojawić się wczoraj. Ale jest dzisiaj. I oczywiście dziękuje za gwiazdki i komentarze.

Przepraszam za błędy .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro