Jak to!?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lloyd

Wszyscy zjawiliśmy się w takim jakbym gabinecie mistrza Wu, miał do nas jakąś sprawę ale nie wiemy jaką, siedzieliśmy na podłodze tak samo jak wuj

~A więc zawołałem was tu aby coś wam obwieścić, pamiętacie tą siwowłosą dziewczynę co wskrzesiła Garmadona? - spytał a mi się zrobiło smutno na samą myśl o niej

~Harumi... - powiedzieliśmy razem

~Tak, ona - westchnął ciężko - i ona z nami zamieszka - powiedział a my spojrzeliśmy na sobie a później znów na mistrza

~Jak to!? Przecież ona nie żyła! - krzyknął Kai

~Niby tak ale jakimś cudem przeżyła śmierć i będzie z nami pod jednym dachem

~Dlaczego? - spytałem wciąż nie dowierzając

~Bo jest sprawa którą muszę załatwić z nią ale to zajmie długo a długo dlatego tu zamieszka - powiedział, ja wstałem i wyszedłem do swojego pokoju a reszta za mną

~Ja nie chcę jej tutaj - powiedziałem gdy tylko usiadłem na łóżku

~My też Lloyd ale jakoś musimy wytrwać, damy radę - uśmiechnęła się wspierająco czarnowłosa, odwzajemniłem jej uśmiech. Może się zmieniła? Szczerze w to wątpię, chciała zemsty i kto wie czy dalej nie chce? Tylko ona to wie. A może nie? Może ona sama nie wie czego chce? A dobra bo już sam nie wiem..

Dwa dni później

Siedzieliśmy na dziedzińcu i czekaliśmy na Harumi która ma za jakiś czas być. Nie tryskaliśmy radością ale jakoś to przetrawiliśmy z ledwością... Usłyszeliśmy pukanie w bramę co oznaczało że dziewczyna przybyła. Mistrz Wu poszedł otworzyć bramę bo żaden z nas nie miał ochoty wstać a ja po prostu nie mogłem. Nie umiałem. W bramie stanęła biało-szaro włosa dziewczyna, włosy miała ścięte do łopatek a grzywka była równo obcięta zasłaniając jej brwi, była ubrana w czarne jeansy i fioletowy top z długim rękawem. Miała ze sobą fioletową torbę w której na pewno są jej rzeczy, jej szmaragdowe oczy lśniły w blasku słońca, lekko się uśmiechała. Najwidoczniej miała dobry humor

~Witaj Harumi - powiedział wuj

~Dzień dobry mistrzu Wu - powiedziała zwyczajnym tonem głosu

~Jak ci minęła podróż? - Harumi postanowiła torbę obok swojej nogi

~Dobrze - przełożyła swoje włosy na lewe ramię, popatrzyła na nas, patrzyła z mieszanymi uczuciami, tak jakby się zastanawiała co zrobić dlatego odwróciła wzrok i wbiła go w ziemię.

~Mogłabym zobaczyć swój pokój? - spytała

~Oczywiście, chodź - powiedział, siwowłosa posłusznie podążała za nim w ogóle na nas nie patrząc. Gdy zniknęli zaczęliśmy gadać

~Myślałem że będzie patrzyła na nas w inny sposób - powiedział Kai

~Nie tylko ty - powiedziałem i wstałem.

Harumi powiedziała mistrzowi Wu że nie przyjdzie na obiad bo po pierwsze:

Nie jest głodna a po drugie:
jest zmęczona podróżą i że zjawi się na kolacji

Po obiedzie przechodziłem obok jej pokoju, chciałem się upewnić czy na pewno śpi, pociągnąłem najciszej jak umiałem klamkę, wchodząc do jej pokoju zobaczyłem ją na łóżku. Spała.
Wyglądała tak niewinnie tak jakby nigdy nic nie zrobiła. W ogóle ile ona ma lat? Nigdy o to jej nie pytałem. A powinienem się spytać, dobra, zrobię to na kolacji. Dopóki nie nastała godzina kolacji myślałem tylko o siwowłosej. Wszyscy(poza Wu) siedzieliśmy już w jadalni i czekaliśmy na nią, po krótkiej chwili zjawiła się, przebrała się w czarny komplet dresowy, włosy miała związane w niedbałego koka a twarz zaspaną co znaczy że dopiero co wstałam. Gdy usiadła wszyscy zaczęli jeść (w tym ja oczywiście) poza Harumi, patrzyła na te jedzenie dość dziwnie jakby nie umiała wziąć chociaż jednego naleśnika

~Dlaczego nie jesz? - spytałem, dopiero po chwili dziewczyna zrozumiała że to było do niej więc odpowiedziała

~Zamyśliłam się

Jakoś nie chciałem jej wierzyć ale to zostawiłem, Harumi wzięła sobie dwa naleśniki, posmarowała nutellą, zrobiła w trójkąty i zaczęła jeść. Postanowiłem zapytać się jej o jej wiek

~Harumi, a ile ty masz tak w ogóle lat?

Te pytanie spowodowało że zasłoniła ręką usta i zakaszlała, spojrzała na rękę a gdy nic nie zobaczyła położyła dłoń na ławeczce(wiecie te jakby krzesła co mają w jadalni te drewniane takie) długo ociągała się z odpowiedzią aż w końcu odpowiedziała

~Siedemnaście

Wszyscy wypluli swoje jedzenie

~Czekaj... To znaczy że gdy zrobiłaś tą całą zemstę to miałaś piętnaście lat!? - spytała nie jedna zaskoczona Nya, siwowłosa delikatnie kiwła głową.

~Gdzie ty byłaś po tym jak miałaś wypadek?
- znowu zapytała czarnowłosa

~Nooo, tu i tam... Nie ważne może od początku - powiedziała a po nie całej sekundzie zaczęła opowiadać:

~Po tym jak budynek się pode mną zawalił leżałam pod gruzami tego budynku, i szczerze mówiąc myślałam tak jak wy, że to już koniec. A jednak się myliłam, cały rok (po tym zdarzeniu) spędziłam u swojej kuzynki
-Elizy ale mówią na nią Evil a to dlatego że jest geniuszem zła,hah. Tak naprawdę to jest dobroduszną dziewczyną, nie wiele się od siebie różnimy, mamy podobny kolor włosów z charakteru też nie wiele, i jedyne co nas różni takiego najbardziej widocznego to kolor oczu bo, ja mam szmaragdowe a ona błękitne jak ocean - uśmiechnęła się
~Ogólnie nie znajdziecie nigdzie Elizy gdybyście coś od niej chcieli, ona się stale przemieszcza. Po tym jak odrobinkę jej zaufałam, bo to jednak moja kuzynka a nie jakaś nie wiadomo jaka baba, opowiedziałam jej wszystko co zrobiłam i nie które rzeczy pochwalała a nie które nie, na przykład moją zemstę którą sama nie pochwalam, no ale cóż, co się stanie to się nie odstanie. Od roku mieszkałam w Shintaro razem z Vanią

~Znasz Vanię!? - krzyknęliśmy zdziwieni

~Jak będziecie krzyczeć nie powiem już nic - powiedziała stanowczo co poskutkowało

~Tak, znam Vanię, ciężko by było nie znać skoro ja też byłam księżniczką - mówiąc to ostatnie słowo przewróciła oczami, czyli dalej nie zmieniła nastawienia do tej roli - Cesarz i Cesarzowa współpracowali ze ojcem Vanii, robili różne interesy przez co często byliśmy w Shintaro i dzięki temu poznałam Vanię - skończyła, zadałem jej jeszcze jedno pytanie które chyba wybiło ją z tropu

~Dlaczego tak bardzo nie przepadasz za swoimi adopcyjnymi rodzicami i rolą księżniczki

Jej oczy wyglądały jak piłeczki golfowe, wbiła wzrok w swój talerz a oczy zapełniły się łzami które szybko odgoniła

~Chcesz wiedzieć,tak? - spytała lekko łamliwym głosem, pokiwaliśmy głową

~Życie jako księżniczka wydaje się proste,bez żadnych przeszkód, ludzie myślą że masz wszystko, a tak naprawdę to w wielu przypadkach jest tak że nie ma się wszystkiego, nawet jeśli jest się biologiczną córką rodziny królewskiej to nie zawsze masz miłość,poczucie bliskości czy chociażby jakieś wsparcie, tak nie jest. Cesarz i Cesarzowa byli tacy tylko na pokaz a gdy nikt nie patrzył - pokręciła głową
~Gdy nikt nie patrzył byli okropni, najchętniej by mnie zabili ale nie mogli bo ludzie by się pytali dlaczego mnie nie ma, nie zastanawialiście się nigdy dlaczego tylko ja i Cesarzowa miałyśmy makijaż?- pokreciliśmy głową
~To proste, żeby zatuszować to czego nie miał widzieć świat, ja nosiłam makijaż aby zakryć nie które siniaki które znajdowały się na twarzy, było ich mało aby nikt się nie zorientował ale na ciele ile się tego znajdowało to jest po prostu.. - nie wiedziała co powiedzieć dlatego westchnęła ale mówiła dalej

~Cesarzowa nosiła makijaż tylko po to aby ludzie nie podejrzewali dlaczego tylko ja jedyna jestem w makijażu. Nie zabiłem ich na potrzebę zemsty, zabiłam ich dla zemsty żeby się odegrać za siedem lat piekła. W niektórych miejscach mam blizny tego co zrobili.

Nigdy bym się nie spodziewał tego co powie. Dziewczyna podziękowała i wstała odkładając talerz i poszła do pokoju.

[Tydzień później]

Cały tydzień Harumi była dziwna, była taka obojętna i cały czas była w pokoju przychodziła tylko na kolację... Gdy pewno dnia trenowaliśmy szmaragdowooka zjawiła się ale usiadła na ławeczce, patrzyła na nas uważnym wzrokiem. Było nas nie parzyście bo : Jay z Nyą, Kai z Cole'em, Zane z Pixal, trenowałem z grupą drugą ale skoro jest nas już ośmiu to mogła się dołączyć

~Harumi, chcesz się dołączyć? - spytałem, jej wzrok od razu padł na mnie, chwilę pomyślała i wstała. Stanęła przy murku tak samo jak ja, nie wzięła broni to znaczy że będzie walka na pięści

~Dać ci fory? - dziewczyna się zaśmiała i pokręciła głową

~Chyba ja powinnam o to pytać, będziesz używać mocy?

~Nie wydaje mi się, tak  - zaczęliśmy walczyć, na początku wygrywałem ale gdy coś błysnęło w jej oczach ona zaczęła wygrywać i jak można się domyśleć

~Wygrałam! Yuhu! - zaczęła się cieszyć

~Gratuluje ale co to było?

~Co,co było?

~Ten błysk

~Nie wiem, zieloniutki - powiedziała z rozbawieniem, Czekaj czy ona powiedziała zieloniutki?

~Czekaj, co ty powiedziałaś?

~Zieloniutki, zawsze tak na ciebie mówiłam - powiedziała wyraźnie nie rozumiejąc o co chodzi

~Tak samo mówiła ta dziewczyna co atakuje Ninjago - Harumi się spięła, chciała pójść do klasztoru ale chwyciłem ją za nadgarstek

~Puść mnie, Lloyd puść mnie! - powiedziała  zdenerwowana, reszta drużyny stanęła obok nas

~Uspokój się, przecież nic ci nie zrobimy - powiedziała spokojnym głosem Nya, dziewczyna zaczęła się trząść więc ją puściłem przestała po sekundzie. Lekko się oddaliła od nas ale nie uciekła

~To nie ja atakuje Ninjago - powiedziała łamliwym głosem - To Evil, to ta co mówiłam wam tydzień temu, to ona atakuje miasto - Nya do niej podeszła i ją lekko przytuliła żeby ją uspokoić, Harumi znów się spięła ale się nie trzęsła, o tyle dobrze. Dziewczyny zaczęły coś szeptać

~Chłopaki ja z nią pójdę - przytaknęliśmy a one poszły.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwszy raz napisałam tak długi rozdział haha

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro