Rozdział 16 - Park

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To pytanie długo brzmiało w mojej głowie.

Bałam się motocykli.
Ale objecałam przyjaciółce, że z nią pojadę.
Zaznaczają jakże to istotną kwestię, jak fakt, że właśnie na tym oto motocyklu nastąpiła jej śmierć.

- Hm? - cicho wtrąciła Nicole - To jak będzie?

- Tak, chodźmy wreszcie - wyrzuciłam z siebie dość niepewnie.

Miałam już dość czekania w nadziei, że nie będę musiała podchodzić to tego pojazdu.
Ale no cóż. Nie było mi to dane.

Nicole zadowolona wsiadła na motocykl i czekała na mnie.
Jak ja mam niby na to coś wsiąść xd?
Jakimś cudem dałam radę.

Siedziałam sobie teraz za szatynką.

Nogą coś przełączyła. Motor szarpło do przodu. Na szczęście złapała za sprzęgło i hamulec i go zatrzymała w miejscu.
Odwróciła się do mnie.

- Lepiej znajdź sobie coś i się tego trzymaj - powiedziała podając mi kask.

- Yhy - założyłam sobie kask na głowę. Całkiem ciężki jest.

Ruszyła pojazdem. Może i nie jechała wcale szybko, ale ja pierwsze co to złapałam się jej mocno w pasie.
Po prostu się przestraszyłam.

Ona tylko lekko się uśmiechnęła i przygazowała. Wyprzedzała wszystkie pojazdy w pobliżu jak leci. Po kolei.
Prędkość miała zawrotną.
Ja już umierałam na zawał.

Gdy zatrzymała się na skrzyżowaniu. Złapałam ją za ramię i spytałam się, czy daleko jeszcze.

Ona tylko rzuciła:
- Jeszcze z 5 minut!

Oh nie... Te jej pięć minut będą dla mnie trwały wieczność...

Nareszcie.
Zajechałyśmy na miejsce.

Brunetka chciała zsiąść z motocykla, ale ja skutecznie jej to uniemożliwiłam - nadal mocno (z całych sił hehe) trzymałam ją w pasie, i nie chciałam za nic puścić.

- Możesz mnie już puścić😅. Już jest bezpiecznie.

Ocknęłam się i puściłam ją.

- Potrzebuję kilka minut...

- Tak, pewnie. Odpocznij sobie - zaczęła - ja idę zaparkować Kintarou.

- Tak, tak, idź. Wróć. Ja tu będę sobie czekać na Ciebie.

Minęło 10 minut.

- Wróciłam! - radośnie zawołała szatynka.

- Oo, super - zaczęłam - chodźmy już do tego parku.

- Haai~

Ruszyłyśmy przed siebie. Weszłyśmy przez główną bramę.

Udałyśmy się do placu głównego, gdzie znajdowały się przepiękne fontanny. Woda w nich mieniła się wieloma kolorami.
A już szczególnie wieczorem, gdy jest już ciemno.

Usiadłyśmy na ławeczce.

Gadałyśmy przez trochę czasu.
Lecz stwierdziłyśmy, że czas na przekąskę.

Poszłyśmy do takiej jednej budy z jedzeniem.
Wzięłyśmy to co zawsze - nachosy z sosem serowym.
Pychota.
Od razu wzięłyśmy dwa duże opakowania.

Już sama Nicole zazwyczaj zjadała własnoręcznie całe opakowanie, a nawet niekiedy chciała iść po drugie.

Ta to ma żołądek ze stali...

Zajadałyśmy się przekąskami, w między czasie rozmawiając na różne tematy.

Kątem oka zobaczyłam jakiegoś chłopa z psem na smyczy.
Niby stali w całkiem sporej odległości od nas, ale Nicole zdawała się wyczuwać jego obecność.
Co chwilę zachowywała i zarządzała chwilę milczenia.

Twierdziła, że może nie widzi tego psa, ale czuje go i słyszy. Jest w stanie wyczuć jego obecność i dzięki swoim zmysłom ustalić mniej więcej odległość zwierzęcia od siebie.

Ta sytuacja działa się w ciągu dosłownie paru sekund - w pewnym momencie szatynka gwałtownie odwróciła się i zaczęła syczeć i warczeć.
Obejrzałam się za nią.
To był ten pies.

Wiedziałam, że ona nie przepadała za bardzo za psami (chociaż ma swojego jednego ukochanego. I ma przy okazji kotkę - sadystkę).

Już teraz wykazuje zachowanie podobne do... Do kota?

O nie.
To nie wróży nic dobrego.
To nie tak ma się dziać.

Sprawy nie mogą potoczyć się w tym kierunku...
Nie mogę od tego dopuścić.

Lecz ciągle nurtuje mnie pewne pytanie.
Co mam zrobić?
Jak mam ją ocalić?
Czy da się to wszystko zagrać tak żeby
"Wilk był syty i owca cała"?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich👋
Proszę wybaczyć, że rozdzialik odrobinę krótszy, ale jestem w trakcie pisania pewnego speciala.
A że special pisze mi się znacznie lepiej, to poświęcam czas narazie na to😅
Oczywiście głównej fabuły nie zostawię - broń Boże.
Będę kontynuować fabułę po, albo może też w trakcie historii/wątków pobocznych😉
Mam w planie zacząć jeszcze dwa nowe projekty - nowe książki.
Ale fakt bycia zagrożonym z matmy delikatnie mówiąc, lekko mi to utrudnia😅😢
Jak tylko ogarnę oceny u tej starej baby, i wybłagam ją o te nieszczęsne 2 na koniec roku to coś pomyślimy o nowych książkach.
Tak czy siak,
Miłego dnia/południa/wieczoru👋!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro