Rozdział 24 - Niemożliwe może stać się możliwym

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoo👋
Ogólnie to miałam idealny pomysł na
Ten rozdział, ale oczywiście kiedy przyszło co do czego... Ugh, wychodzi jak zwykle 😒
Ale dobre i tyle.
Rozdziały raczej będą krótsze, a będzie ich troszkę więcej
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czas przestać ryczeć i coś zrobić!
Jestem już tak blisko...
Myślałam, że to niemożliwe...
Ale wygląda na to, że sprzyja mi chyba choć odrobina szczęścia.
Niemożliwe może stać się możliwym!

Wstałam, i otarłam rękawem bluzki łzy.
Wyszłam z tego pokoju i ujrzałam rozwidlenie korytarza. Mogłam iść w prawo, lub w lewo.
Uznałam, że jeśli pójdę w prawo to może do czegoś dojdę.
W końcu
"Nigdzie nie dojdę, jeśli nigdzie nie pójdę"

Ruszyłam przed siebie.
Korytarz ciągnął się w nieskończoność. Po bokach znajdowali się mnóstwo drzwi. Możliwe, że są to drzwi od jakichś pomieszczeń.
Nie mam pojęcia jakich, i nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć.

Po około 15min wędrówki korytarzem, do moich uszu dobiegł jakiś dźwięk.
Hmm, niby go nie rozpoznaję, ale wydaje mi się być dziwnie znajomy.
Udałam się mniej więcej w stronę tego dziwnego dźwięku.
Dochodził jakby z jednego z pomieszczeń.

Przy jednych drzwiach, dźwięk był silniejszy.
Tuż za tymi drzwiami był korytarz w kształcie łuku.
Wygląda na to, że da się obejść ten pokój dookoła.
Hmm, ciekawe.

Obeszłam ten pokój dookoła, i zastałam tam żelazne drzwi z pokrzywionymi stalowymi kratami.

Kto byłby w stanie zniszczyć tak potężne wrota?
Przecież to czyste żelastwo.
Nie da się czegoś takiego rozwalić ot tak.

Starałam się dosięgnąć krat, ale są za wysoko.
Muszę znaleźć coś, na czym mogę stanąć by ich dosięgnąć.

Niedaleko, gdy szłam korytarzem, zauważyłam mały spałeczek.
Wróciłam się po niego.
Nie sądziłam, że będzie on aż taki ciężki!😫
Choć może to wina mojego braki sił w rękach.

W międzyczasie zza metalowych wrót dobiegł dziwny skowyt. Jakby warczenie połączone z ... Sama nie wiem z czym. Jakby jazgot.

Zajęłam się swoją robotą.
Jakimś cudem zatargałam go pod te wrota.
Bożeeeee... Alem się zmęczyła.

Podstawiłam sobie ten spałeczek i na niego weszłam.
Wygląda na to, że uda mi się dosięgnąć tych krat!

Złapałam się krawędzi drzwi i stanęłam na palcach.
Jakoś dosięgnęłam.
Moim oczom ukazało się...
To niemożliwe...
Bestia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro