N I N E T E E N

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Karol*

Właśnie wracam od Glorii, co skończyło się właściwie rozczarowaniem. Gdyż Camila nie chcę o mnie pamiętać..To tak bardzo boli. Jadąc co jakiś czas zaciskałem szczęke, a po chwili rozluźniałem. Co jakiś czas rozmyślałem od Camili i o Otisie. Imię mojego syna, to jedyne co mi powiedziała..

I wtedy zrozumiałem, że nie kochalem Weroniki. Kochałem tylko jej wsparcie..Bo wiem, że jedyną osobą, którą kocham jest Camila. Może i nie chcę mnie w swoim życiu, ale nie, odpuszcze i będę próbował zrobić wszystko, żeby do mnie wróciła.. jeżdżąc tak postanowiłem wstąpić do galerii i kupić Otisowi misia. Przekaże go Glorii, jeśli Camila wciąż nie będzie chciała kontaktu, aby mu go dała.

Przechadzałem się tak po wielkimi centrum handlowym, aż w końcu, wszedłem do niewielkiego sklepu z zabawkami. Podszedlem do alejki z pluszakami. Zacząłem szukać jakiegoś pluszowego przyjaciela. Po jakiś 10 minutach w końcu znalazłem idealnego. Mierzył na oko 2 metry był ogromny. Był jasny miał duże ciemne oczy i wstążkę na szyi. Wziąłem go więc i poszedłem do kasy.

-Dzień dobry.-uśmiechnąłem sie do starszej kasjerki. Miała może z 57 lat i pojedyńcze siwe kosmyki włosów.

-Dzień dobry. Na przeprosiny?-zapytała odwzajemniając mój uśmiech.

-...A, to? Niee to dla syna-odpowiedziałem po chwili zastanowienia śmiejąc sie lekko.

-Rozumiem, a ile synek ma lat? jeśli mozna spytać-zapytała pani Ola, która miala plakietkę z imieniam na lewej piersi.

-trzy-odpowiedziałem wyciągając kartę z portfela.

-To bedzie 150 złotych-odpowiedziała i odwróciła w moją stronę terminal widząc w mojej rece kartę. Przyłożyłem kawałek plastiku do czytnika i wpisalem pin.-Dziękujemy za zakupy w naszym sklepie i zapraszamy ponownie-powiedziała kobieta oddając mi misia.

-Do widzenia-powiedziałem i go wziałem. Wyszedłem ze sklepu i skierowałem sie w stronę jubilera. Po prostu chciałbym jakoś sprawić radość Camili.

Kiedy wszedłem do sklepu, który posiadał różnorodną biżuterię. Po niecałych 2 minutach od podejścia do gabloty z pierscionkami powitał mnie ekspedient.

-Dzień dobry, doradzić w czymś?-zapytał z szerokim uśmiechem. Dlaczego wszyscy w tej pierdolonej galerii są tacy uśmiechnięci..Oh no tak to ich praca.

-Tak, szukam czegoś delikatnego coś co będzie takie dosyć tradycyjne-westchnąłem zaciskając ręce na pluszaku. Zapewne nje wyglądałem zbyt poważnie, ale no. Życie jak to mówią.

-Hm...jasne, a jaki rozmiar?-zapytał wysoki rudy chłopak.

-17-odpowiedziałem szybko. Tak wiem powiecie ,,Ale Karol, przeciez Camila przez ten czas mogła schudnąć albo przytyć i mieć albo szczupłe albo grubsze palce". Otóż nie moi drodzy. Camila po ciąży nie przytyła, lecz wróciła do swojej dawnej wagi.

-Ten?-pokazał mi srebrny pierścień z czterema małymi diamencikami. Jest ładny,  lecz raczej nie spodoba sie Camili. Kiwnąłem głową na nie, a ekspedient odłożył pierścionek. Zaczęliśmy szukać, a nim sie obejrzałem spedzilem tam 2 godziny.

-Ten będzie idealny-powiedziałem wskazując na złoty pierścionek z nie wielkim diamentem, który nie wyróżniał się zbytnio, ale był śliczny.

-Dobry wybór, pańska kobieta sie ucieszy-powiedział i poszedł na zaplecze, aby przynieść biżuterię.

-To będzie dziesięć tysiecy dwieście osiemdziesiąt złotych. Kartą czy gotowką?

-kartą-oznajmilem i znów wyjąłem karte. Przyłożyłem ją do terminala i ponownie wpisalem pin.

-Transakcja poszla pomyślnie.-powidział i położył nadgarstki na blat.

-Dziekuje i do widzenia-powiedziałem zabierając torbę, w której byl prezent dla Camili.

*Camila*

Moja mama zostala jeszcze godzinę u mnie pogadalysmy trochę, ale musiała już jechać bo Aliana miała wizyte u lekarza. Posprzątałam trochę w domu i oproznilam zmywarkę. Zrobiłam jeszcze obiad i poszłam po Otisa.

-Cześć sloneczko, mamusia zrobiła obiadek chcesz?-spytałam biorąc go na ręce.

-A co jest na obiad mamuś?-rownież zapytał i przytulił się do mnie jeszcze bardziej.

-Makaron z brokułami i kurczakiem-powiedziałam sadzając go w foteliku. Właściwie to Otis nigdy nie wybrzydzał w jedzeniu. Od zawsze uwielbiał warzywa i owoca, ale za to nie specjalnie przepadał za różnorakim mięsem. Zdzierżał mięso tylko z warzywami i czasem nuggetsy z maka, ale to tylko wtedy kiedy był naprawdę głodny, a mieliśmy daleko do domu.

-Jupiii!-ucieszył się tak jak założyłam. Uśmiechnęłam sie lecz wciąż myślałam jak mu powiedzieć o Karolu. Nie ważne, pomyślę o tym wieczorem. Nałożyłam sobie i  Otisowi makaron na talerze i położyłam je na blacie. Poszłam jeszcze tylko po sliniaczek dla bruneta. Wzięłam śliniaczek i szybko wróciłam do kuchni. Zapięłam go na szyi mojego syna dając mu jedzenie.

-Jesz dzisiaj sam Otisku-powiedziałam dając mu plastikowy widelce bo jednak metalowym mógłby sobie zrobić krzywdę.

-No dobrze-powiedział i zaczął nabierać makaron na sztuciec, aby po chwili włożyć sobie je do ust. Gdy upewniłam sie, że chłopczyk da radę jeść sam usiadłam razem ze swoim talerzem. Jedliśmy je doslownie chwilę bo po 15 minutach Otis i ja nie mieliśmy juz nic na talerzach. Włożyłam naczynia do zmywarki włączając ją.

-Chodź misiu umyjemy sie-powiedziałam wysadzając go z fotelika. Podałam mu rączke i poszliśmy do łazienki, która znajdowała się blisko salonu.-Masz tu bajeczkę i ją spokojnie oglądaj, a ja pójdę po twoje rzeczy, jasne skarbie?-zapytałam stanowczym głosem

-Dobrze, mamuś-odpowiedział nie odrywając wzroku od bajki. Szybko pobieglam na górę i zaczęłam szykować jego ubranka. Białe bokserki, biała koszulka, czarne dresiki oraz szara bluza. Zabralam jeszcze kremy i różne takie. 

Jak najszybciej zeszłam do łazienki i położyłam ubranka na suszarce aby po tym  były cieple kiedy Otis bedzie je zakładał.  Napełniłam wanne ciepłą wodą i wsadziłam w nią Otisa. Dałam mu kilka zabawek i nalałam trochę płynu do kąpieli.

Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk mojego telefonu, który powiadamiał mnie, że ktoś do mnie dzwoni. Była to Gloria.

-Halo?-krzyczała w słuchawkę zdyszana dziewczyna.

-No halo-powiedziałam włączając tryb głośnomówiący i odkładając telefon spowrotem na pralkę.

-Misia kochanie moje. Mama mówiła, że chcesz pogadać z Karolem-powiedziała już lekko uspokojonym głosem

-No tak i co w związku z tym?-zapytalam marszcząc brwi.

-Bo właśnie on u mnie jest i chciałby coś przywieźć tobie i Otisowi-powiedziała, a mnie no lekko mówiąc zamurowało. Jak to chciał nam coś przywieźć..

-No okej, ale czemu jestes taka zdyszana..-zapytałam wycierając czoło od kropelek wody, którymi pochlapał mnie Otis.

-Bieglam po telefon, a no nie wiem czy wiesz jestem w ciąży i szybko się męczę-zaśmiala się na co jej zawturowalam, ale ma rację. Kiedy byłam w ciąży to również bardzo szybko się męczyłam.

-Dobra laska decyduj chcesz, żeby Karol zobaczył się z tobą, a przede wszystkim z młodym?-spytała, a ja po chwili zastanowienia westchnęłam i powiedziałam:

-Okej..zgadzam sie. Podaj mu mój adres-jęknęłam opierając sie o suszarkę i patrząc na chlopczyka, który bawił sie w kąpieli. Był przeuroczy, kocham go całą sobą. Jest moim oczkiem w glowie...

-Jupiiii!-pisknęła

-Dobra kochana. Ja mu dam twój adres i do was przyjedzie. A my sie zobaczymy jutro. Papa-powiedziała cmokając do mikrofonu

-Okej, papa-westchnęłam i rownież cmoknełam do mikrofonu. Patrząc tak na Otisa, mój uśmiech zmienił się w grymas. Mój mały mężczyzna za niedługi czas zobaczy swojego tatę... Myślicie, że powiem Otisowi odrazu, kto to jest? No i tu sie mylicie. Musze najpierw bardziej ich ze sobą poznać.

-Oti, ja idę tylko na 5 minut do kuchni jak coś sie będzie działo to blagam cie krzycz. I nie zrób nic głupiego.. dobrze?-powiedziałam dość niepewnie co nie było dobrym pomysłem bo Otis mnie całkowicie olał i jedynie wzruszył ramionami.

-Otisie Doriania Gabrielu Wiśniewski-Siewierski, rozumiesz co do ciebie mówię?-zapytałam juz bardziej stanowczo no i dopiero wtedy zwrócił na mnie uwagę. Tak poza tym. Tak mój syn ma trzy imiona. Po prostu nie mogłam sie zdecydować okej?

-Tak mamusiu bede grzeczny i nie zrobie niczego glupiego-odpowiedział i spowrotem wrócił do zabawy.

Poszłam szybko do kuchni i zrobilam sobie kawę. Drugą zresztą już dziś, ale no cóż mus to mus, jak to mówią. Wzięłam kubek ze sobą i wróciłam do bruneta wciąż sie bawił, ale no juz przyszedł czas, na dokładne umycie wiec odłożyłam kawe na pralkę i wzięłam gąbkę.

Wylałam na nia trochę żelu do mycia i zaczęłam myć dokładnie ciało, oraz włosy trzylatka. Po umyciu wyszedł z wanny i stanął na ręcznik, a ja opatuliłam go drugim tymrazem większym ręcznikiem niż ten, na którym stal. Wytarłam go i zabralam go do pokoju ,,zabaw", w którym mialam kosmetyki do pielęgnacji skóry mojego dziecka.

Po skończonej po kąpielowej pielęgnacji i ubraniu zaczęłam sie z nim bawić, ale no niestety po niecałych 30 minutach od zaczęcia zabawy zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie chciałam ich otwierac, ale przecież nie moge wiecznie uciekać od konsekwencji nieprawdaż?

*Karol*

Po tym jak Glor dała mi adres Camili jak najszybciej pojechałem do jej domu. Był niewielki miał białe sciany i brązowe drzwi od garażu. Miał jedno piętro, ale wydawał sie przytulny. Koło domu zauważyłem huśtawki zjeżdżalnie, trampolinę i piaskownice. Zaparkowałem pod jej domem, ale zanim do niego wszedłem wziąłem kilka głębokich wdechów.

Mimo, że nie chcę jej się oświadczać to wiem ile radości sprawiały jej pierścionki. Nawet te z automatu dla dzieci.

Otworzyłem furtkę i szybkim krokiem wszedłem na ganek zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi, a już po chwili usłyszałem przekręcanie klucza.

Już po kilku sekundach zobaczyłem tą małą osóbkę, która zostawiła mnie 3 lata i 9 miesięcy temu. Wyglada prześlicznie mimo rozwalonego koka, cieni pod oczami i braku makijażu. Po chwili przy jej nodze zobaczyłem małą kopie mnie. Jest jeszcze cudowniejszy niż na zdjęciach. Gdy tylko ich zauwazyłem, wiedziałem, że zrobie wszystko, żeby uczestniczyć w ich życiu..










No nie wiem...jakos mi sie nie podoba, ale wstawiam bo nie chcę was zostawić bez rozdziału. Całuje wasss 😻🤗❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro