Kwiaty Cybetronu cz.12 - 63

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Okej, ze względu na czytelników, którzy w kółko czytają to opowiadanie od początku... Oraz fakt, że muszę zwyczajnie skupić na czymś myśli, postanowiłam spróbować... Wrócić do pisania regularnego. Spróbować. Tak.

No i też stęskniłam się za Roller, co tu ukrywać.

Ale tak poza tym. Czy. Was. Powaliło? Piętnaście tysięcy? Piętnaście tysięcy? Co? Co!?

Tak więc cieszcie się rozdziałem.

°°°

Cała nasza czwórka stała z założonymi rękoma nad krawędzią.

Rollercoaster porównała nasze pozy do słynnego plakatu Ghostbusters, które jedynie rozpoznał podekscytowany Wheeljack. Niestety zaraz potem przypomniał sobie, że zdecydował się być na Coaster obrażony i zamilkł wymownie.

Patrząc na niego, Arcee mogła wyraźnie zauważyć rozległe pęknięcie na jego lewej, wystającej części kasku. Pytania jednak jak do tego doszło, zbyła atakiem na jej osobę i popłakała się demonstracyjnie. Tak więc poziom zażenowania wybijał w tej chwili poza skalę.

Nie tylko z powodu tej mazgai, ale niemożności znalezienia poprawnej szczeliny, w której Rollercoaster... Arcee i Rollercoaster zgubiły relikt.

Tej sprawy nie poprawiał fakt, że cały teren rzeczywiście był istnym pobojowiskiem, ale wbrew temu co mówił Wheeljack, większość powstało na wskutek zabawy dynamitem przytoczonego mecha.

- Znana naukowiec... Znana naukowiec, a teraz tani robotnik karny, co? - Mamrotała pod nosem zaryczana Roller, próbując wymacać w kolejnej szczelinie poszukiwany przedmiot. Spowodowało to tylko wymienienie złośliwych uśmiechów z resztą drużyny.
- Niby takie cywilizowane roboty, a znaleźć kwiatka nie umieją... - Dodała ledwo słyszalnie.

- Niby taka "świetna naukowiec", a zgubiła relikt wart więcej, niż ona sama - Odgryzł się Ratchet, który z bólem w optyce obserwował wyniszczoną faunę i florę.

- Eeeee!? Arcee też jest współwinna! Czemu tylko ja muszę spędzić całe popołudnie na kolanach!? - Wrzasnęła oburzona femme, zrywając się z klęczek. Arcee jedynie uniknęła jego toksycznego spojrzenia, kierując swoje własne w niebo.

- Bo my tak chcemy. - Mruknął obojętnie Wheeljack, a rozwścieczone spojrzenie zostało przeniesione na jego chłodną postawę.
- Lepiej się pośpiesz, lepiej zdążyć przed Megatronem - Dodał z lekkim uśmieszkiem.

Zaraz potem ze wściekłym warczeniem musiał osłonić się przed tsunami piasku, który został posłany w jego kierunku z częstotliwością maszyny do podawania piłek tenisowych. Bowiem Roll przemieniła się i ślizgiem opon, postanowiła go całego obsypać.

- Na energon! - Zezłościł się były wrecker.

- Wheeljack i na kiego ją drażnisz, widzisz co się dzieje! - Udzielił się Ratchet, swoim słynnym zrzędliwym tonem.

Pilot odwrócił się lekko w stronę medyka, z równie pretensjonalną postawą.
- Nie widzisz? Staje się wydajniejsza! Pół dnia już tutaj ślęczymy, przez jej tępo staruszki!

- Nie jestem stara! - Oburzyła się Coaster, po chwili ponownie wracając do swojej mechanicznej formy.
- A poza tym, byłoby mi o niebo szybciej, gdybyście mi pomogli, tak jak kazał Optimus! A przynajmniej ty, granatowa! - Pisnęła, wskazując w stronę Arcee, które spięła się lekko, ale uniosła na nią jedynie łuki optyczne z poważaniem.

Były wrecker już otwierał usta, aby jej dopiec, ale niezwykle wymowne westchnienie Ratcheta zwróciło naszą uwagę.
- Ona ma rację, to nie czas na osobiste potyczki. Musimy to znaleźć jak najszybciej - Odparł, co oznaczało, że zabawa skończona.

Ale Wheeljack nie miał większego zamiaru odpuścić.

- Wiesz, nadal mnie jednak zadziwia, że przez dość długi czas nie miałeś z tym proble...

- Nikogo nie obchodzi co cię zadziwia, Wheeljack. No już! Tutaj tego nie ma?

Srebrna femme posłała zrezygnowane spojrzenie w stronę szczeliny, w której grzebała.
- Cóż, wygląda na to, że nie... - Jęknęła, zaraz potem pocierając swój kask cierpiętniczo.
- Na boga, co się jeszcze wydarzy?

- No nie wiem, zapytaj swoją chęć do destrukcji... - Odezwała się w końcu zrezygnowana Arcee, następnie podając Botce dłonie, aby pomóc wstać jej z ziemi.

O dziwo femme przyjęła pomoc bez słowa, kierując się w stronę mechów którzy teraz stali w całkowitym milczeniu. Jej dziwne optyki, prawdopodobnie padły na wreckera, bo zaraz potem odezwała się.

- Z tego co widzę to i tak kolekcjonujesz blizny, więc nie wiem skąd te marudzenie - Mruknęła obojętnie.

Tamten skrzywił się, już otwierając usta, aby coś powiedzieć, jednak znudzony głos Arcee go ubiegł.
- Ale jak niby miałby się przyznać, przed kumplami, że pobiła go baba?

- Jeżeli chcesz, bezproblemowo uda mi się to zeswatać - Dołączył się medyk, już wyciągając ręce, aby zbadać obrażenia, ale pilot przeraził się nie na żarty, odskakując od niego jak oparzony.

- Gdzie z łapami, ty stary..!

- Oh, no proszę... - Zachichotała sarkastycznie Coaster.
- A ja myślałam, że przemoc jest drogą do jego iskry. Szczególnie po tym jak mnie dotychczasowo traktował.

Wheeljack zmarszczył się, co spowodowało, że Arcee i Ratchet wymienili ze sobą cierpiętnicze spojrzenia.

Cóż, ta dwójka rzeczywiście była wielką rdzą na rufie.

Zaraz potem, zgodnie postanowili powrócić na temat ważny.

- Cóż, pamiętajmy, że Optimus w każdej chwili może nas potrzebować, jeżeli Megatron postanowi się ukazać. Powinniśmy mieć to już za sobą - Odezwała się granatowa femme, posłusznie stawiając wszystkich do pionu.

Roller zgarbiła się, a następnie odwracając się w stronę kolejnej szczeliny nie odpuściła sobie komentarza.
- Było o tym myśleć, zanim postanowiliście, że zostawienie mi tej roboty, będzie świetną rozrywką.

- Nie oszukujmy się Rollercoaster, zrobiłabyś dokładnie to samo... - Westchnęła botka, powodując, że femme spięła się, a następnie mocno zamyśliła.

- Razem z Wheeljackiem przebadaliśmy cały teren w poszukiwaniu jakiejkolwiek sygnatury obcej, jednak przez położoną w pobliżu żyłę wodną, jakakolwiek próba jest zakłócana - Poinformował nas Ratchet.

Obie femme jako, że najmniejsze ponowiły próby wymacania obecności reliktu, co zważywszy na stojących obok mechów, było mocno uwłaczające.

- Cóż, jeżeli przez wasze jakże mądre wysadzanie okolicy ruszyliście wody gruntowne, to możemy w gruncie rzeczy zapomnieć o tym relikcie... - Mruknęła Arcee, błyskając lekko na Wheeljack'a, który udawał niewzruszonego.

- Taka moja rola. - Ten wzruszył ramionami.

- Cóż, ale jaka jest szansa, że Decepticony natrafią na relikt, który podróżuje sobie podziemnymi rzekami? - Udzieliła się Roll, jak najmocniej sięgając w głębię ziemi.

- Zawsze mogą już go mieć. - Zabłysnął Ratchet.

- Ale w takim razie jedynie marnujemy tu czas...

Arcee wydała z siebie zniesmaczony pomruk.
- Jeżeli ten przedmiot trafił w ręce Decepticonów, w ręce Airachnid, to tak naprawdę jakakolwiek nasza akcja jest w tej chwili bezsensowna...

Medyk prychnął krzyżując ręce.
- No! Ciekawe, czyja to wina!

Spojrzenia wszystkich mimowolnie powędrowały w stronę wypiętej Coaster, która na skutek przewlekłej ciszy, w końcu wyłoniła głowę ze szczeliny, mrugając zdezorientowana.

- Nie, nie, nie... - Westchnęła granatowa femme.
- Ja też brałam w tym udział i biorę na siebie tą odpowiedzialność... - Odparła zrezygnowana, kładąc sobie rękę na piersi.

- Obie jesteście winne, nie wiem co to za wielka polityka - Prychnął niezadowolony Wheeljack.

- Wcale nam tego nie ułatwiasz...

Srebrna femme przeniosła sceptyczne spojrzenie z obu mechów na swoją towarzyszkę.
- Jestem poważna, szybciej, by nam poszło jakby ich tutaj nie było.

- Szybciej by wam poszło, jakbyście poważnie wzięły się do roboty - Zauważył Wheeljack.

- Szybciej nam by poszło, jakbyście nam pomogli, zamiast gapić się jak cielaki.

- Ehe? No przepraszam bardzo, ale ja nie miałem z tym nic wspólnego!

Arcee zaprzestała na chwilę swojej czynności, aby rzucić wściekłe spojrzenie na tą marudę.
- Ale tu liczą się losy naszej rasy, to nie jest przepychanka iskrząt!

- Przecież ciągle mówię o tym, że to zemsta! - Jej towarzyszka rozłożyła ręce.

- Ty to się w kwestii zemsty lepiej w ogóle nie udzielaj! Nie muszę chyba przypominać, kto zaczął cały ten szajs!? - Arcee zganiła srebrną femme, która w odpowiedzi zachłysnęła się powietrzem.

- Oooo! Kochana, ale to ty dołączyłaś! - Warknęła Roller, zrywając się na nogi i celując palcem w pierś femme.

- No i z kim mi przyszło pracować... - Mruknął Ratchet pocierając swoje skronie.

- Ty się lepiej w ogóle nie odzywaj! - Srebrna kontynuowała celując tym razem w medyka.
- Ty już nie powinieneś pracować, tylko w grobie leżeć, pomarańczowy pajacu! Niby taki jesteś dojrzały, ale również jedynie się gapisz zamiast pomagać!

Tym razem to Ratchet gwałtownie wciągnął powietrze.
- Że co proszę!?

Srebrna wyszczerzyła się, a jej optyka rozbłysła nieopisanym szaleństwem.
- Oooo, tak. Wiem ile masz lat! Używanie tego samego hasła do wszystkich twoich datapadów nie było najlepszym pomysłem, co!?

- Proszę, czy możemy już... - Próbowała Arcee, zerkając na szczelinę, ale została zignorowana.

- Nie mów mi, że przejrzałaś wszystkie moje datapady, podczas mojej... O nie Rollercoaster, tak się nie robi! - Zdenerwował się medyk, robiąc parę kroków do przodu.

- No proszę, datapady to już tragedia, ale ja to niby marudzę... - Marudził Wheeljack, przyciągając spojrzenie i medyka i samej prowodyrki.

- Ty się ciągle krzywdzisz Wheeljack! Ciągle wracasz porozcinany jak nienormalny! Moje datapady... - Ratchet zrobił niezręczny ruch w powietrzu, otwierając i zmykając usta.
- Ja ci w twojej przeszłości nie grzebię Rollercoaster!

Femme wydała oburzone westchnienie.
- Nie? Nie!? Odkąd jedynie przybyłam, byłam zmuszona spowiadać się prawie z całego mojego życia, podczas, gdy o was nie wiem nic zupełnie!

- Oh, no nie wiem. Może to dlatego, że kłamiesz na każdym kroku! Jakbyś powiedziała prawdę raz a dobrze, to byś miała cały ten szajs z głowy, nie wiem po co ty się nakręcasz! - Udzielił się znudzony żaglogłowy.

Arcee położyła sobie rękę na czole i westchnęła zdruzgotana.

- Ty też się nakręcasz Wheeljack! - Femme skierowała się do wreckera, a następnie przyjęła uroczą pozycję.
- Co za biedny mech, mała femme zrobiła mu kuku! To nic, że przez cały jej pobyt, przygniatał ją, nokautował i przycinał jak dziecko specjalnej troski! Może powinieneś sobie jednak strzelić w ten łeb, uwolniłoby się to od udręki swojego upośledzenia!

W tym momencie spojrzenia wszystkich wystrzelone zostały w stronę Rollercoaster, a ona sama wytrzeszczyła optyki i strzeliła sobie rękoma w twarz.
- To znaczy...

Wrecker zamrugał zdezorientowany, a następnie niezręcznym ruchem dłoni pogładził się po swoim kasku.
- To ślad po broni palnej? - Zapytał szczerze zaintrygowany, jakby właśnie rozpływał się z dumy nad swoją wytrzymałością.

Arcee nie próbowała go rozumieć, on był po prostu dziwny.

Coaster zaczęła się niezręcznie jąkać błądząc spojrzeniem po wszechobecnym terenie.
- Nie, w gruncie rzeczy to nie...

Ratchet skierował się w stronę sceptycznej Arcee.
- Błagam, znajdźmy ten relikt, zanim ona naprawdę kogoś uśmierci...

Srebrna femme przez chwilę stała niemrawo, a następnie ku niezaskoczeniu wszystkich ryknęła taktycznym płaczem.

Nikt nie oszczędził sobie zirytowanego "oooooh!".

- No świetnie, popłacz się! To na pewno poprawi naszą sytuację! - Zirytował się Wheeljack, gestykulując rękoma.

- Nie znałam możliwości reliktu, skąd mogłam wiedzieć, że zaczniesz się okładać!?

Ten przez chwilę patrzył się na nią zaskoczony, a następnie jego rysy twarzy gwałtownie opadły. On sam za to zaczął zdecydowanie zbliżać się do femme, powodując, że ona dla odmiany zaczęła się cofać.

- Więc, co? Jak to było? Rollercoaster uznała, że Wheeljack był dla niej nie miły, więc uznała, że powinien strzelić sobie w łeb? - Mówił chłodno, gestykulując rękoma.
- I niech mi ktoś nie mówi, że teraz marudzę, bo osobiście nie mam zapędów samobójczych! - Zamyślił się na chwilę, po czym dodał.
- Lubię emocje, ale bez przesady!

Femme w rekordowym tempie skurczyła się do minimalnych rozmiarów.
- Wszyscy przez cały ten czas traktujecie mnie kompletnie bez szacunku, nie wiem skąd to zdziwienie... - Mamrotała coś, ze spojrzeniem wbitym w ziemię.

- Oh, a nie pomyślałaś, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć? - Warknął.
- Nawet teraz zachowujesz się jak ostatnia ofiara! Drugi Starscream!

Rollercoaster zmarszczyła łuki optyczne, sprawnie obracając się w stronę wreckera widocznie głęboko urażona.
- Przeprosiłam cię, ale byłeś zbyt zajęty znęcaniem się nad samym sobą. - Syknęła jak żmija, następnie zamykając optyki jak obrażona nastolatka.

Cała trójka przez chwilę patrzyła się na nią z pobłażliwością. Wheeljack parsknął zaraz potem kompletnie bez humoru.
- Niech sama to sobie wyciąga, nie mam zamiaru nawet patrzeć na jej starania. Mam lepsze rzeczy do roboty - Powiedział krótko, z zamiarem odejścia, jednak dźwięk rozlegający się w przestrzeni miał inne plany.

Zgłupiałe spojrzenia wszystkich zostały przyszpilone do swoich własnych komunikatorów, a oni sami chyba przypomnieli sobie jaki był cel ich poszukiwań. Z niewielkim wahaniem to właśnie Arcee odebrała połączenie.

- Optimusie, niestety jeszcze nie znaleźliśmy... - Próbowała, jednak rozwścieczony głos dowódcy nie pozwolił jej dokończyć.

- Natychmiast wracajcie do bazy! Mamy poważne kłopoty...

°°°

Do następnego!~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro