Demon Jessie - 49

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejna piosenka pasująca do Coaster. Mmm.
°°°

Podziwiałam cierpliwość Ratcheta w związku z odgłosem odbijanej piłki. Mogło się zdawać, że nawet nie docierało do niego powtarzające się "Pam, Pam".

Zamiast tego mech wpatrywał się uważnie w ekran, gdzie wyświetlany było obraz ze szczeliny, gdzie postanowił wybrać się sam Optimus. Nie wiem co chciał nowego odkryć. Może zwyczajnie zabolało personalnie, że istnieje gdzieś stworzenie większe od niego.

Jako jedyna zostałam z medykiem, po tym jak zostało mi założone dziwne urządzenie na brzuch. Podobno miało badać, czy ciecz, którą zostałam oblana nie spowoduje w moim ciele jakichś skutków ubocznych. Tym samym Ratchet również wpadł na pomysł, aby skonstruować mi coś co będzie mnie automatycznie raziło prądem, za każdym razem jak mnie sparaliżuje.

Chyba nigdy nie byłam tak podniecona na myśl o tym, że coś będzie razić mnie prądem. Naprawdę.

Większość bazy rozjechała się po różnych stronach świata w swoich małych misjach. Nie, aby decepticony, aż tak bardzo przejęły się porwaniem Breakdown'a. Jedynie Starscream, oraz ten jego czerwony ziomek coś tam próbowali. Reszta zdawała się mieć jego zniknięcie w głębokim poważaniu, o czym z wielkim entuzjazmem nie omieszkałam go poinformować.

Bulkhead może już nie uciekał z piskiem na mój widok. Chyba po małej pogadance z Miko, która powiedziała mu, że gdyby chciała się zadawać z babą to zgłosiłaby się do Arcee, albo mnie. Od tego czasu zaczął mnie traktować jak powietrze. I to dosłownie. Pięć razy mnie podeptał na korytarzu, jak gdyby nigdy nic idąc dalej.

Do dziś zastanawiam się o co mu chodzi do cholery.

Wheeljack za to nie wychodził ze swojej jaskini trolla, pracując maniakalnie wręcz nad moją tajemną spluwą. O dziwo zrobił się dla mnie nieco cieplejszy, już nie narzekając na to, że zabieram mu jego czas samotności. Dlatego czasami przychodziłam z nim posiedzieć i przy okazji nadzorować proces tworzenia broni, z czego zdawał się być widocznie zadowolony.

Okazało się, że gaduła jest z niego jeszcze gorsza, niż ja. A przynajmniej jeżeli chodzi o opisy dokonanych mordów. Z wielkim podnieceniem opowiadał mi czasami o takich akcjach, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby był pomysłodawcą programu "1000 sposobów na śmierć". I słuchałam tego z równie dużym zainteresowaniem, jak lubiłam ten show.

Jestem ciekawa co by powiedział Optimus, wiedząc z jakim psycholem mieszka prawie pod jednym dachem.

Raz podczas tłumaczenia mi coś na temat siły ognia, wyłączył się i z całej siły trzasnął głową o biurko. Okazało się potem, że od dłuższego czasu ani się nie ładował, ani nawet nie uzupełniał energonu w swoim procesie twórczym.

Nigdy nie nazwałabym go typem pracoholika, a tu proszę.

Oprócz tego nasiliły się też próby zamachu na moje zdrowie fizyczne. Byłam regularnie trząchana, pstrykana, poklepywana, a raz nawet pieszczotliwie dostałam kamykiem w policzek.

Może i była to jedna z tych rażących różnic kulturowych, której nie rozumiałam. No bo w sumie Bulkhead i Wheeljack również dawali sobie ostro po ryjach, śmiejąc się wniebogłosy, okazyjnie dławiąc się energonem.

Raz straciłam cierpliwość, kiedy ten wcisnął mi palce w mój nowo co odkryty LED o wiele bardziej zainteresowany dźwiękiem jaki wtedy wydaję, niż tym co mu wtedy opowiadałam. W odpowiedzi chlasnęłam go z otwartej dłoni w plecy z taką siłą, że ptaki siedzące na pobliskich drzewach wzbiły się w powietrze.

Wchodziło na to, że to działa tylko w jedną stronę, bo do końca dnia był na mnie obrażony.

- Oswobodź mi ręce, a chętnie ją z tobą poodbijam normalnie... - Mruknął Breakdown, który od dziesięciu minut znosił odbijanie piłki plażowej od jego klaty.

Ratchet przywlekł go do głównej sali, aby poniekąd mieć na niego oko, podczas, gdy inwigilował Optimusa. Jednym z powodów mogło być również ewentualne zaznajomienie Decepticona z tym co Prime liczył zobaczyć.

- Nie waż się Rollercoaster. - Upomniał mnie Ratchet jakbym była jakaś głupia. Posłałam mu w odpowiedzi groźne spojrzenie, ale zaraz potem wróciłam do mojej zabawy.

*Pam!*

- I przestań się bawić Breakdown'em.

- Możesz mi powiedzieć, czemu nasz dowódca poszedł prosto w paszczę lwa? Sam? - Zapytałam od niechcenia, łapiąc piłkę w obie ręce.
- Ma jakieś pokaźne samobójstwo w planach, czy co?

*Pam!*

Medyk prychnął nawet na mnie nie patrząc.
- Nie doceniasz Optimusa. To, że w stosunku do ciebie jest pobłażliwy... Nie wiedzieć dlaczego... Nie oznacza, że dla wroga będzie taki sam - Zaczął, akcentując swoją wypowiedź ruchem ręki.
- Jest naszym dowódcą nie bez powodu.

- Oh! - Westchnęłam udając zaskoczenie. - No co ty, a ja już myślałam, że oszukiwał w głosowaniu!

*Pam!*

Ratchet warknął, odwracając się w moim kierunku gwałtownie.
- Przestań to robić! Ile razy mam powtarzać!? Lepiej skup się na naszym zadaniu! - Opierniczył mnie, wymachując łapami.
- I co ty w ogóle masz na sobie!? - Dodał, patrząc oburzony na moją ramę.

Zgodnie spojrzałam na moje szałowe tatuaże, które zrobiła mi Miko szkolnymi pisakami. O dziwo za moją zgodą, "oddałam" jej moje ciało, zabraniając jedynie na tworzenie karniaków.

Z entuzjazmem powiedziała, że w starożytnym Rzymie fallusy na ścianach były formą sztuki. Jej nastawienie się jednak zmieniło, kiedy zagroziłam tworzeniem "sztuki" na jej twarzy markerem permanentnym. Tak więc ograniczyła się do innych malowideł.

To chyba nie zdziwienie, że połowa z nich była podobiznami Bulkhead'a w kontrowersyjnych pozach?

Ja jak i decepticon spojrzeliśmy na niego badawczo. Zaraz potem con prychnął.
- Chodźmy stąd femme. Stary dziad nie rozumie pojęcia "zabawa", nie będziemy marnować na niego czasu! - Powiedział z humorem, widocznie zadowolony z tego, że ktoś mu w końcu poświęca uwagę.

- Stary!? - Zachłysnął się mech.
- Nie jestem stary!

Zmarszczyłam łuki optyczne, opierając piłkę o biodro, co wyglądało mniej cool, niż zamierzałam przez jej ludzkie rozmiary.
- Muszę się odmóżdżać od czasu do czasu. Inaczej skończę jak ty - Wytłumaczyłam, wskazując na medyka palcem.
- Ty tego nie robisz i popatrz co z ciebie wyszło! - Dodałam, ponownie odwracając się do Breakdown'a.

*Pam!*

Mech wydał dźwięk oburzenia, przez chwilę szukając odpowiednich słów jąkając się przez chwilę.
- Bumblebee i Bulkhead są na misji, możesz pooglądać sobie te twoje... Ludzkie... Bez ranienia mojego procesora!

- Odkąd oddaliście Breakdown'owi telewizor, nikt nie ma do niego dostępu! - Oburzyłam się, wskazując otwartą dłonią na uśmiechniętego decepticona.
- Mam mu usiąść na kolanach, czy jak!?

- Może zanim to zrobisz, pozbądź się paru kilogramów... - Wtrącił się con złośliwie.
- Nie chcę jeszcze zostać kaleką...

*PAM!*

Ten syknął kiedy wzięłam piłkę w obie ręce i z całej siły uderzyłam go nią po twarzy.
- Uważaj, bo jeszcze chwila i rzeczywiście nią zostaniesz... - Warknęłam ostrzegawczo.
- I obejmie to regiony trochę wyższe, niż kolana...

Ten trochę pobladł, o ile roboty mogą zblednąć, a jego usta ustawiły się w prostą linię.

Ratchet obserwował to wszystko kręcąc lekko głową. Jego uwaga została jednak pochłonięta cichym sygnałem dochodzącym z ekranu. Wszyscy zgodnie spojrzeliśmy w tamtym kierunku, widząc punkt widzenia Optimusa.

- Jestem w miejscu wskazanym przez Arcee i Rollercoaster, ale wielu rzeczy brakuje... - Z wnętrza urządzania dobiegł nas głos dowódcy.

- Widzę... - Mruknął Ratchet, pocierając lekko swoją brodę.

Opuściłam Decepticona, również zbliżając się do ekranu. Zgodnie zauważyłam znajome miejsce, a lekkie ciarki przeszły mój kark na wspomnienie tego dziwadła.

I Prime miał rację. Pod postacią "Wielu rzeczy", miał na myśli te wielkie klockowate urządzenie, po którym zostało tylko wielkie wyżłobienie w śniegu.

- Myślicie, że się wyprowadził? - Zapytałam, mrugając lekko.

- Zależy czym była dla niego ta samoróbka... - Odpowiedział mi medyk.

- Cóż, za pewne zaraz się przekonamy. - Odezwał się również dowódca, który rozglądał się teraz po wzniesieniu.
- Rzeczywiście dużo tu miejsca, mówiłaś, że jak wielkie to było?

- Na pewno większe od ciebie, Optimusie. Zaklinam cię. - Odpowiedziałam monotonnym głosem.

Prime odchrząknął niezręcznie, szybko zmieniając temat.
- Jeżeli rzeczywiście nie spotkam go przez cały mój pobyt tutaj, to powinniśmy zacząć myśleć nad ewentualną procedurą na wypadek, gdyby okazało się, że poszedł za wami... - Powiedział niskim głosem.

Zmarszczyłam łuki optyczne.
- Cały pobyt!? Co ty tam robisz? Kemping!?

- Pamiętaj Optimusie, że długie przebywanie w ujemnych temperaturach szkodzi twoim obwodom
- Wtrącił się Ratchet, który obserwował wszystko ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami.

- Bez obaw Ratchet, o tej porze roku jest tu wystarczająco ciepło. A mi zależy na zobaczeniu tego o czym mówiła Rollercoaster... Może nawet uda mi się nawiązać kontakt...

- Kontakt... - Parsknął z odrazą pomarańczowy mech.

Przez chwilę obserwowałam ich w ciszy. Zaraz potem zamrugałam, kiedy przypomniałam sobie pewien szczegół dotyczący mojej misji z Arcee.

Wydałam z siebie niezręczne "Mmmm...", przyciągając uwagę obu mechów.
- Jeżeli zależy ci na zobaczeniu tego czegoś, to ten... Zrobiłam zdjęcie... - Poinformowałam ich, drapiąc się lekko po policzku.

Oboje milczeli.

- Czemu mówisz to dopiero teraz!? - Wydarł się nagle medyk, wyciągając ręce w moją stronę, jakby chcąc mnie udusić. Westchnęłam dramatycznie, osłaniając się trzymaną przeze mnie piłką.
- Chodź no tutaj!

- Hej! Byłam wtedy tak przerażona, że mój procesor tego nie zatrybił! Dopiero teraz to sobie przypomniałam! - Broniłam się, używając do tego mojej agresji pod postacią wysyczenia tego jak kobra.
- Ciesz się, że w ogóle!

- Uspokój się Ratchet, nic się nie stało... - Wtrącił się Optimus, co jednak nie ugasiło temperamentu medyka.
- I tak muszę tu zostać, aby mieć pewność.

Wrzasnęłam, kiedy mech wystrzelił w moją stronę z jakimś mrocznym zamiarem. W samoobronie z całej siły rzuciłam piłką w ziemię, która odbiła się od niej z hukiem, trafiając prosto w podbródek Ratcheta. Ten chrząknął, łapiąc się za trafione miejsce.

- Czy mogłabyś przesłać mi te zdjęcia, Rollercoaster?

Oderwałam optyki od niebezpieczeństwa, kierując zaskoczone spojrzenie na ekran, jakby był samym Optimusem. Na Ratcheta, na Optimusa, na Ratcheta. Zaraz potem moje usta zamieniły się w prostą linię w zakłopotaniu.

Rysy twarzy medyka opadły.
- Nie mów mi, że tego też...

Małym zaskoczeniem było zawiedzione "Aghhhhhh..." obu mechów, kiedy zaprzeczyłam. Dotychczas milczący Breakdown za to wybuchł śmiechem, który zirytował mnie trochę bardziej.

°°°

W milczeniu obserwowałam jak medyk razem z Bumblebee montuje przy panelu jakieś dziwne, okurzone urządzenie, które miałam podłączyć sobie do procesora, aby reszta mogła zobaczyć na wielkim ekranie zdjęcie demona, którego zaczęłam pieszczotliwie nazywać "Jessie". Starałam się ignorować wymowne spojrzenia jakie dawał mi Ratchet.

Jakby zwyczajnie żaden z nich nie mógł mnie nauczyć tych wszystkich rzeczy! Graaa!

Poczułam jak ktoś stuka mnie palcem w ramię, domagając się mojej uwagi. Po przekręceniu głowy dostrzegłam żaglogłowego, który patrzył się na mnie, uchichany od żagla do żagla.

- O, wyszedłeś ze swojej trollowni. Gratulację. - Uniosłam łuki optyczne z prawdziwym podziwem. Miałam nawet ochotę zaklaskać, ale oszczędziłam sobie tego.

- Musiałem sobie od was coś... Pożyczyć... - Powiedział jakby od niechcenia, gestykulując lekko ręką. Następnie jego błyszczące zęby ponownie ukazały się na światło dzienne.

Przez chwilę obserwowałam go z dołu podejrzliwie.
- Co taki ucieszony? - Zapytałam, przez chwilę nawet myśląc, że może udało mu się ukończyć broń, ale niestety...

Ten zarechotał, zachowując się jakby czekał na to pytanie całe życie. Zaraz potem wskazał palcem za mój bark, a dokładnie na jeden z moich tatuaży. Ukazujący Bulkhead'a z rękami zadartymi za plecy w pozie zniewieściałej kobiety. Niżej za to widniał napis " I make u lose u senses?" z zadziwiającym brakiem byków.
- Jak można dołączyć do tego fanklubu? - Odparł, z mieszanką powagi i rozbawienia w głosie.

Zgodnie przyjrzałam się rysunkowi, który nie był wcale taki zły, pomijając przedstawionego mecha.
- Oh, chcesz biegać z wizerunkiem twojego okrągłego przyjaciela? Uważaj, bo jeszcze osoby trzecie sobie pomyślą, że się umawiacie... - Parsknęłam, kierując spojrzenie na Ratcheta opierniczającego Bumblebee za rozwalenie jakiegoś urządzenia.

Ten zaśmiał się krótko, łapiąc mnie za ramiona, a następnie obkręcając dookoła, by przyjrzeć się wszystkim malowidłom. Westchnęłam na to zaskoczona.
- Zawszę mogę dorobić jeszcze twój, jeżeli to sprawi, że będziesz zazdrosna. Boję się jednak, że Bulkhead może cię przyćmić...

Zgodnie domyśliłam się, że mech szuka samego siebie, a zawiedzione warknięcie dało mi znać o tym, że nie wkupił się wystarczająco w łaski Miko.
- Zazdrosna? - Mruknęłam z poważaniem, unosząc łuk optyczny na żaglogłowego.
- No tak, czymże jestem ja przy blasku tego ponętnego ciała... - Westchnęłam w udawanym zawodzie, wskazując na masę zielonego mecha.
- Szczęściarz z ciebie Wheeljack...

- Nieee... Wagą mu dorównujesz! - Zarechotał, jakby to był jakiś komplement.

Moje rysy twarzy opadły.

Świetnie, czyli od irytującego głosu, przechodzimy do mojej wagi.

Ogólnie miałam ochotę przyozdobić mu zbroję, ale nie podobiznami Bulkhead'a, a rysami od moich szponów. Mech miał jednak to szczęście, że Ratchet skończył montować urządzenie i właśnie mnie wołał.

- Co to za stepa? - Zapytał Wheeljack, nieświadomy tego jakie zagrożenie go ominęło.

Ignorując mecha, poszłam do przodu, co skwitował zaskoczonym mruganiem, oraz wzruszeniem ramion. Zaraz potem skocznym krokiem udał się do swojego zielonego kumpla, który zauważył chyba swoje podobizny na moim ciele.

Spojrzał na mnie, no mogłam się czuć zaszczycona.

Ratchet wcisnął mi nagle do łapy jakiś kabel, na który spojrzałam zaintrygowana.
- Możesz to sobie zamontować, wszystko jest na miejscu i raczej nic cię śmiertelnie nie porazi... - Mruknął medyk, jakby miało mnie to w jakikolwiek sposób uspokoić.

Zmrużyłam optyki.
- Super, to "raczej", jest niesamowicie upewniające. Jak dobrze, że cię mam Ratchet... - Burknęłam znużona.

Ten tylko wyciągnął kciuk, ignorując sarkazm w moim głosie.

Spojrzałam na kabel. Cóż, takie rzeczy mnie nie omijały. Umiejętność wejścia komuś w głowę, albo przelanie swoich obrazów witalnych na ekran była niesamowicie imponująca. Szczególnie jak chciało się kogoś przesłuchać.

Dałam jednak medykowi udawane, zakłopotane spojrzenie.
- Ratchet, a gdzie ja mam to...

Ten zasyczał ponownie rozczapierzając swoje palce.
- Rollercoaster, jak cię zaraz... - Nie zdążył dokończyć, bo mój rechot go ubiegł.

- Żartuję, żartuję... - Zaśmiałam się, zaraz potem z lekkim wahaniem zbliżając wejście do szczeliny znajdującej się na moim karku. Przez chwilę miałam lęki związane z tym co pokaże się na monitorze, ale posłusznie podłączyłam się do tego czegoś.

I przez chwilę poczułam się, jakby ktoś założył mi słuchawki na audioreceptory, puszczając jakąś muzykę na maksa. Zamrugałam, gdy do tego doszło nieprzyjemne naciskanie na moją głowę.

Spojrzenia wszystkich skierowane zostały na ekran, gdzie pojawił się mój punkt widzenia. Spodziewając się raczej wszystkich moich upokarzających wspomnień, westchnęłam z ulgą, kierując punkt widzenia na zebrane mechy, które mogły teraz zobaczyć samych siebie na monitorze. Niektórzy się tym nawet niezdrowo podniecili.

Jedynie Optimus, który postanowił zrobić sobie nocowankę z Jessi'em, nie pojawił się na tym naszym zbiegowisku.

Posłusznie jednak zajrzałam w moje wewnętrzne systemy, znalazłam zdjęcia i dałam je na ekran.

- To są te zdjęcia, które wtedy zrobiłam - Poinformowałam z dumą, pozwalając, aby slajdy same się przesuwały.
- Prawdopodobnie większość z nich już widzieliście u Arcee.

- Huh, wyszłam lepiej, niż myślałam... - Mruknęła botka, prawdopodobnie mówiąc o fotce, na której za pozowała.

Zatrzymałam slajdy na zdjęciu ciemności, który zrobiłam tuż przed tragedią. Przez chwilę sama wpatrywałam się w nią dziwnie.
- Cóż, tak to wyglądało z naszego punktu widzenia... - Machnęłam ręką.

- Możliwe, że to jakaś zdolność maskująca. - Odezwał się Ratchet, łapiąc się za brodę.

- Po co mu "zdolność maskująca", która nawet nie maskuje go dobrze? - Wheeljack parsknął, a następnie wskazał na wielki cień.
- No błagam, co on chciał uzyskać? Jest cały czarny i co?

- Może chciał być Edgy. - Wzruszyłam ramionami.
- Wiesz, mrok i te sprawy...

- Raczej sądzę, że to ma wpływać na odczucia ofiary - Mówił dalej medyk.
- W strachu niektórzy mają problem z podstawowym funkcjonowaniem, przez co łatwiej ich zgasić.

- Oh, bo samo bycie olbrzymem nie jest wystarczające? - Arcee uniosła łuk optyczny, jednak nikt jej nie odpowiedział.

- Rozjaśnij to. - Polecił medyk.

Zgodnie pokiwałam głową.
- Tak, właśnie miałam to zrobić...

Posłusznie rozjaśniłam obraz, dając na światło dzienne wszystkie szczegóły Jessie'go . Z zaskoczeniem zauważyłam rzeczy, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi.

Koleś budową swojego ciała przypominał bardziej jakieś zwierze, chociaż twarz miał bardziej ludzką. Siedział w szerokim rozkroku, opierając się pięściami o ziemię. Był niesamowicie cienki, prawie pajęczy wręcz. Szczególnie kończyny, które przyprawiały o nie małe ciarki. Jego twarz za to nadal była równie niewyrazista jak wcześniej, przedstawiając jedynie dwie, czarne jamy jako oczodoły, oraz szeroko rozwartą, równie czarną szczękę.

Ktoś za moimi plecami wybuchł śmiechem. Niestety trudno się zorientować kto, bo głos stał się tak wysoki, że niemal piskliwy.

- On wygląda jak małpa! - Pisnął Bulkhead, celując palcem w stronę demona. Następnie kontynuował swój dziki śmiech, z każdą sekundą jednak orientując się, że tylko on się śmieje, a wszyscy inni tylko go obserwują. W końcu przestał, udając, że wcale go to nie ruszyło.

- Używał tylko jednej ręki, nie poruszając niczym innym nawet o centymetr... - Poinformowałam, akcentując to machnięciem.

- To tylko mówi, jak wielkim wyzwaniem dla niego byłyśmy... - Mruknęła niepocieszona Arcee, niskim głosem.

Widziałam nieobecny wzrok Ratcheta, który chyba zrobił zdjęcie tego obrazu. Dlatego też ponownie pozwoliłam slajdom krążyć samoistnie.

- Cóż, jeżeli to coś za wami poszło, to myślę, że czekają nas całkiem ciekawe megacykle! - Zarechotał, wcale nie zmartwiony Wheeljack.

- W razie czego możemy zwabić do niego Decepticony, ciekawe na kim by się bardziej skupił... - Dodał równie podniecony Bulkhead, wbijając pięść w swoją rękę.

Nie ma to jak niepokój.

Ratchet pokiwał głową.
- Na szczęście wiemy już, że da się go zranić. To ważna informacja... - Następnie skoczył lekko, kierując spojrzenie w moją stronę na co zamrugałam zaskoczona.
- Za pamięci... - Mruknął, zbliżając się do mnie, aby sprawdzić informacje zapisane w małym pudełeczku na moim podbrzuszu. Było to z lekka niezręczne, bo mech musiał się nieźle schylić.

Wszyscy spojrzeli na to tępo, niewtajemniczeni.
- Co ty jej robisz? - Zapytał oburzony Wheeljack, krzywiąc się nieco.

- Sprawdza stan postępu tej śmiertelnej choroby zakaźnej, jaką się zaraziłam po kontakcie z flakami demona. To nie wiedzieliście? - Odparłam, całymi siłami starając się utrzymać powagę, co było dosyć trudne, widząc ich pierwszą reakcję. Zaraz potem skierowałam rękę w ich stronę, wybuchając śmiechem, gdy cofnęli się jak poparzeni.

- To nie jest zabawne, Rollercoaster. Jeszcze nie wiemy jaki wpływ mogło mieć na ciebie to coś. Nigdy nie wiadomo, czy nie podobny co Mroczny Energon - Poinformował mnie Ratchet głosem profesjonalisty.

Zmarszczyłam łuki optyczne, nie do końca ogarniając temat.
- Mroczny Energon? - Zapytałam zaskoczona, pierwszy raz słysząc tak absurdalną frazę.

Ten pokiwał głową z bólem.
- Tak, my też myśleliśmy, że nie istnieje.

Wtf?

Co się dzieje?

Pokręciłam głową, uznając, że pytanie czym jest Mroczny Energon nie było specjalnie na miejscu. Szczególnie, że samo "Mroczny Energon" mówiło w sumie wiele.

Już chciałam zapytać, czy są jakieś niepokojące rezultaty, ale Arcee zwróciła moją uwagę. Oburzona Arcee.
- Tssss... Ty zrobiłaś mi wtedy zdjęcie!? - Zawyła oburzona, celując palcem w ekran.

Zgodnie przekręciłam tam głowę, szczerząc się na botkę, która utknęła głową w śniegu. I z tego co słyszałam nie tylko ja.

Starając się zignorować medyka przylepionego do mojego podbrzusza, również zachichotałam.
- Oczywiście, że tak! - Wygłosiłam z dumą.
- Jesteście pieprzonym wykopaliskiem upokorzeń, mam nawet specjalny folder poświęcony waszemu żałosnemu istnieniu! - Dodałam, kierując rozchichotany ryj w stronę ekranu, gdzie właśnie zawitał Optimus, który był w trakcie popijania energonu prosto z maszyny. Prawdopodobnie z powodu wielkości kostek, które były dla niego jak dla ludzi kubki do expresso.

Wszyscy wydali dźwięk rozbawienia, pomieszany z oburzeniem.

- Myślał, że nie widzę... - Powiedziałam mrocznie.

Nawet Ratchet skierował spojrzenie na ekran.

Oczekiwałam, że kolejnym zdjęciem będzie medyk, który płakał podczas oglądania ze mną Titanica, o czym inni mieli nie wiedzieć, ale zamiast tego pojawiło się nagranie, o którym szczerze zdążyłam zapomnieć.

Bowiem siedziałam sobie na panelu za Wheeljack,iem, który był tyłem do mnie skubiąc przy mojej broni. Przy okazji obgadywał Optimusa, ale moja osoba nie była w tym czasie tym szczególnie zainteresowana. Bowiem ja sama za to bawiłam się ludzką deskorolką, udając, że moje palce to człowiek i jeździłam nią po blacie z głośnym "Wrummm! Wrummm!".

Parę rozbawionych spojrzeń zabłądziło w moją stronę, i zdecydowanie żadne z nich nie należało do Wheeljack'a, który patrzył na to ze zmarszczonymi łukami optycznymi.

Wydałam zaskoczone "Ksss!", próbując wyłączyć nagranie.

Rollercoaster na nagraniu, podjechała deskorolką do Wheeljacka, który zdawał się być nieświadomy zbliżającego się zagrożenia. Deskorolka się zatrzymała, budując napięcie.

"Przychodzimy do lądowania panie pilocie!" - Wydarłam się nagle z taką częstotliwością, że aż mnie samą zapiekły receptory audio. Zaraz potem Roll na nagraniu z całej siły zdzieliła Wheeljack'a w jego LED na plecach otwartą dłonią, co poskutkowało satysfakcjonującym *CHLAST!*.

Wszyscy oprócz żaglogłowego i Bulkhead'a wybuchnęli śmiechem. Mech za to zdawał się mięć bolesne flashbacki.

"Khhhhh! Chryste!" - Zawył Wheeljack na wideo, zrywając się z siedzenia, przy okazji przewracając połowę narzędzi.

Panicznie próbowałam wyłączyć to coś, zanim obraz przejdzie do momentu jak mech niemożliwia mi próbę ucieczki, wrzuca do znajdującego się zaraz obok strumyczka, a następnie obkręca w piasku jak Tortillę.

Niestety zamiast wyłączyć nagranie, tak się zestresowałam, że ono samo zacięło się na moim dialogu, remiksując.

"Przychodzimy, przychodzimy, przychodzimy, przychodzimy (...)"

W panice próbowałam wyrwać kabel z mojego karku, ale Ratchet syknął na mnie tragicznie.

- Nie wyrywaj, absolutnie nie wyrywaj! To niebezpieczne! Musisz najpierw...

"Przychodzimy, przychodzimy, przychodzimy (...)"

Ignorując protesty Ratcheta, podbiegłam szybko do urządzenia, psychopatycznie wręcz odrywając pokrywkę. A następnie z dzikością zaczęłam patroszyć wnętrze, powodując, że obraz na ekranie zgasł.

Odwróciłam się w stronę wgapionych we mnie optyk z kablami w ręku i odchrząknęłam niezręcznie.
- Koniec prezentacji...

Chwila ciszy.

- Cóż... - Mruknęła Arcee.
- Imponujące?

Zaiste, Arcee.

- Rollercoaster! - Zawył Ratchet, łapiąc się za głowę.
- To było mi potrzebne! - Owalił mnie, powodując, że cofnęłam się pod ścianę zaskoczona.

Z drugiej strony samobójstwo było teraz bardzo kuszącą opcją. To zależy od tego, czy ktokolwiek zwrócił uwagę na to co konstruował Wheeljack na nagraniu.

- Hej! - Oburzył się żaglogłowy.
- Jak już to odpaliłaś, to mogłaś im chociaż pokazać co było dalej! - Warknął, zawiedziony tym, że reszta zapewne nie zobaczy jak mnie torturuje.

Zatrzęsłam się, przypominając sobie mokry piasek przylepiony do mojego ciała i próby pozbycia się jego. Zaraz potem wycelowałam palcem w zawiedzionego bota.
- Jak śmiesz, mech! - Zaskrzeczałam, przeżywając tą sytuację na nowo.
- Nadal ci się za to nie odpłaciłam i obiecuję ci, że jak już przyjdzie co do czego, to nagram to ponownie, oraz podaruję wszystkim na twardym dysku w święta! - Uśmiechnęłam się mrocznie. - No tobie może nie, zależy czy przeżyjesz.

Efekt zdawał się odwrotny od oczekiwanego, bo optyki Wheeljacka zabłysły, a on sam wyszczerzył się otwarcie.
- Jest na co czekać.

Bulkhead słysząc to wybuchł nagle tragicznym płaczem, wybiegając z pomieszczenia, przy okazji tratując przy tym Wheeljack'a i, Bumblebee, ale głownie Wheeljack'a.

Arcee za to cudem unikając brutalnej śmierci, przez chwilę obserwowała szeroką optyką to co się tu do cholery działo. Zaraz potem odwróciła się powoli w moją stronę z wielkim uśmiechem, a ja zaklinam na wszystkich bogów, że chwilę później do mnie mrugnęła.

°°°
Do następnego! ~
(To się wysiliłam xD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro