Kwiaty Cybetronu - 54 cz.3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przepraszam was za tą przerwę, ale oprócz tego, że dorwałam się do Blendera 3D, to zwyczajnie nie miałam siły. I chociaż próba napisania tego rozdziału była drogą przez mękę, sądzę (a przynajmniej mam nadzieję), że wrócę do pisania codziennie.

°°°

Znacie to uczucie, kiedy spotyka się dwójka znajomych i zaczyna rozmawiać totalnie ignorując twoje istnienie?

Cóż, właśnie tak miałam teraz. Ale dodajmy do tego brak zdolności zwrócenia na siebie uwagi w jakikolwiek sposób.

- Naprawdę zadziwiająco łatwo jest was śledzić. To aż się robi nudne po pewnym czasie, ale tym razem nie narzekam.

- Graah! wypuść nas Airachnid! - Wydarła się granatowa.

- Mnfmnfmfnmf! - Próbowałam też ja.

- Szczerze mówiąc powinnam cię teraz zgasić... Jednak nie odbiorę sobie jedynej rozrywki jaką posiadam! - Seksi pajęczyca zarechotała podle.

- Mmmmm!

- Lepiej, abyś była tego pewna. Ja nie zmarnowałabym okazji... - Femme wywarczała dziko szamocząc się w sieci.

- Urocze. - Mruknęła decepticonka bez humoru, jak gdyby nigdy nic, cofając się parę kroków.

Poczucie kompletnego ignorowania zdominowało mój zdrowy rozsądek, a ja jazgocząc wściekle uderzyłam tyłem kasku o pień za mną. Mój umysł zaciekle ignorował fakt, że mogłabym to wykorzystać w jakiejś epickiej próbie uwolnienia mnie jak i mojej wspólniczki.

Nie, wcale nie mogłam.

Metalowa Arachne odwróciła się znużona w moim kierunku, a następnie zamrugała zaskoczona jakby orientując się, że jest tu ktoś jeszcze. Zaraz potem jednak ponownie zwróciła się do Arcee, na co zmrużyłam optyki niebezpiecznie.

- Oh, jakaś twoja nowa partnerka? - Zachichotała.
- Ty myślisz, że co? Femme mają dłuższą żywotność? - Spotęgowała swój śmiech, starając się iść w sadystyczne tony.

Z jakiegoś powodu zabrzmiało to z lekka niepokojąco.

Arcee wytrzeszczyła optyki zatrzymując się na chwilę. Zaraz potem spotęgowała swoje wiercenie.
- Nie waż się jej tknąć Airachnid!

Zamrugałam zaskoczona.

Okej? Chyba nawet przez pół sekundy poczułam się lubiana.

Tamta jednak ostentacyjnie zrobiła na przekór botce, zaczynając powoli zbliżać się w moim kierunku z jakimś złoczyńskim bełkotem.
- Jesteście naprawdę naiwne, jeżeli sądziłyście, że tylko wy wiecie o położeniu reliktu. A z tego co za pewne rozumiecie, naiwne osoby nie żyją zbyt długo... - Mówiła z aktorskim znużeniem, zatrzymując się przede mną i przekręcając na mnie głowę.

Ja za to pobłądziłam wzrokiem na jej pajęcze nogi, które robiły na mnie nie małe wrażenie.

W przeciwieństwie do tego, że samoistnie wytworzyła coś na kształt pajęczej sieci. To było obleśne, dodając do tego fakt, że w tym wszystkim nie zdołałam wyłapać skąd dokładnie się ona wydobyła.

No i sam fakt, że byłam unieruchomiona. Co jak co, ale próba hamowania mojego temperamentu jedynie go podsycała. Szczególnie jak zaczynało się czuć tak klaustrofobicznie jak ja teraz.

- Huh, ciebie jeszcze nie spotkałam... - Mruknęła ze śladowym zainteresowaniem, na co przyciągnęła do siebie moje optyki.

"Więc lepiej przyjrzyj się dobrze! Może wyglądasz jak pierwszy cud technologii, ale nie oznacza to, że możesz tak po prostu przylepiać swoje wydzieliny do innych, jak dziecko z gumą du żucia!" - Próbowałam powiedzieć, ale sieć na moich ustach zniekształciło te słowa zachowując tylko jawną agresję.

Raczej nie zrobiło to na niej wrażenia, bo jedynie poruszyła głową ze znużeniem.

Równie wściekłe wrzaski Arcee chyba pomogły mi zrozumieć dlaczego.

- ... Może to przez fakt, że nie wyglądasz mi specjalnie na Autobota... - Mówiła dalej, wyciągając szpony w stronę mojej optyki. Zachłysnęłam się starając cofnąć głowę, ale napotkany pień mi na to nie pozwolił.

Ta zatrzymała się na chwilę przez chwilę wpatrując się we mnie nieczytelnie. Zaraz potem ku mojemu zaskoczeniu zaczęła smakować powietrze jak pieprzony wąż.
- To ciekawe. - Mruknęła po chwili.
- Twoje pole magnetyczne nie zachowuje się jak przystało.

Wielki dreszcz przeszedł mnie na myśl o tym, że już kolejne stworzenie jest w stanie czytać ze mnie jak z książki. Co jak co, wiadomo, że moje ciało mogło się różnić od urodzonych botów, ale no...

Autobotka zatrzymała się na chwilę, kierując na mnie głowę z zainteresowaniem.

Zaskrzeczałam kiedy sieć została gwałtownie zerwana z moich ust, jak taśma klejąca.
- Grah! Ej! - Oburzyłam się, ale zostałam zignorowana.

- Być może powinnam wziąć relikt i zniknąć, ale teraz to mnie szczerze zainteresowałaś. Decepticony nie podzielają mojej małej pasji, przez co ostatnio byłam szczerze skazana na nudę... - Mówiła do siebie, kierując szpon w stronę mojej zawiązanej klatki piersiowej kręcąc nim przez chwilę szukając miejsca.
- Odrażający ignoranci, aż mi wstyd, że należymy do tej samej frakcji.

Ogólnie mogłabym coś powiedzieć o jej wielkiej potrzebie paplania, ale widocznie nie spotkała normalnych osób od dawna, więc trzeba jej było to wybaczyć.

Zamiast tego jednak bardziej zestresował mnie fakt, że zaczęła rozdzierać sieć, by sięgnąć do mojej komory iskrowej. Wytrzeszczyłam optyki i z jękiem próbowałam kopnąć ją w rękę, co zadziałało tylko na sekundę.
- Ah, no tak. Zapomniałam. - Mruknęła.
- Czy mogę pożyczyć sobie twoją dziwną iskrę, aby zrobić mały wgląd w to z czego się składasz? - Zapytała sarkastycznie ponawiając próby.

Ah, a więc koleżanka po fachu?

- Mogę ci nawet dać autograf, ale łapy z daleka od mojej iskry. - Warknęłam w jej stronę, merdając dziko nogami.

Ta zamrugała znużona.
- Słuchaj, chętnie bym się z tobą pobawiła. Naprawdę. Ale tak się składa, że nie mam całego megacyklu.

O ile mogłam coś dobrego powiedzieć o moich optykach, to był to mój brak źrenic. Dzięki temu mogłam bez zagrożenia zerknąć w stronę Arcee, która korzystając z okazji, że uwaga pajęczycy jest obecnie skupiona na mnie, zaczęła powoli próbować przeciąć sieć jej ostrzami na nadgarstkach.

Cóż, dlatego też postanowiłam użyć tej samej techniki co Decepticonka, aby chociażby próbować być przydatna.

Gadanie.

- Też cię nigdy nie widziałam, a to dosyć zadziwiające, bo nie przeoczyłabym kogoś takiego jak ty... - Wypaliłam tępo, co zapewne brzmiało jak jakaś słaba próba podrywu.

A przynajmniej takie odczucia dały mi wytrzeszczone optyki obu botek.

- Powiedz mi Arachne... Tak się nazywasz? - Kontynuowałam starając się na flirciarski ton.
- Te patyki mogą i być całkiem intrygujące... - Wskazałam na jej pajęcze odnóża głową.
- Ale jak to jest na śliskich powierzchniach? - Zapytałam, dodając do tego szczere zaciekawienie sytuacją.

Kątem optyki zauważyłam jak autobotka kręci głową z cichym warczeniem, ale wraca do próby oswobodzenia się.

Pajęczyca za to drgnęła wymownie z widocznym bólem, jednak starała się zachować kamienną twarz.

- Wiesz, trudno mi sobie wyobrazić, abym musiała popylać na takich cieniutkich nóżkach po wypolerowanej powierzchni. A tak się składa, że opanowałam sztukę zakładania nalepek antypoślizgowych.

Decepticonka prychnęła.
- Zabawne. - Mruknęła bez humoru, a następnie pogładziła mnie szponami po policzku. Nie udało mi się powstrzymać odruchu cofania głowy.
- Dałaś mi jednak pewną bardzo angażującą myśl... - Dodała, cofając się do tyłu i przekręcając w stronę drzewa.

No świetnie, to ją zajęłam.

Arcee dała mi wściekłe spojrzenie i szybko próbowała udawać, że nadal jest związana co wyszło jej dosyć średnio.

No co mogłam zrobić? Posłałam jej jedynie bezradne spojrzenie.

Na szczęście decepticonka była zbyt zajęta swoją przemową zła, by to zauważyć.

- Szczerze to nie jest dla mnie zaskoczeniem, że przyszłyście tu same. Osobiście czułam się nęcona tą atmosferą, ale wcale nie żałuję. Wizja tego co mogłabym teraz osiągnąć jest satysfakcjonująca... - Zaczęła powabnym tonem, zbliżając się w stronę reliktu.

Razem z Arcee wymieniłyśmy przerażone spojrzenia.

- ... No, ale niestety... Właścicielka Kołysanki może być tylko jedna... - Conka schyliła się w stronę wykopaliska i z wielkim, sadystycznym uśmiechem wyciągnęła to co próbowałyśmy odkopać.

Wraz z tym jak relikt został wyciągnięty, powietrze dookoła nas zdawało się dusząco zagęścić. Nasze optyki przykuły się do półprzeźroczystej, albo zwyczajnie szklanej róży, która emitowała z siebie lekką poświatę. Sama jej budowa miała nienaturalnie czystą aurę.

Na twarzy pajęczycy zagościł olbrzymi, szczery uśmiech, a ona sama zdawała się ignorować fakt, że metal na jej dłoni został przecięty i teraz zalewał się energonem.
- W końcu relikt, który jakoś wygląda... Powiedzcie. Pasuje mi do ramy? - Zarechotała nisko.

- Kołysanka? - Zapytałam, poniekąd dlatego, aby Arcee miała szansę wstać, a poniekąd dlatego, że zaciekawiła mnie ta nazwa. Wyglądało na to, że pajęczyca wiedziała po co dokładnie przyszła i czym jest relikt.

Oburzone spojrzenie femme wycelowane w moim kierunku, zgodnie pozwoliło botce odrzucić lepiącą się sieć i bezszelestnie wstać na nogi.

- Oh... - Westchnęła pajęczyca, a następnie dała mi wstrętny uśmiech.
- Wy nie wiecie co to jest? Naprawdę nie wiecie?

Zmarszczyłam łuki optyczne

- Żałosne... - Zachichotała.
- Jesteście femme, a nie znacie... - Próbowała, ale ku naszemu zaskoczeniu, jak i jej samej, w mgnieniu oka zalała się łzami.

Po prostu pociekło z niej jak ze zraszacza.

Botka, aż zatrzymała się na chwilę, by obserwować decepticonkę jakby właśnie wyrosła jej druga głowa.

Pajęczyca zestresowała się i zaczęła niewygodnie chwiać się na swoich kończynach. W końcu zmieniła je na normalne, damskie nogi powodując, że aż się zapowietrzyłam.

Ta jednak ignorując mój jęk podziwu zaczęła wachlować się ręką po twarzy.
- Uhhh... Dobrze Airachnid... Przezwyciężysz to... Jesteś silniejsza od tego... - Mruczała do siebie.

W końcu posłała mi sadystyczny uśmiech, co wyglądało dosyć ciekawie z robo - łzami wylewającymi się z jej optyki. Przez chwilę zastanawiałam się, czy ten relikt nie oddaje podobnych działań co pewne ziemskie warzywo, ale uświadomiłam sobie, że wszyscy zachowywali się w jego otoczeniu dosyć... Dziwnie...

Skutki uboczne w postaci huśtawki emocjonalnej?

To zdecydowanie damski relikt.

- A teraz kiedy mam już to czego chciałam, nie muszę się bać, że jakiś Prime, czy inny Optimus wleci tutaj w ostatnim momencie... - Warknęła, podchodząc powoli w moim kierunku.

Mój wzrok jednak został przyklejony do reliktu, który w jej rękach wydawał się w moim mniemaniu absolutną pomyłką, oraz nietaktem. Cóż, to raczej oczywiste. Przeniosłam jednak spojrzenie na jej zaryczaną twarz, która patrzyła się na mnie z nie małą satysfakcją czekając na jakiś komentarz, od którejkolwiek z nas.

- O. Masz nogi... - Mruknęłam nisko.

- Otóż tak kochane, a oprócz tego mam jeszcze... - Próbowała powiedzieć, ale obrócenie się w stronę Arcee w tym czasie nie było najlepszym pomysłem. Bowiem botka podskoczyła i z wojowniczym okrzykiem dała jej z pięści w twarz z taką siłą, że razem z reliktem i jej ciałem jakaś dziwna substancja poleciała prosto na mnie.

Wrzasnęłam na cały regulator kiedy palący kwas wżarł się w moją ramę, jednak razem ze mną strawione zostały również sieci. Dzięki temu opadłam obolała na klęczki sapiąc zaskoczona.

- Bierz relikt! - Krzyknęła Arcee.

Spojrzenia nas wszystkich wbiły się w leżącą niedaleko mnie różę, a ja charcząc wściekle rzuciłam się w jej kierunku.

- Nie! - Krzyknęła decepticonka, kopiąc przedmiot jak najdalej. Następnie sama próbowała się do niego schylić, ale szybko zerwałam się z ziemi i złapałam ją za pajęcze nogi rozłożone na plecach.

Ta wydała oburzony jęk, który zamienił się w krzyk dramaturgii kiedy zakręciłam nią i z całej siły posłałam w stronę botki, która boleśnie przyjęła ją kopniakiem w brzuch.

Zaraz potem w jej rękach pojawiły się strzelby, a ta otworzyła skoncentrowany ogień na Airachnid, która sprawnie zmieniła się z powrotem w pająka i skoczyła w stronę koron drzew.

Zajęłam się próbą przechwycenia róży. Wpadając w poślizg zapewne zdarłam sobie cały lakier z kolan, jednak nie za bardzo mnie to przejęło. Zamiast tego owinęłam dłoń wokół reliktu trochę za mocno, bo zaraz potem syknęłam kiedy na moim palcu pojawiło się małe wgłębienie. Syknęłam też, jak kolejna porcja lepkiej sieci przylepiła różę jak i moją dłoń do ziemi.

Przeniosłam wściekłe spojrzenie na pajęczycę, która skoczyła prosto na Arcee, próbując wbić ją w ziemię swoimi odnóżami. Ta jednak zgięła kolana i z całej siły odrzuciła decepticonkę do tyłu.

Cóż, może miałam tylko jedną wolną dłoń, ale femme miała tego pecha, że byłam oburęczna. I to właśnie na wolnej ręce znajdowało się moje działo.

Z premedytacją wysunęłam broń i odpaliłam promień prosto w niczego niespodziewającą się Decepticonkę. Jej wrzask rozbrzmiał w chyba całej dżungli, a wszystkie odnóża z lewej strony z obrzydliwym skwierczeniem zwyczajnie zostały wypalone z jej odwłoku. Zmuszona przez to została do ponownej zmiany nóg, jakkolwiek to nie zabrzmi.

- Ty mała... - Wysyczała w moim kierunku z prawdziwym bólem i nienawiścią w głosie, próbując do mnie podbiec. Niestety botka wykorzystała tą okazję do rzucenia jej się na plecy w próbie połamania jej robo - kręgosłupa kolanami.

Czując olbrzymią presję próbowałam odczepić rękę od sieci zapierając się nogami, jednak uznałam, że ostra powierzchnia reliktu nada się świetnie do próby przecięcia. Dlatego podczas tej czynności co chwilę spoglądałam na walczące femme.

Większej botce udało się złapać przeciwniczkę za ramiona i zrzucić ją na ziemię, co skwitowała dzikim wrzaskiem. Następnie została przybita do ziemi, a Airachnid nachyliła się nad nią gromadząc palącą substancję w swoich ustach.

Wytrzeszczając optyki, natychmiast rozerwałam sieć i nie wiele myśląc cisnęłam reliktem w Decepiconkę, która zaalarmowana dźwiękiem odchyliła się w moją stronę.

Ostra powierzchnia rozchlastała jej policzek jak masło, powodując, że z tragicznym westchnieniem puściła Arcee. Ta za to w ostatnim momencie złapała różę, sprawnie turlając się w bok, aby uwolnić się spod dużej femme.

- Nigdzie nie idziesz! - Wściekła się tamta, łapiąc botkę za kostkę, przez co ta wyłożyła się, przy okazji upuszczając przedmiot.

Widząc jak tamta próbuje się wspiąć po biednej Arcee, aby sięgnąć reliktu, z okropnym warczeniem skoczyłam na nią i złapałam jej ozdobny kask, wyginając do tyłu. Decepticonka wydała zduszony jęk, przez chwilę uderzając mnie otwartą ręką w ramię, jednak kiedy to nie podziałało, zamachnęła się i uderzyła mnie tyłem kasku w środek twarzy.

Prawie upadając na plecy puściłam ją, a mnie na chwilę zrobiło się, aż ciemno przed optykami. Chwile zajęło mi dochodzenie do siebie, jednak kiedy się otrząsnęłam dostałam całkowity widok na to jak botka przekręca się na plecy i z całej siły uderza agresorkę reliktem w kark, posyłając w ten sposób nie tylko jej energon w powietrze.

Kiedy jednak próbowała zadać jej kolejne uderzenie, ta nie wiele myśląc drasnęła ją szponami w sam środek klatki piersiowej. Femme wrzasnęła z bólu, zataczając się, przez co conka złapała ją za rękę i siłą wydarła z niej relikt.

Już nawet próbowała wiwatować, ale w moim ciosie kamikaze zwyczajnie wleciałam w nią jak zamachowiec samobójca, powalając tym samym nas wszystkie. Oczywiście najmniejsza skończyła na dole piszcząc na nasz wspólny ciężar.

Obkręciłam Decepticonkę w moją stronę, unieruchamiając jej rękę z reliktem nogą, a ręką pozwalając sobie, na szybkie uderzenia z pięści prosto w jej twarz. Udało jej się jednak wyswobodzić przez co skończyłyśmy na skancerowanym siłowaniu.

Przez chwilę sapiąc i jęcząc próbowałyśmy się nawzajem przepchnąć, jednak ku mojemu, jak i jej zaskoczeniu okazałam się stroną wygrywającą. Już nawet miałam się uśmiechnąć na lekką panikę na jej twarzy, do czasu, aż nie splunęła żrącym kwasem prosto na moją szyję.

Wydałam z siebie opętany ryk, kiedy poczułam jak moje gardło zostaje dosłownie wypalone, co skutkowało niewyobrażalnym bólem. Od razu ją puściłam w próbach pozbycia się substancji rękoma, ale to tylko przeniosło kwas na moje i tak już pokiereszowane dłonie.

Decepticonka wydawała się wręcz ubawiona tym co się stało, bo podnosząc się z zamroczonej Arcee zaczęła śmiać się jak nastolatka.

No proszę, a ja zawsze wypuszczałam pająki.

- Zabiję! Zabiję cię! Rozumiesz!? Rghaaa! - Wydarłam się przeraźliwe, chociaż mój głos brzmiał bardziej jakbym śpiewała przez dwa dni non -stop. Zaraz potem tępo rzuciłam się w jej stronę, ale ta tylko użyła mojego pędu, aby mnie odepchnąć.

- Może innym razem... - Odparła jedwabiście, robiąc wielki krok nad Arcee. Po chwili wahania jednak po prostu ją podeptała, schylając się w stronę reliktu.

- Airachnid!

Zaskoczona przekręciłam głowę w stronę puszczy skąd dobiegł wściekły ryk. Podobnie zareagowała Decepticonka, wpadając w jeszcze wielki szok kiedy prosto na nią wyleciał szarżujący Optimus.

- No to są chyba jakieś żarty... - Wycedziła, następnie próbując uskoczyć, jednak masa Prima była na to zbyt wielka. Bowiem wpadł na nią, dosłownie zmiatając conkę z powierzchni ziemi.

Z fascynacją patrzyłam jak następnie brutalnie wbija jej ramę w drzewo, które zostało prawie rozpołowione na pół przez siłę uderzenia. Podobnie jak pajęczyca, która wytrzeszczyła optyki z bólu. To jednak nie był koniec bo następnie została złapana za nogę i rzucona o ziemię co wzbiło w powietrze nie tylko jej energon, ale i też patyki, oraz kamienie.

Trzy uderzenia.

Trzy.

Trzy!

Sama ona z piskiem iskier pojechała paręnaście metrów dalej. Ja za to otrząsając się z szoku, jak i dalej trwającego bólu w mojej szyi, podreptałam, aby przechwycić relikt.

Przy okazji sprawdziłam stan przytomności Arcee, a jak ten okazał się taki trochę średni, postanowiłam sfotografować akcję. Domyślam się, że by się ucieszyła widząc to wszystko.

Patrząc jednak w stronę Decepticonki z podziwem zauważyłam, że ta zdołała się po tym wszystkim pozbierać. A przynajmniej na tyle, aby chwiejnie wstać na nogi.

Za to jej wygląd... Cóż... Już raczej nie musiała się martwić tym, czy cokolwiek będzie pasowało do jej ramy.

- Wiedziałem, że to nie możliwe, abyśmy byli tu sami... - Warknął do siebie Optimus.

Oh, naprawdę Prime.

Pajęczyca spojrzała to na relikt w mojej dłoni, to na goryla, inaczej zwanego Optimusem. I entuzjazm na jej twarzy tak trochę opadł.

- Poddaj się Airachnid! - Zalecił dowódca.

- Nie wiecie nawet co posiadacie! - Wydarła się w naszą stronę, celując w nas palcem.
- To nie zabawka! - Dodała.

Zaraz potem sprawnie przemieniła się helikopter, a przynajmniej coś go przypominające. Z tego co widziałam jej odnóża były śmigłami, więc wyszło na to, że u niej z lataniem tak słabo, jednak dała radę.

A przynajmniej na tyle, aby wyminąć strzały posłane w jej kierunku. Moje jak i Optimusa.

- Cholera! - Warknęłam, kiedy botka zniknęła z naszego pola widzenia.

Przez chwilę razem z dowódcą obserwowaliśmy tępo horyzont, jakby czekając, aż botka wpadnie na pomysł własnego samobójstwa. Albo chociaż czekając, aż się rozbije, ale nic takiego się nie wydarzyło

Cóż za zaskoczenie.

Prime westchnął ciężko, a następnie odwrócił w naszą stronę. Z początku jego spojrzenie zostało zawieszone na relikcie, jednak zaraz potem pobłądziło w moim kierunku.

- Cieszę się, że nic ci nie jest, Rollercaster. - Powiedział ciepło.

- Nic mi nie jest!? Nic mi nie jest!? Prawie mi odrąbało głowę przez ten kwas Nostromo! Ledwo mogę mówić, co wcale nie poprawiło brzmienia mojego głosu! - Zaczęłam go opieprzać gestykulując dziko rękami, na co zamrugał skołowany.
- Chyba się nabawię poważnej arachnofobii, Prime!

Ten odchrząknął niezręcznie.
- Cóż, przynajmniej relikt...

- Pieprzę relikt! Z tym badylem można sobie co najwyżej odegrać Piękną I Bestię! - Ryknęłam, chcąc cisnąć w niego różą, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam, oglądając się na niego sceptycznie.

W sumie może by się jeszcze potłukło.

W dodatku ładnie odbijało światło, a ja lubiłam błyszczące rzeczy.

- Zawiadomię resztę drużyny, Airachnid mogła być nie jedyną Decepticonką w pobliżu. Powinniśmy zarekwirować relikt jak najszybciej... - Poinformował mnie profesjonalnie, sięgając do komunikatora. W połowie jednak spojrzał na Arcee, która wiła się i kwiczała pocierając dziko swoją głowę.

- Czy Airachnid zgasła...? - Wyjęczała zmęczonym tonem.

Posłałam jej znużone spojrzenie, następnie gestykulując palcami.
- Nie, odleciała sobie w stronę zachodzącego słońca... - Wycharczałam.

Tamta wydała zrezygnowany jęk, jednak zaraz potem zatrzymała się i zamrugała na mnie optykami.
- Co ci z głosem tak w ogóle?

Zamiast odpowiedzi wybrałam wrzask nienawiści, który bardziej brzmiał jak zepsuta wentylacja.

°°°

Po przeczytaniu skąd się wzięła nazwa "Airachnid" i po dotarciu do Greckiego mitu, strasznie spodobało mi się imię "Arachne".

Nie wiem po co wam ta informacja.

Do następnego!~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro