Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

               Randy POV:

Minęło już kilka dni od naszej przeprowadzki. Doszły mnie słuchy, że do mieszkania obok mojego ma się wprowadzić jakiś nowy lokator. Mam co do niego złe przeczucia. Nie wiem kim on jest ale jak narazie będę musiał go unikać. Może wydawać się zwykłym nastolatkiem ale chyba nie jest tym za kogo się podaje. Obecnie ja i Diego jesteśmy w mojej pracowni nie daleko sklepu. Trzeba zrobić po kilka kopii wszystkich naszyjników, pierścionków, branzoletek i kolczyków. Tak dokładnie. Jakiś czas temu znalazłem w księdze ojca jak z resztek z poprzednich wyrobów można zrobić koczyki. Szczerze mówiąc nie lubię marnować materiałów. Więc dobrze się składa.

- Diego zajrzyj do garnków z zimną wodą i sprawdź czy skała jest już piaskiem.- powiedziałem kończąc kolejny naszyjnik.

- Oczywiście panie jak sobie życzysz.- odparł.

Diego poszedł wszystko sprawdzić a ja zacząłem ozdabiać naszyjnik. Wrócił po około godzinie.

- I jak?- spytałem odrywając wzrok od przedmiotu.

- W pierwszych dwóch skała już zmieniła się w piach a jeśli chodzi o dwa pozostałe trzeba jeszcze poczekać.- odparł.

- Mhm. Dobrze. Zatem wiesz co robić. Perłowe naszyjniki same się nie zrobią.- odpowiedziałem.

Lekko się ukłonił i odszedł. Ja wróciłem do poprzedniej czynności i po kilku minutach naszyjnik był skończony i pięknie ozdobiony. Nagle rozległo się pukanie do drzwi od mojej pracowni. Wstałem i podszedłem.

- Kto tam?- spytałem jeszcze nie otwierając drzwi.

- Tylko ja Beast. Randy otwórz mam dla Ciebie ważne informacje na temat tego nowego lokatora.- odparła.

Otworzyłem drzwi i rzeczywiście stała tam Beast. Wpuściłem ją do środka ale Cat huntera nadal nie ma. Powienien się z tym błyskawicznie uwinąć albo to ja zapomniałem go zawołać.

- Diego chodź. Beast przyszła i ma dla nas informacje na temat tego nowego lokatora!- zawołałem młodziaka.

- Już idę!- krzyknął z drugiego pomieszczenia.

Przybiegł do nas w ciągu paru minut.

- Ok Beast mów co masz na temat tego nowego?- spytałem dziewczynę.

- Szczerze mówiąc niewiele udało mi się znaleść ale mam kilka informacji, które was zainteresują. Kiedyś zupełnie jak Ty Randy miał kontakty ze światem przestępczym. Ale nie jest z powodu zerwania tych kontaktów ścigany, ponieważ utrzymuje te kontakty po dziś dzień to jest pierwsza informacja. Lecz okazała się być ona fałszywa gdy bandyci się dowiedzieli kim on jest to postanowili nadal utrzymywać z chłopakiem kontakt. Drugą informacją jest to, że pracuje on dla pewnej korporacji. Opisuje ona w swoich gazetach obecne życie dawnych przestępców, którzy przeszli resocjalizację i układają sobie życie na nowo. Już wiele było tego typu artykułów. Kilka skarg wpłynęło do szefa korporacji ale on nic z tym nie zrobił. Zaś trzecia i najważniejsza informacja jest naprawdę tak nieprawdopodobna, że nawet ja myślałam, że to jakiś głupi żart ale jednak nie. Ten młodziak wprowadził się tutaj na zlecenie szefa. Ma opisać w następnym wydaniu Ciebie Randy i twoje obecne życie. Czyli jak sobie radzisz, czym się zajmujesz i takie tam inne informacje. Jak on się dowie, że Diego z tobą mieszka i Ci służy wybuchnie skandal.- wyjaśniła.

- Wow.- tylko tyle z siebie wydusiłem.

- Panie co z tym zrobimy?- spytał Diego.

- Trzeba powiedzieć reszcie mieszkańców bloku. Może jakoś zareagują na tą wiadomość.- odparłem.

- Ja radziłabym się z tym wstrzymać. Narazie nie wiemy w jakim stopniu będzie węszył.- odpowiedziała Beast.

Ma rację. Nie wiemy w jakim stopniu będzie mnie sprawdzać. Ale nie dostanie żadnych informacji. Nie pozwolę by w mieście wybuchł skandal. Beast opuściła moją pracownię i wyszła tylnym wyjściem. Jak narazie zrobię dobrą minę do złej gry. Nie mam pojęcia jak bardzo będzie kombinował ale nie pozwolę na odkrycie moich sekretów.

- Diego przesuwamy datę otwarcia sklepu na 2 września.-powiedziałem.

- Oczywiście. Jeśli mogę spytać.- odparł.

- Pytaj śmiało.- odpowiedziałem.

- W jakim celu chcesz przesunąć datę akurat na piątek?- spytał.

- Jak zapyta kiedy zacznę swoją działalność to odpowiem. A poza tym zyskam na czasie by przygotować do końca twoją salę tortur. Zostały ostatnie poprawki ale tak czy siak musimy być czujni, bo nie wiemy kiedy się dokładnie wprowadzi. A jak zacznie węszyć i przeszkadzać to go zlikwidujemy. Proste. Nie chcę by jakiś głupi, młody, niedoświadczony pismak się wtrącał w nasze sprawy.- wyjaśniłem.

Pokiwał głową na znak zrozumienia. Diego to mądry chłopak. Jeżeli ten dziennikarz zacznie węszyć trochę go postraszymy a jak to nie zadziała po porostu go zlikwidujemy. No niestety takie życie mordercy. Nikt nie będzie wchodził z butami w moje życie. Nie mam ochoty się z nim użerać. Jak będzie przeszkadzał to dostanie baty i tyle w temacie.

Time skip

Minęło trochę czasu od wprowadzenia się tego chłopaczka do naszego bloku. Zgrywa miłego i niepozornego ale nie ze mną te numery. Po wykonaniu wszystkich czynności jakie miałem do zrobienia w pracowni i sali tortur dla Cat huntera poszedłem pod prysznic i się odświerzyłem. Teraz leżę na kanapie w salonie w moim mieszkaniu a Diego na specjalnej pufie obok mnie.

- Diego pójdziesz do kuchni i zrobisz mi kilka kanapek z sałatą i pomidorem?- spytałem patrząc na chłopca.

- Czy mam zrobić coś do picia?- odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Niee. Wystarczą kanapki. Nie czuję pragnienia.- odparłem.

Wstał, ukłonił się lekko i poszedł do kuchni. Ja nadal wygodnie leżałem na kanapie. Od kiedy Jeff z moim bratem i Candy'm wymyślili to całe udawanie to mocno mnie zdenerwowali. Ale nawet lepiej. Przynajmniej mogę wreszcie spełnić swoje skromne marzenie. Trender jak powiedział często odwiedzał mnie i opowiadał o tej dziewczynie. Zakochał się facet. I dobrze. Może wkrótce i on się wyprowadzi z willi Slendera i stanie na własnych nogach. Oby tak było. Koniec końców każdy z nas będzie musiał się usamodzielnić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro