V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Pięknie tutaj – powiedział zauroczony książę, gdy usiadł na trawie przy odbijającej promienie słońca wodzie. Szum wodospadu uspokajał dusze elfów. Za ścianą wody można było dostrzec dziurę w skale, ciągnącą się jeszcze kawałek dalej. Wokół jeziorka rosły kwiaty, krzewy i drzewa, które teraz zamieniały się w kolorowe pędy liści na gałęziach. Zarówno na krzakach, jak i na ziemi leżały ich setki. Żółte, czerwone i pomarańczowe, fruwały w powietrzu za sprawą delikatnego wiatru. Jesienne, poranne słońce grzało ich wesołe twarze, z których ani na chwilę nie znikał szeroki uśmiech. Ciężko było się zresztą nie cieszyć w tak znamienitym towarzystwie.

Adelina usiadła obok księcia i wpatrywała się w spokojnie płynącą wodę. Arwena jeszcze chwilę zajmowała się końmi, po czym dołączyła do swoich przyjaciół.

- Dawno nie czułem się tak odprężony – rzekł książę i przysunął się bliżej Adeliny.

- Powinieneś częściej wyjeżdżać z murów Leśnego Królestwa. Warto czasami wyrwać się od obowiązków. Dlaczego tego nie robisz? – zapytała blondwłosa elfka.

- Nie mam na to czasu. Mój ojciec tak organizuje mi dzień, abym cały czas trenował lub zajmował się innymi bezsensownymi rzeczami. Nie żeby walka była bez sensu. Uważam, że obowiązki typu: towarzyszenie mu przy naradach, przy których nie mogę zabrać głosu, lub czasem nawet sześciogodzinne walki z przyjaciółmi są mi teraz nie potrzebne.

- Racja. Moim zdaniem treningi w ogóle są Ci niepotrzebne. Wątpię, żebyś czegoś jeszcze zdołał się nauczyć – zaśmiała się księżniczka. - Nie widziałam nigdy wojownika, który tak świetnie radziłby sobie w walce.

- To prawda? – zapytała Adelina księcia. Ten zarumienił się lekko i również zaśmiał.

- Jako książę, nie wypada mi się przechwalać – odparł z uśmiechem.

- To nie przechwalanie, jeśli to prawda, Legolasie – rzekła Adelina.

Do uszu elfek dobiegł cichy i nieśmiały chichot księcia.

- Opowiedz mi coś o Leśnym Królestwie – dodała młoda elfka.

- Z chęcią. Co byś chciała wiedzieć?

- Jak najwięcej. Jak wygląda, czym różni się od Rivendell i jakie są tamtejsze elfy.

Legolas tłumaczył Adelinie jej wszystkie pytania dotyczące jego domu. Cieszył się, że może w końcu odetchnąć i wyrwać się od tamtego życia. Wymiana zdań z elfką tym bardziej go odprężała. Otwierał się przez nią z niewiarygodną łatwością. Oboje czuli w głębi serca, że to co poczuli w czasie ich pierwszego spotkania było szczere i nie zamierzają tego psuć. Oddalenie się od siebie równoważyłoby z bólem, cierpieniem i smutkiem. Są dla siebie stworzeni. I są pewni tego w stu procentach.

Przed południem Arwena doszła do wniosku, że najwyższa pora się zbierać z powrotem do pałacu. Jednak jej towarzysze byli z goła innego zdania. Księżniczka straciła więc kilkanaście minut na kłótnie i sprzeczki z upartymi elfami.

- Adelino, naprawdę nie chcę widzieć i słyszeć gniewu króla Thranuila, kiedy wrócimy tak późno. Zresztą obawiam się, że i tak nie będzie zadowolony z tego faktu iż, Legolas spędził z nami ten poranek. Proszę Was, wracajmy. Nie chcę się mu narazić.

- Może rzeczywiście nieco się tutaj zasiedzieliśmy.

- Ciężko skupić się na czasie, gdy spędzam dzień z tak uroczą elfką – rzekł cicho Legolas, gdy Arwena oddaliła się od nich kawałek i zaczęła przyprowadzać konie.

- Mnie również ciężko o jakąkolwiek koncentrację przy tak dostojnym elfie – dodała jeszcze ciszej, aby mieć pewność, by jej kuzynka nie usłyszała ani słowa z ich tajnej rozmowy.

- Więc może tym postaram Ci się pomóc – dodał i przysunął się do Adeliny. Ona zaś złapała księcia za dłoń i spojrzała mu głęboko w jego błękitne, niczym niebo, oczy. Ich serca zaczęły bić w zgodnej symfonii, a oddechy zrównały się. Legolas ujął jej twarz w delikatne dłonie i nachylił się nad ustami elfki, które po chwili złączył w troskliwym lecz krótkim pocałunku. W brzuchu Adeliny miliony motyli zbudziły się do lotu. Oparła swe dłonie na umięśnionym torsie księcia, on zaś niegwałtownie przeniósł swoje ramiona na talię blondynki. Adelina wiedziała, że to właśnie ten jedyny, a Legolas, że ona jest tą elfką, której pragnie oddać swe serce. Bezwarunkowo.

Kiedy odsunęli się do siebie, na twarzach obydwu zagościł uśmiech. Nieśmiałość Adeliny nagle wyparowała.

- Czy w waszym języku to oznacza musimy jechać? – zaśmiała się Arwena, prowadząc trzy konie na wodzy.

- Mi taki język odpowiada, moja droga – odparła Adelina.

Legolas zaśmiał się cicho na jej słowa, po czym razem ułożyli się na grzbietach koni i wrócili do pałacu.

***

Król Thranduil wraz z władcą Rivendell wyszli za namową gościa na dziedziniec, gdyż był zaniepokojony przedłużającą się nieobecnością syna. Elrond był jednak święcie przekonany, że nie ma nic złego w tym, że książę Legolas spędza poranek z jego córką i jej kuzynką. Wiedział, że to nie jest w żadnym wypadku złe towarzystwo. W głębi serca uważał, że Thranduil jest nieco przewrażliwiony na punkcie przyjaciół i sympatii swego syna. Legolas mimo tego, że jest księciem, powinien mieć więcej swobody, jednak przyjaciel nie chciał tego słuchać. Był bardzo wrażliwy na te tematy.

- Spokojnie, jestem przekonany, że niedługo się tutaj pojawią – zapewniał władcę Mrocznej Puszczy.

- Wiem Elrondzie, gdzie i z kim powinien być teraz mój syn. Wybacz, ale nie życzę sobie, aby spędzał czas z Adeliną – odparł ze złością w głosie. Jego ton był stanowczy i poważny.

- Nie rozumiem, dlaczego nie mogą ze sobą choćby rozmawiać. Legolas musi mieć przyjaciół.

- Absolutnie nie bronię mu posiadać przyjaciół, Elrondzie. Chodzi mi wyłącznie o to, jak mój syn patrzy na Adelinę i jak ona patrzy na niego. Ich coś łączy i to się musi szybko skończyć – rzekł i wbił swój wzrok w granicę ścieżki, biegnącej przez las.

- Serce nie sługa, przyjacielu – powiedział po chwili władca Rivendell.

- To, że Ty Elrondzie pozwalasz swojej córce na związek z człowiekiem, nie oznacza, że ja pozwolę Legolasowi na związek z elfką, która nie stoi w kolejce do tronu.

Elrond westchnął tylko i zrobił krok do przodu i również zaczął wypatrywać koni i elfów. Po kilku minutach wyłonili się zza plątaniny drzew i podjechali powoli na dziedziniec przed władców, po czym zeszli z wierzchowców i oddali je w ręce stajennych.

- Legolasie, możesz mi to wyjaśnić? – odezwał się groźnie Thranduil.

- Nie rozumiem. To tylko przejażdżka – rzekł spokojnym tonem jego syn. Adelina w tym czasie stanęła z Arweną kawałek za księciem, aby nie narażać się królowi.

- Nie przypominam sobie, abym wyrażał zgodę na tak długi odpoczynek. Powinieneś trenować, to twoje zadanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro