VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Reszta elfów, czekających na swoją kolej rozeszło się, po tym jak król Thranduil ogłosił, iż teraz kontynuowanie egzaminu nie jest możliwe oraz, że zostanie wznowiony, tak szybko, jak tylko się da. Chwilę później władca był już w komnacie, gdzie medyk wraz z dwoma zielarkami zajmowali się jego synem. Chodził po pomieszczeniu w jedną i w drugą stronę, czekając, aż ramię Legolasa będzie opatrzone. Kiedy wyszli, zawiesił na nim poważne spojrzenie.

- To nie jej wina - rzekł od razu książę. - Mogło się to przydarzyć każdemu.

- Ale przydarzyło się jej. Nie mogę tej sytuacji pozostawić bez rozwiązania, synu - mówił podniesionym tonem. Coraz bardziej irytowało go zainteresowanie Legolasa elfką.

- Takie było twe polecenie! Pokonać mnie! Dokonała tego, więc nie wiem dlaczego pragniesz wyciągać z tego konsekwencje! Popełniłem błąd podczas obrony! To nie jej wina! - książę stanął naprzeciw swego ojca i spoważniał.

- Szukałem wyszkolonych elfów do swojej armii, nie elfek! Biorąc to pod uwagę nie była uczestniczką egzaminu, więc zraniła Cię bezpodstawnie! - krzyknął Thranduil tak donośnie, że Adelina, znajdująca się w tej chwili w swej komnacie usłyszała to bardzo dokładnie. Momentalnie w jej podświadomości zaczęły krążyć myśli, iż to ona najbardziej w tym zawiniła. Poczucie winy wzrastało coraz bardziej z sekundy na sekundę. Nie mogła pozbyć się z głowy zdania władcy Mrocznej Puszczy. Odbijało się echem jeszcze przez długi czas.

- Co się z Tobą dzieje, ojcze? - zapytał już łagodniej książę, gdyż nurtowało go to i chciał uzyskać szczerą odpowiedź.

- Bardziej martwiłbym się o twoje zachowanie... - rzekł, również obniżając ton głosu. - Nie widzisz co to dziewczyna z Tobą robi.

- Ojcze to niepra... - chciał zaprzeczyć, lecz Thranduil natychmiast mu przerwał.

- Zabraniam Ci się z nią widywać!

Przez kilka chwil w komnacie panowała grobowa cisza, zmieszana z napiętą atmosferą. Obydwaj nie byli w stanie zrozumieć drugiego. Każdy z nich miał własne punkty honoru oraz swoje odmienne zdanie. I żaden nie potrafił go zrozumieć.

- Porozmawiam z medykami. Mamy jeszcze kilkunastu elfów do sprawdzenia.

*****

Adelina stała w oknie swej komnaty i wpatrywała się w scenę odgrywaną w pomieszczeniu medyków, które znajdowało się niedaleko jej lokum. Gdy do jej uszu dobiegł odgłos trzaskania drzwiami, ujrzała jak książę uczynił to samo, co ona. Nie minęło wiele czasu, a zauważył blondynkę w futrynie. Wpatrywali się w siebie przez kilka chwil. Adelina wędrowała wzrokiem pomiędzy oczami Legolasa i opatrunkiem na jego ramieniu.

- Adelina? - w komnacie rozległ się głos Arweny. Elfka odwróciła się i ujrzała kuzynkę w drzwiach. Zamknęła je i podeszła do roztrzęsionej blondynki. - Co się stało?

- Wolę o tym  nie rozmawiać, Arweno. To był błąd - odezwała się niepewnie i spuściła wzrok, wlepiając go w czubki swoich butów.

- O czym ty mówisz? - zapytała, jednak przez dłuższy czas nie otrzymała odpowiedzi. - Na prawdę poszłaś na egzamin? - dodała z niedowierzaniem, gdy poukładała sobie wszystko w głowie. owszem wiedziała, iż jej kuzynka dobrze radziła sobie z bronią, lecz nie podejrzewałaby jej o to. W odpowiedzi elfka tylko pokiwała głową, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, która szybko wtopiła się w materiał sukni.

- Twój ojciec mnie do tego namówił - usprawiedliwiła się. Nie wiem, dlaczego się zgodziłam. Prze ze mnie książę Legolas ma same problemy.

Arwena westchnęła głośno i rozejrzała się po komnacie, zatrzymując swój wzrok na księciu, stojącym w futrynie i oczekującego na elfkę. Legolas posłał jej słaby uśmiech, mając nadzieję, że księżniczka zrozumie co ma na myśli. Chciał na spokojnie porozmawiać z Adeliną. Czarno-włosa elfka odwzajemniła uśmiech i po chwili trzymała kuzynkę za ramiona, chcąc, aby skierowała swój wzrok na nią.

- Idź do niego - rzekła stanowczo, jednak spotkała się z prychnięciem Adeliny.

- Słucham? Legolas pewnie nie chce mnie znać, po tym co mu zrobiłam. Najlepiej będzie jak nasze drogi się rozejdą. Tak ja powiedział król Thranduil.

- Nie mówisz tego poważnie - zaprzeczyła. - Czujesz coś do niego, a on do ciebie.

- Zniszczyłam to wszystko... - szepnęła, a jej ciałem zawładną szloch. Ukryła swą bladą twarz w dłoniach i pozwoliła, aby emocje przejęły nad nią kontrolę.

- Zaufaj mi - powiedziała po chwili Arwena. - Po prostu do niego idź.

Elfka długo musiała czekać na odpowiedź swojej kuzynki. Ni mogła znieść widoku płaczącej Adeliny, podczas gdy wiedziała, że można łatwo rozwiązać tą sytuację. Rozumiała ją, gdyż blond-włosa dziewczyna nie znała księcia Legolas tak długo, jak ona. Adelina nie jest łatwowierna. Na jej zaufanie i przyjaźń trzeba zasłużyć, dlatego księżniczka wiedziała, iż jeśli tak dobrze czuła się w towarzystwie następny tronu Mrocznej Puszczy, to jest to coś wyjątkowego, o co warto walczyć.

- Jesteś pewna? - odparła Adelina, patrząc z nadzieją na przyjaciółkę.

- Oczywiście, że tak - potwierdziła z lekkim uśmiechem. - To jak?

- Pójdę - szepnęła, na co Arwena ją przytuliła i zerknęła w stronę księcia, na którego usta również wstąpił uśmiech.

- Świetnie - rzekła i podeszła do drzwi, aby je otworzyć - Ruszaj, a ja zajmę czymś Thranduila.

- Dziękuję - odpowiedziała i wyszła z komnaty, kierując się do księcia Legolasa.

Z każdym kolejnym krokiem czuła coraz większe zdenerwowanie. W jej głowie myśli dotyczące tego, że Legolas ją odrzuci lub nie będzie chciał z nią rozmawiać, męczyły ją non stop podczas drogi. Każde usłyszane kroki wydawały się jej krokami władcy Leśnego Królestwa. Bała się tego, co zrobi, gdy dowie się o złamanym zakazie. Jednak mimo wszystko czuła, że ne może tego zaprzepaścić.

Stojąc przed drzwiami do lokum księcia zawahała się, lecz po chwili zebrała się sobie i uderzyła kilka razy dłonią w drewno. Dosłownie sekundę później stanął w nich blond-włosy książę. Wykrzywił usta w niewinny uśmiech i odsunął się, jednocześnie wskazując dłonią na komnatę, zapraszając dziewczynę do środka. Weszła bez słowa, po czym odwróciła się do Legolasa. Jej wzrok spoczął na zranionym ramieniu, a w jej oczach widniał smutny błysk.

- Przyszłaś - zaczął radosnym, lecz ściszonym tonem.

- Chciałam z Tobą porozmawiać - odparła. - A przede wszystkim przeprosić.

- Nie ma o czym mówić, Adelino. Takie było twoje zadanie - uspokoił ją książę.

- Nie czuję się z tym dobrze, Legolasie. Twój ojciec mnie nienawidzi - mówiła przygnębiona.

- Nie przejmuj się nim - rzekł poważnym tonem, aby Adelina przestała się tak martwić. - Na wszystko reaguje zbyt przesadnie.

- Mam nie przejmować się tym, że zabronił mi się z Tobą widywać? Legolas, jesteś przeze mnie ranny!

- Jestem ranny, ale nie pierwszy, nie ostatni raz. Szybko się zagoi, na prawdę - dodał z uśmiechem, zupełnie tak, jakby ból w niczym mu nie przeszkadzał, albo, jakby w ogóle go nie czuł. - Nie bierz tego do siebie. To mogło się przytrafić każdemu, kto przystępował go egzaminu.

- Nie powinnam była do niego podchodzić...

- A ja się cieszę, że wzięłaś w nim udział. Pokazałaś mojemu ojcu, że nie jesteś bezbronna.

- Może i tak, ale z pewnością nie zechce mnie w swojej armii.

- A na prawdę chciałaś do niej wstąpić? - zapytał, widząc zwątpienie na twarzy elfki.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro