10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przyjęcie rozkręcało się na dobre, Shirley wmieszała się w tłum, a Hailey tylko wspomniała Nick'owi o jej obecności. Nick machnął ręką i wyglądał jakby ta sprawa w ogóle go nie obeszła. Może rzeczywiście tak było. Szczęściarz, pomyślała. Natomiast ona sama z szampanem w dłoni stała w ustronnym miejscu z kilkoma rozgadanymi paniami i przyglądała bawiącej się setce gości. Wyglądali na naprawdę zadowolonych, a czas umilał im przygrywający w rogu salonu zespół wynajęty przez Huntera. 

Duży salon połączony był z jadalnią, gdyż na dzisiejszy przyjęcie otworzona na oścież łączące te dwa pomieszczenia drzwi, co dało niesamowity efekt. Kelnerzy krążyli między gośćmi, roznosząc przeróżne smakołyki oraz szampana, który lał się strumieniami. Dla koneserów innych trunków, były dostępny przeróżny alkohol, jednak Hailey została przy szampanie, którego sączyła powoli. 

Zapatrzyła się na te przytulone i wirujące pary na parkiecie. Uśmiechnęła się na widok Sama oraz jego towarzyszki, i Nicka trzymającego w ramionach jakąś ślicznotkę. Następnie jej wzrok powędrował do Huntera, który omawiał właśnie coś z dwójką innych mężczyzn. Dopiero teraz miała okazję przyjrzeć mu się dokładniej i poczuła lekki uścisk w piersi. Idealnie skrojony i dopasowany czarny smoking leżał na nim cudownie, biała koszula z czarną muszą i... Czy on obciął włosy? Dobry Boże, skrócił je i teraz wyglądał inaczej, lepiej. Wyglądał niezwykle męsko, a jego zapach... Wciąż czuła go wokół siebie i odbierał jej reszty zdrowego rozsądku. Chyba za długo żyła w celibacie, albo to ten szampan. Tak, to na pewno przez niego.

Hunter pochwycił spojrzenie Hailey, mrugnął do niej, na co lekko zaczerwieniła się, gdyż dała się przyłapać na gapieniu, lecz za nic w świecie nie potrafiła zerwać kontaktu wzrokowego. Patrzył centralnie na nią, kiedy przepraszał swoich gości, po czym ruszył w jej kierunku. Zielone oczy miał wbite centralnie w jej osobę, a z każdym jego pokonywanym krokiem , serce Hailey wygrywało coraz szybszy od dawna nieznany rytm. Huntera parł do przodu ze zwinnością dzikiego kota, a błąkający się uśmieszek na ustach, powodował, że miała ochotę ich skosztować. Znowu chciała poczuć je na swoich wargach. Pragnęła jego dotyku i... Dobry Boże, co się z nią działo, do cholery? 

- Przepraszam drogie panie - Hunter zwrócił się do kobieta stojących przy Hailey - ale porywam waszą uroczą towarzyszkę. Zatańczysz ze mną, skarbie? - Odstawił jej kieliszek i poprowadził na parkiet.

- Zawsze jesteś taki władczy? - Zapytała, kiedy wziął w ramiona i zaczęli się kołysać do wolnej piosenki.

- Nie, ale zdaje mi się, że obiecałem ci taniec - mruknął.

- Ba, i to nie jeden, ale oznajmiłeś, że nie tańczysz - wydęła zabawnie usta, które szybko musnął swoimi.

- Może kłamałem? - Wyszeptał.

- Ty? Przecież ty nie kłamiesz, nie oszukujesz - wyliczała.

- Masz mnie - zaśmiał się, czym zwrócił uwagę innych.

Hailey tańczyła niego tak blisko, że czuła ciepło jego ciała. Żar przenikał ją do kości i wywoływał jakieś rewolucje w dole brzucha. Ciepła dłoń ułożona na jej plecach, delikatnie muskała jej i tak rozgrzaną skórę, a jego dotyk parzył. Hunter ułożył jej dłonie na swoich ramionach i kołysali się w bardzo intymny sposób. Poniósł swoją prawą rękę i palcem przejechał delikatnie po jej lewym policzku, zaznaczył linię szczęki, musnął opuszką palca szyję, lekko odgarniając jej włosy, po czym zamarł. Skonsternowany zaczął po chwili kontynuował słodkie tortury, a jego palce zwinnie badały zmiany na szyi Hailey, która nieświadoma jego poczynań przysunęła się bliżej. Już wiedział, że to były blizny. Dotarł do niego fakt, że jej wieczne koszule z kołnierzem, prawie zapięte pod samą szyje, były niczym maskowanie. 

Kurwa, co jej się przytrafiło? Czy ktoś ją skrzywdził? 

Serce zaczęło mu łomotać i o mało nie wyskoczyło, kiedy skojarzył pewne fakty. To jej były. Ten kutas ją skrzywdził. Jeżeli spotka tego sukinsyna, zajebie go. Był wściekły, że ktoś ją skrzywdził, a jego przy niej nie było. Bezwiednie zacisnął palce na jej tali, a Hailey poczuła od razu zmianę jego nastroju.

- Stało się coś? - Zapytała z troską.

- Nie, to znaczy - westchnął - tak. Skąd masz - przejechał palcem po zagłębieniu jej szyi - te blizny?

Hailey spięła się i momentalnie zabrała dłonie z ramiona Huntera. Chciała odsunąć się, uznając, że jej blizny powinny zostać ukryte, ale Huntera zakleszczył ją, nie dając możliwości ucieczki.

- Nie uciekaj, skarbie - poprosił delikatnie i przycisnął ją bardziej do siebie. 

- Myślałam, że nie będzie ich widać - powiedziała lekko speszona. Nie przeszkadzały jej blizny, ale nie wiedziała, jak inni by na nie zareagowali. Inni, czyli ci, którzy nie byli Kieranem albo Nickiem czy Samem.

- Bo nie widać, gdyby nie moje ciekawskie palce - pochylił głowę tuż przy jej uchu i dokończył - byłabyś bezpieczna, a teraz chcę wiedzieć więcej i chcę ciebie.

- Co? Co ty chcesz?- Była zszokowana jego słowami. - Nie przeszkadzają ci?

- Nie i chciałbym je zobaczyć w całej okazałości. A teraz, kochanie, obejmij mnie i pokażmy wszystkim, kto jest królową i królem parkietu - mrugnął i bezwstydnie skradł jej całusa.

Zanim Hailey zdążyła zaprotestować, Hunter kiwnął głową i popłynęła całkiem inna melodia. Zadrżała od nadmiaru emocji i od tego jak pewnie oraz czule trzymał ją w swoich ramionach. Odgoniła jego słowa i postanowiła cieszyć się tańcem, w którym Hunter nie miał sobie równych.


***********************************

Przepraszam, że tak przedłużam, ale muszę. Bo w ciągu tej nocy wydarzy się jeszcze wieeele rzeczy ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro