3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tydzień później

Dzisiaj Percy powiedział, żebym przyszedł do jego domku. Było ciepłe letnie popołudnie. Ubrany byłem w ciemny podkoszulek i granatowe spodenki. Od czasu gdy ukochany pokazał mi, że akceptacja samego siebie jest ważna i można to zrobić, postanowiłem się bardziej pokazać.

Mniejsza o to, trzy dni temu Annabeth się obudziła, a jej wspomnienia zostały kompletnie wymazane oprócz jej imienia. Nadal potrafiła walczyć dzięki pamięci mięśniowej, na którą rzeka Lete nie miała wpływu.

Nie zamierzała odpoczywać. Kiedy Chejron powiedział, że przyda jej się jeszcze trochę snu, dała mu jasno do zrozumienia, że wyśpi się dopiero po śmierci. Kazała mu opowiedzieć o wszystkim.

Jak centaur napomknął o ataku Rzymian idącym na nas i będącym tutaj za średnio dwa miesiące. Od razu wzięła się za opracowywanie strategii bojowej. Nikt nie śmiał jej w tym przeszkadzać. Chejron i Jason wzięli ją do głównego domu i opowiedzieli o tym co już sami ustalili.

Dziewczyna była całkiem zdrowa, oprócz tej pamięci. Choć może to i lepiej, nie myślała o rozstaniu z Percy'm. Dzięki temu miała jasny umysł na opracowywanie wszystkich planów.

Jednak starczy o tym, ustałem pod drzwiami domku Posejdona. Zapukałem, drzwi otworzył mi mój zajebisty chłopak z mokrymi włosami. Uśmiechnął się do mnie, a ja dopiero po chwili zorientowałem się, że ma na sobie tylko ręcznik.

Nie przejmowałem się tym, ponieważ widziałem go bardziej rozebranego. Zaprosił mnie do środka, a na mojej twarzy zawitał ogromny uśmiech. Zawsze się cieszyłem na czas z nim spędzony. Również możliwość dotykania jego ciała i przebywania z nim sam na sam.

Położyłem się na jego kanapie, a on się przebrał. Tyłem do mnie, dzięki czemu mogłem podziwiać jego wspaniały tyłek. Założył spodenki i usiadł obok mnie. Nachylił się i dotknął moje wargi swoimi.

Nasze języki walczyły o dominacje. W końcu zaprzestałem walki i dałem mu wtargnąć do mojej buzi. Badał ją cudownie miękko i delikatnie. Robił to tak jakby bał się mnie skrzywdzić lub wystraszyć.

Położyłem ręce na jego klatkę piersiową i badałem jego muskulaturę pokazując mu, że też chcę więcej. Niestety w tym momencie nam przeszkodzono.

Ktoś zapukał do drzwi. Percy wstał zirytowany i otworzył je z zamachem tak dużym, prawie wyrywając je z zawiasów. Po drugiej stronie stał Jason. Przysięgam, że rzucę mu się za to do gardła.

Nie zrobiłem tego, bo Rzymianin wyglądał na zmęczonego. Jackson tez to zauważył i wprowadził go do środka, kopniakiem zamykając drzwi. Posadził go w fotelu i usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem.

- Co się stało? - spytałem.

- Cieszy mnie, że jesteście dobrze uzbrojeni i dacie radę się bronić, ale niestety martwię się o moich przyjaciół w Legionie Dwunastym. Ten pierdolony Oktawian zmącił im w głowach. Jak go spotkam to go porąbie na kawałeczki.

- Wiem, rozumiem to. Nie możesz nic zrobić jeśli idą ślepo za tamtym głupcem - starałem się go podnieść na duchu.

- Nico ma rację, możemy ich pokonać tylko wtedy jeśli zabijemy Oktawiana. Jeśli plan Annabeth i twój nie wypali. Ja się tym zajmę. Nico przerzuci nas za pomocą drogi cieniem, najbliżej Oktawiana jak to tylko możliwe. Wtedy go zabije, mam nadzieję, że to zatrzyma rozlew krwi.

- Powinno, Reyna jest mądrzejsza niż wam się może wydawać. Jednak kiedy cały jej legion idzie to ona musi iść z nim. Ponieważ mogliby zdegradować ją do roli zwykłego probatio. To był plan jej i mój żebym do was przybył. Ona tam została i stara się to jak najbardziej opóźnić.

- Z tego co mówisz, jest bardzo dzielną i silną wojowniczką. Jeśli komuś ma się udać to jej. Choć bez naszej pomocy tego nie dokona.

- Masz rację. Ja już pójdę, idę jeszcze raz wszystko obgadać z Chase. Dziękuję za rade Percy i tobie Nicolas'ie.

- Wolę Nico jeśli łaska.

- Nie ma problemu.

Po tych słowach opuścił domek. A ja i Percy znowu zostaliśmy sami. Znowu nachyliłem się do niego i go pocałowałem. Położyłem ręce na jego torsie i badałem całą jego powierzchnię. Każde wgłębienie wypukłość i mięsień. Znajdowało się tam również kilka blizn po licznych walkach.

Poczułem dłonie pod swoją koszulką, na jego dotyk dostałem gęsiej skórki. Chwycił T-shirt, chcąc go zdjąć. Odsunęliśmy się tylko na moment, aby mógł przeciągnąć ten podkoszulek przez moją głowę. Jego usta naparły na moje tym razem stanowczo i pewnie.

Nie musiał walczyć o dominację, poprostu mu ją dałem. Zjechał ustami na moją szyję zasypując ją pocałunkami i liżąc namiętnie. Mój penis obudził się do życia i był gotów do działania. Narazie czekałem na dalszy rozwój wydarzeń.

Nie chciałem tego zepsuć postępując za szybko. Jego usta znajdowały się już na mojej klatce piersiowej. Językiem zataczał kółka na moich sutkach. Raz na jednym, raz na drugim. Moim ciałem wstrząsały dreszcze rozkoszy, a z moich ust wydobywały się jęki zadowolenia.

Nasze usta znowu się odnalazły, wtedy wplotłem rękę w jego nadal wilgotne włosy. Nasze pocałunki były agresywne i pełne pragnienia. Całowaliśmy się tak jakby to nigdy więcej miało się nie wydarzyć.

Moja dłoń wysunięta z jego włosów, pojechała po plecach i wsunęła się w jego spodenki. Nie miał na sobie majtek całe szczęście. Od razu poczułem pod dłonią jego cudowny pośladek. Kiedy go ścisnąłem wydał z siebie gardłowy jęk. Pozwoliłem sobie dołożyć drugą dłoń i masować nią drugi pośladek.

Percy jednak nie owijał w bawełnę i zdjął z siebie spodenki. Potym musiał wstać i przekręciłć! drzwi. Patrzyłem jak jego tyłek się porusza podczas chodzenia. Kiedy szedł w moją stronę, z fascynacją obserwowałem jak jego penis obija się o uda.

Usiadł obok chwycił mnie pod dupę i posadził na swoich kolanach. Jego pocałunki były delikatne lecz zachłanne. Tak jakby szukał tego przez całe swoje życie. Nie miałem czasu o tym myśleć gdy zaczął rozpinać guzik moich spodenek. Następnie rozsunął rozporek, delikatnie się uniosłem. Dałem mu tym możliwość, zdjęcia ich ze mnie. Zostałem w samych bokserkach. Moja erekcja odznaczała się w materiale.

Percy chwycił mnie za niego przez materiał. Nie bał się, zrobił to pewnie. Wciągnąłem powietrzne na ten dotyk. Podniósł się ze mną oplatającym mu nogi i przeniósł na łóżku. Delikatnie mnie położył, tak jakbym był ze szkła, a on bał się, że mnie potłucze.

Klęknął przede mną i pocałował mojego członka nadal w majtkach. Poruszał nim, a ja cichutko pojękiwałem. Nie mogłem już dłużej wytrzymać tego jak on się guzdrał. Ująłem jego dłoń w swoją i włożyłem w majtki. Zdjąłem je i odrzuciłem w kąt.

Kiedy Jackson zobaczył wielkość mojego fiuta, gwizdnął z podziwem. Tu mu się nie dziwiłem, budowy ciała byłem mikrej, ale nadrabiam sprzętem. Podsunął się bardziej i go pocałował u nasady. Przejechał językiem po całej jego długości i chwycił go do ust. Złapałem pościel i głośno jęknąłem.

Poruszał głową wpędzając mnie w obłęd. Wziął go całego do ust, ale niestety się zakrztusił i musiał zaprzestać tego. Poczekałem jeszcze chwilę i odciągnąłem jego głowę od swojego penisa. Spojrzałem mu w oczy i powiedziałem.

- Wejdź we mnie, proszę. - błagałem go.

On nie potrzebował większej zachęty. Sięgnął do szafki nocnej i wyjął z niej lubrykant wylał go trochę na swoją dłoń, a następnie rozsmarował na twardym jak skała kutasie. Wiedziałem, że mnie to na początku zaboli więc się przygotowałem.

On odrzucił buteleczkę i ustał, zarzucił sobie moje nogi na ramiona i powoli we mnie wchodził. Grymas bólu wykrzywił moją twarz. Nie wydałem jednak, żadnego dźwięku bojąc się, że go spłoszę.

Wsunął się we mnie cały i chwilę poczekał, żebym się przyzwyczaił. Po chwili cały ból minął. Wtedy Jackson zaczął się we mnie poruszać. Nasz jęki się zestroiły, a ruchy wzmogły.

Po długiej chwili Percy wykonał ostatnie najmocniejsze pchnięcie. Poczułem jak sperma rozlewa się w moim wnętrzu. Wyszedł ze mnie i opadł zmęczony na mój tors. Przytuliłem go i pocałowałem w czubek głowy.

- To było zajebiste, - powiedział z przerwami Percy. - Nie zrobiłem nic źle?

- Nie, wszytsko było idealnie. Następnym razem podczas obciągania nie bierz go od razu całego do buzi bo to nie jest konieczne. Zwłaszcza jeśli nie dasz rady go wziąć.

- Wiem, a ty chyba jeszcze nie doszedłeś prawda?

- No w sumie to nie.

Zszedł ze mnie i kucnął przysunął do siebie i znowu chwycił mojego penisa do ust. Wykonywał szybkie ruchy, a ja już wcześniej byłem blisko to długo mu to nie zajęło. Po chwili wytrysnąłem w jego usta, wydając z siebie przeciągły jęk.

Wszystko co mu dałem przełknął i wziął mnie za rękę. Poszedł do pomieszczenia obok i pokazał nieduży pokój. Nie wiedziałem o co chodzi więc spojrzałem na niego zdezorientowany.

- Rozmawiałem ostatnio trochę z Chejron'em i błagałem go był dał nam zamieszkać razem. Zgodził się pod warunkiem, że zapytam naszych rodziców. Obaj się zgodzili i nie mieli nic przeciwko temu. Pod warunkiem, że nie będziemy spali razem w jednym łóżku. Więc jeśli zechcesz to będzie twoja nowa sypialnia.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Poprostu zarzuciłem mu ręce na szyję i pocałowałem. Przytuliłem się do jego nagiego torsu, a nasze ciała całkiem do siebie przylegały.

Na tym świecie było pełno wielkich niewiadomych i nigdy nie mogliśmy się choćby spodziewać co przyniesie nam Los. Ja wiedziałem jedno, kochałem Percy'ego Jakcson'a. Pomimo wszytsko chciałem z nim zamieszkać.

Ubraliśmy się i poszliśmy do mojego domu po rzeczy. Nie miałem ich dużo, ponieważ dopiero nie dawno trafiłem do Obozu Herosów. Wyjąłem ubrania z szafy, zabrałem laptopa kilka pamiątek i w sumie to byłem gotowy. Wszytsko znalazło się w moim nowym pokoju.

Rzuciłem torbę z ubraniami w nogach łóżka, a laptop położyłem na biurku. Opadłem zmęczony, obiecując sobię, że jutro wszystko wypakuje. Jednak nie musiałem się tym przejmować. Mój najlepszy chłopak pod słońcem, zaczął robić to za mnie. Wszystko poukładał do szafy i pustą torbę wsunął pod łóżko.

- Dziękuję.

- Nie musisz, to teraz także twój dom. Jeśli będziesz czegoś potrzebował daj mi znać lub sam sobie to weź. Moje ubrania, jedzenie, nie ważne poprostu bierz. Coś ci zdradzę.

- Co takiego?

- Jako jeden z trójki boskich rodziców i w dodatku ulubieniec Chejron'a. Jedyny w obozie mam kuchnię i lodówkę, która da ci wszytsko czego zechcesz.

- To nie fair, ja tak nie miałem. - naburmuszyłem się.

- Ale teraz masz i to się liczy, że jesteś tutaj ze mną.

Pocałował mnie i wyszedł, a mnie po chwili zmożył mnie sen tak jak leżałem. W ciuchach i na pościeli. Nie przejąłem się tym jednak, sen był silniejszy od mojej woli. Poddałem mu się bez walki.

Potrzebowałem wypoczynku, jednak moje sny nie były spokojne. Zobaczyłem Obóz Herosów w ruinie, ale obraz migotał i ukazywał również. Obóz, który ocalał, tak jakby Los sam nie wiedział co się wydarzy.

W wizji, gdzie obóz jest ocalały. Annabeth stoi na wzgórzu, a za nią ogromny posąg Ateny Partenos. Zobaczyłem ją idącą jakimś korytarzem, a w jej ręku pobłyskiwała moneta ze znakiem Ateny.

Obraz się zmienił i zobaczył panoramę miasta, w oddali powiewała flaga. Była to flaga Rzymu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro