Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pv Natasha

Kiedy wstałam rano sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce obok łózka. Spojrzałam na ekran : 7:40 22 lipca. Westchnęłam z irytacji. Nienawidzę obchodzić swoich urodzin. Wszyscy skaczął wokół mnie i dają mi prezenty. Nigdzie się z tego pokoju dzisiaj nie ruszę chyba że dostanę w końcu misje. Odłożyłam telefon z powrotem na szafkę i wstałam. Weszłam do kuchni przeczesując reką włosy i nalałam sobie soku. Wypiłam kilka łyków i poszłam do szafy po ciuchy. Wyciagnełam je i weszłam do łazienki. Stanełam przed lustrem i przez moje głowę przeleciały wszystkie wspomnienia. Jednym z nich było to jak moja mama wynosi mnie z płonącego budynku gdy byłam jeszcze małym dzieckiem. Człowiekiem, który zabrał mnie od mojej konającej matki był oficer Armi Czerwonej, Ivan Petriovitch. Ivan zajmował się mną przez około dziesięć lat, a gdy nie mógł już tego robić, trafiałam tymczasowo do ludowych sierocińców. Odnalazł mojego krewnego Tarasa Romanoff, który okazał się wysokim urzędnikiem KGB i dyrektorem szkoły dla przyszłych szpiegów, zaś generalissimus Stalin osobiście zdecydował, że mam zostać poddana szkoleniu, gdy tylko dowiedział się o moim istnieniu. Po tym jak dostałam zlecenie zabicia swojego przyszywanego ojca, którym okazał się Taras musieliśmy ukrywać się w lasach. Następnym wspomnieniem było to, że Ivan nie mógł się mną zajmować cały czas, wiec wróciłam do swojej szkoły dla szpiegów, a wkrótce zostałam jedną z dwudziestu ośmiu kandydatek do roli arcy-szpiega Związku Radzieckiego o kryptonimie "Czornaja Wdowa". Szkoleniem kandydatek zajmowała się sekcja KGB o kryptonimie The Red Room, której dyrektorką była Ludmiła Kudrin. Oprócz morderczych treningów fizycznych, program zajmował się także indoktrynacją kandydatek, wpajając im poprzez hipnozę i pranie mózgu fałszywe wspomnienia o karierze w balecie Teatru Balszoj oraz fanatyczne uwielbienie dla idei komunistycznych. Ponadto bardziej zaawansowanym kandydatkom podawano środki zwiększające wydolność fizyczną i zmieniające metabolizm. Zostałam tam również wysterylizowana co było ostatecznym etapem szkolenia. Później kiedy Ivan został ciężko ranny pojawił się Zimowy Żołnierz. Powiedział że przedłuży nam życie w zamian za mój powrót do służby. Zgodziłam się, mimo protestów Ivana. Gdy zostałam w pełni wyszkolona zaczęłam pracować z Jamesem. Byliśmy partnerami i kochankami. Wtedy też zaczęłam regularnie przyjmować serum, któro zatrzymywało proces starzenia się. Rok później poznałam Alexieja Shostakova, bohatera narodowego i doświadczalnego pilota oraz kandydata na pierwszego radzieckiego kosmonautę. Nasza znajomość została wykorzystana w celach propagandowych, a partia wymogła szybki ślub, ale nawet mimo tej nie do końca komfortowej sytuacji głęboko pokochałam swojego męża i ponownie zrezygnowałam ze służby. Nasze szczęście trwało jednak tylko pięć lat, bo później otrzymałam wiadomość, że Alexi zginął podczas nieudanego próbnego startu rakiety kosmicznej. Byłam wtedy zdesperowana i wściekła. Natychmiast zarządałam przywrócenia mnie do czynnej służby, a sam Chruszczow mianował mnie na stanowisko Black Widow - znów pracowałam dla Red Room, ale teraz jego dyrektorem był Ivan. Tak naprawdę jednak Alexiej nie zginął - partia sfingowała jego śmierć, by mógł zostać ludowym superbohaterem o pseudonimie Red Guardian. Nastepnie gdy po kilku latach pracowałam dla wielu organizacji jako podwójny agent wykonuący śmiertelne zlecenia, dostałam misje w Ameryce. Te wspomnienia się na tym nie kończął. Moja historia jest bardzo długa, ale ostatecznie jest zakończona na tym, że jestem członkinią Avengers i jestem z tego dumna, ponieważ mogę wymazać całe zło i czerwień z mojej księgi. Westchnełam głęboko i umyłam twarz zimna wodą. Dlatego nie lubię swoich urodzin. Wszystkie wspomnienia tego dnia uderzają moja głowę. Ogarnęłam się i ubrałam. Miałam na sobie swój czarny podkoszulek, czarne spodnie, zielona katanę na górę i wysokie brązowe buty do kolan. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Kiedy zjadłam śniadanie, zaczełam ponownie myśleć o tym wszystkim, gdy nagle ktoś zapukał. Wstałam i podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam stał przede mną Steve z przepięknym małym bukietem ciemno czerwonych róż i czekolada w ręce. Był ubrany w biała obcisła koszulkę, ciemne dżinsy i granatowa kurtkę. Jego niebieski oczy popatrzyły na mnie.

-Hej Nat. Mogę wejść? -spytał. Otrząsnęłam się od razu.

-Tak. Hej. Wejdź. -powiedziałam z uśmiechem i wpuściłam go do pokoju. Weszliśmy razem do kuchni. Wzięłam od niego róże razem z czekolada i odłożyłam na blacie. Znalazłam jakiś wazon i nałam do niego wody. Włożyłam tam róże, a kiedy się odwróciłam poczułam parę silnych ramion wokół mojej tali.

-Wszystkiego Najlepszego Natasha. -powiedział spokojnie Steve przytulając mnie mocno. Byłam spięta przez chwile, ale później wtuliłam się w jego ciepły uścisk.

-Dziękuje.. -wyszeptałam.

Staliśmy tak przez dłuższą chwile poczym usiedliśmy oboje przy stole.

-Steve.. te róże są naprawdę piękne, ale wiesz ze nie lubię obchodzić swoich urodzin. -powiedziałam patrząc na niego.

-Wiem Nat, ale to twój dzień i powinien być wyjątkowy. -powiedział z uśmiechem na ustach.

-Wiem, ale dla mnie ten dzień jest bardziej przykry niż wyjątkowy. -spuściłam wzrok.

-Dlaczego? -spytał widząc mój smutek.

-Bo.. tego dnia zawsze uderzają mnie wszystkie najgorsze wspomnienia. Moja matka, Hydra, KGB, Red Room... -powiedziałam powstrzymując łzy.

-Hej... -Steve złapał mnie za ręke. Jego ciepło uderzyło moja skóre. Spięłam się trochę znowu, ale po chwili rozluźniłam. -Nie myśl o tym okey? Będę z tobą dzisiaj przez cały dzień i zrobię wszystko żebyśmy nie myślała o tych wspomnieniach. -uśmiechnął się do mnie. Te niebieskie oczy i to w jaki sposób one na mnie patrzą jest taki ciepły, ze nie potrafię powstrzymać chociaż najmniejszego uśmiechu.

-Dziękuję Steve.. Róże są bardzo śliczne, ale to mi w zupełności wystarczy. Nie mam zamiaru nigdzie dzisiaj wychodzić. -powiedziałam. Puściliśmy swoje dłonie.

-Natasha.. Posłuchaj nie chce żebyś siedziała tu i była przygnębiona tymi wspomnieniami. Zabiorę Cię do kina, na spacer gdziekolwiek chcesz. Tylko proszę nie siedź tu sama i nie myśl o tym, bo nie lubię kiedy jesteś smutna. -powiedział Steve patrząc na mnie z nadzieja i ciepłem w oczach. Po chwili zastanowienia zgodziłam się.

-No dobrze.. Chodźmy gdzieś. -powiedziałam. Nie miałam wyboru. Było zbyt słodki i pełny nadziei żeby mu odmówić. Ucieszył się.

-Wiec chodźmy. -powiedział Steve. Wstaliśmy oboje i pojechaliśmy na wspólne piętro zespołu. Wyszliśmy z windy. W salonie było ciemno mimo, że była raptem 11 rano.

-Czemu tu tak ciemno..? -spytałam kiedy nagle zaświeciło się światło.

-Niespodzianka!!! -krzyknął cały zespół.

-Jeju Dziękuję Wam. -powiedziałam. Każdy po kolei zaczął podchodzić, składać mi życzenia i dawać prezenty. Potem przyszła Pepper z tortem. Był okrągły, z moim symbolem klepsydry na samej górze. Była tam gorzka i normalna czekolada, klepsydra miała dookoła połówki truskawek, a w środku miała czerwona galaretkę. Wszyscy zaśpiewali mi sto lat, a później usiedliśmy do stołu częstując się tortem.

-Dziękuję. Tort jest przepyszny. Mam nadzieje, że to tyle niespodzianek na dzisiaj. -powiedziałam kiedy skończyłam jeść do wszystkich.

-Żartujesz? -spytała Pepper patrząc na mnie.

-Haha to dopiero początek Ruda! -krzyknął śmiejąc się Tony.

-Tasha mam cały dzień zaplanowany dla Ciebie. -powiedział Clint.

-Właśnie sis. Będzie super. -powiedziała Wanda z uśmiechem.

-Dokładnie Nat. -popatrzył i uśmiechnął się Steve.

-Kochani ja naprawdę.. -przerwał mi Tony.

-Właśnie! Co do planów to.. zmieniłem je nieco- powiedział patrząc na nas.

-Co? -spytał Steve zaskoczony.

-Tony... -zaczeła Pepper.

-Spokojnie.. Wymyśliłem cos lepszego niż wieczór filmowy. Znalazłem na internecie wspaniałe miejsce. Jest to jeden z najlepszych parków rozrywki w Europie. Nazywa się EnergyLandia. Wykupiłem nam wszystkim bilety wiec ruszajmy jak najszybciej! -powiedział z zadowoleniem Tony.

-Słucham? Nie mam zamiaru nigdzie lecieć. -powiedziałam stanowczo.

-Natasha. To wspaniały pomysł. -powiedziała Pepper.

-Właśnie trochę się rozerwiesz. -powiedziała Wanda patrząc na mnie razem z Pepper.

-Nat.. W końcu przestaniesz się przejmować.. -powiedział Steve patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. Westchnęłam patrząc w dól na pusty talerz.

-No dobra.. Kiedy wyruszamy? -spytała patrząc na nich z uśmiechem.

-Jest! -krzyknął z zadowoleniem Clint. Wszyscy się ucieszyli i uśmiechali do mnie.

-Zgodziła się! Ruszamy za 15 minut. Spotkajmy się wszyscy na dachu wierzy. -powiedział Tony.
Skineliśmy głowami wszyscy i udaliśmy się na swoje pietra. Weszłam do swojego pokoju, odłożyłam wszystkie prezenty na później i przebrałam się w swoje ulubione rzeczy. Ubrałam swój szary T-shirt, na górę czarna, skórzana, krótka kurtkę, czarne dżinsy i wysokie, czarne do kolan zamszowe buty. Zrobiłam make-up, wzięłam potrzebne rzeczy czyli telefon, karte od Starka dzięki której mogłam za cos płacić i na wszelki wypadek ukryłam w staniku i butach kilka sztyletów, a na ręce założyłam swoje ukąszenia wdowy. Ubrałam swoje okulary (pilotki) na głowę i wyszłam z pokoju. Gdy czekałam na windę podszedł do mnie Steve. Był ubrany w biały T-shirt, skórzana brązowa kurtkę, okulary przeciwsłoneczne (pilotki) i ciemne granatowe dżinsy.

-Hej Nat. Jak się czujesz? -spytał z uśmiechem.

-W porządku. Nie jestem przekonana co do tego pomysłu Tonego, ale może być zabawnie. -powiedziałam z lekkim uśmiechem. Przyjechała do nas winda.

-Będzie wspaniale zobaczysz. -powiedział i puścił mnie pierwsza do windy.

Kiedy dotarliśmy na górę wszyscy siedzieli już w naszym Qunjecie. Weszliśmy tez i postanowiliśmy ze zajmiemy miejsca obok siebie. Gdy Steve już usiadł na swoim miejscu ja ściągnęłam kurtkę i chciałam dac ja na półkę nad naszymi głowami kiedy Clint przechodził obok mnie i popchnął mnie na Steva. Wylądowałam na jego kolanach blisko jego krocza, kilka cali przed jego twarzą opierając się rekami o jego szeroka pierś. On złapał mnie odruchowo w tali.

-Huh! Przepraszam Steve! -powiedziałam rumieniac się lekko i patrząc w jego niebieskie oczy.

-Nic się nie dziej Nat. -odpowiedział tez trochę nerwowo patrząc na mnie i się uśmiechając. Zdjął ręce z mojej tali, a ja zajęłam swoje miejsce i podniosłam głowę. Znalazłam Clinta z szerokim uśmiechem na ustach. Widział cała scene i zrobił to celowo.

-Zabije Cię Barton. -powiedziałam samym ruchem warg patrząc się na niego śmiertelnym wzrokiem. Clint się zaśmiał i zrobił to samo mówiąc „Przepraszam" . Usiadłam z powrotem na miejsce przewracając oczami. Ułożyłam się wygodnie w fotelu i patrzyłam przez okno jak startujemy. Steve usiadł wygodnie i wyciągnął sobie gazetę. Zauważyłam to. Mimo nowych technologii on i tak woli czytać gazety i książki. Uśmiechnęłam się do siebie.

Pv Steve

Cały dzień od rana układa się bardzo dobrze. Byłem nerwowy kiedy przyszedłem rano do Nat. Już wtedy chciałem jej powiedzieć o tym co czuje, ale pomyślałem że to mogło by zniszczyć w pewnym stopniu jej dzień. Nie mam tyle odwagi żeby jej to powiedzieć. Jeszcze.. W końcu to zrobię, ale to nie jest odpowiedni czas ani miejsce.. Kiedy Natasha nagle znalazła się na moich kolanach kilka cali od mojej twarzy byłem zaskoczony. Odruchowo złapałem ja łapic ja w tali. Patrzyłem się przez kilka sekund w jej zielone, szmaragdowe oczy i naprawdę podobało mi się w sposób jaki na mnie wylądowała. Na początku to było trochę niewygodne, ale kiedy zobaczyłem jak się lekko zarumieniła, usmichnałem się. Niestety przez nerwy był to trochę nerwowy uśmiech. Kiedy usiedliśmy wygodnie wyciągnąłem sobie gazetę. Popatrzyłem na Natashe, która spoglądała przez okna patrząc jak startujemy. Uśmiechnąłem się i zacząłem czytać gazetę. Nowe technologie jakoś nie przypadły mi na razie do gustu. Owszem lubię je są doskonałe, ale lubię tez czasu wrócić do dawnych czasów kiedy czytało się książki i gazety. Kiedy wystartowaliśmy po około 40 minutach lotu poczułem głowę na moim ramieniu. Natasha oparła się o mnie i zaspała. Wyglądała tak spokojnie. Objąłem ja lekko ramieniem żeby jej nie zbudzić i w końcu sam zaspałem. Po dwóch godzinach lotu obudziłem się. Byliśmy na miejscu.

-Nat.. Natasha.. Zbudź się. Jesteśmy na miejscu. -szepnąłem do niej lekko potrząsając jej ramieniem. W końcu otworzyła oczy. Rozciągnęła się i ziewnęła.

-Już? Tak szybko? -spytała jeszcze trochę sennie.

-Tak. -odpowiedziałem z uśmiechem.

-Słuchajcie Kochani. -powiedział Tony do nas wszystkich. -Jesteśmy na miejscu. Bilety macie tu na stoliku -wskazał na nasz stół pośrodku pokładu Qunjeta. -Każdy z Was na telefonie mam mapę całego parku. Jeśli chodzi o nasza tożsamość to nie martwcie sie. Nie musimy używać fałszywych imion i nazwisk, ponieważ kierownik parku zapewnił nam bezpieczny pobyt. Możecie rozmawiać z innymi ludźmi, dawać autografy i robić zdjęcia. Kierownik powiedział że nie są oni zbyt nachalni, poza tym będziemy mieć również oddzielona strefę w parku tylko dla siebie. Do tego mamy zapewniona ochronę w razie czego. -powiedział stojąc obok Pepper. -Wszystkiego Najlepszego Ruda. -popatrzył na Natashe z uśmiechem, a ona odpowiedziała mu tym samym. Kiedy wszyscy weszliśmy już do parku postanowiliśmy, że podzielimy się na pewne grupy. Tony, Pepper, Peter, Bruce i Thor byli razem, a ja Natasha, Clint, Sam i Wanda byliśmy razem. Rozdzieliśmy się i usiedliśmy przy stoliku obok restauracji. W parku było trochę mało ludzi, ponieważ był środek tygodnia. Natasha wyciągnęła telefon i włączyła mape.

-A wiec myślę, ze zaczniemy od czegoś luźnego i mało ekstremalnego. Co wy na to? -spytała patrząc na nas.

-To twój dzień Natasha. Zrobimy wszystko co będziesz chciała. -powiedziała Wanda z uśmiechem.

-Okey wiec zaczniemy od malego rolerkostera w strefie rodzinnej. -powiedziała Natasha.

Udaliśmy się w stronę tego rolerkostera. Nie był taki zły. Na sam początek nieźle. Kiedy zeszliśmy z niego udaliśmy się w stronę następnej atrakcji. Gdy szliśmy, po drodze zauważyłem grupę młodych nastolatków. Było w niej pięć dziewczyny i jeden chłopak. Zauważyli nas i chyba rozpoznali bo patrzyli w nasz stronę i rozmawiali między sobą. Patrzyłem na nich chwilę, a potem mój wzrok powędrował w stronę stojącej na przeciwko nas Nat.

-Okey.. Wiec kolejna atrakcja będzie Water Coster. Co wy na to? -spytała Nat.

-To dobry pomyśł.- powiedziała Wanda. Wszyscy zgodziliśmy się z ich decyzjami.

Kiedy Nat odwróciła się, zobaczyła ta grupkę nastolatków jak do nas podchodzą. Podeszli bliżej i jedna dziewczyn z nich podeszła do Natashy. Miała brązowe włosy, brązowe oczy i zgrabna figurę. Na sobie miała czarny obcisły podkoszulek, czarne spodnie, czarno czerwone New Balance i czarną, czapkę z daszkiem z napisem Avengers.

-Dzień Dobry... Czy to naprawdę wy? Avengers? Nie wiem co powiedzieć.. Jesteśmy wielkimi fanami.. -powiedziała nerwowo stojąc przed Nat.

-Hej skarbie. Spokojnie. Nie denerwuj się. -powiedziała Nat usmiechajc się. Wtedy Natasha podeszła do dziewczyny żeby mogła się przytulic. Objeły się w uścisku kiedy dziewczyna szepnęła ze łzami szczęścia w oczach.

-Bardzo chciałabym być taka jak ty.. -stałem przed nimi i widziałem wyraz twarzy Nat. Była taka szczesliwa słysząc te słowa.

-Dziekuje kochanie. -odpowiedziała prawie ze łzami w oczach. Po długim uścisku odsunęły się od siebie.

-Mam na imie Magda, a to są moi przyjaciele. Jesteśmy tu na wycieczce szkolnej. To jest Ola- powiedziała wskazując na dziewczynę z krótkimi brązowymi, prostymi włosami i niebieskimi oczami. Była dość wysoka i szczupła. Miała na sobie czarna ciasna koszulkę z krótkim rękawem i czarne jeansy z wysokim stanem. Szare Jordany z niebieskimi sznurówkami i czarno czerwone okulary. -To Justyna- wskazała na dziewczynę z blond lokami sięgającymi do ramion, dużymi zielonymi oczami i zadartym nosem. Była ubrana w koszulką z jakimś logo i czarne leginsy. Do tego buty sportowe. -To Julia -wskazała na dziewczyne, szatynką o szarych oczach. Włosy miała trochę za ramię, była chuda i ubrana była w szarą koszulkę z krótkim rękawem i dżinsy. -To Karolina -powiedziała wskazując na dziewczyne z niebieskimi oczami i średniej wielkość, ciemnymi blond włosami. Była ubrana w szarą koszulkę z napisem Calvin Klein, czarna kurtke na góre i ciemne spodnie (rurki). -No i Karol -wskazała na chłopaka z zielono niebieski oczami i ciemnymi blond włosami. Miał na sobie czarny T-shirt z moja gwiazda i paskami na piersi do tego czarne dresy i czarne adidiasy. Był wysoki i dobrze zbudowany. Przywitalismy się ze wszystkimi przytulając się i usciskajac sobie rece.

-Miło Was poznać. -powiedziała Natasha.

-Tak to prawda. -powiedział Sam.

-Może chcecie usiasc i porozmawiać z nami? -spytałem z uśmiechem.

-Tak! To znaczy.. my.. -zaczeła Magda.

-Nie jesteśmy pewni czy możemy.. -dodała Ola.

-Dlaczego nie? To ze zna nas cały świat nie znaczy, że nie możecie z nami rozmawiać. -zaśmiała sie Natasha.

-Własnie. Pozatym Tony zajął się wszystkim. Mamy wyznaczona własna strefe w parku wiec chodzcie z nami. -powiedziałem z uśmiechem.

-Tak! To dobry pomysł! Chodzcie w końcu mam urodziny i miło by było z Wami porozmawiać. -usmiechneła się Natasha.

-Jeju!!! Naprawde?! No tak.. przecież to dzisiaj. -powiedziała Magda. - Przepraszam, ale nie mam dla Ciebie prezentu.

-Huh.. Ja tez. -dodała Ola.

-My też. -odpowiedziała reszta.

-Hej... Wy jesteście wystarczającym prezentem. Przestancie się już tak przejmować małolaty i chodzcie. -zasmiała się Nat.

-Hej! Ja mam już 18! -zasmiała się Karolina.

-No dobrze przepraszam.. pani dorosła. -usmiechneła się Nat. Karolina odwdzięczyła się tym samym.

Udalismy się wszyscy w strone naszego stolika rozmawiając. Magda rozmawiała z Nat, Ola z Wanda, Justyna z Samem, Karolina smiała się z Clintem, a ja rozmawiałem z Karolem. To nprawdę mądry chłopak. Gdy usiedslimy do stołu kontynułowalismy nasza rozmowę. Nasz zespół był po jednej stronie, a ich grupka usiadła przed nami.

-Okey dzieciarnia co to za wycieczka szkolna? -zasmiał się Clint stajac obok stolika.

-A tak. Trzy dniowa. W pierwszy dzień i drugi zwiedzialismy Warszawe, a dzisiaj wracamy do domu i zachaczylismy o EnergyLandie. -powiedziała Ola.

-O. To nieźle. -powiedział Peter.

-Właśnie.. Czy mogę zadac Ci pytanie i Natashy? -spytała Magda.

-Jasne. -powiedziałem z uśmiechem siedząc obok Nat.

-Czy wiecie co to znaczy Romanogers? -spytała. Byliśmy trochę zkłopotani.

-Mm... niestety nie. O co chodzi? -spytała Nat.

Dzieciaki zaśmiały się.

-Chodzi o Was razem. Tak nazywa się nasza grupa na Facebooku. Team Romanogers. -powiedziała Magda.

-To znaczy ze bardzo chcemy zebyscie byli para. -powiedziała Karolina.

Oboje popatrzyliśmy na siebie.

-Naprawde? -spytalismy jednocześnie.

-Tak! -powiedzieli chórem. Zasmialismy się wszyscy.

-To naprawdę miłe z waszej strony ale... -zaczeła Natasha, ale przerwała jej Ola.

-Nie ma ale! Pasujecie do siebie i koniec. -zasmiała się.

-Tak! Jestescie dla siebie stworzeni. -powiedział Karol.

-Oni maja racje! -powiedzieli chorem Clint, Sam, Peter i Wanda.

Wtedy dostałem telefon od Tonego.

-Halo? Yy.. tak. O 14;00 w białym dużym budynku na środku całego parku? Okey będziemy. A właśnie Tony mamy gości. -rozłaczyłem się. -Dobra kochani. Zbieramy się Tony zaprasza nas i Was na obiad. -powiedziałem z uśmiechem.

-Doskonale! Więc chodźmy. -powiedziała Natasha.

Uniknelismy tego tematu naszczescie. Naprawde nie chciałem mówic teraz o tym. Ten teamt jest naprawdę trudny, pozatym Natasha podczas tej rozmowy mogła by wykryc ze cos od niej czuje. W końcu jest szpiegiem. Wszyscy wstaliśmy i zaczelismy isc za Natasha rozmawiajac na inny temat. Nat sprawdziła co to za miejsce na mapie. Była to restauracja w stylu nowoczesnym. Gdy dotralismy na miejsce spotkaliśmy się z Tonym i reszta zespołu. Nasi nowi znajomi przywitali się i usiedslimy wspolnie do stołu. Mielismy wynajęte własne piętro w całej restauracji. Po obiedzie rozmawialismy na rozne tematy z nastolatkami. Podczas rozmowy widziałem jak Natasha rozmawia wspólnie z dziewczynami. Dogadywała sie z nimi bardzo dobrze. Myślę, że bedzie bardzo dobrą żoną i matką. Niestety pewnie nie moją. Stałem tam i patrzyłem na nią i dziewczyny przez chwilę. 

-Czy cos sie stało Kapitanie? -spytał mnie Karol. Oderwał mnie z myśli.

-Nie. Wszystko w porządku młody. Podoba Ci sie tu z nami? -powiedziałem patrzac na niego z uśmiechem.

-Tak. Przepraszam jeśli zapytam.. ale czy czuje pan cos do pani Romanoff? -spytał Karol. Zaskoczyło mnie to pytanie. 

-Po pierwsze jestem Steve. -zasmiałem sie on usmiechnał sie. -A po drugie.. możliwe, że tak. -powiedziałem. Zaufałem mu widziałem w nim, że jest człowiekiem godnym zaufania. 

-Tak myślałem. Widać to. -powiedział z usmiechem. 

-Aż tak? Naprawdę? -zasmiałem sie. 

-Tak. Też jestem zakochany w pewnej dziewczynie. -powiedział spogladając na pewną dziewczynę z grupky, która siedziałą obok Nat. -Wiem jak to jest.. -popatrzyłem na niego, a on na mnie. -Niech pan nie zwleka z uczuciami długo.. bo w kńcu bedzie za pózno. -powiedział. Popatrzyłem na niego. 

-Masz racje młody. I nie mów do mnie pan. -zaśmiałem sie. 

-Okey Steve. -zasmiał sie też.   

Staliśmy tam rozmawiając wspólnie. Później pokazaliśmy im swój sprzęt który Tony wziął ze sobą na wszelki wypadek kilka dobrych chwytów. Po kilku godzinach miłej rozmowy młodzież musiała niestety wracać przed wejściem do parku bo mieli zbiórkę.

-Tak bardzo nie chcemy się z wami żegnać. -powiedzieli wspólnie. Staliśmy przed wyjściem z restauracji.

-Wiemy... Ale mam nadzieje że zobaczymy się niedługo. -powiedziała Natasha do Magdy. Dziewczynie zrobiło się smutno, a po policzku poleciała jej łza. -Hej.. Nie płacz kochanie.. -wytarła jej łzę i przytuliła ja. -Musisz być silna jak ja. Pamiętaj.. -powiedziała jej.

-Będę.. Obiecuje i Dziękuję... -powiedziała i odsunęły się od siebie uśmiechając się.

Pożegnałem się z Karolem naszym uściskiem braterskim takim jak z Samem.

-Pamiętaj młody ze jesteś silny.. Ale głowa zawsze wygra z siłą. -powiedziałem do niego.

-Dziękuję Kapitanie. -powiedział.

Widziałem jak Ola żegna się z Wanda.

-Jestem twoja wielka fanka i chce być taka jak ty.. nie chce się tak szybko żegnać. -powiedziała Ola ze smutkiem w głosie. Też prawie płakała.

-Naprawdę? Jeju Dziękuję to bardzo miłe. -powiedziała Wanda i przytuliła Ole. -Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. Przytuliły się do siebie mocno. Karolina, Justyna i Julia rzuciły się na Petera, który bardzo mocno ich przytulił. 

Po smutnym pożegnaniu zrobiliśmy sobie zdjęcia. Każdy z nich dostał nasz autograf oraz jakiś gadżet od Starka. 

-Dziekujemy za wspólnie spędzony dzień i Życzymy Wszystkiego Najlepszego najlepszemu szpiegowi na świecie!!! -krzykneli razem uśmiechajac sie. Natasha prawie rozpłakała sie ze szczęscia. 

-Dziekuje! Jesteście kochani.. -powiedziała ze łzami w oczach i przytuliła ich wszystkich razem. Dołaczyliśmy sie do uścisku wszyscy. 

Póżniej kiedy dzieciaki szły w stronę wyjścia pomachały nam z uśmiechem na pożegnanie, a my odpowiedzieliśmy tym samym. Następnie my wróciliśmy do Qunjeta. Znowu usiadłem obok Nat, która patrzyła przez okno samolotu. 

-To naprawdę fajne dzieciaki. -powiedziała nagle. Usiadłem obok niej i zobaczyłem, że patrzy przez okno na nasz grupkę nastolatków wsiadających do autobusu na parkingu przed wejściem. 

-Tak to prawda. -powiedziałem patrzac na nia. Była taka szczęśliwa. W końcu przestała sie przejmować swoją przeszłością chociaż na chwilę. 

Po kilku godzinach długiego lotu w końcu byliśmy na miejscu. Wyszlismy wszyscy z Qunjeta i poszliśmy do naszego salonu, ponieważ poprosiła nas o to Natasha. 

-Kochani.. chciałabym Wam naprawdę bardzo podziekować za życzenia, prezenty i za wspaniale spędzony dzień. -powiedziała Natasha. 

-Nie ma za co kochanie. Zasłuzyłas na to. -powiedziała Pepper. Wszyscy skineli głowami zgadzajac sie z Pepper. Natasha uśmiechneła sie. -Okey to my już pójdziemy do siebie. -powiedziała Pepper patrzac na mnie. -Dobranoc. -mrugneła do mnie okiem. 

-Dobranoc. -powiedziała Natasha. 

-Dobranoc. -powiedzili wszysycy i wyszli z salonu. 

Natasha zjechała winda ostatnia razem zemna na nasze piętro. Kiedy wyszlismy z windy Natasha zaprosił mnie do swojego pokoju na chwilę. Weszlismy do środka. Poszlismy do kuchni. Natasha nalała nam soku. 

-Wiec.. Jak Ci sie podobał dzisiejszy dzień? -spytałem z usmiechem patrzac na nia. Natasha wzieła łyk soku. 

-Było wspaniale. Naprawdę nie wiem jak opisać to co sie dzisiaj wydarzyło, ale wiem jedno że widzę w tych dzieciakach bardzo dobra drużynę. -uśmiechneła sie. 

-Tak masz racje ja też. -powiedziałem patrzac na nia z usmiechem. Po chwili gdy nasze oczy sie spotkały Natasha podeszła do mnie i przytuliła mnie. -Dziekuje.. -wyszeptała. Objałem ja swoimi ramionami. 

-Nie ma za co. -powiedziałem, a ona odsuneła sie i pociagneła moja głowe do dołu żeby dać mi pocałunek w policzek. Odsuneła sie i uśmiechneła sie do mnie. Stałem w szoku przez chwile jak za każdym razem kiedy to robiła. 

-Hej.. Wszystko w porządku Żołnierzu? -zasmiała się. 

-Yy.. tak. Bede juz szedł do siebie. Napewno chcesz odpocząć. -powiedziałem z usmiechem. 

-Nie chce Cie wyganiać, ale tak jestem zmęczona. -powiedziała. 

-Rozumiem. Dobranoc Nat. -powiedziałem kierujac sie w strone wyjscia. 

-Dobranoc Rogers. -powiedziała zalotnie. Wyszedłem z jej pokoju i poszedłem do swojego. 

Wszedłem tam i odrazu udałem sie do łazienki. Wziałem prysznic i przebrałem sie. Wyszedłem z łazienki bez koszulki ubrany w dresy. Położyłem sie na lóżko plecami i zacząłem myśleć. Ten dzień był pełen niespodzianek naprawde. Te dzieciaki sa bardzo miłe i wdać ze maja w głowe dużo pomysłów. Wdziałem, że Natasha była bardzo szczęśliwa. Ciesze sie z tego powodu. Żadko kiedy widziałem ja tak uśmiechnięta jak dzisiaj. Kocham kiedy się uśmiecha. To takie słodkie. Westchnąłem głęboko na myśli o niej Muszę w końcu powiedzieć jej co czuję za nim będzie za późno. Najlepiej na jakiejs wspołnej misji w dwójke. Mam nadzieje, że już niedługo dostanę misje z nią. Bardzo dobrze mi sie z nią współpracuje. Położyłem sie na jednym boku i próbowałem spać miejąc nadzieje na to, że Fury da mi z nią misje. 

--------------------------------------------------
Hejka! Hej! 😄

Wróciłam! 😄 z nowym rozdziałem oczywiście 😁 mam nadzieję że Wam sie spodoba.

Po pierwsze:
Chce Wam serdecznie podziękować za to że moja książka jest:

3 w kategorii "Polska" ❤ (różne mam miejsce w tej kategorii, ale narazie widzę że jest to 😂)

5 w kategorii "Opowiadania" ❤

53 w kategorii "Romans" ❤

41 w kategorii "Romanogers" ❤

60 w kategorii "Avengersfanfiction" ❤

No i 30 w kategorii "Captasha" ❤

Może to nie zbyt wysoko, ale i tak
BARDZO WAM DZIĘKUJĘ 💞💞💞
To dużo dla mnie znaczy i motywuje do dalszej pracy 😁💪

Po drugie:
Przepraszam Was że musieliście czekać na ten rozdział dłużej niż zwykle, ale to przez wycieczkę, przez to że musiałam nadrobić wszystko do tego ten rozdział musiała być dopracowany 😁

No i po trzecie:
Co do samego rozdziału wiem że jest trochę inny niż tamte i są tu pewne trochę inne postacie 😏 , ale mimo to myślę, że wyszedł mi całkiem nieźle i obiecuje następne rozdziały będą bardzo ciekawe 😏😊

Jak zawsze Dziękuję ❤ i zachęcam do komentarzy 💬 i głosów 🌟
Bardzooo motywują 😄😁

Jesteście Kochani 💞💞💞

Do napisania! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro