Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*UWAGA* Rozdział zawiera wulgaryzmy i sceny intymne.

--------------------------------------------------

Pv Natasha

Następnego dnia rano zbudziłam sie i zrobiłam swoją poranna toaletę. Umyłam twarz i zęby. Poszłam się przebrać. Włożyłam czarny podkoszulek, czarne dżinsy, wysokie czarne buty do kolan na obcasie i na górę zielona kurtkę. Poszłam do łazienki. Zrobiłam makijaż i wyprostowałam włosy. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie szybko kanapkę i poszłam do sypialni. Spojrzałam na zagarek. 6;30. Mam dobry czas. Spakowałam się i zaniosłam torbę na dół. Weszłam do kuchni, napiłam się i wzięłam z szafki swój telefon i portfel. Chwyciłam swoja czarna torbę i dałam zarzuciłam na ramie. Równo o 6;50 wyszłam z pokoju i zobaczyłam na korytarzu Steva. Szedł w stronę windy. Miał na sobie biały obcisły T-shirt, który pokazywał jego mięśnie. Na górze miał granatowa kurtkę do tego dżinsy i brązowe buty. Trzymał w reku swoja torbę. Wyglądał świetnie.

-Hej Nat. Jak się czujesz? -spytał z uśmiechem. Staliśmy oboje przed winda.

-Hej Steve. Wszystko w porządku. A ty? -spytałam z uśmiechem. Kiedy winda przyjechała weszliśmy do
środka i pojechaliśmy na dach wierzy. Tam był nasz Quinjet.

-Wszystko dobrze. -odpowiedział.

Po chwili byliśmy juz na górze. Wyszliśmy razem z windy i zobaczyliśmy nasz Qunjet obok którego stała Maria. Podeszliśmy do niej.

-Agencie Romanoff. Kapitanie Rogers. O to Wasze fałszywe dokumenty i akta misji. -powiedziała podając nam papiery.

-Dziękujemy. -powiedział Steve, ja skinęłam głowa.

-Wrazie niepowodzeń jesteśmy w kontakcie. -powiedziała Maria i odeszła.

My weszliśmy do Qunjeta. Zajęliśmy miejsca obok siebie, ponieważ Qunjete sterowali dwaj piloci. Odłożyłam swoja torbie i usiadłam. Wyciągnęłam telefon. Dostałam sms od Wandy.

Hej Sis. Słyszałam, że masz misje ze Stevem. Życzę Wam powodzenia 😏😄

Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami na tą wiadomość. Odpisałam.

Dziękuję 😂😑

Po chwili usiadł obok mnie Steve z aktami. Podał mi moje dokumenty i zaczął czytać akta. Wzięłam je od niego i spojrzałam. Moje imię to Rose McCourtney. Mam 28 lat i jestem szefową tańczących kobiet na róże w klubie o nazwie One Night Club. Sama nią jestem, ale jestem tam najbardziej doświadczona i nieliczni są w stanie finansowym żeby mnie „Wynająć". Oczywiście jestem żona Steva, który jako mój maż ma na imię Jeffrey McCourtney i jest właścicielem klubu, a także jego najlepszym barmanem. One Night Club to jeden z angielskich klubów ze striptizem w Paryżu. Uśmiechnęłam się. Ta misja będzie faktycznie ciekawa. Popatrzyłam się na Steva który się uśmiechał.

-Czemu się uśmiechasz Steve? -spytałam.

-W aktach pisze, że nasz cel jest stałym klientem w tym klubie. Ma ciemnie włosy i niebieskie oczy. Do tego pisze u ze jesteś najlepsza striptizerka w moim klubie. To prawda? -powiedział Steve z uśmieszkiem. Czy on właśnie ziemna flirtuje? Dobrze Kapitanie zabawny się. Uśmiechnęłam się na jego pytanie zalotnie.

-Chciałbyś to sprawdzić? -położyłam mu rękę na piersi i pochyliłam sie. Nasze twarze były tylko kilka cali od siebie. Steve zrobił się nerwowy.

-Yy.. huh.. Nat.. żartowałem.. -powiedział nerwowo. Odsunęłam się.

-Uwielbiam Cię kiedy jesteś zakłopotany. -uśmiechnęłam się. On się zaśmiał.

-Okey. Czyli jesteśmy małżeństwem? -spytał patrząc na mnie.

-Tak Jeff. -powiedziałam zalotnie. Widziałam jak się lekko zarumienił.

-To dobrze, kochanie. -powiedział. Byłam w szoku jak szybko się uczyć i wciela w swoja postać.
Siedzieliśmy koło się przez kilka godzin lotu rozmawiając o misji i na inne wspólne tematy. W końcu około godziny 13:00 byliśmy na miejscu. Wysłaliśmy z samolotu w stronę naszego hotelu. Nie był on zbyt bogaty, duży ani pięciogwiazdkowy. Miał 6 pieter. Zameldowaliśmy sie i poszliśmy do naszego pokoju, który był na 4 pietrze. Weszliśmy do środka. Był to całkiem duży apartament z balkonem, jedna łazienka, mała kuchnia, która łączyła sie z salonem i sypialnia z jednym łóżkiem.

-Jedno łózko? Miały być dwa. Zaraz to załatwię -powiedział Steve i zaczął wyciągać telefon.

-Nie! To znaczy.. jako małżeństwo powinniśmy spać razem. -powiedziałam z uśmiechem.

-Na pewno? -spytał niepewnie drapiąc sie po karku nerwowo.

-Tak. -usiadłam na lózku. Było dość wygodne.

-Pójde zrobić cos do jedzenia. Na co masz ochotę? -spytał.

-Cokolwiek zrobisz będzie okey. -uśmiechnęłam sie. Steve odwdzięczył sie tym samy.

Kiedy Steve zniknął w kuchni wyszłam na balkon. Oparłam się o balustradę i wyciągnęłam telefon. Włączyłam lokalizacje i po chwili znalazłam nasz klub. Był dwie uliczki od naszego hotelu. Po chwili dostałam sms od Marii. Wysłała mi moje nocne zmiany w tym klubie. Jedna wypadała dzisiaj od 22:00 do 4:00 w nocy, a druga była następnej nocy. Wtedy mamy schwytać nasz cel. Po chwili poczułam świetny zapach z kuchni. Weszłam tam i zobaczyłam jak Steve nakłada mi sajgonki. Uwielbiam je. Usiadłam przy stole, a Steve podał mi talerz.

-Tez dostałaś sms od Mari? -spytał odwiązując fartuch. Zaśmiałam się cicho. -No co? -spytał odkładając go i siadając naprzeciwko mnie.

-Nic. -uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść. -Tak. Napisała ze mam być w klubie od 22;00 do 4:00. A ty?

-Tak samo. Smacznego. -powiedział z uśmiechem.

-Dziękuję i Nawzajem. -usmiechnełam się.

-Co chcesz robić po obiedzie? -spytał.

-Chyba pooglądam chwile telewizor i zadzwonię do Wandy a ty? -spytałam.

-Pójde na siłownie. Maja ja tu na pierwszym piętrze. -powiedział i skoczył jesc.

Skończyłam chwile po nim. Wziął odemnie talerz i zaczął myć naczynia w zlewie. Podeszłam do lodówki wzięłam łyk gazowanego napoju i poszłam do salonu. Po chwili zobaczyłam jak Steve idzie do nas do sypialni. Włączyłam telewizor i szukałam jakiegoś filmu. Po chwili zobaczyłam jak Steve idzie w stronę drzwi wyjściowych. Miał obcisła czarna koszulkę, która pokazywała jego umięśnione plecy i jakieś luźne dresy. Tak bardzo chciałabym móc dotknąć jego ciała bez koszulki. Odłożył torbę i ubrał buty.

-Nat! Wychodzę na siłownie będę za około trzy godziny. -krzyknął.

-Okey! -okrzyknęłm. Słyszałam jak wyszedł i zamknął drzwi.

W końcu znalazłam jakiś porządny film, a w sumie serial. Nazywał się on „The 100". Zainteresował mnie tytuł wiec wyłączyłam informacje na temat fabuły. Pisało tam tak: 97 lat po wojnie nuklearnej ludzkość przebywa na Arce, która umieszczona jest w kosmosie. Kanclerz Arki wysyła na Ziemię kontyngent składający z setki młodych ludzi. Mają oni za zadanie sprawdzić czy warunki na Ziemi pozwalają na jej ponowne zamieszkanie. Po lądowaniu na Ziemi, młodzi ludzie rozpoczynają kolonizację planety, która wbrew pierwotnym założeniom nie tylko nadaje się do życia, lecz jest także zamieszkana przez innych ludzi spoza Arki. Do grupy 100 dołączają także mieszkańcy Arki, którzy sprowadzają stację kosmiczną na Ziemię. W końcu coś ciekawego. Zaczęłam go oglądać. Po około dwóch odcinkach zadzwonił mi telefon. To Wanda.

W: Hej Nat. Jak tam wspólne mieszkanie ze Stevem? -spytała. Mogłam sobie wyobrazić jej wielki uśmiech po drugiej stronie.

Ja: Haha bardzo zabawne. Co słychać w wierzy? -spytałam.

W:Wszystko po staremu.

Żadnych misji tylko szkolenia.
Ja: To dobrze.

W: A tak serio. Cos miedzy Wam się dzieje?

Ja; Wanda.. wiesz, że bardzo bym chciała żeby tak było, ale to nie możliwe.

W: Rozumiem Cię, ale naprawdę w końcu będziesz musiała przestać sie przejmować swoja przeszłością i tym wszystkim. Steve to naprawdę mężczyzną dla Ciebie. Musisz w końcu mu powiedzieć, ze go Kochasz bo już widziałam jak nie jedna kobieta śliniła się na jego widok.

Ja: Tak wiem. Masz racje, ale to nie odpowiedni moment ja nie jestem gotowa.

W: Wiem Nat, ale wiem tez ze Steve w końcu Ci to powie, a jeśli tak będzie to wtedy powiedz mu co czujesz. Będziecie szczęśliwi wiem to.

Ja: Dziękuję Wanda. Jesteś Kochana siostrą.

W:Wiem. Ty też. Muszę kończyć mam zaraz szkolenia zespołowe. Do zobaczenia sis.

Ja: Do zobaczenia.

Po rozmowie westchnęłam głęboko i sprawdziłam godzinę. Była już prawie 20;00. Schowałam telefon i kontynuowałam oglądanie. Film był naprawdę ciekawy. Skończyłam oglądać go na 6 odcinku. Była 22;00 wiec postanowiłam pójść wziąć prysznic i przygotować się do klubu.

Pv Steve

Ta misja jesteś fantastyczna. Tak naprawdę nie żartowałem wtedy w Qunjecie. Nie chodziło mi o sam sex ale o to ze bardzo chciałbym móc ja przytulić i pocałować. Westchnąłem biegając na bieżnik. W końcu zobaczyłem ze jest po 22;00 i szybko wyszedłem z siłowni. Wjechałem winda na nasze piętro i wszedłem do naszego apartamentu. Słyszałem odgłos prysznica.

-Nat! Jestem! -krzyknąłem i ściągnęłam buty.

-Okey! -krzyknęła z łazienki.

Poszedłem do nas do sypialni. Przygotowałem sobie ciuchy i czekałem aż Nat wyjdzie z łazienki. Po chwili Natasha wyszła ubrana w czarny ciasny podkoszulek, który podkreślam jej talie z czarnym żakietem na górze. Do tego czarne ciasne dżinsy i czarne wysokie do kolan buty na obcasie. Wyglądała tak pięknie.

-Jestem gotowa. -powiedziała z uśmiechem patrząc na mnie. Otrząsnąłem się.

-Okey. Daj mi 15 minut i możemy iść do pracy. -usmiechnąłem się. Nat odwdzięczyła się tym samym i usiadła na łóżku.

Po 15 minutach byłem gotowy. Ubrałem biała koszule i dżinsy bo w klubie mam czarna kamizelkę i czarna michę.

-Gotowy. Ruszajmy panno McCourtney. -uśmiechnęłam się i wyciągnąłem ramie w stron Nat.

-Dobrze panie McCourtney. Za śmialiśmy się oboje. Nat chwyciła mnie pod ramie i wyszliśmy z hotelu.

Dwie ulice później byliśmy juz na miejscu. Weszliśmy do klubu razem. Nat poszła się przebrać a ja poszedłem na zaplecze baru.

-Witam szefie. -powiedział wysoki brunet. Uścisnęliśmy sobie dłonie. Reszta pracowników przywitała się podobnie.

-Czesc. Przepraszam ze jestem tak późno ale miałem dużo na głowie dzisiaj. -powiedziałem zakładając kamizelkę i muchę. Reszta pracowników miala krawaty tylko ja jako szef miałem muchę.

Wyszedłem na bar i zacząłem robić drinki. Wokół tańczyło wiele kobiet. DJ co chwile puszczał muzykę i zapowiadał nowe występy striptizerek. Nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę Nat.

Pv Natasha

Weszłam do pokoju w którym było kilka dziewczyn.

-Hej dziewczyny. Przepraszam sprawy służbowe z mężem mnie dopadły.

-Nic się nie dzieje proszę pani. -odpowiedziała brunetka z długim włosami i niebieskimi oczami.

-Właśnie. Dałyśmy rade same przez te kilka godzin. -powiedziała reszta.

-To dobrze. I mówcie mi po imieniu. -uśmiechnęłam się. One odwdzięczył się tym samym.

Poszłam się przebrać. Wybrałam czarny prosty gorset z podwiązkami i czarne rajstopy powyżej kolana do tego. Zrobiłam sobie ostro zakończone kreski eyelinerem. Pomalowałam usta na czerwono i ułożyłam włosy. Założyłam czarne rękawiczki i poszłam do dziewczyn. Trzy były juz na scenie, dwie przy rurach, reszta przy facetach i stolikach. Byłam jako ostatnia czyli gwiazda wieczoru.

Pv Steve

Robiłem i podawałem drinki całkiem dobrze mi to szło. Dziewczyny kręciły się przy facetach. Wszystko było dobrze. Po chwili do baru przyszedł wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami i zielonymi oczami. Usiadł przy barze.

-Mogę poprosić o drinka? -spytał patrząc w moja stronę.

-Oczywiście. Widzę ze jest pan tu nowy. Mogę podać cos specjalnego? -spytałem.

-Tak. Poproszę. Jest pan tu szefem prawda? -powiedział.

-Tak. -powiedziałem i po chwili podałem mu drinka.

-Dziękuję. -odpowiedział i wziął łyka.

Do lokalu nagle wszedł facet z dwoma ochroniarzami. Był wysoki i mial ciemne włosy. Wynajął sobie miejsce VIP i zaczął oglądać dziewczyny. Jego ochroniarze stali po bokach. To nasz cel. Kontynuowałem rozmowe z facetem przede mną.

-Przepraszam ze się nie przedstawiłem. Jestem Mark Peterson. -podał mi rękę.

-Jeffrey McCourtney. -przywitaliśmy się.
DJ zapowiedział kolejna dziewczynę. Jeden z ochroniarzy naszego celu przyszedł po drinka dla swojego szefa. Zamówił i poszedł podać mu go.

-Słyszałam o pewnej kobiecie która tu tańczy. Jest niesamowita i bardzo droga jeśli chodzi o no wie pan.. -powiedział Mark.

-Sex hm? -spytałem.

-Tak.. To znaczy.. Nie robi tego, ale ponoć jest tak dobra, że nikt się na nią nie skarży i tylko każdemu brakuje pieniędzy na kolejną noc z nią. -powiedział biorąc łyka.

-Wiem. -odpowiedziałem wycierając blat. -Nie całuje żadnego faceta w usta prawda?

-Tak to tez słyszałem. Skąd to wiesz? -spytał patrząc na mnie.

-To moja żona. -odwiedziłem patrząc na niego. Mark był w szoku.

-Naprawdę? -spytał patrząc na mnie z podniesionymi brawiami.

-Tak. Jesteśmy właścicielami tego klubu razem. -powiedziałem z uśmiechem.

-Rozumiem. -powiedział i wziął kolejnego łyka.

Wtedy DJ zapowiedział kolejna dziewczynę, a raczej Kobietę. Była nią Nat.

-A teraz gość specjalny naszego wieczoru. Wspaniała kobieta i szefowa lokalu.. Rose McCourtney!!! -krzyknął DJ do mikrofonu. Wtedy zza kurtyny wyszła Natasha.

Wyglądała niesamowicie. Gorset podkreślał jej talię, a dekolt i tyłek były dobrze widoczne. Była sama na scenie. Zauważyła że na nią patrzę. Posłała mi seksowny pół uśmiech i zaczęła tańczyć. Spuściłem głowę z uśmiechem i kończyłam wycierać blat.

-Wow.. Faktycznie jest świetna.. -powiedział Mark.

-Wiem. -odpowiedziałem zadowolony. To moją żona. Szkoda, że tylko na misji.

Kiedy skończyłem patrzyłem na Nat razem z Markiem. Podchodziła do niektórych facetów i kołysała biodrami. Oni wszyscy patrzyli na jej dekolt i dupę jakby mieli ja pożreć w każdej chwili, ale dobrze wiedzieli że nie mogą tego zrobić bo ich po prostu nie stać. W pewnym momencie Natasha zauważyła nasz cel, który skanował ja od samego początku pijąc drinka. Zobaczyła że siedzi w strefie VIP wiec podeszła do niego kołysząc biodrami. Pochyliła się kilka cali od jego twarzy, zaczęli rozmawiać. Ogarnęła mnie zazdrość ale próbowałem ochłonąć. Ona wie co robi. W pewnej chwili Nat siedziała mu okrakiem na jego intymnie części. Rozpięła mu koszule i całowała jego tors od dołu do samej szyji i linii szczęki. On odstawił drinka i złapał ja za tyłek. Chwyciłem mocniej blat o który się opierałem. Na szczęście Mark tego nie widział. W końcu Natasha szepnęła mu cos na ucho i szybko wstała kończąc swój cały występ. Nasz cel siedział zszokowany. Było widać po jego twarzy, że mu sie podobało i na pewno tu wróci. Nat wiedziała co robi, że na nią patrzę dlatego posłała mi zalotny uśmiechem przez ramie i zniknęła za kotarą. Uśmiechnąłem się i rozmawiałem z Markiem.

Pv Natasha

Kiedy siedziałam naszemu celowi na kolanach czułam ze się podniecił. Po tym jak złapała mnie za tyłek wiedziałem ze będzie chciał więcej wiec wykorzystała moja bron. Wyszłam na scene specjalnie przed 4:00 wiec gdy on powiedział ze chce mnie wziąć do pokoju szepnęłam mu do ucha "Z miłą chęcią tygrysie, ale niestety moja zmiana właśnie się skoczyła." i zeszłam z niego. Wyczuwałam wzrok wszystkich facetów na mnie. Wiedziałam ze chce mnie pieprzyć, ale czułam tez jeden inny rodzaj wzroku. Mieszanka zazdrości z miłościa. Czy to Steve? Nie jestem do końca pewna, ale myślę ze tak. Widziałam jak na mnie patrzy wiec uśmiechnęłam się zalotnie w jego stronę i zniknęłam za kotara. Po 4:00 wyszłam przebrana z klubu czekając przy wyjściu na Steva. Po chwili wyszedł. Uśmiechnęłam sięga do niego.

-Hej skarbie. -powiedziałam wczuwając się w role żony.

-Hej. -zachichotał. -Byłaś niesamowita. Wszyscy faceci wokoło to mówili. -powiedział Steve. Szliśmy rękę w rękę do hotelu.

-Wiem. Ciężko było nie uchwycić tych wszystkich spojrzeń w moja stronę. -uśmiechnęłam się.

-Lubisz kiedy mężczyźni tak na Ciebie patrzą? -spytał.

-Tak.. To znaczy jestem przyzwyczajona do tego. -powiedziałam obojętnie.

-Rozumiem. -skinął głową.

Po dłuższej chwili byliśmy pod hotelem. Weszliśmy do naszego apartamentu. Odrazu rzuciłam się na łóżko.

-Idę spać. Jutro, a w sumie dzisiaj ciężka misja. Muszę być wypoczęta. -powiedziałam rozciągająca się.

-Tak. Masz racje. Idziesz pierwsza do łazienki? -spytał Steve wyciągając ciuchy ze swojej torby.

-Tak. -powiedziałam i wstałam. Wzięła swoje ciuchy z torby i poszłam do łazienki.

Pv Steve

Skorzystałem z okazji jak Nat poszła do łazienki i przebrałem się szybko. Miałem na sobie tylko czarne dresowe spodnie. Siedziałem na łóżku kiedy Nat wyszła z łazienki. Miala na sobie białą cienka narzutkę na górę, która prześwitywała jej czarna bieliznę. Zaniemówiłem.

-Coś się stało Żołnierzu? -spytał podchodząc do mnie. Była taka piękna. Otrząsnąłem się kiedy byłą kilka cali przede mną.

-Yy... Nie ja.. Chciałem Ci powiedzieć, że będę spał na kanapie. -powiedziałem, wstałem i wziąłem poduszkę. Natasha położyła się na łóżku. Szedłem w stronę kanapy.

-Rogers stój! -usłyszałem jak Nat mnie wola. Zatrzymałem się i odwróciłem w jej stronę. -Jako mój mąż powinieneś spać zemną. -uśmiechnęła się. Niepewnie podszedłem do łóżka i położyłem się obok niej. Była odwrócona plecami do mnie. Zachowałem odpowiedni odstęp. Odwróciłem się plecami do niej.

-Dobranoc Nat. -powiedziałem.

-Dobranoc. -odpowiedziała.

Odwróciłem się na plecy w nocy. Myślałem cały czas o tym jakim jestem tchórzem. Muszę się w końcu ogarnąć i powiedzieć Natashy co do niej czuje bo będzie za późno. Westchnąłem cicho i słyszałem jak Natasha oddycha spokojnie. Po chwili zaspałam z powodu braku snu.

-------------------------------------------------
Hej! Wróciłam! 😄

Przepraszam Was bardzo, bardzo, bardzo za tak długa nie obecność, ale moja wena zrobiła sobie wakacje. 😑 Do tego szkoła, koniec roku, sprawdziany i poprawa ocen. 😒

Mam nadzieję, ze mi to wybaczycie 😕

W tym tygodniu postaram się dodać jeszcze dwa rozdziały podobnej długości 😁

Mam nadzieję, ze rozdział Wam się spodoba ❤

Dziękuję Wam za to że interesuje Was ta książka jesteście Kochani 😍❤

Jak zwykle zapraszam do pozostawienia komentarza 💬 i głosu 🌟 bardzo motywują 💪

Do Napisania! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro