Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pv Steve 

Rano zbudziłem się około 8. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Natasha śpi wtulona we mnie z głową na moim ramieniu. Przytuliłem ją mocniej do siebie i patrzyłem jak śpi. Wreszcie powiedziałem jej, że ją Kocham. Tak bardzo się ciesze, że ona czuje do mnie to samo. Chyba w końcu udało mi się rozbić jej wszystkie ściany za którymi chowała swoje uczucia. Jest znakomita, a noc spędzona z nią była tak namiętna i doskonała, że nie mam ochoty nigdzie się ruszać tylko być cały dzień z nią. Niestety mamy Qunjeta  z powrotem o 10 do wierzy wiec muszę wstać i się przygotować i zrobić nam śniadanie. Wstałem powoli nie budząc Nat, która się trochę poruszyła i odwróciła na drugi bok. Pochyliłem się nad nią i dałem jej delikatnego buziaka w usta po czym wziąłem ciuchy i poszedłem do łazienki. Wszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic i po chwili wyszedłem przebrany w czarna koszulkę z długim rękawem i ciemne dżinsy. Poszedłem do kuchni przygotować śniadanie. Otworzyłem lodówkę i wyciagnąłem potrzebne produkty. Zakasałem rękawy i zacząłem robić śniadanie. 

Pv Natasha

Noc ze Stevem była na prawde wspaniała. Znów nie miałam żadnych koszmarów. Pierwszy raz to nie był tylko seks. Steva mnie Kocha... Też tak bardzo go Kocham, ale mam wątpliwości co do jego relacji z Sharon. Ufam mu, ale mam wrażenie, że ona go Kocha i nie odpuści tak łatwo. Nie bojej się jej. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że jest fałszywa, dlatego jej nie ufam. Jednak.. jeśli Steve ją Kocha.. chce żeby był szczęśliwy nawet z nią. Zasługuje na kogoś kto ma czystszą reputacje odemnie... Westchnęłam. Zobaczyłam, że Steva nie ma. Po chwili poczułam zapach świeżo parzonej kawy. Wstałam leniwie z łóżka i zeszłam na dół do kuchni. Zobaczyłam, że Steve robi śniadanie wiec oparłam się o futrynę w drzwiach krzyżując ręce na piersi. 

-Dzień Dobry, Żołnierzu. -powiedziałam z uśmieszkiem.

-Hej. -powiedział spokojnie i wytarł ręce poczym podszedł do mnie. -Ja.. przepraszam Nat za wczoraj.. naprawdę to.. -podeszłam do niego bliżej i przerwałam mu kładąc palec na jego ustach.

-Cii.. Tak wiem. To co zrobiliśmy nie było najlepszym pomysłem nie musisz przepraszać. Podobało mi się, ale zapomnijmy o tym. -powiedziałam i usiadłam do stołu. Steve szybko położył na stole talerz z jajkami, tostami i bekonem. Podał mi kubek kawy i usiadł przedemną. 

-Tak. Mi też, ale.. ja.. naprawdę Cię Kocham Natasha... nie mogę od tak sobie o tym zapomnieć. Jesteś niesamowitą kobietą, a ta noc z spędzona z tobą była wspaniała. Mamy udawać że miedzy nami nic nie ma... ? -powiedział patrząc na mnie swoimi smutnymi niebieskimi oczami szczeniaka. Cholera to takie słodkie.

-Naprawdę Kochasz takiego potwora jak ja? Jesteś tego pewien? Moja przeszłość nie jest tak czysta jak myślisz...-powiedziałam patrząc na niego poważnie. 

-Nie jesteś potworem Natasha. Nie obchodzi mnie to jaką masz przeszłość. Kocham Cię taką jaką jesteś. -uśmiechnął się do mnie i złapała mnie za rękę. Westchnęłam. 

-To niebezpieczne Steve.. musisz być z kimś kto ma czystą reputacje i kogo nie szukają w całych stanach. Daj Sharon drugą szanse.. ona na nią zasługuje. -powiedziałam nie wierząc do końca w swoje słowa. 

-Nie Nat. Zemną będziesz bezpieczna. Przecież mamy nasz zespół i cała siedzibę S.H.I.E.L.D. Natasha proszę... nie przejmuj się tym wszystkim. Będę Cię chronił. A do Sharon nic nie czuje i nigdy nie czułem. -powiedział łapiąc mnie mocniej za rękę. Westchnęłam znowu. On wstał i podszedł do mnie. -Natasha... -szarpnął. Nie mogłam już wytrzymać. Wstałam i rzuciłam mu się w ramiona płacząc. On objął mnie mocno swoimi silnymi ramionami. -Cii.. Jestem z tobą Nat.. -wyszeptał. 

-Dziękuję.. -powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Steve zburzył moje ściany... sprawił, że się przełamałam mimo, że uczono mnie jak na to nie pozwolić.

-Nat...? -Steve szepnął po chwili. 

-Hm..? -mruknęłam. 

-Już lepiej? -spytał. 

-Tak.. -powiedziałam i odsunęłam się od jego ramienia. 

-Wiec.. mogę zadać Ci pytanie? -spytał patrząc głęboko w moje oczy. 

-Tak. Jasne. -powiedziałam. 

-Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? -spytał z niepewnym uśmiechem. 

-Nie mogłam sie już doczekać kiedy o to spytasz. -uśmiechnełam sie.

-Czy to znaczy tak? -jego twarz rozbłysła szczęściem.

-Oczywiście Żołnierzu. -rzuciłam mu się znów na szyje i pocałowałam go. Był zdezorientowany przez chwilę, ale później objął mnie w tali i przysunął do siebie. To był na prawdę długi pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i usiedliśmy do stołu. 

-Jeju to jest takie pyszne. Świetnie gotujesz. -powiedziałam biorąc łyka swojej kawy. 

-Dziękuję. -powiedział Steve z uśmiechem i wziął talerze żeby je umyć. -Zajmę się tym. Za 40 minut mamy Qunjeta. 

-Okey. Idę wziąść prysznic i się spakować. -powiedziałam i poszłam na górę. 

Wzięłam ciuchy na zmianę i weszłam do łazienki. Ściągnęłam cichy i weszłam pod prysznic. Gdy woda uderzyła moja skórę zaczęłam myśleć. Czy ja dobrze robię? Tak bardzo się boje tego wszystkiego.. Steve to kolejna osoba, która przedostała się przez wszystkie ściany, które zbudowało Red Room. Nie boje się, że Steve mnie zostawi.. Ufamy sobie.. Boje się, że stracę go z mojej winy.. Przecież ja nawet nie mogę dać mu dziecka, które na pewno będzie chciał zemną mieć. Westchnęłam głęboko i zakręciłam wodę. Wyszłam, umyła twarz, zeby i przebrałam się. Wyszłam ubrana w obcisła czarna koszulkę z dekoltem, czarne leginsy i beżowe buty sportowe. Wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół. Postawiłam ja przy wyjściu i usiadłam na kanapie czekając na Steva. Wyciągnęłam swoją książkę i kontynuowałam rozdział.

Pv Steve 

Zgodziła się. Jestem taki szczęśliwy. Nie pozwolę nikomu zranić Nat. Będę ją chronił i sprawiał, że była szczęśliwa. Skończyłem myć naczynia i powycierałem ręce. Zobaczyłem, że Natasha czyta książkę na kanapie wiec podszedłem do niej. 

-Przepraszam, że Ci przerywam Nat, ale już skończyłem i idę po swoja torbę na górę. -powiedziałem z uśmiechem. 

-W porządku. -powiedziała nie odrywając wzroku od książki. 

Poszedłem na górę. Dostałem  wiadomość, że nasz Qunjet już jest z tyłu hotelu. Wziąłem swoją torbę i zszedłem na dół. Natasha widząc mnie wstała i udała się zemną w stronę drzwi. Kiedy wziąłem nasze torby Nat uśmiechnęła się do mnie. Wyszliśmy z pokoju, Nat go zamknęła i zjechaliśmy windą do recepcji. Oddała kluczyk i wyszliśmy z hotelu. Udaliśmy się w stronę Qunjeta, który był dobrze zamaskowany. Miał włączoną funkcje kamuflażu. Pojawił się po chwili kiedy podeszliśmy bliżej. Weszliśmy do środka. Nikogo tam nie było. Odłożyliśmy torby i nagle usłyszeliśmy znajomy głos. 

-Witam Kapitanie Rogers i Agentko Romanoff. Pan Stark wysłał mnie tu, ponieważ w wierzy są przeprowadzane remonty. -odezwał się Jarvis. 

-Dobrze. -powiedziałem. Nat skinęła głową. 

Usiadłem na miejscu pilota, a Nat obok na miejscu drugiego pilota. Wystartowaliśmy. Po około trzech godzinach lotu zobaczyłem, że Nat zaspała. Jarvis natychmiast zauważył to i przejął ster Nat. 

-Jarvis. Włącz autopilota na chwile. -powiedziałem i wstałem. 

Wziąłem koc ze schowka i przykryłem nim Nat. Trochę się poruszyła, a ja pocałowałem ja w czoło. Wyglądała tak spokojnie. Uśmiechnąłem się do siebie i zająłem z powrotem swoje miejsce. Lot był długi i męczący, ale w końcu byliśmy na miejscu. Natasha dalej spała. 

-Nat.. Jesteśmy. -powiedziałem potrząsając lekko jej ramieniem. Otworzyła oczy i usiadła prosto. Ziewneła i rozciągnęła sie. 

-Huh.. wreszcie. -powiedziała.

-Tak. Wezmę nasz torby. -powiedziałem i juz miałem sięgać po nasze rzeczy kiedy Nat złapała mnie za ramie. Popatrzyłem na nią.

-Steve.. mówimy zespołowi o tym wszystkim? -spytała patrząc na mnie.

-Szczerze? Nie mam pojęcia.. –powiedziałem sięgając po torby.

-Myślę, że to za wcześnie. –powiedziała i wstała.

-Jeśli będziesz gotowa to im powiemy, ale myślę, że to co działo się w nocy zostanie tylko między nami. –powiedziałem z uśmiechem.

-Oczywiscie. -posłała mi swój seksowny uśmiech i wyszła z Qunjeta. Uśmiechnąłem się do siebie i szedłem za NIP.

Wziąłem rzeczy i weszliśmy do wierzy. Wjechaliśmy na nasze wspólne piętro zespołowe. Wyszliśmy z windy i akurat cała drużyna siedziała w salonie.

-Wreszcie wróciliście! –krzyknęła Pepper i przytuliła nas oboje. Uśmiechneliśmy się i przywitaliśmy się ze wszystkimi po kolei.

-Okey to my pójdziemy do siebie się rozpakować. –powiedziała Natasha na co skinąłem głową.

-Dobrze. Idę szykować obiad. –powiedziała Pepper i wróciła do kuchni.

Reszta drużyny wróciła do swoich wcześniejszych zajęć. My zjechaliśmy winda na swoje piętro i odłożyliśmy torby do swoich pokoi. Wyszliśmy oboje jednocześnie i weszliśmy do windy. Kiedy staliśmy obok siebie w ciszy objąłem Natashe od tyłu w tali swoimi ramieniem i pocałowałem w szyje. Wzdrygła się trochę, ale potem odwróciła głowę w moją stronę i się uśmiechnęła.

-Wiem, że nie możesz wytrzymać bez dotykania mnie Rogers, ale pamiętaj, ze Tony jest nieprzewidywalny. –powiedziała.

-Przepraszam.. zapomniałem. –powiedziałem trochę zirytowanym i smutnym tonem poczym odsunąłem sie. Natasha nagle położyła mi rękę na ramieniu i nachyliła się nad moim uchem. Winda zatrzymała się.

-Spokojnie skarbie. Przyjdę do Ciebie dzisiaj wieczorem. –szepnęła i wyszła z windy odwracając się przez ramię i posyłając mi swój pół uśmiech.

Stałem tak jeszcze przez chwile patrząc jak odchodzi poczym uśmiechnąłem się do siebie. Po chwili otrząsnąłem się i wszedłem do środka. Wszyscy udaliśmy się do wspólnej jadalni. Każdy wziął sobie posiłek i usiadła przy stole. Siedziałem obok Natasha, która siedziała obok Clinta, a on obok Wandy. Przed nami siedziała Pepper, Tony, Peter i Sam. Bruce siedział na końcu stołu, a Thor dostał wiadomość na temat Jane i postanowił to sprawdzić. Podczas obiadu rozmawialiśmy na różne tematy.

-I co Cap? Spałeś już z nasza Rudą czy jeszcze nie? –zaśmiał się Tony. Prawie zadławiłem się jedzeniem.

-Tony.. –ostrzegła go Pepper, a Natasha spiorunowała wzrokiem.

-Nie. Poza tym to nie twoja sprawa Stark. –próbowałem mówić grzecznym tonem.

-Okey. Zmieńmy temat. Peter. Jak czujesz się w zespole? –spytał Clint.

-Jest świetnie. Nie umiem opisać tego słowami. A panu panie Stark bardzo Dziękuję. –powiedział i uśmiechnął się.

-Nie ma sprawy. Długo nad tym myślałem, i w końcu podjąłem decyzje. Najwyraźniej była dobra. –powiedział Tony z uśmiechem. Peter odpowiedział mu tym samym.

Kontynuowaliśmy obiad. Kiedy wszyscy już skończyli wstałem i pozbierałem od wszystkich talerze i dałem do zmywarki. Już miałem je myć kiedy odezwał się Jarvis.

-Kapitanie zajmę się tym. –powiedział i uruchomił zmywarkę. Po wkładałem do niej naczynia.

-Dziękuję. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. –powiedziałem z uśmiechem.

-Nie ma za co Kapitanie Rogers. Z czasem się pan przyzywczai. –powiedział. Wróciłem do zespołu.

-Mam jeszcze parę kanapek na kolacje gdyby ktoś chciał są w lodówce. –powiedziała Pepper. Wszyscy skinęli głowami i wrócili do swoich pokoi.

Kiedy wszedłem do swojego pokoju jak zawsze udałem się pod prysznic. Wszedłem do kabiny i od kręciłem wodę. Woda uderzyła moja skórę. Zacząłem myśleć o Natashy. Nie mogę uwierzyć w to, ze jesteśmy razem. Tak bardzo ja Kocham i chce z nią być do końca życia. Nie ważne przez co przeszła i kim była. Wiem jak jest teraz. Nie jest tylko Czarna Wdowa. Jest Natasha Romanoff, która ratuje ludzi i dzieci przed potworami z kosmosu. Zawsze będę u jej boku. Będę szczęśliwy, ze ona jest szczęśliwa. Nawet jeśli nie będę brał udziału w tym szczęściu.. Westchnąłem i wyszedłem z pod prysznica. Umyłem twarz i wyszedłem z ręcznikiem wokół bioder. Zobaczyłem, że moje drzwi od pokoju są otwartę. Sięgnąłem po tarcze która była akurat obok mnie i przyjąłem postawę bojową.

-Spokojnie Rogers. Nie pamiętasz naszej umowy w windzie? –spytał znajomy i uwodzicielski głos. Byłem zdezorientowany trochę.

Natasha siedziała na fotelu dosłownie kilka metrów przede mną. Uśmiechnęła się kiedy nasze oczy się spotkały i wstała. Miała na sobie koronkowa czarną bieliznę i biała prześwitującą narzutę. Podeszła do mnie i położyła mi ręce w po bokach torsu.

-Wystraszyłaś mnie.. –odłożyłem tarczę i spojrzałem na nią z góry do dołu. –Wyglądasz pięknie. –Natasha uśmiechnęła się. –Kocham gdy to robisz. –uśmiechnąłen się patrząc jak się lekko rumieni. Kolejna rzecz, którą w niej Kocham.

-Czy możesz chociaż na chwile przestać być taki idealny? –spytała śmiejąc się.

-Niestety nie. –uśmiechnąłem się i pociągnąłem ja do siebie łapiąc w tali. Pocałowałem ja delikatnie i zmysłowo. Natasha złapała mnie za szyje i pociągnęła do siebie pogłębiając pocałunek.

Po chwili zaczęliśmy całować się bardziej namiętnie i łapczywie. Dotykałem ja po plecach i zjechałem rekami do bioder. Natasha podskoczyła nagle i owinęła nogi wokół mojej tali, a ja złapałem ja za tyłek. Popchnąłem na ścianę i zacząłem całować po szyji.

Pv Natasha

Kiedy przyszłam do Steva do pokoju czekałam aż wyjdzie z pod prysznica. W końcu wyszedł. Wyglądał tak seksownie z ręcznikiem wokół bioder i jeszcze wilgotnym od wody torsem. Wstałam i zaczęliśmy rozmowe. Podczas rozmowy urzyl słowa "Piękna". Poczułam się tak jak wtedy kiedy powiedział mi to w windzie. Słyszałam juz tyle określeń o sobie. Seksowna, pociągająca, gorąca, podniecająca, świetna w łóżku ale nigdy "Piękna". Czuje się taka wyjątkowa kiedy Steve to mówi. To sprawia, że jeszcze bardziej go Kocham. Kiedy pchnął mnie na ścianę i zaczął całować cicho sapałam i glaskałam go po włosach. Czułam jego gorący oddech na szyji kiedy w końcu znalazł mój słaby punkt. Jęknęłam głośniej i poczułam jak usmiecha sie w moją szyję. W końcu położył mnie na łóżku i pocałował jednocześnie gryzac moja dolna wargę. Odsunęłam się na chwile.

-Jarvis zasłoń proszę wszystkie okna, wyłącz jakiekolwiek kamery, wyłącz możliwości usłyszenia odgłosów z tego pokoju i zamknij drzwi. -uśmiechnąłem sie do Steva.

-Dobrze Agentko Romanoff. -odpowiedział.

-I proszę nic nie mow Tonemu. -powiedzialam.

-Oczywiście. -powiedział.

-Dziekuje. -powiedziałam. Jarvis zrobił o co go poprosiłam.

-Ufasz mu? -spytał Steve.

-Tak. -odpowiedziałam i pocałowałam go.

Pocałował mnie z powrotem i schodził w dół. Całował i ssal każdy cal mojej skóry. Uśmiechałam sie do siebie i głaskałam go po włosach. Całował mój brzuch. Po chwili doszedl do mojej blizny.

-Steve nie.. -szepnęłam on przerwał mi.

-Doskonałe.. -Szepnął i pocałował moją bliznę. -Takie piękne.. -płakałam słysząc te słowa. Steve pochylił się nad moja twarzą.

-Nie płacz Kochanie. -powiedział, powycierł moje łzy i pocałował mnie delikatnie. Uśmiechnęłam się w jego usta i po chwili udalo mi sie przewrócić go na plecy i zawisnąć nad nim.

-Teraz moja kolej. -uśmiechnęłam sie. Steve zrobił to samo i złapał mnie za biodra.

Całowałam jego szyje schodząc w dół do idelanie wyrzezbionego brzucha. Steve wzdrygnął sie na mój dotyk, ale rozluźniłam go. W końcu nasze porządnie zaczęło płonąć w naszych oczach. Pocałowałam go mocniej namiętnej, a on przewrócił mnie znowu na plecy. Okoli 5:30 rano zbudziłam się na klatce piersiowej Steva całkiem naga. Znów uprawialiśmy seks. Było tak niesamowicie. Poczułam, że Steve trzyma mnie blisko siebie. Usiadłam ostrożnie nie budząc go i znalazłam na łóżku swoją bieliznę. Ubrałam sie i cicho wstałam kiedy poczułam reke na swoim nadgarstku.

-Kocham Cie.. -powiedział Steve swoimi seksownie zachrypniętym glosem. Pochylilam sie nad nim i dałam mu buzi.

-Ja Ciebie też. -szepnęłam. Uśmiechnął sie i odwrócił na bok wracając do snu.

Podeszłam cicho do drzwi i otworzyłam je. Wychyliłam sie i rozgladnęłam czy nikt nie idzie. Nikogo nie było. Odwróciłam sie jeszcze na moment patrząc na Steva. Zaspał. Tak bardzo chcialabym zostac z nim, ale nie mogę. Musze wrócić do siebie za nim ktokolwiek sie dowie, że byłam z nim. Uśmiechnęłam sie patrząc na jego spokojny sen i wyszłam zamykając drzwi. Wymknęłam sie cicho z pokoju i szlam korytatarzem na palcach. Z moimi umiejętnościami szpiega byłam w swoimi pokoju niezauważona w zaledwie dziesięć sekund. Położyłam się na łóżko i myślałam o nocy ze Stevem z małym uśmiechem na ustach.

--------------------------------------------------
Hejka! 😄

Wreszcie jest rozdział po tak długim oczekiwaniu! 😄

Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Miała być tu Sharon szczerzę, ale mi tu nie pasowała jak na razie (i dobrze 😂) Co do rozdziału jeszcze to starałam się jak mogłam. Moje samopoczucie przez kilka dni było naprawdę kiepskie jak i wena, ale w końcu mi się udało 😄💪

Przepraszam Was jeszcze raz i Dziękuję za to, że mi wybaczacie tej nie systematyczności 💞💞💞

Jak zwykle możecie zostawić komentarz 💬 i głos 🌟
Są one dla mnie naprawdę ważne i motywują 💪

Miłego czytania! ❤
Ja lecę kontynuować następny rozdział 😊

Do napisania! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro