Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pv Steve
Obudziłem się o 3:00 w nocy. Cały zlany potem. Miałem koszmar. Wstałem i poszedłem do kuchni nalać sobie soku. Napiłem się i zacząłem myśleć o swoim śnie.

Sen

Rozmawiałem z Natasha w naszym wspólnym drużynowym salonie. Staliśmy dość blisko siebie i śmialiśmy się. Już miałem jej powiedzieć o swoich uczuciach do niej kiedy nagle wpadła tam Sharon.

-Steve! Tu jesteś! Wszędzie Cię szukałam. -krzyknęła i złapała mnie za ramie odsuwając od Natashy. -Czy mogłabyś zastawić mojego Kapitana w spokoju? -powiedziała i popatrzyła gniewnie na Natashe?

-Yy.. słucham? -byłem w szoku.

-Że co słucham? -powiedziała Natasha zszokowanym głosem.

-Tak! Steve jest mój! -krzyknęła na Natashe.

-Shar-

-Powiedz jej Steve! -przerwała mi.

-Natasha to nie prawda.. -odsunęłam się od Sharon i stanąłem obok Natashy. Sharon jeszcze bardziej się wkurzyła i popchnęła Natashe na ścianę.

-Steve jest mój rozumiesz! -wykrzyknęła jej w twarz.

-Sharon puść mnie! -krzyknęła Natasha, a Sharon zaśmiała się. -Jestem Czarna Wdowa jeśli tego nie zrobisz skopie Ci dupę! -krzyknęła.

-Proszę bardzo. -Sharon odsunęła się i uśmiechnęła.

-Jak chcesz. -powiedziała. Podbiegła do Sharon i próbowała ja uderzyć w twarz ale Sharon zrobiła unik i wykręciła rękę Natashy.

-Niezła jesteś.. -powiedziała Natasha poczym uwolniła się dając Sharon w twarz z piety. -Ale nie zapominaj że jestem Czarna Wdowa. -powiedziała patrząc na Sharon której z wargi leciała krew.

-Nieźle Romanoff. Ale to ja jestem tu po to żeby zabijać ludzi takich jak ty! -krzyknęła, wstała i uderzyła Natashe w brzuch z kolana. Natasha lekko się pochyliła poczym Sharon złapała ja za włosy i dala jej w twarz z liścia. Natasha szybko wstała i kopnęła ja w twarz z pół obrotu. Sharon klęczała na ziemi. Natasha stała przed nią z rozwalona brwią i lekko rozciętą warga. Stałem tam trochę dalej i nie wiedziałem co robić.. byłem w totalnej rozsypce. Po chwili Sharon wstała i wyciągnęła ze swojej kurtki broń. Wycelowała w moja stronę. Stała kilka cali ode mnie. Uśmiechnęła się do Natashy i pociągnęła z spust.

-Steve uważaj! -krzyknęła Natasha i rzuciła się w moja stronę chroniąc mnie od strzału. Upadła na ziemie przyjmując za mnie pocisk. Dostała blisko serca.

-Natasha!!! -krzyknąłem i ukląkłem na ziemie obok niej. Mdlała. -Natasha! Nie.. nie zamykaj oczu! Patrz na mnie! -przysunąłem ja do siebie. Trzymełam jedna rękę na jej policzku, a druga chwyciłem jej dłoń. Sharon stała z boku zdezorientowana. Po chwili przybył nasz zespół, wziął Sharon stąd i wezwał pomoc medyczną.

-S.. teve.. -zakaszlała. krwią.

-Natasha.. patrz na mnie spokojnie.. ratownicy są w drodze. -powiedziałem do niej łagodnie.

-Ja... byłam Ci to winna. -uśmiechnęła się słabo i straciła przytomność.

-NIE!!! NATASHA! PROSZĘ!!! ZOSTAŃ ZEMNĄ!!! JA CIĘ POTRZEBUJE!!!! NAT! KOCHAM CIĘ!!! OBUDŹ SIĘ!!! BŁAGAM!!!-krzyczałem próbując ja zbudzić. Potem przytuliłem ja do swoje piersi mocno i płakałem. Podszedł do mnie Tony z zespołem medycznym.

-Steve.. musimy ja wziąć.. -powiedział Tony łapiąc mnie za ramie.

-Nie... Kocham ja! Nie pozwolę nikomu jej zabrać! -powiedziałem gniewnym tonem jeszcze płacząc.

-Steve oni musza jej pomóc! -powiedział Clint i odciągnął mnie razem z Tonym od Nat. Widziałem jak ja zabierają. Była blada i słaba. Prawie umierała..

Koniec snu.

Potem się zbudziłem,a teraz stoję w kuchni. Westchnąłem głęboko na myśl o tym śnie. Wypiłem sok i poszedłem na siłownie.

-Dzień dobry Kapitanie Rogers. Jest dopiero 4;30 rano. Co panu tu robi tak wczesna pora? Z moich danych wynika ze miał pan problem ze snem. -powiedział przyjemnym tonem Jarvis. Mimo ze jest on tylko komputerem naprawdę go lubię i gdyby był człowiekiem byłby naprawdę miła osoba.

-Tak to prawda. Muszę rozładować emocje. -odpowiedziałem kładąc ręcznik i wodę na ławce.

-Rozumiem. Życzę miłego treningu Kapitanie- powiedział.

-Dziękuję- odpowiedziałem i zacząłem się rozciągać. Biegałem 20 minut na bieżni poczym podszedłem do worka treningowego, owinąłem ręce bandażami i łączyłem w niego bic. Sto myśli zaczęło przelatywać mi przed oczami. Misja, pociąg, Bucky, utonięcie, Peggy, sala taneczna, cieszący się ludzie, Sharon, strzał, i zakrwawiona Natasha. Na to myślę uderzyłem w worek tak mocno że wpadła na ziemie. Sapałem ciężko.

-Dzień Dobry Kapitanie. -powiedział znajomy głos. -Myślałam ze będą tu sama dzisiaj rano. -odwróciłem się i zobaczyłem Natashe w czarno-czerwonej obcisłej koszulce odsłaniającej kawałek brzucha i krótkich czarno czerwonych obcisłych spodenkach. Zaniemówiłem. Wyglądała pięknie.

-Pobudka Żołnierzu. -zaśmiała się machając mi ręką przed oczami. Druga rękę trzymała na tali.

-Przepraszam.. ja nie mogłem spać. -odpowiedziałem od wiązując bandaże z rak.

-Koszmary? -spytała patrząc na mnie.

-Tak.. -westchnąłem.

-Mam to samo. -odpowiedziała. Popatrzyłem na nią. Nagle do Sali weszła Maria.

-Fury chce widzieć Was oboje za 30 minut w swoimi gabinecie. -powiedziała i wyszła. Popatrzyliśmy na siebie i wzięliśmy swoje rzeczy. Wyszliśmy z Sali idąc w stronę windy. Weszliśmy do środka.

-Jak myślisz? O co chodzi Furemu? -spytałem.

-Pewnie jakąś misja. -odpowiedziała Natasha. Po chwili dojechaliśmy na nasze piętro. Wyszliśmy z windy.

-To co? Widzimy się za 30 minut. -powiedziałem uśmiechając się.

-Tak. -zaśmiała się i weszła do swojego pokoju. Wszedłem do swojego i poszedłem pod prysznic. Po chwili byłem już gotowy. Ubrałem czarne dżinsy i Szary T-shirt. Wyszedłem z pokoju i czekałam w korytarzu na Nat. Chwile później wyszła. Była ubrana w czarne spodnie, szara bluzkę z dekoltem która, odsłaniała kawałek brzucha, a na górze miała czarny krótki żakiet. Zaniemówiłem, gdy ja zobaczyłem.

-O Steve. -powiedziała lekko zszokowana widząc mnie. Usmiechnąłem się i weszliśmy razem do windy. Dotarliśmy na 35 piętro. Weszliśmy do gabinetu Furego.

-Jesteśmy. -powiedzieliśmy jednocześnie uśmiechając się do siebie. Fury siedział tyłem do nas. Usiedliśmy przed jego biurkiem.

-Mam dla Was misje. -powiedział i odwrócił się. -Mieliśmy włamanie do jednego z naszych magazynów. Prawdopodobnie to Rumlow i jego pomocnicy. Maja zakładników i aktualnie próbują z chakować system z naszymi danymi. -powiedział.

-Ile mam czasu zanim przełamią nasze zabezpieczenia? -spytałem poważnie.

-Około półtorej godziny. Wiec bierzcie kilku agentów i ruszajcie jak najszybciej. -powiedział.

-Tak jest sir. -odpowiedzieliśmy i wyszliśmy z gabinetu. Weszliśmy do windy. Wjechaliśmy na swoje piętro.

-Za 20 minut w hangarze Romanoff. -powiedziałem uśmiechając się.

-Tak jest Kapitanie. -zrobiła ten swój seksowny uśmieszek i weszła do pokoju. Kocham kiedy to robi. 20 minut później stałem w hangarze razem z Samem. Fury pozwolił mi go zabrać ze sobą. Miałem na sobie swój kombinezon (ten z Wojny bohaterów) i tarcze na plecach.
Po chwili przyszła Natasha. Miała na sobie swój czarny kombinezon (też z Wojny bohaterów) i okulary na oczach.

-Hej Chłopaki. -powiedziała uśmiechając się i podeszła do nas.

-Hej. -odpowiedzieliśmy razem. Weszliśmy wszyscy do Quinjeta. Zajęliśmy miejsca i wystartowaliśmy. Siedziałem obok Natashy, a obok mnie siedział Sam. Lot minął nam w ciszy. Patrzyłem na Natashe przez całą podróż. W końcu wylądowaliśmy.

-Jaki jest plan? -spytał Sam.

-Ja i Natasha szukamy Rumlowa, a ty z reszta agentów odbijacie zakładników. Dołączymy do Was później. Czy wszystko jasne? -spytałem patrząc na zespół.

-Tak. -odpowiedzieli wszyscy.
Wziąłem komunikator i włożyłem go do ucha.

-Natasha czy mnie słyszysz? -spytałem podchodząc po kask, który leżał na siedzeniu.

-Słyszę, słyszę. -odpowiedziała. -Jak tam spotkanie z Sharon. -spytała chowając broń do kabury.

-Dobrze ale nie pasujemy do siebie. -odpowiedziałem i założyłem kask.

-Haha dlaczego? -spytałam śmiejąc się.

-Najpierw wykonajmy misję a później porozmawiamy o moim życiu uczuciowym. -odpowiedziałem z uśmiechem i wybiegłem z quniejta w stronę budynku. Przewróciła oczami i pobiegła za mną. Wybiegliśmy tam cicho pokonując kilku strażników. Zaczęliśmy przeszukiwać pokoje. Wszystkie były puste. Został ostatni. To tu.
Stanęliśmy przed drzwiami cicho i po chwili kopnąłem w drzwi z całej siły wytwarzając je. Weszliśmy do środka szybko. Miałem tarcze wyciągnięta przed sobą, a Natasha broń. Nikogo nie było.

-Nikogo nie ma. Może Fury pomylił adres budynku. -powiedziała Nat spuszczając ręce w dol.

-Chyba masz racje. -odpowiedziałem kiedy nagle usłyszałem strzał. Obroniłem się tarcza. To był Rumlow.

-Witam moich starych przyjaciół. Jak dobrze Was widzieć. -powiedział trzymając w reku pendrive'a.

-Oddaj pendrive'a Rumlow. -powiedziałem spokojnie.

-A co jeśli nie? -spytał.
Natasha popatrzyła na mnie a ja na nią. Wiedzieliśmy co robić.

-Wtedy.. Zrobimy to! Nat teraz! -krzyknąłem i rzuciłem tarcza w jego twarz. Puścił pendriva Natasha złapała go i zaczęła biec. Ja walczyłem z Rumlowem (naprawde nie wiem jak to odmienić wybaczcie 😂) który rzucił się na mnie.

Pv Natasha

Biegłam wzdłuż korytarza.

-Natasha. Jesteś mi potrzebna przy zakładnikach. -powiedział Sam przez komunikator.

-Mam pendriva. Juz biegnę. -odpowiedziałam. Kiedy nagle zobaczyłam postać przede mną. Zatrzymałam się i schowałam pendriva. Postać była wysoka. Miala długie włosy, maskę.. I stalowe Ramie. To on.

-Steve.. -powiedziałam przez komunikator.

-Tak Nat? -odpowiedział siłując się z Rumlowem.

-Zimowy Żołnierz jest tutaj..

--------------------------------------------------
Bucky?! 😱 Otóż tak. Wrócił. Co będzie dalej.. Dowiecie się juz niebawem 😄

Jest rozdział i okładka w końcu 😂 Możecie podzielić się swoja ocenką w komentarzu. 😙 Dziękuję bardzo za Głosy ⭐ i wyświetlenia ✌

Do następnego! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro