Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pv Steve

Następnego dnia rano. Wstałem jak zwykle o 6;30 i poszedłem na siłownie. Po około godzinie wróciłem do pokoju i wziąłem prysznic. Przebrałem się w czarny obcisły T-Shirt i ciemne spodnie. Postanowiłem pójść teraz do Nat i porozmawiać z nią. Wyszedłem z pokoju i stanąłem przed jej drzwiami. Westchnąłem i zapukałem. Słyszałem odgłos kul Natashy za drzwiami. Otworzył mi. Był ubrana w szara bluzkę, która odkrywała jej kawałek brzucha i czarna spodnie. Wyglądała pięknie. Zauważyłem ze ma tylko jedna kule i stabilizator na nodze.

-O Hej Steve. -powiedziała z uśmiechem.

-Hej Nat. Mogę wejść? Chciałbym porozmawiać. -spytałem nie pewnie.

-Oczywiście! Wejdź. -powiedziała i wpuściła mnie. Wszedłem i usiadłem na kanapę. Natasha poszła do kuchni.

-Chcesz cos do picia?! -krzyknęła.

-Nie Dziękuję! -od krzyknąłem.
Po chwili przyszła i usiadła obok mnie na kanapie i wzięła łyk wody.

-Wiec o co chodzi Steve? -spytała patrząc na mnie.

-Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz. Widzę ze masz stabilizator to dobrze. -powiedziałem.

-Już wszystko w porządku. Rana się goi i tak lekarz założył mi stabilizator na tydzień. Powiedział ze tyle wystarczy bo moja surowica radzi sobie z obrażeniami. -powiedziała z uśmiechem. Usmiechnąłem się też.

-Wiesz Nat przyszedłem tu też żeby Ci o czymś powiedzieć.. -powiedziałem z lekka niepewność w głosie.

-Cos się stało? Cos z Sharon? -spytała.

-Nie. Nie chodzi o Sharon-. natychmiast zaprzeczyłem słysząc jej imię. -Huh.. -podrapałem się po karku. -Chodzi o to, że... -i wtedy przerwał mi Jarvis.

-Kapitanie Rogers. Przepraszam, że przerywam rozmowe, ale Fury chce Ci widzieć w swoimi gabinecie teraz. Westchnąłem z irytacji.

-Zaraz tam będę. -odpowiedziałem i wstałem. -Przepraszam Nat..

-Nie martw się. Dokończymy ta rozmowe jak wrócisz. -uśmiechnęła się. Od razu poprawił mi się humor choć trochę. Uśmiechnąłem się też.

-A wiec do zobaczenia. -powiedziałem.

-Do zobaczenia Steve. -powiedziała i wyszedłem.

Byłem wkurzony. Naprawdę Fury? Akurat teraz? Westchnąłem z irytacja. Wjechałem na poziom S.H.I.E.L.D. Wszedłem do gabinetu Furego i zobaczyłam cos co mnie dobiło. Sharon siedziała na krześle przed Furym. Usiadłem obok.

-Jestem sir, o co chodzi? -spytałem.

-Ty i Agentka 13 macie pięciodniową misje w Niemczech. Macie znaleźć Zumo. Ponoć mieszał palce w sprawie Zimowego Żołnierza. -te słowa jeszcze bardziej mnie dobiły. -Macie wyciągnąć z niego wszystkie informacje albo przywieźć go do mnie. Musicie również mieć dobra przykrywką wiec będziecie udawać małżeństwo podczas swojego miesiąca miodowego. Razem z Wami na misje pojedzie tez Sam i Peter. Sam to będzie wasz najlepszy przyjaciel, a Peter syn. Czy wszystko jasne?

-Tak. -odpowiedzieliśmy wspólnie. W głosie Sharon można było wykryć ekscytacje, a w moim lekkie zażenowanie. Wyszliśmy na korytarz.

-Oto pliki. -podeszła Hill i podała mi papiery. Przeglądnołem je.

-Kiedy wyruszamy? -spytałem. Sharon stanęła obok mnie. Podałem jej pliki.

-Za 10 minut macie być w hangarze. -powiedziała Hill.

-Rozumiem. -odpowiedziałem i poszedłem do swojego pokoju przebrać się w swój mundur. W plikach pisało ze mamy przeczesać jakiś magazyny na samy początku, dlatego ubrałem mundur. Spakowałem torbę z ubraniami. Wziąłem ją i wyszedłem na korytarz z tarcza na plecach i kaskiem w drugiej ręce. Zobaczyłem Sharon. Miała na sobie podobny kombinezon co Natasha tylko ze biały i z tarcza S.H.I.E.L.D na ramieniu i pasie. Natasha wygląda zdecydowanie lepiej.

-Czy cos się stało Kapitanie? -spytała zalotnie.

-Nie. Ruszajmy. -powiedziałem trochę chłodno i poszedłem w stronę hangaru. Sharon wzięła swoją torbę i poszła za mną. Kiedy przyszliśmy tam przy Quinjecie stał już Sam i Peter.

-Dzień dobry Kapitanie. -podszedł i podał mi rękę Peter. -To zaszczyt jechać z panem na misje. -powiedział z uśmiechem.

-Dzień dobry. Wreszcie będę mógł zobaczyć co potrafisz młodzieńcze. -powiedziałem z uśmiechem.

-Hej Sam. -podszedłem i zrobiłem z nim braterski uścisk.

-No już myślałem ze zapomnisz o mnie. -zaśmiał się Sam.
Usmiechnałem się. Weszliśmy wszyscy do Qunjeta, zajęliśmy miejsca i polecieliśmy. Sam i Sharon kierowali, a ja miałem okazje porozmawiać z młodym członkiem naszej drużyny.

Pv Sharon

Specjalnie ubrałam taki kombinezon. Wiedziałam ze przykuje to jego uwagę. Specjalnie tez poprosiłam Nicka żeby przydzielił mnie do tego zadania zamiast Wandy. Chce być jak najbliżej Steve. Bez Natashy. A teraz gdyby będziemy sami bez niej przez pięć dni mam szanse zbliżyć się do niego bardziej. Widzę, ze się opiera ale mam swoje sposoby. Zdobędę go za wszelka cenę.

--------------------------------------------------
Hejka!
To juz drugi raz dzisiaj! 😂

Dziękuję za 200 wyświetleń 💞

Dodaje Wam jeszcze jeden rozdział 💪
Przepraszam że taki krótki.. Ale myślę że Wam się spodoba i obiecuje że oba następne będą dłuższe 😄

Jak myślicie: Czy Sharon uda się zdobyć Steva? 🤔

Nie zapomnijcie o komentarzach 💬 i głosach ⭐ bardzo motywują 😁

Do napisania 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro