[10]
MILLER
-Rządam rozwodu! - Usłyszałem gdy tylko weszłem do mojego gabinetu. Za MOIM biurkiem siedziała, jak można było się spodziewać, Greta.
- Kochanie, ale go nie dostaniesz - powiedziałem, a w międzyczasie położyłem teczkę na kanapie stojącej w rogu pokoju.
Tak... trzeba będzie tą kanapę z Gretą przetestować...
- Ja niby nie dostanę?! - Już się zezłościła moja mała kocica... wygląda wtedy tak... uroczo. - Jeszcze dzisiaj idę do prawnika! - wstała i nachyliła się nad biurkiem, opierając swoje ręce na kantach mebla - dostanę rozwód czy ci się podoba czy nie. Nie zamierzam tkwić z tobą w tym małżeństwie!
- Kochanie, oczywiście, że nie dostaniesz rozwodu - również się nachwyliłem. Teraz od jej ust dzieliło mnie kilkadziesiąt centymetrów, nadal za dużo... - Jak myślisz, czy zrobiłbym to wszystko nie upewniając się wcześniej czy to wypali?
- Tak. - eh... coś czuję, że trudno będzie ją przekonać do tego 'małżeństwa'.
- Byłem u prawnika upewnić się. I jest tak jak myślałem, rozwód możesz ze mną wziąć dopiero po, mniej więcej, trzech, no może czterech miesiącach, ale zapewniam cię, że za nim ten czas minie, to mnie pokochasz i będziesz mnie błagała, abyśmy nie brali rozwodu - orzekłem.
- Jesteś nienormalny! Nie zamierzam się z tobą kontaktować! - krzyknęła, co wcale mnie nie zadowoliło. Wstała i szybko pobiegła do drzwi, które były cały czas otwarte. - Nie zamierzam tego tak zostawić! Jeszcze zobaczymy, kto będzie miał rację! - No i wyszła. Jestem ciekawy kto ją wpuścił do mojego gabinetu...
***
-
Stary, coś ty zrobił! - Usłyszałem głos mojego brata. Allen to chyba jedyny członek rodziny, który wie o moich... hmm, jakby to nazwać, miłościach i podbojach życiowych? Tak, to chyba będzie odpowiednie określenie...
- Nie wiem! To była chwila. Poza tym ja też wtedy się upiłem!
- No ale chyba nie aż tak bardzo jak ta cała Greta, skoro ty pamiętałeś wszystko, a ona nic! Tyś ją stary wrobił w małżeństwo!
- od razu wrobił! - żachnąłem się.
- W ogóle rodzice o tym wiedzą? - wiedziałem, że zapyta o to!
- Nie wiedzą, ale w najbliższą niedzielę się dowiedzą...
- I niby jak ty ją tam zaciągniesz?
- Nie pomyślałem o ty... - przyznałem się. - Ale coś na pewno wymyśle...
[♡♡♡]
Cóż takiego wymyśli nasz Nathan...?
Dziękuję wszystkim za oddane głosy! 😘
❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro