[12]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miller

Dojechaliśmy na miejsce, a Greta śpi. Nie chcę jej budzić, bo gdy jechaliśmy skarżyła się na ból brzucha. Lepiej jak będzie spała.

Wysiadłem z samochodu i odeszłem go do okoła. Chwyciłem Gretę pod kolana i lekko ułożyłem dłonie na jej plecach. Uniosłem ją gładko, tak aby się nie obudziła i nie zamykając drzwi od samochodu ruszyłem do domu rodziców. 

- Już jesteś Nathanku?! - krzyknęła mama gdy tylko przekroczyłem próg ich domu.

- Nie krzycz tak - szepnęłem i ruchem głowy wskazałem na Gretę.

- Oh... - No i spaliła buraka.... ja nigdy nie zrozumiem kobiet... - Gdzie ją położysz? - Zapytała.

- To chyba oczywiste, że w moim pokoju... - zastanawiałem się czy powiedzieć im czy nie. A dobra, raz się żyje! - ...To w końcu moja żona.

Nie widziałem reakcji mamy, bo od razu ruszyłem schodami na górę. Pomimo, że już od dawna się wprowadziłem dokładnie pamięta rozkład pomieszczeń w tym wielkim domu. 

Weszłem do pokoju i leciutko położyłem Gretę na wielkim łóżku. Przykryłem ją kocem i pocałowałem ją w czoło. Tam tylko przekręciła się do mnie plecami. To chyba znak, że muszę zejść na dół i porozmawiać z rodzicami.

Już gdy byłem na schodach słyszałem jak mama cicho rozmawia z ojcem. 

- Mówię poważnie... On ma żonę!

Gdy tylko weszłem do jadalni ojciec jak gdyby mnie nie widział powiedział do mamy:

- No to zobaczymy jak będzie się nam tłumaczył. - przerwał i spojrzał na mnie. - Słuchamy...

Powoli podeszłem do stołu i usiadłem na krześle. Splotłem dłonie na stole i przez chwilę się w nie wpatrywałem.

- Więc.... mam żonę... - zacząłem jednak ojciec mi natychmiast przerwał.

- No to już wiemy!

- Dasz mi w końcu dokończyć? - jak Boga kocham, za chwilę nie wytrzymam z nimi. - Mam żonę. W zasadzie pobraliśmy się niedawno...

- Mam przynajmniej nadzieję, że znacie się długo. - taak, miej sobie nadzieję.

- Niecałe dwa tygodnie? - No to się zaczyna...

- Dwa tygodnie?! - uniósł się ojciec. - Dwa tygodnie to ja próbowałem zagadać do twojej matki! - mówiłem,  że tak będzie... -  Zanim zaczęliśmy się spotykać jako para minęły ponad trzy miesiące! Mogę się założyć, że leci tylko ona twoje pieniądze!

- To byś przegrał... - mruknąłem. - Ona nawet nie chce być jak na razie ze mną.

- Co to ma znaczyć? - Odezwała się matka, takim głosem jakby od moje odpowiedzi zależały losy całego świata.

- Po prostu. Upiłem ją trochę w Vegas i się pobraliśmy. Wielkie mi halo! Jest wiele par, które się tam pobrały!

- Tak, ale tam oboje byli przytomni.

- Ale my byliśmy przytomni! Tylko Greta lekko podpita.

- Mogłeś zniszczyć jej życie! Pomyślałeś przez chwilę o niej! Czy tylko o sobie?! - Oburzył się ojciec. - Jej to możesz przeszkadzać! Ba! Jej to na pewno przeszkadza.

- Wcale nie... - Usłyszałem spokojny głos za sobą.

No to super...

[♡♡♡]

Kochani, dziękuję za ponad 2 tysiące wyświetleń!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro