#2 Wyznanie miłości 7/8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💘Jeden z braci Pastorów💘

Wszystko zaczęło sie od dnia spotkania tego chłopaka.Dużo osób się go bało lecz...ty zaczęłaś mu niewiedziec czemu ufać.

Od momentu,w którym dał ci swój numer telefonu minął miesiąc. Codziennie potajemnie rozmawiałaś z nim przez telefon.Okazało się że macie dużo wspólnego.

Nikomu nie powiedziałaś o rozmowach z nim.A w szczególności swoim przyjaciołom.Był to jeden z ich wrogów.

Może i cały świat uznałby cię za głupią kiedy powiedziałabyś że, go kochasz.Ale ciebie to nie obchodziło,chciałaś z nim pogadać w cztery oczy na ten temat.

Miałaś już dość rozmów przez telefon,chciałaś ujrzeć jego wspaniałą osobę.Zadzwoniłas do
niego z ofertą spotkania ,lecz on nie odebrał.

To było dziwne zawsze o tej godzinie odbierał,więc dlaczego  nagle jest inaczej?

-[T.I] przyjaciele na ciebie czekają przed drzwiami!-krzyknęła do ciebie mama z korytarza.

-Już idę!-Odkrzyknęłaś.

Zszedłaś na dół i sie ubrałaś odpowiednio do pogody.Wyszłaś z domu i podbiegłaś do swoich przyjaciół.

-Czonakosz,Boka,Nemeczek?(i inni)-Co wy tu robicie?

-Chcielibyśmy z tobą pogadać

-Pogadać?o czym?

-Wytłumaczymy ci jak pójdziemy gdzieś...gdzie jest troche ciszej niż tutaj-odpowiedział jeden z nich.

Ruszyliście w stronę parku,kiedy tam dotarliście usiedliście na trawie w kółku.

-Więc...czy ktoś w końcu mi wytłumaczy o co chodzi?

-Tak...czy to prawda że,masz kontakt z jednym z Braci Pastorów?-zapytał z mostu Czonakosz

-Em...nie?

-[T.I]....co jak co ale kłamać nie potrafisz

-ugh...Nawet jeśli utrzymuje z nim kontakt to co wam do tego?

-Hm...pomyślmy...może sie o ciebie martwimy?!

-Nie ma potrzeby jestem dużą dziewczynką-powiedziałas wkurzona

-On jest złym człowiekiem...nie powinnaś z nim gadać...

-Pozwólcie że sama zacznę decydować o tym z kim będę sie zadawać a z kim nie

-Dlaczego ci tak zależy na kontakcie z tym dupkiem?

-MOŻE DLATEGO ŻE GO KOCHAM?!

Wszystkich chłopaków zamórowało i patrzyli na ciebie z niedowierzeniem.Nagle ktoś zagwizdał,obróciłaś się i ujrzałaś...swoją sympatie...on...stał tam chyba długo.

Zdenerwowana pobiegłaś gdzieś przed siebie.Ośmieszyłaś się na jego oczach,było ci bardzo wstyd.W pewnej chwili dotarlo do ciebie że...cholera...on orzecierz jest szybki...ciężko byłoby mu uciec.

Miałas racje,ponieważ chłopak był już za tobą.Ty nagle próbowałaś biec lecz jak na złość potknełas się o kamień.Wylądowałaś na ziemi.

-Nie ładnie tak uciekać-powiedział z chytrym uśmiechem ,podając ci rękę.

Ty nie przyjęłas jego oferty i nadal siedziałaś na ziemi,patrząc na trawe.Kucnął przed tobą.

-Dlaczego się nie odzywasz?-powiedział lekko rozdrazniony.

-I-ile słyszałeś?...

-Hmmm...-patrzył na palce udając że liczy-Wszystko,między innymi to że ktoś się tu zadużył~

Po twoich policzkach spłynęły łzy, naprawdę nie miałaś już sił na to.Było ci tak bardzo wstyd.

-hej?czy ty....płaczesz?-przyjrzał ci sie bliżej,słuchając twojego cichego szlochania.

Po nieotrzymanej odpowiedzi chłopak westchnął i delikatnie cię objął.

-Nie płacz...taka piękna osoba jak ty nie może płakać-powiedział-w szczególności bez powodu

-j-jest powód ośmieszyłam sie na twoich oczach...

-Hm?Skąd...bardzo się cieszę że, odczuwasz do mnie takie uczucie

-Bo widzisz...ja również jestem w tobie  zakochany.

Żuciłaś się mu w ramiona ,próbując uspokoić oddech.On pocałował cię w głowę i starał cie uspokoić.












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro