#68 Co odwalił na wypadzie z przyjaciółmi ?2/2(rozwinięcie)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💙Czele💙

Był bardzo ciepły wiosenny dzień dlatego chłopcy jak zawsze byli na Placu Broni.Było tego dnia dość dużo chłopaków lecz kiedy zaczęło się ściemniać to zostało tylko kilka z nich.Czonakosz ciągle żartował i oczywiście specjalnie denerwował Boke swoim gwizdaniem.
Jednak po pewnym czasie zaczęło być nudno więc Czele zaczął się zastanawiac co mógłby zrobic żeby rozluźnić atmosfere.
-Ja zaraz wrócę!-powiedział kiedy zauwazył swoją siotre od strony tylnego wejścia a następnie tam podbiegł-Witam Réka wszystko dobrze?
Zapytał opiekuńczo lecz z uśmiechem.
-Tak wszystko w porzadku mama chciała wiedzieć kiedy wrócisz ponieważ będzie robiła kolacje niedługo-odparła i dotknęła ramienia brata a nastepnie poprawiła jego włosy bo troche sie rozczochrał.
-Będę za..-spojrzał na swój zegarek i po chwili dokonczyl swoją wypowiedź-Za godzinkę powinienem się zjawić jeśli się spóźnię to na mnie nie czekajcie z kolacją
Jego siostra przytaknęła głową i sie pożegnała z bratem lecz w tym momencie Czele wpadł na troche głupkowaty pomysł.Złapał siostre delikatnie za dłon i zapytał sie czy pożyczy mu swój kapelusz.
-Czele po co ci damski kapelusz-zapytala zdezorientowana i troche rozbawiona
-To nic takiego..-odparł-A więc mogę?Przysięgam że oddam go w tym samym stanie co mi go pożyczylaś.
Powiedział i połozył swoja dłoń na swoje serce w oznace że mowi to szczerze.
*****
Chłopaki rozmawiali czekajac na swojego kolege lecz nie spodziewali sie tego co ujrzom.Kiedy Czele zaczął iśc w ich strone to poprawił swoje włosy a nastepnie załozył kapelusz z kokardą który nalezał do jego siostry.Położył rękę na swoim biodrze i zaczał iśc starając sie iśc ncizym modelka.Przy tym kręcił biodrami na prawo i lewo.Chłopaki po chwili ciszy i zaskoczenia wybuchnęli śmiechem a Czonakosz aż zdychał.
Kiedy Czele podszedł bliżej i sie zatrzymał w nadal tej samej pozie to powiedział.
-Phi jakie to maniery śmiać sie z takiej pięknej i profesjonalnej modelki jak j-ja-powiedzial lecz pod koniec nie wytrzymał i wybuchnął również śmiechem.

💜Barabasz💜

Barabasz razem z całą ekipą przechadzali sie uliczkami miasta.Atmosfera była bardzo przyjemna i zabawna.Jednak do pewnego momentu a do jakiego to przekonacie sie za moment.
-Berek!-krzyknął Czonakosz który zaczal biec z innymi chłopakami jak najdalej od Kolnaya
-Osz ty-powiedział Czele rozbawiony i zaczał gonić Kolnaya,który był dość wolny dlatego po chwili to on stał sie berkiem.
Kolnay obserwował chłopaków wzrokiem i myslał kogo byłoby najlepiej gonić.Odpowiedź była oczywiscie chyba wszystkim znana czyli :Barabasz.
Chłopak przygotował sie do biegu i pobiegł za swoim kolegą z którym zawsze się kłócili.Barabasz biegł przed siebie lecz w pewnym momencie biegnąc spojrzał za siebie przez żeby ocenić czy Kolnay jest bardzo w tyle.
Jak sie po chwili okazało to Kolnay zatrzymał się z powodu zadyszki i zmęczenia.Biegnący chłopak miał się zatrzymać kiedy nagle na kogoś wpadł.Wyladował na ziemi tyłkiem i potarł swoje czoło.Po chwili uchylił powieki i spojrzał na osobę którą nie celowo potrącił.Kiedy zobaczył że była to strasza pani i nadodatek wyladowala w donicy na kwiaty to troche pobladł.Wstał szybko otrzepując swoje ubranie i dłonie a nastepnie pomógł pani wyjść.Pani przyjeła pomoc nie odzywajac sie ale po chwili zaczęła się drzeć niemiłosiernie.
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ SMARKACZU!ŻEBY STRASZĄ OSOBĘ POPYCHAC BEZ CIENIA WSPÓLCZUCIA!?
-A-Ale ja przeprosiłem przeciez-powiedzial i podniusł rece do góry na znak niewinności.
-PRZEPROSINY NIC NIE DADZĄ!-po tych słowach zaczeła nawalać biednego Barabasza torebką.
-A weź się odczep odemnie głupia babo!-powiedział a na twarzy pani pojawił sie szok i niedowierzanie.
Barabasz po chwili trzymając sie za głowe odszedl ale spojrzal przez ramie na tanta starsza panią.
-Powinna sie pani cieszyć że wogole przeprosiłem bo to sie nie zdarza często

💘Jeden z Braci Pastorów💘

Bracia Pastorowie byli w sklepie gdyż mama ich poprosiła o kupienie czegoś na obiad. Chłopakom troche zajęło znalezienie wszystkich rzeczy w szczególnosci że sobie ich nie zapisali tylko prowadzili się intuicją.Koszyk niusł młodszy z braci gdyż biedny zostal do tego zmuszony natomaist starszy szukał produktów po całym  sklepie i specjalnie żeby swojego brata zmęczyć to chodził po alejkach gdzie nie było potrzebnych rzeczy.No chyba że na obiad jest potrzebny np szampon to włosów to zwracam honor.
Po chwili jednak zebrali wszystkie potrzebne produkty i zaczęli iśc w strone kasy.Wyłożyli swoje zakupy i po chwili stało sie to czego kazdy się w sklepie obawia.
-Kurde zapomniałem wziąć bułek..-powiedzial jeden z braci-Poczekaj zaraz wrócę
Po tych słowach od razu pognał do działu z pieczywem.Chłopak który został przy kasie nie zdarzył poinformowac swojego starszego/młodszego brata że przecież on nie ma pieniędzy.
Kasjerka kasowała niestety produkty dość sprawnie i szybko kiedy nagle chłopak zauważył produkt na kasie którego mieli nie kupowac.Jednak nie chciał sie juz odzywac gdyz pomyslał że może jednak nie pamiętał że mama o nim mówiła.
Po pewnej chwili przed skonczeniem kasowania zakupów jego brat przybiegł z pieczywem.
Od razu nawet nie znajac ceny wyłożył pieniadze na blat i zaczał pakowac zakupy do torby.Kiedy nagle zauważył że nie wzięli czekolady,był zaskoczony tym faktem gdyż przecież pamiętał że albo on albo jego brat spakował ją do koszyka.Szukał pomiedzy zakupami tej czekolady kiedy nagle ujrzał kostki rosołowe.
"PO CHOLERE SA TU KOSTKI ROSOŁOWE?"-pomyslał chłopak i po cheili powiedział przerażajaco łagodnym tonem do brata.
-Braciszku czy według ciebie mamy jeść ciasto z kostek rosołowych?-zapytał a jego wyraz twarzy zmienił się o 180°-PO CHOLERE SPAKOWAŁES KOSTKI ROSOŁOWE?
-ALE TO NIE JA PRZECIEZ TO TY SZUKAŁES TEJ ZASRANEJ CZEKOLADY-odpyskował jego brat który był wkurzony oskarżeniami.
-NO TO SUPER MATKA NAS POZABIJA PRZEZ CIEBIE UŁOMIE-Prychnal i spakował reszte zakupów.
Pani kasjerka była zdezorientowana ale sie nie odzywala do pewnego momentu.Był to moment w ktorym zdała sobie sprawe z tego że nie ma jak wydać grosza.
-Um..przepraszam czy moge być dłużna grosza?..-zapytała niepewnie.
-ODDAWAJ GROSZA ZŁODZIEJKO!-wykrzyczał do kasjerki na co ona zaczeła w awoim prywatnym portwelu szukac grosza.Kiedy go wyjeła to jeden z braci wyrwał go z jej reki a nastepnie wyszedł ze swoim bratem ze sklepu.

❣Feri Acz❣

Był to niby zwykły dzień lecz zachowanie Feriego było bardzo dziwne i zabawne.Zachowywal się jeszcze gorzej niż Czonakosz po tabace a sądziłam że tak sie nie da.W każdym razie chłopak był wraz z braćmi Pastorami oraz Sebeniczem w pewnej znalezionej miejscówce pod mostem.Chowali się w krzakach lecz 3 chłopaków nie wiedziała dlaczego.
-Na jaką cholerę siedzimy w tych pokrzywach-powiedzial marudzac Sebenicz i starał się odsunąc od parzących chwastów.
-Tez chcielibyśmy to wiedziec..-przyznali bracia pastorowie i po chwili swój wzrok przeniesli na Feriego który wyglądał czy ktoś idzie drużką.
W pewnym momencie coś w krzakach sie poruszyło przez co Sebenicz sie wystraszyl i wyrabał do tyłu centralnie na pokrzywy.Szybko wstał i zaczał sie otrzepywac jednoczesnie podskakując i przeklinajac pod nosem załamany i rozwścieczony.
Wszyscy zaczęli sie z niego smiać lecz po chwili z tamtego miejsca z którego mozna było usłyszec ciche kroki wyszedł czarny kotek.
-OoOoOoOo kizia mizia-powiedział Feri i wzial kota w ręcę przytulajac go na co kot miał mine mówiącą "Halo? pomocy!".
Po chwili mozna było usłyszeć kroki dobiegajace wzdłuż ścieżki .Okazalo się że szły tam jakieś 9 letnie dzieci.
W tym momencie Feri wpadł na pomysł i wział kota i ustawił go w rękach tak jakby  był bronią.Udawał że załadował broń i zaczał udawac że strzela do dzieci z tego biednego kota który o dziwo zaczał tak iesznie miałczeć jakby  serio strzelał nabojami.
Dzieci przerażone uciekły tylko  buty po nich zostały a Feri zadowolony wykrzyczał za nimi.
-NIE WAŻCIE SIE WIECEJ NAJEŻDŻAC NA TE TERENY!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro