#2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwsze spotkanie

Kuba

Razem z przyjaciółką, weszłaś do budynku, w którym mieściło się kino. Kupiłyście bilety, popcorn oraz pepsi i poszłyście w stronę sali. Po sprawdzeniu biletów, weszłyście na salę, gdzie za chwilę miał się zacząć seans. Była to premiera nowego filmu, więc było bardzo dużo osób. Większość miejsc było już zajętych. Dwa ostatnie wolne były w najwyższym rzędzie. Jak najszybciej się tam udałyście. Ty usiadłaś obok jakiegoś mężczyzny, a Twoja przyjaciółka obok Ciebie. Zaczął się seans

***

Po filmie, wyszłyście z sali. Po wyrzuceniu pustych opakowań po przekąskach i napojach, udałyście się do wyjścia. Nagle zauważyłaś, że nie masz telefonu. Powiedziałaś o tym przyjaciółce, która od razu zaoferowała pomoc w znalezieniu urządzenia. Kiedy miałyście właśnie wrócić na salę, podszedł do Ciebie mężczyzna, koło którego siedziałaś podczas oglądania filmu. Wyciągnął z kieszeni telefon.

- To chyba należy do Pani. - podał Ci Twoją własność.

- Tak. Dziękuję. Myślałam, że gdzieś go zgubiłam. - uśmiechnęłaś się lekko.

- Kuba Roguz. Zawsze do usług. - zaśmiał się, a Ty z nim.

- [T.I/N.]. Jeszcze raz dziękuję. - uścisnęliście sobie dłonie.

- Nie ma za co. - mówiąc to, wyszedł z budynku.

Razem ze swoją przyjaciółką, która nadal przyglądała się Tobie jak kosmitce, wyszłyście z kina. Odwiozłaś przyjaciółkę i pojechałaś do swojego domu. Zdjęłaś buty oraz kurtkę i poszłaś do kuchni. Zrobiłaś sobie herbatę i odblokowałaś telefon. Miałaś otwarte kontakty. Zauważyłaś zmianę. Był tam kontakt, który zapisany był Kuba :) Uśmiechnęłaś się pod nosem.

$$$$$$$$$$$$$$$$

Robert

Siedziałaś za barem w kawiarni. Zaledwie 10 minut dzieliło Cie od powrotu do domu. Nie marzyłaś o niczym innym jak wziąć długą odprężającą kąpiel, a potem położyć się do łóżeczka i udać się do krainy Morfeusza...

- [T.I]! - krzyknął Twój szef, który był dziś w wyjątkowo złym humorze.

Podeszłaś do niego. On wskazał na siedzącego przy stoliku mężczyznę.

- Idź go obsłużyć. W końcu za coś Ci płacę. - syknął szef.

Wzięłaś notes oraz długopis i poszłaś do klienta.

- Dobry wieczór. Co podać? - wypowiedziałaś tę samą formułkę, którą mówiłaś każdego dnia do każdego kienta.

- Dobry wieczór. Zieloną herbatę, poproszę. - odpowiedział.

Poszłaś za bar. Zrobiłaś herbatę i poszłaś zdać zamówienie. Pech chciał, że potknęłaś się i wylałaś napój na spodnie mężczyźnie.

- O cholera. - powiedziałaś sama do siebie. - Ale ze mnie gapa... Przepraszam Pana. Nie chciałam. - podałaś mu serwetę, którą miałaś w kieszeni kelnerskiego fartucha.

- [T.I] do mnie! - krzyknął szef.

- No to przerąbane. - mruknęłaś pod nosem.

Szybko poszłaś za bar.

- Co to miało być? Czy Ty nawet na prostej drodze się potykasz? Co z Ciebie za kelnerka?! Nawet staruszka lepiej by wykonała tą robotę niż Ty! Do niczego się nie nadajesz! Conajwyżej do sprzątania ulicy i to też nie wiem.

Zabolało...

- Spokojnie. Nic się nie stało. - odezwał się owy mężczyzna.

- Ta niemota oblała Pana herbatą. - zauważył szef.

- To nic. Potknęła się i tyle. Spodnie się wypierze i po sprawie. - odpowiedział mężczyzna.

Szef zmierzył Cie wzrokiem, po czym pociągnął za rękę na zaplecze.

- Nie powinnaś tutaj pracować. Nawet nie umiesz zrobić tak prostej rzeczy jak podać klientowi zamówienia!

- Ale szefie... - uderzył Cie w twarz.

- Milcz! - krzyknął.

W Twoich oczach pojawiły się łzy. Zdjęłaś fartuch, zabrałaś kurtkę i torebkę.

- Mam tego dość. Zwalniam się! - wybiegłaś z kawiarni.

Usiadłaś na ławeczce i zaczęłaś płakać. Nie miałaś już siły na nic... Obok Ciebie usiadł ten sam mężczyzna, którego chwilę temu oblałaś herbatą. Bez żadnego słowa, objął Cie. Wtuliłaś się w niego i płakałaś.

- Spokojnie... nie płacz. - gładził Ci po włosach. - Jestem Robert Barcz.

- [T.I/N.]. - odpowiedziałaś, powoli się uspokajając.

Kiedy przestałaś płakać, Robert odprowadził Cie pod klatkę schodową bloku, w którym mieszkałaś. Pożegnałaś się z nim i otwierając drzwi, weszłaś na 3 piętro. Kiedy szukałaś klucza do drzwi mieszkania, znalazłaś w kieszeni jakąś karteczkę. Wyciągnęłaś ją. Napisany był numer telefonu, a do tego dopisek Zadzwoń, kiedy będziesz chciała. Robert. Uśmiechnęłaś się pod nosem i wyciągając klucz z kieszeni, weszłaś do mieszkania.

$$$$$$$$$$$$$$$$  

Krzysztof

Byłaś na imprezie, której organizatorem był Twój przyjaciel - Krystian Górski. Zanim przyszli goście, pomogłaś mu z przekąskami, alkoholami, napojami i muzyką. Kiedy byli już wszyscy, rozpoczęła się impreza. Poznawałaś kolegów z pracy Krystiana. Poznałaś jego przyjaciela - Olgierda Mazura, który przyszedł razem ze swoją dziewczyną Mają Brzeską. Wydawali Ci się bardzo sympatyczni.

- Krzysiu, gdzieś Ty się podziewał? - zapytał Krystian, kierując słowa do wysokiego brązowookiego bruneta. - Wszędzie Cie już chyba szukałem.

- Musiałem na chwilę wyjść i się przewietrzyć. - odpowiedział mężczyzna. - A co ode mnie chciałeś?

- Chciałem przedstawić Ci moją śliczną przyjaciółkę. - powiedział Krystian, za co dostał od Ciebie kuksańca w bok.

- Bo się zarumienię. - zaśmiałaś się.

- I dobrze. - odpowiedział tym samym Górski.

- [T.I/N.]. - podałaś rękę owemu mężczyźnie.

- Krzysztof Chrobociński. - uścisnął Twoją dłoń.

- Okej... wy sobie pogadajcie, a ja na chwilę was opuszczę. - powiedział Krystian, po czym odszedł.

Miałaś ochotę go udusić. Zostawił Cie samą z Krzysztofem. Nie miałaś pojęcia jak zacząć rozmowę.

- Długo znasz się z Krystianem? - zapytał Chrobociński.

- Ponad 10 lat. A Ty?

- 5 lat.

I tak rozkręciła się rozmowa. Rozmawialiście o różnych rzeczach. Czas mijał wam na pogaduszkach. Nawet nie zauważyliście było już po północy. Część spała pijana, niektórzy poszli już do domów, a reszta jeszcze piła i tańczyła. Nawet Krystian odpadł. Leżał na kanapie, przytulony do Natali Nowak. Z drugiej strony, opierał się o nią Kuba Roguz. Wyglądało to naprawdę uroczo...

- Już późno jest. Będę się już zbierał. - oznajmił mężczyzna, po czym poszedł do przedpokoju.

Ubrał kurtkę, po czym odwrócił się w Twoją stronę.

- Miło się z Tobą rozmawiało. - przytulił Cie lekko.

- Z Tobą też. - odwzajemniłaś uścisk.

Pożegnaliście się, po czym Krzysztof wyszedł. Poszłaś do salonu. Reszta w tym czasie zdąrzyła już zasnąć. Wyłączyłaś muzykę i zaczęłaś sprzątać puste butelki po alkoholu i jakieś papierki walające się po podłodze. Sprzątnęłaś również resztki przekąsek. Naczynia wstawiłaś do zmywarki, a butelki i papierki do worka na śmieci. Teraz przynajmniej jakoś to wyglądało... Poszłaś do sypialni Krystiana. Z szafy wyciągnęłaś przydługą koszulę Krystiana i poszłaś do łazienki. Zmyłaś makijaż, umyłaś zęby i już miałaś zdejmować swoje szorty, które miałaś na imprezie, kiedy zauważyłaś, że coś jest w kieszeni. To była kartka z numerem oraz dopisek Dzięki za miłą rozmowę. Krzysiek. Uśmiechnęłaś się sama do siebie, po czym przebrałaś się i poszłaś się położyć. Nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś...

$$$$$$$$$$$$$$$$ 

Krystian

Spieszyłaś się do pracy. Jako asystentka właściciela firmy przewozowej międzykrajowej, miałaś pełne ręce roboty oraz stosy papierów, które właśnie znalazły się na ziemi z powodu mężczyzny, który nie dość, że wpadł na Ciebie i Cie przewrócił to jeszcze porozrzucał wszystkie dokumenty. Masz być w pracy za kwadrans. Już wiedziałaś, że się spóźnisz. Pozbieranie tych dokumentów i posegregowanie ich zajmie Ci conajmniej pół godziny...

- Przepraszam Panią bardzo. - owy mężczyzna pomógł Ci wstać. - Nic się Pani nie stało?

- Raczej nie. - odpowiedziałaś i zaczęłaś zbierać wszystkie kartki.

Mężczyzna pomógł Ci je pozbierać i posegregować.

- Krystian Górski. - podał swoją rękę, którą uścisnęłaś.

- [T.I/N.] - odpowiedziałaś. - Przepraszam, ale muszę już iść. Za chwile się spóźnię do pracy. - dodałaś, patrząc na zegarek.

Szybko pobiegłaś do firmy. Dałaś szefowi dokumenty. Kiedy sięgnęłaś do kieszeni w celu wyciągnięcia telefonu, zorientowałaś się, że go nie masz. Wtedy przypomniałaś sobie ten incydent sprzed paru minut. Zrozumiałaś, że podczas upadku, musiał Ci wypaść z kurtki... Powiedziałaś szefowi, że musisz na chwilę wyjść, po czym udałaś się do parku, bo tam właśnie miał miejsce ten incydent. Po paru minutach poszukiwań, nadal nie znalazłaś telefonu.

- Czy tego Pani szuka? - przed oczami miałaś swój telefon, który trzymał Krystian.

- Tak. Właśnie tego. - odpowiedziałaś.

Chciałaś zabrać swoją własność, lecz on skutecznie Ci to uniemożliwiał. Spojrzałaś na niego pytająco.

- Oddam telefon, jeżeli się Pani ze mną umówi na kawę.

Nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Nie znałaś tego człowieka. Nie wiedziałaś kim jest. Jednak telefon był dla Ciebie ważny. Miałaś tam bardzo ważne kontakty i musiałaś je odzyskać. Nie mając wyjścia, odpowiedziałaś:

- No dobrze. Niech będzie.

Mężczyzna podał Ci swój telefon. Wpisałaś swój numer i tak oto odzyskałaś swój telefon. Pożegnałaś się i wróciłaś do pracy.

$$$$$$$$$$$$$$$$  

Olgierd

Tydzień temu wprowadziłaś się do nowego mieszkania. Zdążyłaś się rozpakować i pozwiedzać okolicę. Poznałaś również sąsiadów. Byli bardzo mili dla Ciebie. Zaprzyjaźniłaś się z Zosią Mazur, która mieszkała razem z dziadkami, tuż obok Twojego domu.

Dzisiaj, wyszłaś do ogrodu. Było ciepło i to bardzo. Postanowiłaś się nieco poopalać. Ubrana w bikini, usiadłaś na leżaku. Wsadziłaś do uszu słuchawki i słuchałaś swoją ulubioną muzykę. Nagle poczułaś, jak ktoś usiadł Ci na nogach. Otworzyłaś oczy i zauważyłaś uśmiechniętą Zosię. Wyciągnęłaś słuchawki z uszu. Przywitałyście się.

- [T.I] chciałam Ci kogoś przedstawić. - powiedziała dziewczyna. - To mój tata. - wskazała na mężczyznę po czterdziestce, stojącego niedaleko was.

- Olgierd Mazur. - podszedł i podał Ci swoją dłoń, którą uścisnęłaś.

- [T.I/N]. Miło poznać. - uśmiechnęłaś się lekko.

- Nawzajem. - odwzajemnił uśmiech.

Zosia opowiedziała Ci nieco o Olgierdzie. Dowiedziałaś się, że jest policjantem i pracuje na tej samej komendzie co Twoja kuzynka Natalia. Podobno niedawno zmarła była żona Olgierda. Współczułaś jemu oraz Zosi. Wiedziałaś co czują, zwłaszcza Zośka. Twoja mama zmarła dwa lata temu na białaczkę. Bardzo to przeżyłaś. Kiedy Zosia opowiadała Ci o śmierci Małgorzaty, Twój smutek powrócił. Czułaś się bardzo źle. Ty i Wiktoria (Twoja mama) byłyście bardzo ze sobą zżyte...

- Wszystko dobrze? - zapytał Olgierd.

- Tak. - odpowiedziałaś. - Współczuję wam. Wiem co to stracić bliską osobę. Moja mama zmarła na białaczkę. - dodałaś.

- Współczujemy. - Zosia położyła Ci dłoń na ramieniu.

- Dzięki. - uśmiechnęłaś się słabo.

Porozmawialiście jeszcze trochę, po czym do Olgierda zadzwonił ktoś z pracy. Musiał jechać na komendę. Zosia pożegnała się z ojcem i poszła do dziadków. Mazur zapisał coś na kartce, którą później Tobie dał.

- Jakbyś chciała pogadać to zadzwoń.

Nim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć, Mazur poszedł do samochodu. Zdziwiło Cię to, ale mimowolnie uśmiechnęłaś się.

$$$$$$$$$$$$$$$$  

Adam

Zaledwie tydzień temu wróciłaś do Polski ze szkolenia w FBI, a już dziś, dzięki Twojemu przyjacielowi Robertowi, zaczynałaś nową pracę na warszawskiej komendzie jako detektyw kryminalny.

Czułaś jak endorfiny w Tobie wręcz buzują. Przez te wszystkie emocje, zagapiłaś się i wpadłaś na kogoś. Czułaś okropne pieczenie na dekolcie. Okazało się, że ta osoba na którą wpadłaś, oblała Cie gorącą kawą.

- Przepraszam Panią. - powiedział mężczyzna, który okazał się sprawcą tego jakże niemiłego incydentu.

Pomógł Ci wstać, a następnie dał chusteczkę. Nie dość, że miałaś zaczerwieniony od ciepłej kawy dekolt to jeszcze Twoja ulubiona bluzka, była poplamiona. Miałaś ochotę udusić tego faceta. Z jednej strony to po części też Twoja wina. Mogłaś patrzeć jak idziesz. Z drugiej strony to on również mógł patrzeć gdzie idzie, a nie szedł wpatrzony w swój telefon...

- Nic się nie stało. - odpowiedziałaś, mimowolnie się uśmiechając.

- Na pewno? - zapytał.

- Tak. - odpowiedziałaś, po czym wymijając go, poszłaś do łazienki.

W torebce miałaś jakąś białą bluzkę. Jak zawsze powtarzałaś - Przezorny zawsze ubezpieczony. Przebrałaś się i poszłaś do gabinetu naczelnika - podinspektora Piotra Zarębskiego. Po krótkiej rozmowie, przyjął Cię do pracy. Robert, którego spotkałaś po wyjściu z gabinetu naczelnika, zaproponował, że Cie oprowadzi po komendzie. Zgodziłaś się.

***

Byliście już w każdym miejscu, oprócz pokoju techników. Poszliście tam. Poznałaś techników kryminalnych - Anetę Kwaśny i Jana Wójcika oraz patolog sądową - Danutę Wszołek. Obok pokoju techników znajdował się jeszcze jeden pokój. Przed komputerem siedział ten sam mężczyzna, który wcześniej oblał Cie kawą.

- [T.I] to jest nasz specjalista od cyberprzestępczości. - Barcz wskazał na szatyna.

- Adam Pazio. - podał Ci rękę, którą uścisnęłaś.

- [T.I/N]

***

Po około dwóch godzinach ciekawych rozmów z Robertem i Adamem z którym się zaprzyjaźniłaś, postanowiłaś wrócić do domu. Potem pożegnałaś się z nimi i wyszłaś z komendy. Kiedy sięgnęłaś do kieszeni bluzy, znalazłaś kartkę z numerem. Uśmiechnęłaś się pod nosem i poszłaś do domu..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej! Jak pewnie zauważyliście.. wyrzuciłam Stefana i Pawła z preferencji. Po prostu nie chce mi się tyle pisać. Włącznie z tym, mam już ponad 2000 słów. Wybaczcie mi. Mam nadzieję, że wam się spodoba ta część.

Dziękuję i pozdrawiam HQ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro