2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jak cię poderwał.





Shani – To akurat było dość proste. Długi czas opiekowała się tobą i kiedy w końcu ośmieliłeś się zapytać, czy nie umówiłaby się z tobą, zgodziła się na jedno wyjście do szpitalnej jadalni.

Iorveth – Kiedy w końcu wyszedł ze szpitala, odczułaś ulgę. Nie mogłaś już wytrzymać jego narzekania nie tylko na ludzi, ale ogólnie uroki życia, a przede wszystkim pobytu w przybytku, w jakim się znalazł. Raz powiedziałaś dość ostro, co sądzisz na temat mazgających się facetów, a on obraził się do żywego i przez chwilę miałaś spokój, bo nie odzywał się wcale. Kilka dni później do szpitala został doręczony, specjalnie dla ciebie kosz róż z przeprosinami, a on sam czekał przed wejściem zmoknięty i jak zwykle nieszczęśliwy. Okazało się, że czekał na ciebie kilka godzin, bo nie wiedział, kiedy skończysz dyżur.

Avallach – Ostatnio spotykałaś go przypadkiem, na każdym kroku, aż przyszło ci do głowy, że cię śledzi. Oczywiście nie omieszkałaś mu tego powiedzieć, ale tylko się zaśmiał i pomasował po karku, nie chcąc przyznać, że faktycznie łazi za tobą i obserwuje.

Jaskier – Bez problemów zaprosił cię do siebie i zdziwiony, że się nie zgodziłaś, zrobił minę zbitego szczeniaka. W takim wypadku twoja, niewielka odporność na jego wdzięki zmalała do zera i chcąc nie chcąc zgodziłaś się, ale pod warunkiem, że ręce będzie trzymał przy sobie. Znałaś bowiem jego podejście do kobiet. Wbrew temu, co pomyślałaś, zgodził się szybko i spędziliście naprawdę przyjemny wieczór.

Geralt – Poszłaś odwiedzić go w szpitalu, z czystej złośliwości zobaczyć czy dobrze mu przyłożyłaś. Kiedy go zobaczyłaś leżącego na szpitalnym łóżku, rozczuliłaś się, a twój instynkt opiekuńczy wziął nad tobą górę. Zaopiekowałaś się nim, wbrew jego protestom. Biedak najprawdopodobniej przeczuwał, co czeka go w niedalekiej przyszłości.


Ciri – Spotkałeś się z nią jeszcze raz, na spacerze z twoim psem zabójcą. Specjalnie chodziłeś w tamto miejsce, mając nadzieję, że jeszcze ją spotkasz. Jak się okazało, pewnego dnia rozpoznała... twojego psa i bardzo ucieszyła się na jego widok. Umówiliście się na następne spotkanie w felernym miejscu, a ona przyniosła pedigripall.


Yennefer - Odniosłeś jej torebkę do domu, a ona zaprosiła cię na kawę, po której wyszedłeś nad ranem.


Lambert – Codziennie przychodził do ciebie bowiem, było mu strasznie głupio, że cię tak załatwił. Codziennie również śpiewał ci Kazika, o dziewczynie bez zębów na przedzie, co strasznie cię irytowało i w końcu rzuciłaś w niego talerzem po zupie. Obraził się i poszedł sobie, niestety nie na długo. Przyszedł kolejnego dnia z wieńcem, który gwizdnął z cmentarza i wtedy właśnie pomyślałaś, że już nigdy się od niego nie uwolnisz.


Dettlaff – odwiedzałaś go w szpitalu, a kiedy wyszedł, odwiedził cię. Ponieważ twój koteczek niezmiernie polubił przepastne kieszenie wampira, schował się tam i zasnął. Dettlaff z kolei niechcący wyniósł go, a kiedy się zorientował, wrócił i oddał zgubę, o którą już zaczęłaś się martwić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro