.three.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~

Ten dzień zapowiadał się wspaniale. Wstałam wyspana i idąc do szkoły nuciłam pod nosem ulubione piosenki. Nawet pogoda zdawała się poprawić jakby specjalnie dla mnie. Szare, deszczowe chmury zastąpiły bielutkie obłoki, przez które nieśmiało przebijało się wrześniowe słońce. Nic nie było w stanie zepsuć mojego humoru, który dopisywał mi dzięki krótkiej wiadomości. Dziś nie będę musiała spędzać popołudnia z Chanyeolem. Niejednokrotnie w ciągu naszych dwugodzinnych korepetycji, udowodnił mi, że naprawdę zasługuje na miano szkolnego dupka, toteż opcja spędzenia przyjemnie dnia, była dla mnie jak spełnienie marzeń.

Lekcje były wyjątkowo przyjemne, nie zakłócały ich zbyt głośne rozmowy ani chamskie odzywki gangu Parka. Żaden z chłopaków nie zawitał dziś na zajęciach, co spowodowało niemałe niezadowolenie wymalowane wyraźnie na twarzy naszego wychowawcy. W sumie takie sytuacje zdarzały się już nie raz. Normą była ich nieobecność i choć po klasie krążyły liczne plotki i domysły, nikt nie odważył się wypowiedzieć ich na głos. Woleli nie wtrącać się w sprawy wielkiego Chanyeola, który samym spojrzeniem zwalał z nóg.

...

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo denerwowałam się szkołą. Nie potrafiłam wysiedzieć na miejscu przez wszystkie lekcje, a czas, jakby będąc przeciwko mnie, wyjątkowo szybko mijał. Nim się spostrzegłam było już południe, a w głowie pojawiła się denerwująca myśl - jeszcze tylko trzy godziny dzieliły mnie od kolejnego spotkania z 'moim uczniem'. Szkołą była dziś niezwykle gwarna, korytarze były zatłoczone, wszyscy przemierzali je, z radością wymalowaną na twarzach. Nawet jeżeli w drugim tygodniu semestru, zaczynało się robić coraz ciężej, każdy żył jeszcze wakacjami. Przy życiu utrzymywała ich myśl, że coraz bliżej weekend, który był malutką namiastką lata, zwłaszcza, że słońce wciąż mocno grzało.

Stałam przy swojej szafce, przysłuchując się rozmowie dwóch młodszych uczennic, które zawzięcie dyskutowały o październikowej wycieczce. Szukałam podręcznika do biologi - jednego ze znienawidzonych przedmiotów, gdy ktoś oparł się o sąsiednie drzwiczki i odchrząknął dając znać o swojej obecności. Doskonale wiedziałam kto tam stoi, tylko jedna osoba mogła mieć do mnie jakiś interes, więc tak jak przewidywałam, wysoki brunet o zniewalająco groźnym spojrzeniu był tuż obok mnie. Powoli przeniosłam na niego swoje spojrzenie i posłałam pytający wyraz twarzy.

- Dziś o piętnastej? - Westchnęłam przeciągle i przytaknęłam. - W bibliotece?

- Tak... - Moja irytacja powoli dawała o sobie znać. Przecież napisałam mu wczoraj o której i gdzie się spotykamy...

- Super... - Zauważyłam dziwny grymas na jego buzi. - A nie dało by się gdzieś indziej. Prawdę mówiąc biblioteka nie za bardzo mi odpowiada, a skoro to ja ci płacę, to powinnaś się dostosować i zmienić miejsce.

- Niby na jakie? - Ten człowiek niesamowicie podnosił mi ciśnienie... Ledwo pohamowałam chęć nakrzyczenia na niego. - Myślisz, że tak łatwo znaleźć wolną salę, gdy od piętnastej wszelkie kluby mają dodatkowe zajęcia?

- Tak się składa, że dla mnie to nie jest problem.

- To sobie to sam załatw! - Zatrzasnęłam szafkę i odeszłam w stronę sali biologicznej.

Miałam go dość, a dopiero czekało mnie spędzenie z nim dwóch godzin nad podręcznikami do literatury. Był arogancki i zbyt pewny siebie. Najgorszy typ człowieka, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Coraz bardziej żałowałam swojej decyzji, ale słowa przyjaciela i dość pokaźna sumka, która miała za trzy tygodnie zawitać w moim portfelu, podtrzymywały mnie w przekonaniu, że powinnam podjąć się tego wyzwania. Nie należałam do ludzi, którzy poddawali się zaraz po starcie. Byłam na to zbyt dumna... Co jak często się okazywało, przysparzało mi masę kłopotów.

Lekcje nadal mijały mi jakby w przyspieszonym tempie. Nawet nie spostrzegłam, kiedy zamiast na biologi, siedziałam już w sali na trzecim piętrze i słuchałam wyjątkowo nudnej lekcji z historii. Nauczycielka, która posiadała niesamowicie usypiający głos, prowadziła monolog o kolejnej wojnie. Nie zwracała uwagi na półprzytomnych uczniów, ledwo podtrzymujących głowy oparte na dłoniach, ani na dość głośne rozmowy toczące się na tyłach klasy.

W pewnym monecie poczułam jak coś uderza mnie w tył głowy, jak się okazało była to papierowa kartka. Powoli odwróciłam się i spojrzałam na osobę, która postanowiła zniszczyć mój spokój. Siedział tam, w ostatniej ławce, oparty nonszalancko o stojącą za nim szafkę i przyglądał mi się badawczo. Wyjął z kieszeni telefon i uniósł go ku gorze kiwając do mnie głową. Niechętnie wyjęłam swoją komórkę z plecaka i odblokowałam ekran. Cztery wiadomości od 'Arogancki dupek'...

'Ej'

'Załatwiłem nam inną salę'

'Nie musisz dziękować'

'Przyjdź pod salę teatralną'

Przewróciłam oczami i wystukałam szybko 'Ok', po czym wysłałam wiadomość. Swoją drogą zaciekawiło mnie to, jak niby udało mu się załatwić salę na początku semestru, gdy plany klubów rozpisane były od kilku miesięcy i nie było mowy o znalezieniu czegokolwiek wolnego. Czyżby po raz kolejny użył swoich niezawodnych metod i przekupił lub zastraszył kogoś? To było do niego bardzo podobne.

Dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji wyrwał mnie z zamyślenia. Z każdym krokiem przybliżającym mnie do sali na parterze, chęci do życia opuszczały mnie, a na ich miejsce wstępowała ogólna niechęć do życia i pewnego przerośniętego dupka. Gdy przekroczyłam duże, drewniane drzwi, które zaskrzypiały nieprzyjemnie, zegar wskazał równą piętnastą. Chanyeol był już w pomieszczeniu i najwyraźniej oglądał teraz coś ciekawego na telefonie, bo delikatny uśmiech błądził po jego twarzy,a oczy błyszczały jak ogniki. Gdy wreszcie dostrzegł moją osobę, rozsiadł się wygodniej przy niewielkim stoliku i założył ręce na piersi. Nie patyczkując się z nim ani trochę, postanowiłam zachować obojętność. Usiadłam naprzeciwko i wyjęłam z torby dwa arkusze i podręcznik.

- Poprawiłam twoje testy... Nie jest źle, chociaż liczyłam, że będziesz miał przynajmniej połowę punktów. Sporo pracy cię czeka.

- Yhym. - Czułam jego spojrzenie na sobie, jednak nie odważyłam się go odwzajemnić.

- Ułożyłam ci plan nauki. Jeśli dobrze pójdzie to skończymy wszystko w połowie semestru i będziesz mógł wtedy zająć się powtarzaniem bieżącego materiału.

Ta obojętność, która aż biła z jego osoby, niezwykle mnie irytowała. Obracał w dłoni długopis i przygryzając dolną wargę, zaczął gapić się w jakiś punkt za moimi plecami. Stało tam pianino, stare i wysłużone, pełne zadrapań i odbarwień. Nie miałam pojęcia czy jeszcze działa. Widząc minę Parka, pytanie samo mi się wyrwało.

- Potrafisz grać?

- Słucham? - Wyglądał, jakbym dopiero co go obudziła.

- Pytałam, czy potrafisz grać na pianinie.

- Tak, ale mam już tego dość. - Spiął się momentalnie i wyprostował na stołku po czym skupił wzrok na leżącym przed nim teście.

Chciałam zapytać, dlaczego w takim bądź razie, patrzy na to pianino, jak dziecko na czekoladę, ale powstrzymałam się. Nie chciałam wiedzieć o nim za dużo, dlatego wolałam nie wypytywać. Jak to się mówi - mniej wiesz, dłużej żyjesz.

...

~ Chanyeols point of view ~

- Chan... Długo będziesz się męczył z tą kujonkom? - Sehun rozwalił się rozbawiony na kanapie w moim pokoju i zaczął przeglądać leżący obok niego gruby tom. - Zakładam, że to od niej.

- Ta... Soojin dała mi swój zeszłoroczny podręcznik, bo ja swój zgubiłem. Twierdzi, że w połowie semestru będę już na bieżąco...

Na samą myśl o niewysokiej brunetce, w mojej głowie rodziły się tysiące pomysłów jak ją uśmiercić. Kim Soojin była numerem jeden na mojej liście znienawidzonych ludzi. Sama jej obecność działała mi na nerwy, a przeszywający wzrok niebezpiecznie wzbudzał moje zainteresowanie. Nie miałam pojęcia co takiego było w tej, niedającej się poznać istocie. Moje zaczepki zdawały się na nią nie działać, była zimna i obojętna. Za punkt honoru obrałem sobie denerwowanie jej, chciałem spróbować ją złamać i zobaczyć jak długo będzie silna i pewna siebie.

- A fajna jest chociaż? - Oh posłał mi dwuznaczne spojrzenia, siedzący przy biurku Kai przewrócił oczami. - No wiesz, może zaliczysz nie tylko testy.

- Może...

Uśmiech sam cisnął mi się na usta, nie wiem czemu. Nie planowałem tego, ale nie byłby to najgorszy 'dodatek' do naszych korepetycji. Skłamałbym, gdybym powiedział, że Soojin nie jest atrakcyjna.

~

(1267)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro