R3 Wtopa I Spotkanie 1/3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* Hej ten rozdział jest naprawdę długi dlatego podzielę go na 3 części by było mi łatwiej. W tym rozdziale będzie się dużo działo ~😏  Przepraszam za błędy jeśli się jakieś pojawią *

Per. Rosji

Obudziłem się bardzo wcześnie rano. Gdy spojrzałem na telefon była godzina 6:30.

R- Super! W weekend muszę wstawać tak wcześnie a do pracy się spuzniac to chyba jakiś żart! - powiedziałem sam do siebie.

Poleżałem w łóżku jeszcze dobre 30 minut i postanowiłem zrobić poranną rutynę. Po wyjściu z łazienki przygotowałem sobie śniadanie , które chwilę puzniej jadłem oglądając TV. Potem zajęłęm się sprzątnięciem kuchni i przygotowania ubrań. Założyłem mój typowy słowiański Look  czyli dresy z adidasa, czarną bluzę z kapturem i moją uszatke. Do godziny 9:00 oglądałem coś na YT i przeglądałem Facebook. Nagle przypomniało mi się, że to dziś mam się spotkać z Ameryką. Tylko co ja będę robić do 16? Po chwili namysłu postanowiłem, że bez żadnej zapowiedzi odwiedzę starego kumpla. Jak postanowiłem tak zrobiłem. O godzinie 9:30 byłem już w parku niedaleko jego domu. Dziś był piękny ciepły letni dzień, który idealnie nadawał się na przechadzki po parku. Bardzo lubię chodzic tu na spacery... Tata nas tu zawsze zabierał.
O 10:00 byłem już pod jego domem.
Zapukałem kilka razy, lecz odpowiedziała mi cisza. Po minucie wielokrotnie powtórzyłem czynność. Gdy chciałem już odejść usłyszałem powolne kroki z wnętrza domu.
Nagle jednym szybkim ruchem drzwi się otworzyły a ja ujrzałem zaspanego Serba w dość nietypowej piżamie, która była w kolorach flagi LGBT. Dosłownie parsknolem smiekem gdy go ujrzałem.

S- Z czego ty tak rżysz? - Zapytał chyba dalej nie kontaktując co się dzieje. Ja tylko pokazałem palcem na jego piżamę dalej się śmiejąc. Po krótkiej chwili tak jakby się otrząsnął i zdał sobie sprawę z tego jak komicznie wygląda.

S- Kurwa.. Nie wieże.. - powiedział i zrobił face spalm. Gdy się uspokoiłem wpuścił mnie do środka i prowadził do salonu. Przez jego piżamę dopiero teraz zauważyłem idąc za nim, że nie ma już on jednej malinki tylko pięć. Hah! To był idealny moment by wywęszyc z kim się spotyka. Gdy usiadłem na kanapie spytałem :

R- To może wreszcie powiesz mi z kim się potykasz co? - zapytałem prosto z mostu. On wyglądał jakby nagle nie miał czym oddychać.

R- No dawaj kim jest ten szczęściaż, który robi Ci tyle malinek co?

Na moje pytanie mocno się zestresował, lecz było widać że prubuje się opanować.

S- Po pierwsze to z nikim, a po drugie to nie interesuj się! - powiedział.
Nagle zaczął dotykać miejsc gdzie znajdowały się malinki.

S- Aż tak mocno je widać? - zapytał.

R- Tak... To kto to  w końcu? No plis przyjacielowi nie powiesz?

S- Tsa.. Ciekawe gdzie mój,, przyjaciel"spierdolił ode mnie na miesiąc co? - wydusił to z siebie.

R- Wiem... Przepraszam ale musiałem sobie kilaka spraw sam przemyśleć. To trochę samolubne ale potrzebowałem samotności. Proszę nie gniewaj się.. Sam dobrze wiesz co mnie teraz czeka. - spojrzałem mu prosto w oko (nie ma drugiego i nosi opaskę) a on się do mnie uśmiechnął.

S- Hah! Masz kolejna zagadkę do rozwikłania.. Skoro tak bardzo chcesz bym powiedział Ci kim on jest to sam się dowiedz ok? - powiedział sarkastycznie. Tylko posłałem mu moje poirytowane spojrzenie.

R - Dobra przyjmuje to twoje wyzw-...- nie zdarzyłem dokończyć, bo usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do domu. Serb spanikował a ja tylko usłyszałem :

??? - Już jestem kochany! ~

Po chwili Do pokoju wszedł....























*Reklama Polsat xD*




















Po chwili do pokoju wszedł zdziwiony Czech. Odrazu wybuchnąłem smiechem spadając z kanapy na podłogę.

R- HaHAH. Coś Ci z tą zagadką dla mnie nie wyszło HAHAHAH! XD - ledwo to powiedziałem dusząc się ze śmiechu, że ja to mam farta w życiu!

Po chwili Czech załapał o co tu chudzi i tylko mruknął :

(Czechy)
Cz - A mogłem Cię uprzedzić * face spalm *.

Po chwili wstałem z podłogi i się otrzepałem.

R- Dobra gołąbeczki to ja już wam nie przeszkadzam! - poszedłem do holu ubrać buty.

S- Ani mi się waż tylko komuś o tym wspomnieć! Jasne Ruski?! - spytał wściekle.

R- Nie bulwersuj się ksiezniczko bo Ci korona z głowy spadnie! *śmieje się *
Nie martw się nic nie powiem Serb. Narka!

S - Mam nadzieję i Nara!

Wyszedłem z domu kospodarza i zobaczyłam że jest już godzina 11.00.
Postanowiłem, że udam się do pobliskiej galerii chandlowej by coś zjeść. Idąc  długim spacerem powoli omijałem zatłoczone prze targi uliczki miasta.  Po chwili zauważyłem spore zamieszanie pod domem.. Chin? Zdziwiłem się bardzo bo to przecież jeden z najspokojniejszych kraji! No oczywiście jeśli się go naprawdę  wkurzy to może się zrobić agresywny niczym podczas II wojny światowej ale tak to to najbardziej opanowana osoba jaką znam. Podszedłem bliżej by dowiedzieć się co się stało. Nagle podjechała pod dom karetka pogotowia. Gdy byłem bliżej zobaczyłem, że zabierają go do karetki i szybko odjeżdżają. Zobaczyłem zapłakaną Japonię przed jego domem. Gdy mnie zobaczyła odrazu się we mnie wtuliła co niezbyt mi się podobało, ale widząc ją w tym stanie nie miałem serca jej odepchnąć. Po chwili odkleiła się ode mnie i przeprosiła za to.

(Japonia)
J - Sorki Rus, to przez te emocje-powiedziała smutna.

R- Co się stało Chinom? - zapytałem choć zbytnio mnie to nie obchodziło.

J-Właśnie nie wiem, od kilku dni odwiedzałam go bo się źle czuł. Od 3 dni miał gorączkę i mocny kaszel ale dziś miał już 40 stopni i nie mógł oddychać. Gdy miał straszne duszności zadzwoniłam po pogotowie i tyle... - widziałem jak szkliły się jej oczy.

R- Nie martw się na pewno wszystko będzie dobrze! Chyny wyzdrowieją a ty może lepiej idź do domu i odpocznij ok? - powiedziałem jak najmilej mogłem choć wewnętrznie chciałem iść z tad jak najszybciej.

J- Dobrze. Dzięki za troskę Rosja! Pa! - porzegnala się.

R- Nie ma za co! Pa! - już odchodziłem gdy nagle Japonia podbiegła do mnie.

J- Rosja! - krzyknęła do mnie.

R- Coś się stało?

J- Na spotkaniu słyszałam, że spotkasz się z Ameryką i Niemcem tak?

R- No tak a co? - zapytałem.

J- Kiedy będziesz widział się z Ameryką? - zapytała.

R- Dziś o 16, a coś chcesz?

J- Uuuuuuuu widzę, że szybcy jesteście ~Zrobiła tego swojego lenny😏 faca i zachowywała się tak jak zawsze. Nienawidziełem tego jej zachowania bo ciąga się jak jakieś jebane gówno za za każdym i shipuje wszystko co się rusza.

R- Dobra Japonia czego ty chcesz? Zapytałem już lekko zdenerwowany.

Japonia podała mi tylko małe czarne podłużne pudełko i powiedziała :

J- Przekaż ode mnie, że jest to prezent w ramach rewanżu! ~😏 po chwili już jej nie było. Czasem serio nie wiem o co chodzi tej wariatce. Olewając całkowicie sprawę udałem się do galerii gdzie chciałem zjeść. Gdy wszedłem do galerii mając nadzieję, że wezmę tylko żarcie na wynos i szybko pujde z tego zatłoczonego miejsca, mocno się myliłem. Zapomniałem, że to miejsce jest przecież pełne sklepów i fastfood więc  gdy wszedłem na alejkę z chamburgerami mogłem się domyślić kogo tam spotkam..

Tak... Od razu co zobaczyłem to jak Ameryka wpieprza te swoje chamburgery. Spojrzałem na zegarek i była już 13.00 czyli mam się z nim spotkać za 3 godziny tak? Chciałem przejść niezauważony lecz jak zwykle zjebałem. Ameryka się już zorientował moja obecnością więc gdy obok niego przechodziłem nie zauważyłem, że tępak podstawił mi chaka! Przewrócilem się na ziemię a wszyscy wokół zwrócili wzork na  mnie. Ameryka tylko na mnie spojrzał, nachylił sie i podał mi rękę. Korzystając z jego pomocy wstałem z ziemi.

A- Nie ładnie to tak unikać mnie wiesz? - oznajmił.

Zerknął kilkakrotnie na siedzenie przy jego stoliku czym dał mi znać bym się do niego dosiadł. Pomyślałem, że już jak i tak tu jestem to potraktuje to jakbyśmy się już teraz umuwili na to spotkanie.

A - Po co tu przyszedłeś? - zaczął rozmowę.

R-Szczerze to nie miałem nic do roboty przed naszym spotkaniem więc chciałem tu zjeść. - odpowiedziałem.

A - To tak samo jak ja.. - zaczął jesc dalej.

R- Dobra Czekaj idę sobie coś zamówić.

A- Spoko.

Gdy stałem w kolejce to zastanawiałem się o co dokładnie go spytać. Po chwili zamówiłem sobie to samo co on i wróciłem do stolika. Ameryka skończył już jeść i popijał tylko zimną Cole. Usiadłem na przeciwko jego i zacząłem jeść.
On przeglądał coś na telefon do momentu gdy skończył mu się napój. Potem zauważyłem, że co jakiś szas na mnie zerka. Choć może mi się wydaje, bo cały czas nosi te swoje okulary przeciwsłoneczne. Nagle zapytał :

A-  A ty w tej uszatce to nawet śpisz? - zapytał zdziwiony.

R-Yyyyy... Nie. A czemu pytasz?

A- Bo nosisz ją na każdym spotkaniu i nawet dziś, a mamy lato jest 30 stopni? - zapytał

R - Wsumie to nie wiem. Tak jakoś z przezwyczajenia. - odpowiedziałem.

R - W takim razie czemu ty nawet w mroźną zimę nosisz okulary przeciwsłoneczne ? - odwrucilem jego pytanie do niego.

A- Po pierwsze mój  drogi to nie zawsze, lecz tylko jak świeci słońce.

R- Tobie to chyba słońce zawsze napierdala w oczy w takim razie! - zacząłem się śmiać co odwzajemnił.
Wtedy szybko się na niego spojrzałem, bo nie był to jego sztuczny smiech ani sarkastyczny tylko... Naturalny?

........................................................................
1521 słów
Ufff 1/3 rozdziału napisana hah  następna będzie jutro. Przez tą kwarantannę mam więcej czasu więc a razie będę wstawiać rozdziały jak najczęściej! Mam nadzieję że się podoba i, że ktoś wgl to czyta i kogoś interesuje. ~ Bay😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro