R4 1/2Uzależnienia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Per. Ameryki)

Gdy herbata się zaparzyła i powoli piłem ją z Ruskiem aż nabrałem chęci by zapalić. Zawsze podczas tej czynności mocno się odprężam i relaksuje. Choć wiem, że to nie zdrowe i tak palę, bo nie mam siły przestać. Postanowiłem, że jest to dobry moment, bo po minie Rosji wynikało, że zamierza zacząć rozmowę na niewygodny dla mnie temat.

A - Hej czy mógłbym zapalić na balkonie? - zapytałem z uprzejmością w głosie.

R - To ty palisz???-spytał bardzo zdziwiony.

A- Aż tak Cię to dziwi Alkoholiku? Ja jestem nałogowym palaczem a ty pijakiem, więc się dopełniamy. - powiedziałem twierdząco i puściłem mu oczko. Ruska w pierwszej chwili zatkała moja odpowiedź.

R-Nie wiem jak ty ale alkohol a tytoń to dla mnie dwie oddzielne galaktyki. W młodości nawet było to okej dopuki nie zapaliłem tak zwanej przez Jamajki,, NIESPODZIANKI". - powiedział.

A - Z tym się akurat z tobą zgodzę, bo po tym jak apropo twój tata robi drinki na tak zwane,, WZMOCNIENIE" to już nie wypiłem ani jednego kieliszka alkoholu od tamtego czasu. - powiedziałem.

R - Ty tak serio? - zapytał .

R- Dawaj że mną łyka wódki i zobaczysz, że to lepsze od tego syfu co jarasz! - lekko zaśmiał się pod nosem.

A- Syf to bardzo dobre określenie, ale po nim będę mieć świadomość co się dzieje a nie jak tobie urwie się w połowie film mój drogi. - powiedziałem i wyjąłem paczkę papierosów.

A- Zapalisz? - Zapytałem.

R--Hmmm....... Dobra ale jeśli po tym walniesz se że mną drinka okej? - zapytał przebiegle.

Hah Rusek nie wiedział o mnie wszystkiego co dawało mi nad nim przewagę, którą zamierzam wykorzystać. Nawet nie wie, że dzięki jego ojcu mam głowę mocną do alkoholu jak mało kto. Pewnie będzie chciał mnie upić, by potem wyciągnąć ode mnie informacje, ale to mu się nie uda.

A- Zgoda... Ale tylko jeden kieliszek. - powiedziałem.

R--Hah no zobaczymy jak się sprawy potoczą. - oznajmił.

Wziolem paczkę papierosów i zapalniczkę z tylniej kieszeni. Poszliśmy na balkon na, którym panował już lekki półmrok i wiał lekki wiatr. Podałem paczkę a słowianin wziął papierosa do ust co po chwili również zrobiłem. Nachyliłem się i próbowałem odpalić zapalniczkę by zapalić papierosa. Niestety była już na wyczerpaniu sił więc ostatnim płomykiem jakim zdołałem wykrzesać zapaliłem tylko sobie.

A- Masz może zapalniczkę lub zapałki? - zapytałem.

R--Niestety nie mam. - odpowiedział.

..... Hmmmm

A- Weź się schyl-powiedziałem.

Wyższy mężczyzna lekko się zgarbił do mojej wysokości. Ja bez namysłu przybliżyłem do niego swoją twarz i złączyłem nasze papierosy. Zaciągnołem się przez co podpaliłem jego. Widziałem, że się trochę zarumienił ale postanowiłem to olać choć mnie samemu z jakiegoś powodu zrobiło się goręcej. Po zaciągnięciu się Rosja zaczął kaszleć jakby miał się zaraz udusić.

R- O Boże jak ty możesz wypalać tego paczkę dziennie?-zapytał z zniesmakiem w głosie.

A- A jak ty możesz wypijać nawet 8 butelek wódki tygodniowo? - odpowiedziałem.

R--Po pierwsze to już tyle nie pije. W tym tygodniu wypiłem tylko 3. - oznajmił.

R- A po drugie to to jest gorzkie i niesmaczne. - powiedział.

A - Hmmm.....Tak jak wódka wiesz? - powiedziałem że śmiechem w głosie.

On zirytowany zaczął dalej popalać co mu nie zbyt wychodziło. Gdy ja już całego wypaliłem on był dopiero w połowie. Widziałem na jego twarzy niesmak niechęć ale jednak dalej wykonywał czynność. Ja tylko spokojnie czekałem jak skończy. Po chwilę zwróciłem uwagę na jego uszatke. Jej szare futerko lekko falowało przez muskalacy ją powiew wiatru. Wiedziałem, że należała ona niegdyś do ZSRR. Nagle Rusek gwałtownie przybliżył się do mnie i zdjął mi moje okulary. Wpatrywal się długo w moje oczy co było dla mnie trochę niezręczne.

R- Nie noś ich przy mnie. - powiedział i zabrał moje okulary kierując się z balkonu do kuchni. Odrazu poszedłem w jego stronę.

A- Yyyy czemu niby? - zapytałem.

R - Bo ja o nich wiem więc nie musisz się ich przy mnie wstydzić. - powiedział do mnie.

A- Ale ja się ich wstydzę sam przed sobą, więc podziękuję. - rzuciłem trochę opryskliwie.

R-- I tak Ci ich na razie nie oddam. Według mnie masz piękne oczy, które są jednym z twoich atutów. Więc czemu miałbyś w nich chodzić? - zapytał.

Chwilą! Jednym z moich atutów? Ile ich niby według niego mam? Ja wiem jedno a mianowicie to, że nie lubię swojego ciała i twarzy. Może jedynym plusem jest to, że pomimo tego co jem to nadal mam w miarę dobrze umięśnione ciało. Choć to nic do porównania z tym co pewnie ma Rusek. Nie wiem co tam on ma pod koszulką ale z jaką siłą potrafi przywalić to jednak musi coś mieć.

(Per. ROSJI)

Naprawdę go nie rozumiem. Ma piękne oczy i nawet dobry na osobności harakter a mimo to on dalej jest dla wszystkich chamski i wredny. Czemu? Szczerze to nie wiem ale cały czas myślę o jego słowach w, których było to, że nie okazuje już tylu uczuć przez mojego ojca. Bardzo chce poznać prawdę więc trzeba w dzielić mój plan w życie. Najpierw zaczniemy od małego kieliszka a skończy się na tym, że upije go i wyśpiewa mi co się naprawdę stało. Będę twszysko jak najlepiej zapamiętywał ale i tak nie będę pewny czy powie prawdę. Jutro przychodzi Polaczek a ten to na pewno mi wszystko powie. Mam nadzieję, że nie będę musiał używać znowu siły. Po chwili postawiłem butelkę wódki na środku stołu i dwa kieliszki. Z tego co się domyślam to nie ma mocnej głowy do alkoholu więc pujdzie bez przeszkód. Nalałem nam obu i walneliśmy oboje po kilka shot-ów. Ameryka miał sztuczny i przebiegły uśmieszek na twarzy.

A- Dobra koniec Ruski. - oznajmił ale ja się nie zamierzałem poddać.

R-Dawaj jeszcze kilka i odpuszczę.

A- Miał być jeden a wypiłem kilka więc się ciesz. - powiedział oschle jakby wogule się nawet nie podpił.

Bardzo mnie to zdziwiło ale postanowiłem, zagrać troskliwą osobę.

R-- Ame może zostaniesz na noc? Przygotuję Ci pokuj gościnny i jutro wrócisz do domu. - powiedziałem w jak najmilszym tonie jaki zdołałem z siebie wydusić.

( Per. Ameryki)

Rusek postanowił grać że mną w grę w, której sam ustalał zasady. Niestety tak się ze mną nie gra bo odwrócę jeszcze jego cios przeciwko niemu samemu. Najgorsze jest to, że zaczyna podobać mi się jego towarzystwo. Jest dla mnie jak na niego w miarę miły i już tak nie żremy się. Niepokoi mnie tylko, że jak jestem z nim bardzo blisko to czuje się jak przy ZSRR ale w tym pozytywnym znaczeniu, gdy jeszcze mnie,, kochał ". Postanowiłem, że podrocze się z Ruskiem i poudaje podpitego by zobaczyć o co mnie zapyta.

A-Skoro nalegasz to zostanę. - powiedziałem.

On tylko się przebiegle uśmiechnął i nalał mi jeszcze kilka drinków. Gdy wypilem już jedna butelkę wódki Rusek oczekiwał na moje upicie się. Ja jednak byłem tylko lekko zarumieniony ale dalej trzezwy.
Po chwili zacząłem coś tam niby mamrotać i się położyłem na podłodze udając już lekko pijanego. Widziałem, że był tym usatysfakcjonowany, lecz dalej podejrzliwy.

........................................................................
1135 słów

Jutro będzie dalsza część rozdziału ale osobiście to niezabardzo mi się podoba to co napisałam🙄. Mam nadzieję, że nie jest to tak nudne i ktoś to przetrwał😐. - Narka robaki! ~💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro