R4 2/2Uzależnienia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Per. Ameryki )

Urwał mi się film. Były tylko pojedyncze przebłyski. Czy jakimś cudem Rusek mnie upił? Nagle mocny ból głowy. Oślepiająco ostre światło, które przechodziło mnie na wylot. Nie wiedziałem gdzie jestem. Była wokół mnie tylko ciemność. Poczułem dobrze mi znany metaliczny posmak w moich ustach..... FUCK....KREW. Był mroźny zimowy klimat. Ale przecież jest... Lato? Nagle przede mną ukazała się czarna postać. Zbliżała do mnie swe ochydne i paskudne macki. Wzdrygnąłem się na ten widok.
Postać zbliżyła się do moje twarzy i dzieliły nas tylko centymetry, jak nie milimetry. Spojrzała na mnie. Nagle w jej oku błysnął sierp i młot. Przeraziłem się nie narzarty. Słyszałem tylko nasze oddechy. Bo ani ja ani on nie drgnęliśmy. Z jego oka wypłynęła łza z odrobiną krwi. Przyłożył mi swoją zimną i skostniałą rękę do policzka. Nie wiedziałem co się dzieje i wewnętrznie panikowałem. Postać lekko musnęła mnie swoimi o dziwo ciepłymi wargami w moje usta.

ZSRR - Przepraszam... Ame.. - szepnął.

Osłupiałem i nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

ZSRR - Powiedz poprostu... Prawdę... Obiecuje, że nie wrócę... I tak już mnie nie ma. A jak się dowie co robiłem.. to mam nadzieję, że nie powtórzy tych samych błędów co ja. - powiedział że spokojem w głosie.
Łzy lały się po jego policzkach. Miał pełno pęknięć na twarzy i ciele, a z nich wypływała czarno - czerwono - złota krew.

*(Zrobię z tego rysunek jak ktoś będzie chciał) *

ZSRR -.... Ame?

A- Tak?

ZSRR - Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że wtedy tak Cię podle potraktowałem.... Nie powinienem kłamać... W twoje piękne oczy... :'). Zdrada była najgorszym moim błędem i tak naprawdę to... Nie jestem pewien czy Cię kochałem... To nie było to... Ale to nie znaczy, że jeszcze dla Ciebie nie będzie. Zapamiętaj jedno.. Słowianie kochają najmocniej.. - powiedział.

Spłynęła mi łza po policzku. Czyli jeszcze mam szansę... Jeszcze nie wszystko stracone.

ZSRR - Tu gdzie teraz jestem... widzę straszną przeszłość, specyficzną teraźniejszość i piękną dla Ciebie przyszłość. - zaśmiał się lekko pod nosem.

ZSRR - Nie chamój swoich uczuć i nie bój się okazywać je innym. Wiem, że to moja wina ale zapomnijmy już o przeszłości. Poprostu mi wybacz i pozwól mi odejść.... - powiedział.

ZSRR - Ame cz wybaczysz mi..., zimna wojnę, II wojnę i nie tylko? Poprostu.. Przepraszam - szepnął.

Byłem już cały mokry od płakania tak jak on. Przytuliłem się do niego.

A- Wybaczam. - powiedziałem.

ZSRR - Dziękuję... - powiedział

Spojrzał mi w oczy i bardzo cicho powiedział.

ZSRR - Z moim synem będzie Ci najlepiej. - łza spłynęła po jego policzku.

ZSRR - Żegnaj.. Ameryko.. Nie bój się uczuć.... - powiedział.

ZSRR - Ale bój się.. ludzi.. Bo nie wszyscy którzy nas NIBY kochają i lubią są naprawdę wobec nas szczerzy.... Ostrzeż mojego syna zanim będzie za późno i nie wybierze Ciębie... Bo wtedy już nie będzie dla Ciebie pięknej przyszłości... - powiedział łamiącym się głosem.

Po chwili już go nie było a ja analizowałem jego słowa.

Ciemność, światło i przeszywający mnie na wylot ból. Ocknołem się cały przemoczony zimnym potem na kanapie u kospodarza. Rosja z ulgą na sercu wtulił się nagle we mnie.

R-Już myślałem, że nie żyjesz stary! Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś. - z jego oczu leciały słone łzy. Nagle się opamiętał i mnie puścił.

R - Oj sory....to było dość niezręczne.. - powiedział zakłopotany drapiąc się w szyję.

A- Jest okej hah. Ale... Co się właściwie stało? - zapytałem.

R--Gdy już byłeś lekko podpity to jak wstałeś z ziemi to... Spojrzałeś wprost mi w oczy po czym krzyknąłeś,, ZSRR " i zemdlałeś. Potem wziolem Cię tutaj. Nie mogłem Cię ocucić ale co chwilę coś mamrotałeś i płakałeś tak jakby przez.. Sen? -powiedział wciąż zakłopotany.

A - O jeju..

R--Co takiego widziałeś? Hmm? Chyba nie jest to aż tak straszne, że nie mogę o tym wiedzieć co?

A - Twojego ojca... - powiedziałem prosto z mostu.

Ruska odrazu zatkało. Nie wiedział jak ma się zachować i co zrobić z tą informacją.

R - Aż tak był okropny, że jak go w snie ujrzałeś to się popłakałeś? - spytał dość niepewnie.

A- Ciężko mi to wyjaśnić Rusek. Ale rozmawiałem z twoim ojcem. Pogodziliśmy się. To nie był sen.. Tylko wizja w której go spotkałem. Mówił mi o tym że widzi przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. - powiedziałem.

R--Ooo jacie. - podrapał się po głowie.

A-Muszę Ci coś od niego przekazać. - powiedziałem spokojnym głosem.

R--Co takiego?

A- Mówił, że widzi przyszłość w której będziesz miał do wyboru mnie i kogoś jeszcze. Twój ojciec mówił, że muszę Cię ostzrec za nim będzie za późno, bo inaczej moja przyszłość jest skończona. Nie wiem co miał na myśli ale mówił, że nie wszyscy nasi bliscy wokół nas chcą dla anas dobrze. Lepiej może ograniczmy na razie jakieś spotkania co? - zapytałem.

R--Hmmm no dobrze...

A- Ja Ci prawdę mówię... Proszę nie bierz mnie za wariata..

R--Wierzę Ci... Sam miałem takie zwidy ale myślałem, że mi odbija poprostu. - odpowiedział.

A-Dzięki stary ;) - klepnąłem go w ramię a ten się zaśmiał.

Była 3 w nocy więc Rusek dał mi pościel i poduszkę i zaprowadził do swojej sypialni.

R--Dobra właź na łóżko i spać.

A- Yyyy, że ja niby z tobą?

R- Nie ośle ja na materacu. Ty miej luksus gościnny a nie. Nawet nie waż mi się marudzic o zamianie! - powiedział.

A-Dobra zluzuj alkoholiku hah.

R-Morda w kubeł i spać palaczu hah - zaśmiał się pod nosem.

A- Dobranoc.

R--Dobranoc.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

878 słów
Krutki bo to dokończenie rozdziału! Mam nadzieję, że się podoba i jak chcecie jakieś moje arty do książki to tu piszcie! ➡️

Ja was żegnam ~Narka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro