7-Destiel•Jak to Destiel stał się canonem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od autorki: to chyba jakiś maraton... ale mi pasuje *^* dziękuje wszystkim za te cudowne komentarze <3 destielek dla Immundus1


Jak to wszyscy wiedzą, Sam jest największym fanem Destiela, bo oczywiście to on wymyślił pierwszy ten ship. Oczywiście, jak to każdy fan potrafi zapamiętać każdy ważny moment jego parringu, dzięki czemu może powiedzieć, że jest on już canonem. A jak to się stało, że Destiel stał się canonem?

Wspomnienie 1
Łoś obudził się z okropnym kacem. Głowa bolała go w cholerę i dodatkowo miał zgagę. Niechętnie wstał z łóżka i poszedł po tabletki. Gdy już ból w jakimś stopniu minął poszedł do pokoju brata, lecz go tam nie zastał. Lekko zaspany poszedł do jedynego pokoju, w którym mógł być jego brat. Gdy już znalazł się w bibliotece okazało się, że i tam nie było jego brata. Zdezorientowany chodził po bunkrze.
Kiedy przechodził obok jednego z pokoi w bunkrze usłyszał czyjeś chrapanie. Podszedł do drzwi, które dzieliły go od pokoju Castiela i przyłożył ucho do nich. Ciche, dobrze mu znane pochrapywanie dochodziło zza nich. Oczywiście, należało one do wiewióra, bo przecież Castiel był aniołem, więc nie spał. Otworzył drzwi. To co zobaczył na łóżku wywołało ciche piski fana Sama.
Dean leżał na brzuchu, a na nim, na plecach, jak jakaś mumia, Castiel. Byli jednak w ubraniach, za co łoś dziękował Chuckowi.
Samuel nie wiedział co powiedzieć. Jedynie się uśmiechał i próbował nie wymiotować od smrodu alkoholu, który truł powietrze w pomieszczeniu.

Wspomnienie 2
Byli w jakiejś knajpie. Gdyby Dean nie zamówił burgera, nie byłby sobą, tak samo jak Sam z sałatką. Jednak zdziwiło ich, to że Castiela zamówił także burgera.
- Moje naczynie domaga się pożywienia - odparł, gdy bracia spytali go o powód zamawiania jedzenia. Nie żeby było im szkoda pieniędzy, po prostu od czasu kiedy włączyli z jeźdźcom apokalipsy - Głodem - i tego kiedy Cass był człowiekiem, nic nie jadł, bo jak to mówił: czuł każdą molekułę danego jedzenia, które weźmie do buzi.
Urocza i przystojna kelnerka przyniosła im jedzenie, a Dean zwrócił na nią tylko sekundę, bo jego wzrok nie mógł się odwrócić od Cassa, który jakoś próbował zjeść swoje jedzenie, ale nie wiedział jak je złapać, a co dopiero jak ugryźć, aby wszystkie składniki nie spadły na stół. Wiewiór nawet nie zdał sobie sprawy z wielkiego uśmiechu, który wkradł mu się na twarz, tak samo jak myśl: Boże, zabijcie mnie, on jest taki słodki.
Nie zauważył także kiedy oparł się głową o dłonie, a łokciami o stół. Wyglądał jak nastolatka, która obserwuje swojego 'crusha', czy coś podobnego. Nie zauważył także tego, że jego brat od początku obserwował jego poczynania.

Wspomnienie 3
To wspomnienie zadecydowało o wszystkim. To dzięki niemu Sam uświadomił sobie, że jego ukochany ship (Destiel - gdyby ktoś nie wiedział) stał się canonem.

- Dean... - usłyszeli niski głos Cassa. Od razu spojrzeli w jego kierunku, odkładając książki na bok.

- Co się stało, Cass? - w głosie Deana słychać było troskę i nacisk na imię anioła.

- Muszę odejść - powiedziała cicho sługa boży.

- Co? - spytali chórem.

- Niebo i piekło pragną mojej śmierci, a będąc z wami sprowadzam na was tylko niebezpieczeństwo.

- Cass... - zaczął Dean, ale Castiel mu przerwał:

- Nie, Dean. Muszę to zrobić, nie chcę aby się coś wam stało.

- Przecież nikt nie powinien znaleźć nas w bunkrze - odparł Samuel. - Jest chroniony przed prawdopodobnie wszystkim.

- Tak, ale często tu przyjeżdżamy, więc nie zdziwię się jeżeli się okaże, że ktoś nas szpiegował. Jeżeli znajdą to miejsce narażę was tylko na niebezpieczeństwo, a tego nie chcę.

- Cass, jeżeli jakikolwiek pierzasty dupek, czy durny demon tu przyjdzie - rozprawimy się z nim. W grupie jesteśmy silniejsi. Rozumiesz?

- Dean...

- Nie, Cass - przerwał mu blondyn, podchodząc do niego powoli i zaczynając ich 'bitwę na wzrok'. - Jesteś rodziną, a my nie zostawiamy jej w tyle. Nie pozwolę, aby ci się cokolwiek stało.

- Nie chcę abyście się dla mnie poświęcali, Dean - niebieskie tęczówki Castiela wpatrywały się twardo w zielone starszego Winchestera.

- Zamknij się, Cass - warknął zielonooki, wpijając się w jego usta. Anioł stał wyprostowany nic nie robiąc, lecz po chwili odwzajemnił pocałunek Winchestera. Chyba zapomnieli o tym, że Sam jest w jednym pomieszczeniu z nimi, z otwartą na oścież buzią. Szybko zrobił im zdjęcie, a Dean słysząc aparat pokazał ręką Samuelowi drogę wyjścia, nadal całując się zachłannie z Cassem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro