Kilgrave

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny rozdział, tym razem mały angst. Dla niesamowitej oneofthedamned.

- Popełniłam wiele błędów w życiu. Nie głosowanie na prezydenta, kupowanie zbędnych rzeczy, odmowa dobrej oferty pracy, przyjaźń z psychopatą, a potem branie udział w jego poszukiwaniach. Nie raz zdarzyło mi się ranić ludzi, bliskich, nieznanych. Nie raz dałam się oszukać. Chciałam po prostu być jak moja mama: znaleźć pracę, poznać godnych mego zaufania przyjaciół, zakochać się i mieć dzieci. Niby łatwe, ale życie miało inny scenariusz dla mnie. Najbliższa mi osoba zabiła moją rodzinę, a ja odseparowałam się od ludzi i uczuć. Wolałam przyglądać się wszystkiemu z boku, pędzić z wiatrem, przeżyć w tym okrutnym świecie. Zakopać gdzieś daleko moje sekrety i po prostu patrzeć. Nie wiem czy Szatan istnieje, ale jedno wiem - nie raz złapałam się w jego sidła. Byłam kimś, kim nie chciałam być. Zmuszano mnie do wielu rzeczy, ale to co zrobię, będzie najgorszą. Nie potrzebuje pokuty za moje czyny, tylko przebaczenia.

***

Pobudka, śniadanie, kąpiel, praca - tak wyglądało jej życie. Szare ponure, pozbawione zabaw i przyjemności. Była zwykłą kukiełką losu, który nie raz dawał jej mocnego kopniaka. Codziennie ubierała jeden z swoich garniturów, tylko po to, aby iść w nim do pracy, a potem wrócić do domu i iść spać. Wszystko jednak się zmieniło, gdy poznała Jessicę Jones. Ta kobieta wyrwała ją z szarego świata, mówiąc tylko dwa słowa "Kevin wrócił". To zdanie wystarczyło, aby wyłoniła się z cienia i stawiła czoła największemu z jej koszmarów. Oczywiście, nie było to łatwe. Ta misja okazała się być największą galerią jej powracających wspomnień. Nie chciała do nich wracać, ani do niego. Mimo to, życie popchnęło ją w jego ramiona, dosłownie.

Zawsze wszystko miała pod kontrolą. Każdy jej ruch był precyzyjnie zaplanowany, każda emocja ukazująca się na jej twarzy była pod jej rozkazem. Nawet opanowała do perfekcji kontrolowanie oddechu. Jedyną rzeczą, której nikt, nawet ona, nie potrafił zapanować nad, było serce. To ono zdradziło wszystko, co ukrywała przez te czasy, za sprawą zwykłego dotyku i uśmiechu niczym tysiąc gwiazd.

Nie potrafiła zapanować nad ciarkami, które przeszły przez jej ciało, czy uderzeniami w jego klatkę piersiową, spowodowane przez złość pomieszaną z rozpaczą. W tamtej chwili jej serce się odtworzyło i ponownie rozpadło na małe kawałeczki niczym szkło, gdy przypomniała sobie najgorsze wspomnienia z swojego dzieciństwa. W jednym momencie chciała go przytulić, zabić i popłakać się. To było aż nienormalne, jak ten człowiek na nią wpływał. Cały okres dzieciństwa wiązał się z nim. Wszystkie te okropne przeżycia.

Nie mogła mu przebaczyć. Chciała, ale nadal w niej była ta część, która nie mogła pogodzić się z tym, czego dokonał. Nawet jeżeli zrobił to w dobrych intencjach. Nawet jeżeli chciał po prostu ją uratować. Jego głos, język, jego moce odebrały jej wszystko, co miała. Coś czego już nigdy nie miała poczuć. Zabrał jej część samej siebie wraz z życiami tych osób. Nie obchodziło jej to, że źle by skończyła, gdyby nie ten mężyczna. Już wolała to, niż patrzeć jak on, jedyna osoba, rozumiejąca ją doskonale, zabiera, to czego odzyskać nigdy nie mogła.

Ta nienawiść trwała bardzo długo, niż mogłaby się spodziewać. Ciągle czuła żal i gniew, nadal nie potrafiła wybaczyć. Dlatego jak nadszedł ten dzień, nawet się nie zawahała. Pewna swej decyzji ostatni raz spojrzała w te oczy koloru gorzkiej czekolady, aby chwilę później pociągnąć za spust. Wraz z kulą, która poleciała w stronę mężczyzny, zrozumiała coś okropnego. Stała nieruchomo, patrząc jak ciało najbliższej jej osoby upada na ziemię z głuchym hukiem. I tylko jedna myśl przechodziła jej w momencie, kiedy samotna łza poleciała jej po policzku.

Już dawno mu przebaczyła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro