Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozmawiały tak do godziny 21. Kiedy blondynka się rozłączyła, leżała patrząc w sufit i zastanawiała się jak jutro będzie wyglądać wspólna praca z chłopakiem. Im bardziej myślała nad tym, tym bardziej ją to przygnębiało i doprowadzało do dreszczy. Wstała z łóżka, a następnie udała się do łazienki. Podniosła głowę do góry i spojrzała w swoje odbicie. Ręką dotknęła czerwonego policzka. Cicho syknęła z bólu. Mimo, że od uderzenia minęło trochę czasu i nie bolało już, to wciąż w jakimś stopniu zabolało. Eh... Jak ja wytłumacze się z tego...?, pomyślała patrząc na odbicie. Okręciła kran i polała sobie twarz. Przez chwile stała słuchając kapiącej wody, po czym wytarła twarz i wróciła do pokoju. Rzuciła się na łóżko. Przymknęła na chwile oczy. Otworzyła je, spojrzała na talerz koło łóżka. Z ciężkim westchnieniem zabrała się do jedzenia. Każdy kęs jaki brała rósł jej w usta i przyprawiał ją o wymioty, ale mimo to jadła. Nie jestem słaba... Odstawiła talerz na miejsce
- Czym zawiłam...? - rzuciła w przestrzeń. Popatrzyła za okno. Oby wszystko było dobrze... Z tą myślą poszła się przebrać i zasnęła

*W tym samym czasie*

Siedział na swoim łóżku i trzymał telefon w rękach. Cały czas nie dawała mu ta ostatnia wiadomość spokoju... Co ją mogło przestraszyć, że tak szybko się wylogowała...? Musze ją jutro spytać co się dzieje... Rzucił telefon na łóżko i wyszedł z pokoju. Udał się na dół do kuchni. Z lodówki wziął potrzebne rzeczy i zaczął robić sobie kolacje. W czasie robienia nie mógł przestać myśleć o zielonookiej. Westchnął
- Wszystko ok synu? - spytała mama chłopaka
- Hm? A tak tak wszystko dobrze
- Wydajesz się jakiś rozskojarzony
- To nic...
Zapanowała chwila ciszy. Słychać było jedynie tykanie zegara
- Mamo? Miałaś kiedyś tak, że martwiłaś się o kogoś obcego?
- Tak wiele razy tak było. A czemu pytasz?
- Bo mam taką jedną dziewczynę w klasie i wydaje mi się, że coś się złego dzieje u niej...
- Czy to ma związek z tą dziewczyną, o której mówiłeś raz?
- Yhy. Czuje, że coś jest nie tak... - zabrał się za jedzenie kolacji

***

Zaraz po zjedzeniu poszedł do swojego pokoju, gdzie rzucił się na łóżko i rozmyślał o wszystkim. Przekręcił się na plecy i zagapił w sufit. Przez cały czas w głowie miał jej obraz. Kiedy się śmiała był szczęśliwy, że mógł zobaczyć radość wypisaną na twarzy. Z każdą chwilą pragnął by już zawsze taka była - roześmiana, szczęśliwa i rumiana. Westchnął. Wstał, wziął piżamę i poszedł się przebrać. Nim zasnął popatrzył za okno w rozgwieźdżone niebo
- Co ty ukrywasz Jaga...?- rzucił w przestrzeń. Westchnął tylko, nakrył się kołdrą i zamknął oczy. Sen przyszedł zaskakująco szybko

- No dobrze. Dziś mija termin waszych prac w grupach. Mam nadzieje, że każdy ma już przygotowane wszystko?- w klasie słuchać było potaknięcie- W takim razie proszę pierwszą grupę- w czasie kiedy dwójka uczniów prezentowała swój projekt, blondyn odwrócił się do tyłu i spojrzał na ławkę, w której siedziała zielonooka. Ławka była pusta... Gdzie ty jesteś...?, pomyślał. Westchnął i wrócił wzrokiem na środek sali, gdzie właśnie była scena śmierci dwojga zakochanych. Mijały minuty, a dziewczyny jak nie było tak nie ma... Tak samo jak Fabiana i jego paczki. Nerwowo zaczął bębnić palcami o blat ławki
- Proszę pana...? Mogę iść do toalety..?- w duchu modlił się by nie było za późno...
- Pewnie

Udało mi się w końcu znaleźć wene by napisać. Nie wiem czemu, ale coraz ciężej mi się pisze... Postaram się pisać w miare możliwości napisać kolejnty. Nie obiecuje nic ale zrobie wszystko i napisze coś jeszcze dziś. No to... Bye misie 👋🐻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro