Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blondynka szła przez korytarz szkolny i zmierzała do szafek. Kiedy była niedaleko nich, nagle ktoś zagrodził jej droge
- Kogo tu mamy? Czy to nie nasza ofiara looosuu? - na jej drodze stanęła paczka Fabiana - Co dziś tam masz w swoim zeszyciku? - próbowała ich wyminąć. Bez szans....
- Ej mam pomysł - Ewelina podeszła do Fabiana i powiedziała coś mu na ucho. Spojrzał na zielonooką
- To jest dobry pomysł - zaśmiał się - Pora dać ci lekcje
W oczach blondynki pojawił się strach. Instynktownie cofnęła się do tyłu natrafiając na ściane. Podeszli bliżej niej. Zamknęła oczy ze strachu i czekała na to co mieli w planach. Kiedy nie poczuła nic, otworzyła oczy. Ze zdziwienia otworzyła usta. Na przeciwko niej stał jakiś chłopak odwrócony plecami
- Co ty robisz?! - słychać było oburzony głos Fabian - Bronisz tego dziwaka?! Odbiło ci do reszty?!
- Nie pozwolę jej wam skrzywdzić - jego głos był dziewczynie znajomy. Bardzo znajomy
- Jeśli chcesz należeć do naszej paczki to musisz być taki jak my!! I nienawidzieć tego czegoś!
- Ona nie jest rzeczą tylko człowiekiem takim jak my. Nie wiem za co jej tak niecierpicie, ale na mojej warcie nie pozwolę wam ją tknąć - zacisnął ręce w pięści
- Pf. A co ty możesz nam zrobić co? Nas jest piątka, a ty jesteś jeden plus ta oferma. Nie masz szans bo ona za bardzo się boi by się obroniła sama czy ci pomogła - uśmiechnął się ze satysfakcją, a reszta zaśmiała
- Może i tak ale powiedźcie mi czy nauczyciele wiedzą o waszym gnębieniu, hm?? - ich miny mówiły same za siebie - Tak też myślałem - parschnął krótkim śmiechem
- Chodźcie stąd. Niech się bujają - Fabian odwrócił się i odszedł a reszta podążyła jego śladem
- Nic ci nie jest? - odwrócił się do niej i kucnął. Dotychczasowe przestraszone oczy przerodziły się w zdziwione. Chłopakiem, który ją uratował przed gnębicielami okazał się Konrad - nowy uczeń...

Zerwała się zlana potem i z walącym sercem. To tylko sen...tylko sen...
Rzuciła się na poduszke i próbowała na chwile jeszcze zamknąć oczy. Niestety jej starania były na marne
- Jak ja nienawidzę jak mam koszmary.... - rzuciła patrząc w sufit. Nagle jej telefon za brzęczał. Kogo licho niesie, sięgnęła po niego i odblokowała go no chyba siebie żartuje...., pomyślała patrząc na wiadomość do bruneta „Pora wstawać do szkoły^°^“ przewróciła oczami na widok emotki
A co jak dziś nie ide do szkoły-,-?
Czm...? Chora jesteś?! Boże nieeee... ;-;. Czm ty, a nie jaaaaaa;-;?!?!
Parsnęła śmiechem. Panikarz
Panikara z cb xddd
Ej nie panikuje...
Nie wcale wiesz xdd
:ccc no co...? Zmartwiłem się :"( - pokręciła głową z rozbawieniem
To miłe nawet
O nie, nie dam się drugi raz nabrać -,-
Tym razem serio mówię ośle -_-🙄
Serio :⁠0?
Tia... Serio serio🙄
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej =^°^= - znowu się zaśmiała
Uważaj bo ci żyłka pęknie xDD
Nie pęknie
Yhy. Nigdy nie wiadomo
Czemu myślisz tak pesymistycznie? Zawsze taka byłaś?
Nie twój interes... Taka jestem i już
Ehhh. Nie dogada się z tb...
I bardzo dobrze ^^
Pfff. Dobra zbieram się do szkoły. Do zoba później😘 - Czy on mi wysłał całusa....????
Em.....
😓😓😓 Ja.... TO TEL MI SAM WYSLAŁ TEGO CAŁUSA!!!!
No ok ok spokojnie... Do później...
Z uśmiechem wstała, wzięła rzeczy i poszła się przebrać do łazienki, a następnie udała się na śniadanie

Rozdział nr 2. Dobra lecimy dalej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro